Her Yerde Sen - Jesteś wszędzie
No i przyszedł czas na kolejną wakacyjną nowość, tym razem prosto ze stacji FOX. Przy okazji mówię, że postanowiłam obejrzeć po trzy odcinki 5 produkcji, których emisję rozpoczęto w bieżącym sezonie letnim. Było już Afili Aşk, dziś Her Yerde Sen, a następnie pojawią się omówienia Canevim, Kimse Bilmez i na deser Benim Tatlı Yalanım. Później, jeśli któraś z tych propozycji zdoła na dłużej przytrzymać mnie przy ekranie, napiszę kolejny tekst podsumowujący większą liczbę odcinków. To tyle, jeśli chodzi o ogłoszenia parafialne. Przejdźmy do serialu z Furkanem Andıçem i Aybüke Pusat w rolach głównych.
Her Yerde Sen, odc. 2, www.fox.com.tr |
Obejrzanych odcinków
3
Dramatis personae
Selin - roztrzepana, bardzo kreatywna projektantka wnętrz, lubi zwierzęta
Demir - taki typ "ąę", wraca do Stambułu po latach spędzonych w Japonii, okazuje się być współwłaścicielem domu Selin, a wkrótce również jej nowym szefem
İbo - weterynarz Fred, kolega Selin, wpada w oko Aydzie
Ayda - koleżanka Selin z pracy
Merve - druga koleżanka Selin z pracy, ukochana Bory
Bora - kolega Selin z pracy, zakochany w Merve
Burak - koleś był do tej pory kimś w rodzaju szefa tego bajzlu, ale ma ponoć jakieś inne plany, czy takie tam, no i generalnie sprawia wrażenie, jakby miał wyjebongo na to wszystko, a tak naprawdę kręci lewiznę przy asystenturze Ferruha
Ferruh - jeszcze inny typ z tej firmy, najbliższy fąfel Buraka
Azmiye - ekscentryczna pracownica firmy Artemim, wielbicielka wzorów w panterkę
Muharrem Usta (Mistrz) - taki pan złota rączka, który pojawia się i znika nagle jak duch
Leyla i Firuze - dwie rozkoszne ciotunie, które sprzedały dom, każda swoją połowę komu innemu, a teraz mają problem, bo muszą oddać kasę za nieuczciwą sprzedaż, więc postanawiają doprowadzić do tego, żeby Selin i Demir zeszli się ze sobą
Vedat - przyjaciel Demira, ma sklep ogrodniczy
Sakiz - koza Selin
Çiçi - ukochana złota rybka Selin
Sakiz - koza Selin
Çiçi - ukochana złota rybka Selin
O czym to w ogóle jest?
O ile po dwudziestu minutach oglądania Afili Aşk miałam już cztery strony notatek, tak w przypadku Her Yerde Sen po trzydziestu minutach mogę Wam przedstawić w skrócie, że:
- Selin świruje, że niby jej złota rybka umiera, a tak naprawdę to tylko panika przed "projektem".
- Do Stambułu przyjeżdża jakiś gość, który jest zdziwiony obecnością Selin w domu, który kupił.
- Okazuje się, że Selin i Demir kupili sobie po pół domu, nie wiedząc o tym, i są odtąd współwłaścicielami.
- Firma, w której pracuje Selin chyli się ku upadkowi, bo ma szefa bez głowy na karku, ale ponoć ma być nowy szef.
- Koleś z firmy chce się z oświadczyć koleżance z firmy za pomocą prezentacji w programie power point.
- Demir idzie na herbatę do jakiegoś swojego kolegi pracującego w kwiaciarni.
I tyle wystarczy, bo nie dzieje się tu absolutnie nic, co można byłoby opisać w sposób bardziej rozbudowany.
W dalszej części odcinka kolega Selin, Bora, wreszcie dokonuje aktu oświadczyn, robiąc to podczas specjalnie przygotowanej prezentacji. W tym czasie do firmy przychodzi Demir, przygląda się widowisku, a następnie prosi Azmiye o wydrukowanie jakiejś infografiki z jego telefonu. Następnie udaje się do konferencyjnej i ogłasza, że odtąd to on będzie zasiadał w fotelu dyrektora całego tego bajzlu. Może wreszcie zagoni myszy do roboty, bo jak na razie nie widać, żeby ktokolwiek tam zajmował się pracą. Selin, jak można się domyślić, natychmiast rozpoznaje w nowym szefie faceta, który okazał się być współwłaścicielem jej domu.
