Águila Roja - Czerwony Orzeł
Jest rok 2011, okres poświąteczny, Wiśnia
opiernicza się na kanapie z pilotem w ręku i prawdopodobnie pije
herbatę. Skacząc po kanałach w poszukiwaniu czegokolwiek, na czym
można byłoby zawiesić wzrok dłużej niż na trzy sekundy,
natrafia na scenę, w której jakichś dwóch przebierańców próbuje
wydostać się z pułapki. Jeden zamaskowany, drugi w dziwnym
nakryciu głowy. Z któregoś z nich leciała krew, gdy zaczepił się
o pręt przy próbie wygrzebania się z tej klatki pośrodku jakichś
zarośli. Tak to pamiętam. Tak zaczęła się moja wielka przygoda z
serialem, który uważam za jedno z najbardziej absurdalnych widowisk
telewizyjnych, jakie zdarzyło mi się oglądać. Mój stosunek do
tego serialu jest mniej więcej taki, jak w Piosence ciążowej
kabaretu Hrabi, w którym Joanna Kołaczkowska raz śpiewa, raz
wygłasza monolog o ciążowych zachciankach (Muszę wam się
przyznać, że żarłam boczek z włosami. Tak, tak. Ale mówię
szczerze, to jest moje wyznanie. Codziennie pół kilo na surowo
jadłam. O, wiem, wiem, pyszniutki był, pyszniusieńki, taki
słodziusieńki, ohyda, po prostu ohyda. To było coś tak strasznego
i drażniło mnie gardło, te włosy mnie drażniły. O, tak, to było
straszne, to było cudowne, po prostu tak to kochałam, normalnie bez
tego dziecko by nie było zdrowe). Przenosząc to na moje
oglądanie telewizji, wprost uwielbiałam ten serial, a z drugiej
strony klęłam (niekoniecznie pod nosem), jaki jest głupi.
Zapraszam teraz na moje wspominki dotyczące Czerwonego Orła.
Águila Roja, odc. 3, www.rtve.es |
Obejrzanych odcinków
za dużo
Dramatis personae
Gonzalo/Czerwony Orzeł - za dnia nudny i marudny
nauczyciel z powołania, w nocy lubi się przebierać w pelerynkę i
obskakuje z mieczem miasto w poszukiwaniu złoczyńców
Satur - biedak i złodziejaszek, któremu Gonzalo
daje szansę na sukces, najwierniejszy towarzysz
przygód głównego bohatera, ma zabawne powiedzonka
Cristina - żona Gonzala, zabili ją przez pomyłkę
Margarita - siostra żony Gonzala i na dodatek jego
ex, stale albo umiera, albo ktoś ją porywa i trzeba ją ratować
Alonso - syn Gonzala, nie może się dogadać z
ojcem, stale jakieś przypały przez niego
Lucrecia, markiza de Santillana - taki odpowiednik
Brooke Logan w tym serialu, dupczyła się za przeproszeniem z
Komisarzem, jego zastępcą, kardynałem Mendozą, królem Hiszpanii,
królem Francji, nawet chciała wyruchać własnego syna, którego
porzuciła, będąc jeszcze nastoletnią biedaczką, a najbardziej to
jest napalona na Gonzala, ale on jeden nie chciał (przynajmniej do
momentu, w którym przestałam oglądać)
Hernan - komisarz, główny kochanek Lukrecii, a
także nieoficjalny ojciec jej oficjalnego syna
Nuño - syn Lucrecii, typowy rozpuszczony bachor z
bogatego domu
Catalina - przyjaciółka Gonzala, Margarity i całej
reszty tych "dobrych", szefowa służących w pałacu de
Santillana
Floro - cyrulik, mąż Cataliny, zginął w jakichś
dziwnych okolicznościach, których nie pamiętam, ale pochowali go
Satur i Gonzalo, nie mówiąc o tym Catalinie, która z kolei po
pewnym czasie zaczęła romansować z Ciprim i miała wyrzuty
sumienia, bo myślała, że Floro tak naprawdę pojechał do Ameryki,
tylko się nie odzywał
Cipri - właściciel karczmy (do czasu)
Kardynał Mendoza - wyjątkowa z niego mendoza, ma
parcie na Watykan
Król Filip IV - taki w sumie nie wiadomo jaki
Juan - książę i lekarz w jednym, łysy z
Brazzers, na życzenie Lucrecii ma uwieść Margaritę i ją
upokorzyć, ale się w niej zakochuje
O czym to w ogóle jest?
Będę jechać z pamięci, a nie oglądałam kilka
lat, więc mogę coś poprzekręcać.
Jest Wigilia. Gonzalo wiedzie spokojne życie u boku
pięknej żony i syna, którzy sprezentowali mu takie zajebiste
abecadło do szkoły. Gdy przychodzi czas wieczerzy, Cristina wysyła
swojego męża do gospody u Cipriego po gęś/indyka/kaczkę*
(*niepotrzebne skreślić). Gonzalo idzie, a na miejscu wiadomo,
koledzy są, to się troszkę zagadał. Zniecierpliwiona Cristina
postanawia po niego wyjść, gdy jacyś ludzie pozbywają się przy
niej jakiejś księgi, a zaraz potem ją w ogóle porywają (znaczy
się Cristinę). Gonzalo wraca, starej nie ma w domu, więc
zaniepokojony rusza na poszukiwania. Ostatecznie znajduje ją
konającą i ona chyba mu umiera na rękach. Ach, zapomniałam dodać,
że rzecz dzieje się w siedemnastowiecznym Madrycie.
Facet nie może przeżyć śmierci żony. Przychodzi
do niego jakiś staruch, Obi Wan Kenobi, czy ktoś w tym stylu. No i
skutek jest taki, że Gonzalo postanawia przyjąć wyrafinowany
pseudonim Czerwony Orzeł, przywdziać fikuśny strój zamaskowanego
wojownika i biegając z mieczem odnaleźć morderców żony, a przy
okazji też pomagać biedocie w niesprawiedliwości ze strony
wszelakich złoczyńców. Poznaje również Satura, którego zdaje
się nakrywa na gorącym uczynku, ale mu daruje, albo Satur zauważa,
że Gonzalo jest Czerwonym Orłem, a tamten nie chce, żeby go gość
go wsypał, więc zgadza się na "współpracę". No coś w
ten dizajn.
Z kolei mały Alonso jest załamany śmiercią mamy
i o wszystko obwinia starego. W końcu pisze list do ciotki, siostry
matki, czyli Margarity. Margarita nie rozmawia z Gonzalem, a raczej
on z nią, bo mają jakieś zaszłości z przeszłości. Jednak
wzruszona losem siostrzeńca rusza w daleką podróż. Gdy dociera do
Madrytu, idzie się wykąpać do jeziorka, a w tym czasie ktoś
rabuje jej tobołek, łącznie z ciuchami. Margarita zostaje zatem
bez niczego, ale na szczęście znajduje stracha na wróble i zrywa z
niego ubranie, które sama zakłada. Idzie w tym stroju i zostaje
potrącona przez powóz markizy de Santillana. Jadąca z nią
Catalina zabiera włóczęgę, który stracił przytomność. W
pomieszczeniu, w którym swoje miejsce ma służba, Catalina próbuje
doprowadzić żula do względnie dobrego stanu i nagle okazuje się,
że to nie żul, ale jej dawna przyjaciółka (bo Gonzalo, Margarita,
Catalina i Lucrecia znają się od dzieciństwa). Catalina jest w
stosunku do Margarity bardzo szorstka, gdyż trzyma sztamę z
Gonzalem.
W tym ich konflikcie rozchodzi się o to, że gdy
nasi bohaterowie byli nastolatkami, to Gonzalo i Margarita ze sobą
chodzili. Ale ona postanowiła zagrać mu na nerwach i flirtowała z
jakimś żołnierzem. Ten jak to zobaczył, to tak się wpienił, że
wyszedł z tego pojedynek i finalnie Gonzalo zabił tamtego gościa.