Demir jasno określa nowe zasady pracy. Potem zaprasza wszystkich pracowników do swojego gabinetu, każdego osobno poza świeżo zaręczonymi Borą i Merve. Demira to chyba mocno poturbowała emocjonalnie jakaś kobieta w przeszłości, bo mężczyzna jest twardy jak skała i wydaje zakaz jakichkolwiek związków uczuciowych między pracownikami Artemim. A dla Merve i Bory oznacza to, iż mają miesiąc na to, aby jedno z nich zrezygnowało z pracy. Oczywiście żadna ze stron nie chce ustąpić, co rodzi nowy dramat.
Generalnie niemal wszyscy w firmie są wrogo nastawieni do Demira i jego nowych porządków. Selin staje na czele buntu pracowników. Operacja "gepard" ma za cel wykurzenie z firmy Demira. Z tym gepardem jest w ogóle dość kuriozalna akcja. Dziewczyny wymyślają sobie, że Demir to taki właśnie gepard. Żeby dowiedzieć się czegoś o więcej o tym zwierzęciu, Selin i Ayda udają się z wizytą do tego weterynarza, kolegi Selin. I on im objaśnia, jak się zachowuje taki gepard. Ja zdaję sobie sprawę z tego, że to było głównie po to, żeby Ayda miała okazję popatrzeć sobie na İbo, ale tak na zdrowy rozum - dziewczyny, czy wy wiecie, że istnieje coś takiego jak wyszukiwarka internetowa? Informacji o gepardach równie dobrze mogłybyście poszukać na takiej mało znanej stronie... www.google.com!
Po płomiennej przemowie, którą Selin pożyczyła od Winstona Churchilla, następuje sroga impreza, wszystko oczywiście w siedzibie firmy. A w tym czasie Demir zaprowadza porządki również w swoim - nieswoim domu, pozbywając się rzeczy Selin. On ma jeszcze w międzyczasie takie wizje, w których widzi siebie samego w dzieciństwie, przebywającego w tym domu, przypuszczalnie ze swoją matką.
Po płomiennej przemowie, którą Selin pożyczyła od Winstona Churchilla, następuje sroga impreza, wszystko oczywiście w siedzibie firmy. A w tym czasie Demir zaprowadza porządki również w swoim - nieswoim domu, pozbywając się rzeczy Selin. On ma jeszcze w międzyczasie takie wizje, w których widzi siebie samego w dzieciństwie, przebywającego w tym domu, przypuszczalnie ze swoją matką.
A z imprezy wraca ululana Selin. Nie zdając sobie sprawy ze zmian w domu, dziewczyna kładzie się do swojego - nieswojego łóżka, w którym śpi już słodko Demir. Są dzwoneczki w tle, jest przytulanko, ona coś tam bełkocze po pijaku, że przyszedł do niej Piotruś Pan, i się przytulają. Nazajutrz zaś domowa wojenka rozpętuje się na dobre.
I właściwie nie ma co więcej pisać. Dalej historia toczy się tak, że Demir i Selin toczą walki o dom, bo żadne z nich nie zamierza odpuścić i zostawić domu drugiej stronie. Tymczasem w firmie Artemim pracownicy pod wodzą Selin starają się pozbyć "geparda", czyli Demira. Jak to w takich historiach bywa, w życiu bohaterów pojawia się dużo zbiegów okoliczności, absurdalnych zdarzeń i nieoczekiwanych (albo raczej bardzo oczekiwanych) zwrotów akcji. A to Demir i Selin lądują w szpitalu (niejednokrotnie), a to tłuką szyby w domu, a to znowu kłócą się i robią sobie na złość. Tylko że kto się czubi, ten podobno się lubi, i tak właśnie ma być w tym serialu.
Jak się pozbyć niechcianego lokatora?
Nie wiem, czy spotkaliście się już z tym gównem na YouTube. Jeśli nie, to w żadnym razie nie polecam, ale wyskoczyło mi niedawno w polecanych i stwierdziłam, że idealnie pasowałoby jako urozmaicenie fabuły. Chodzi o filmiki Troom Troom o "prankach dla zakochanych". Wprawdzie taki właśnie tytuł noszą te idiotyczne korporacyjne wideo-śmieci, ale wierzcie mi: obejrzałam oba i to powinno nosić nazwę "jak sprawić, żeby twój partner cię znienawidził". Serio, tutaj chyba tylko jeden "prank" nie jest chamski i można go nawet uznać za w miarę uroczy (puzzle ze zdjęcia). No ale już zastępowanie kosmetyków mieszaniną kleju i farby akrylowej, wycinanie komuś serca w jego najlepszych spodniach, czy wsypywanie soli do pudełka po proszku do prania, żeby ktoś zniszczył swoje ubranie, to już chyba szczyt zdebilenia.
Ale kiedy chcesz pozbyć się niechcianego lokatora, wszystkie chwyty dozwolone. Demirze i Selin: spróbujcie tych pranków!
Ale kiedy chcesz pozbyć się niechcianego lokatora, wszystkie chwyty dozwolone. Demirze i Selin: spróbujcie tych pranków!
Ocena ogólna
Her Yerde Sen to kolejny turecki serial, w którym świat przedstawiony jest wyidealizowany do granic możliwości. Z jednej strony daje to efekt sztucznie wykreowanej rzeczywistości, nieco wykastrowanej i wyczyszczonej z szarej przeciętności. Z drugiej zaś serial skupia się na wybranym wycinku świata, bez rozdrabniania się na powierzchowne pokazywanie światów różnych klas społecznych. Mamy zatem do czynienia z taką wielkomiejską bajką w gustownych wnętrzach, której nie sposób jednak odmówić klarowności i spójnej koncepcji.
Na początku serial wydał mi się nudny. Byłam przygotowana na to, że zostanę obrzucona gagami rodem z polskich kabaretów. Tymczasem akcja pierwszego odcinka rozkręca się w spokojnym tempie. Dopiero po jakimś czasie przyzwyczaiłam się do tego, że mało tutaj tzw. beki, a humor jest raczej wyważony i dość lekki, sprawiający wrażenie niewymuszonego. Oznacza to mniej więcej tyle, że nie ma szans na salwy śmiechu w każdej scenie, ale też zdecydowanie nie czuje się zażenowania w trakcie oglądania. Dla mnie to bardziej serial obyczajowy z komediowym sznytem, aniżeli komedia na siłę przeładowana żartami. Uważam, że znakomicie sprawdziłby się w formule jeden odcinek po pół godziny na dzień - pięć dni w tygodniu.
Zaskakująco dobrzy są bohaterowie tej opowieści. Po pierwsze dlatego, że ktoś ich po prostu dobrze napisał. Cieszy mnie, że nie zastosowano tu tak uwielbianej przez scenarzystów grubej kreski, którą przerysowuje się postaci w produkcjach komediowych. Postaci dalszego planu nie dominują nad parą protagonistów, a ich wątki nie zapychają odcinków. Za to główni bohaterowie naprawdę są główni i na nich skupia się większość uwagi. Druga sprawa to to, że aktorzy świetnie sobie radzą w swoich rolach. Najlepsza jest moim zdaniem Aybüke Pusat. Selin to taki typ bohaterki, który nie tak łatwo jest zagrać, by nie przedobrzyć i nie popaść w sztuczną nadinterpretację. Aybüke Pusat balansuje na krawędzi, ale ani razu nie przegina, dzięki czemu Selin nie jest dla mnie w żaden sposób irytująca, lecz wzbudza autentyczną sympatię. Do tego aktorka znakomicie odnajduje się w duecie z Furkanem Andıçem.
Ścieżka dźwiękowa momentami brzmi wspaniale, szczególnie podoba mi się ten motyw Piotrusia Pana, który brzmi naprawdę uroczo i słodko.
W ogólnym rozrachunku serial wypada bardzo dobrze, zatem na dobry początek przyznaję mu 5 łodyg kopru na 6 możliwych. Her Yerde Sen może nie wzbudza we mnie jakichś wybitnie gorących uczuć i nie czekam na kolejny odcinek jak na świętego Mikołaja, ale też w żaden sposób mnie ten serial nie drażni, ani nie żenuje. Przyjemnie się go ogląda i mam nadzieję, że jego poziom nie zacznie się gwałtownie obniżać, bo byłaby szkoda.