Tym samym nominował się do skrócenia o głowę, więc musiał
spierdalać co prędzej z kraju. Wziął zatem tobołek i ruszył w
świat. Dotarł nawet do Chin, czy innej Japonii, gdzie zajmował się
dalekowschodnimi sztukami walki oraz myciem podłóg u jakiegoś
ważnego gościa. To drugie szło mu tak dobrze, że poderwał na to
jakąś Chinkę. Za jakiś czas wrócił, jak Walduś z Ameryki, tyle
że na miejscu dowiedział się, iż jego rodzice zostali zabici
zamiast niego. Gonzalo się załamał i nawet chciał popełnić
harakiri, ale został odwiedziony od tego pomysłu. Potem
się zakręcił wokół siostry Margarity i się z nią ożenił.
Wracając do teraźniejszości, Gonzalo jest nieźle
wkurwion i niezadowolon z wizyty szwagierki i nie chce z nią gadać.
Koniec końców jednak Margarita zostaje w Madrycie, w czym pomaga
jej Alonso, który w przeciwieństwie do ojca jest szczęśliwy z
obecności ciotki. Za jakiś czas następuje odpuszczenie grzechów,
Catalina i Margarita znowu się przyjaźnią, a Lucrecia jest
zazdrosna i chce się pozbyć Margarity.
Do Madrytu przybywa również Juan, który mimo że
jest księciem, czyli należy do tych wyżej postawionych, to
przyzwoity z niego chłop. Gonzalo jest zazdrosny, bo właśnie
przestał być jedynym we wsi posiadaczem tytułu naukowego magistra,
gdyż Juan jest lekarzem z prawdziwego zdarzenia. Tak naprawdę to
nie, on jest zazdrosny o Margaritę, bo wiecie, stara miłość nie
rdzewieje. W ten sposób robi nam się jeszcze wątek, w którym nasz
główny bohater staje się psem ogrodnika. Margarita z kolei niby
zaczyna kręcić z tym Juanem, ale w domu i tak przez długie odcinki
wzdychają do siebie z Gonzalem tak, że aż ściany chodzą.
Już mi się nie chce dalej opowiadać, powinno wam
wystarczyć powyższe streszczenie, które i tak wyszło dłuższe
niż planowałam.
Główny bohater
To jest bohater tytułowy, więc wszystko w tym
serialu kręci się wokół niego. No i nie może umrzeć, bo nie
byłoby sensu kręcić dalej. Gonzalo de Montalvo alias
Czerwony Orzeł to klasyczny przykład bohatera, który wiedzie
podwójny żywot. Rzecz jasna przysparza mu to samych problemów.
Primo - musi się wiecznie ukrywać ze swoją "działalnością",
chociaż i tak Comisario stale go podejrzewa. Secundo -
przez swoją "działalność" domownicy zaczynają go
podejrzewać o posiadanie jakiejś baby na boku (taaa, baby... Fifty
Shades of de Montalvo to to nie jest, mówię wam). Alonso to
nawet kiedyś wymienił buty na gnata, bo ojca po nocach stale nie ma
w domu, a ktoś musi pilnować chaty, co nie? Tertio - co mu się
przypomni, że mógłby się ewentualnie oświadczyć Margaricie, to
znowu sobie uświadamia, że musi zaprowadzać sprawiedliwość. Co
za życie...
Tego "normalnego" wcielenia akurat nie za
bardzo lubię, bo zachowuje się czasem, jak stary zgred. Ale już
zamaskowanego uwielbiam, zajebiście się napierdala (brzydko mówiąc,
ale ładne słowa nie oddałyby tak dobrze mojego podziwu). Śmiga
tym mieczem, aż miło popatrzeć. Liczbę jego ofiar można już
chyba liczyć w setkach, chociaż większość przeciwników to
kreatury na wzór kitowców z Power Rangers, albo
stormtroopersów ze Star Wars - wystarczy raz
machnąć mieczem, a to już leży. Jednak czasem trafiali mu się
lepsi zawodnicy i z nimi też sobie jakoś radził.
Satur
Co tam Czerwony Orzeł, Satur to jest
dopiero gość. To moja zdecydowanie najbardziej ulubiona postać, a
czasami nawet jedyny promyk słońca, który rozświetla każdą
beznadziejną scenę. Satur to absolutnie tragiczna postać. Jest
biedny, trochę naiwny, nie ma rodziny i stale pakuje się w kłopoty,
a mimo wszystko jest tak zabawny i wnosi tyle humoru do tego serialu,
że bez niego nie dałoby się tego oglądać.
Tajemnice lasu, czyli czy mógłby mi ktoś wytłumaczyć...
1. Jak to jest możliwe, że nikt go nie
rozpoznał?
Podejrzenia, że on to on były. Połapał
się Alonso, który nawet testował ojca, ale ostatecznie staremu
udało się tak wykręcić, że młody w końcu dał się przekonać,
iż Gonzalo to rzeczywiście tylko lokalny gamoń, a nie lokalne
bożyszcze. Margarita też już była o krok od poznania tożsamości
Czerwonego Orła, bo temu zachciało się całować ją
incognito na dachu i jak ona poczuła brodę, to już na 99%
była pewna, że to jej szwagier, ale skurkowańcowi znowu się
upiekło. Komisarz z kolei stale miał oko na nauczyciela, który
(jak na przedstawiciela resortu oświaty) zaskakująco dobrze radził
sobie z fechtunkiem. Kilka razy nawet złapali naszego głównego
bohatera i chcieli zabić, ale zawsze udawało mu się jakoś wykpić.
Ale reszta ludzi się nie połapała. Wiecie co, ja to bym już po
samym koniu go poznała, bo w końcu nikt takiego nie miał.
2. O rany, gdzie są jego rany?
Po obejrzeniu wszystkich odcinków LOST oraz
wszelkich ekstrasów z wydań na DVD mam dwa marzenia. Chciałabym
tak rzucać nożami, jak to robił John Locke oraz robić takie
sztuczne rany, jakie robili charakteryzatorzy tego serialu. A w
Czerwonym Orle bida pod względem ran i blizn. Ja sama, ze
trzy lata temu, ukroiłam sobie sera razem z palcem i wiecie co? Do
dziś mam bliznę. A ten skurczybyk dostawał w każdym odcinku, albo
co najmniej w co drugim, ranili do sztyletami, mieczem, strzelali do
niego, biczowali po plerach, chyba nawet przypalali ogniem, a ten
dalej gładki, jak bobas. To co, twórcom nie chciało się zadbać o
takie szczegóły, jak zrobienie paru blizn, czy mam uwierzyć, że
rany goją się na nim, jak na psie?
3. Czy w XVII wieku znali już Joe Cockera?
Ja tam nie wiem, może się nie znam. Nigdy nie
byłam w siedemnastym wieku, może Joe Cocker był już wtedy
popularny, a król Hiszpanii miał wszystkie jego płyty. Dobra,
powiem wreszcie, o co chodzi. Jest taka scena, w której Margarita
próbuje nauczyć się tańczyć i Gonzalo jej proponuje mały kurs.
No i sobie tańczą, do tej pory wszystko spoko. Teraz jeszcze dodam,
że cała ścieżka dźwiękowa tego serialu jest taka, jakiej można
się było spodziewać, czyli klasyczna, skomponowana pod tę
produkcję, bez żadnych współcześnie brzmiących ubogaceń i
piosenek. A teraz wróćmy do tej sceny, bo ni stąd, ni zowąd
puszczają nam... piosenkę You are so beautiful. Do dziś
pamiętam, jaką to wzbudziło u mnie konsternację, nie wiem nawet w
którym to było odcinku, ale było na pewno, bo akurat do głupot z
seriali pamięć mam znakomitą. Nosz kurwa mać. Dawać mi tu tego,
który to wymyślił. Ja nic nie mam do Cockera, wręcz przeciwnie,
ale litości, nie w tym miejscu. Trzeba było od razu dowalić Hungry
Eyes, skoro taki Dirty Dancing tutaj mamy, bo mam
jeszcze wątpliwości, czy aby na pewno w tamtych czasach tańczyło
się już w taki sposób.
I co dalej?
Ostatnią sceną, jaką pamiętam, była ta, w
której Czerwony Orzeł poszedł odbijać Margaritę z niewoli u
jakiegoś Anglika. Tam w ogóle odbywał się przymusowy ślub
kobiety i Anglika, ale kiedy do akcji wkroczył Czarnobrody, to już
wiadomo było, że wielu weselników przy życiu nie zostanie. Tam
weselników, byli sami przyboczni Anglika, którzy pilnowali, żeby
mu "Małgałida" (Anglik tak to mniej więcej wymawiał,
you know - angielski akcent) nie zwiała. Tak też się
stało, Czerwony Orzeł skosił wszystkich, oczywiście każdy z
gwardii Anglika kulturalnie podchodził osobno, po co mieliby się
rzucać wszyscy na jednego? Jeszcze by go zabili. Bez sensu.
A nie, jeszcze na sam koniec pokazali, jak Satur się
zatrzasnął w komnacie pełnej złota i klejnotów.
W każdym razie po finale piątego sezonu
ostatecznie zakończyłam oglądanie. Aby więc przygotować się do
tego tekstu, postanowiłam przeczesać internet w poszukiwaniu
odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Ile było w sumie temporadas
i czy to jeszcze leci? Czy Gonzalo w końcu się zdeklarował w
kwestii Margarity? No i czy Lucrecii udało się go zaprowadzić pod
kołderkę? Aż boję się, co znajdę. Lepiej przygotuję sobie
drinki, bo na trzeźwo mogę nie dać rady.
Dokąd najlepiej udać się po informacje?
Oczywiście na hiszpańską Wikipedię. Nie to, żebym znała
hiszpański, ale w sumie wielu rzeczy można się domyślić. Poza
tym zdania Águila Roja es una serie de televisión
española de aventuras con elementos de intriga y romance oraz Se
centra en las andanzas de su protagonista, Gonzalo de Montalvo,
maestro de escuela de la villa y a la vez héroe enmascarado
wydają mi się całkowicie zrozumiałe, nieprawdaż?
Następnie dowiedziałam się, że (o zgrozo!)
przegapiłam aż cztery ekscytujące sezony. Serial skończył się
jesienią 2016 roku, na 116 odcinku i po aż dziewięciu temporadas.
Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się aż tylu. Obstawiałam, że
będzie z siedem sezonów, ale widać był popyt, to i była podaż.
Oprócz tego w międzyczasie powstał pełnometrażowy film, który
stanowił zamkniętą całość. Ci sami bohaterowie, ale wątki,
które rozwiązały się w ciągu trwania filmu i nie pojawiły się
potem w kolejnych odcinkach serialu. Największą oglądalność
serial zanotował w serii czwartej, chociaż dwie poprzednie miały
niewiele mniejszą. Poza Hiszpanią serial emitowano w około
dwudziestu państwach, głównie w Ameryce Łacińskiej, ale też we
Francji, czy nawet w Korei Południowej. Czerwony Orzeł
zgarnął jakieś nagrody, hiszpańskie odpowiedniki naszych
TeleKamer i nawet jakieś międzynarodowe trofea. No może
nie od razu Emmy, ale i tak jest nieźle. I jeszcze się doczytałam,
że rolę żony pirata, która ukrywała się w domu u Gonzala, grała
siostra Penelope Cruz (tej Penenlope Cruz), Monica. A skoro już
jesteśmy przy obsadzie, to dodam od siebie, że aktor wcielający
się w rolę Juana zagrał w Skórze, w której żyję Pedro
Almodovara (grał "Tygryska", kto oglądał ten film,
będzie wiedział, o kogo chodzi). U Almodovara zagrała również
Inma Cuesta, czyli Margarita (film Julieta).
Przed pierwszym odcinkiem nowego sezonu zawsze dają
taki skrót tego, co działo się do tej pory. No to hajda na koń i
jedziemy na stronę RTVE na episodio 116. Łohohoho, co ja
widzę? Po pierwsze, wygląda na to, że Lucrecia dopięła swego
(Gonzalo, kołderka, mam mówić dalej?). Po drugie, król się
dowiedział, że Gonzalo jest jego synem. Po trzecie, Margarita miała
epizod w klasztorze, ale finalnie wyszła za mąż za Gonzala i oboje
spodziewają się dziecka, więc logicznym wydaje się, że wcześniej
były jakieś czynności seksualne. Po drodze jeszcze poznikały
postaci, jak np. Catalina. Wszyscy się trochę postarzeli, a Alonso
wyrósł na skoczka narciarskiego (taki wysoki i chudziutki). Muszę
się napić.
Ocena ogólna
W pierwszym sezonie wszystko elegancko trzymało się
kupy. Drugi też był w porządku, ale od połowy trzeciego to już
moim zdaniem równia pochyła i wymyślanie wątków z dupy. Zjawiska
paranormalne nie są konieczne, żeby w serialu działy się rzeczy,
o których się fizjologom nie śniło. Mamy zatem pełno
różnych tajemnic i zagadek. Królewskie pochodzenie głównego
bohatera, o którym on sam nie wie. Zdziwaczałą staruszkę, która
okazuje się być jego prawdziwą matką. Szukanie Świętego Graala.
Komnaty ze złotem. Pełno rozmaitych gadżetów, kluczyków,
poukrywanych wiadomości. Czerwone piórka nie wiadomo skąd. Oprócz
tego jeszcze wampiry, ludzkie bestie, piraci (niekoniecznie z
Karaibów) i pantery, które zżerają w lesie nowych komisarzy. To
taki życiowy serial. A tak naprawdę to przecież produkcja
przygodowa, więc musi być przede wszystkim ekscytująco, a
niekoniecznie zgodnie z prawdą historyczną. Dla mnie to były
miesiące idealnej poobiedniej rozrywki dla mniej wymagających. I
chcę takie coś po turecku. Daję dziś zamiast poziomek 6
czerwonych piórek, co by było bardziej adekwatnie do
sytuacji. Kiedyś pięć sezonów z polskim lektorem było do
obejrzenia za darmoszkę na player.pl, nie wiem jak jest teraz. To
tak, gdyby ktoś nabrał ochoty. A na koniec jeszcze raz powtórzę
za panią Kołaczkowską. Pyszniutki był, pyszniusieńki, ohyda,
po prostu ohyda!
Gonzalo i Komisarz byli braćmi, ten wątek mnie najbardziej w tym serialu interesował. Muszę nadrobić bo nie wiem czy się o sobie dowiedzieli.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że Gonzalo wiedział, ale nie jestem pewna, czy Komisarz również.
UsuńWitam ,
OdpowiedzUsuńOstatnio naszła mnie ochota na odświeżenie sobie tego serialu.Czy orientujesz się może gdzie mogę obejrzeć wszystkie jego sezony po polsku ? Na zalukaj jest ich tylko 5 i to niepełnych :( Na Playerze nie ma co szukac bo usunęli ( jeśli wogóle kiedykolwiek tam byly).Juz nie mam pomyslu gdzie moge je znaleźć:( Pomijając fakt,że Polska wersja została okrojona o jakieś +/- 50 minut..... na kazdym odcinku.... Bede bardzo wdzieczny za pomoc :) Bo serial byl jak dla mnie mega(jedna z lepszych przygodowek jakie widziałem-mimo że niektóre wątki czasami się kupy nie trzymały :) )
Były na Playerze dawno temu. Wiem, bo oglądałam tam 5 sezon, niedokończony zresztą względem hiszpańskiej wersji. Jeśli to ty pisałeś na fanpeju, to wysłałam link do oficjalnej strony serialu, tam są wszystkie odcinki, z tym że bez tłumaczenia :)
Usuń