Na początku serial wydał mi się nudny. Byłam przygotowana na to, że zostanę obrzucona gagami rodem z polskich kabaretów. Tymczasem akcja pierwszego odcinka rozkręca się w spokojnym tempie. Dopiero po jakimś czasie przyzwyczaiłam się do tego, że mało tutaj tzw. beki, a humor jest raczej wyważony i dość lekki, sprawiający wrażenie niewymuszonego. Oznacza to mniej więcej tyle, że nie ma szans na salwy śmiechu w każdej scenie, ale też zdecydowanie nie czuje się zażenowania w trakcie oglądania. Dla mnie to bardziej serial obyczajowy z komediowym sznytem, aniżeli komedia na siłę przeładowana żartami. Uważam, że znakomicie sprawdziłby się w formule jeden odcinek po pół godziny na dzień - pięć dni w tygodniu.
Zaskakująco dobrzy są bohaterowie tej opowieści. Po pierwsze dlatego, że ktoś ich po prostu dobrze napisał. Cieszy mnie, że nie zastosowano tu tak uwielbianej przez scenarzystów grubej kreski, którą przerysowuje się postaci w produkcjach komediowych. Postaci dalszego planu nie dominują nad parą protagonistów, a ich wątki nie zapychają odcinków. Za to główni bohaterowie naprawdę są główni i na nich skupia się większość uwagi. Druga sprawa to to, że aktorzy świetnie sobie radzą w swoich rolach. Najlepsza jest moim zdaniem Aybüke Pusat. Selin to taki typ bohaterki, który nie tak łatwo jest zagrać, by nie przedobrzyć i nie popaść w sztuczną nadinterpretację. Aybüke Pusat balansuje na krawędzi, ale ani razu nie przegina, dzięki czemu Selin nie jest dla mnie w żaden sposób irytująca, lecz wzbudza autentyczną sympatię. Do tego aktorka znakomicie odnajduje się w duecie z Furkanem Andıçem.
Ścieżka dźwiękowa momentami brzmi wspaniale, szczególnie podoba mi się ten motyw Piotrusia Pana, który brzmi naprawdę uroczo i słodko.
Ale pojawiają się również takie motywy muzyczne, których nie jestem w stanie znieść. Chodzi mi głównie o wszystkie te drapieżne tracki z gitarą elektryczną (oprócz głównego motywu serialu, który akurat jest spoko). One dosłownie psują sceny, zagłuszają i zniekształcają ich wydźwięk. Na szczęście nie ma ich tak dużo.
W ogólnym rozrachunku serial wypada bardzo dobrze, zatem na dobry początek przyznaję mu 5 łodyg kopru na 6 możliwych. Her Yerde Sen może nie wzbudza we mnie jakichś wybitnie gorących uczuć i nie czekam na kolejny odcinek jak na świętego Mikołaja, ale też w żaden sposób mnie ten serial nie drażni, ani nie żenuje. Przyjemnie się go ogląda i mam nadzieję, że jego poziom nie zacznie się gwałtownie obniżać, bo byłaby szkoda.
No nareszczcie! Bo już się doczekać nie mogłam :D Opis całkiem delikatny, jak na Wiśnię (:D), więc chyba serial nie jest taki zły :P Zdecydowanie muszę to sama sprawdzić :) Dzięki za recenzję ;)
OdpowiedzUsuńDelikatny, albowiem tu naprawdę nie ma wielu rzeczy, które mogłyby być jakimś punktem zaczepnym dla obszerniejszej tyrady ;)
UsuńSympatyczna para w sympatycznym serialu obyczajowym z komediowym sznytem (brakowało mi tego określenia!) - może nie zepsują. Czekam cierpliwie na Twoją ocenę Benim tatli yalanim - to mój faworyt wśród komedii (też chyba raczej obyczajowy). Dziękuję
OdpowiedzUsuńDziękuję za już i proszę o jeszcze.
Ayyy, Benim Tatli Yalanim będzie na sam koniec omówień wakacyjnych produkcji :D
UsuńO ostatnio czytałam ksiązkę z podobnym motywem i lubie takie. Fabule tego serialu się nie przyglądałam, oglądałam zwiastuny i wydawał się ok, jakoś ta aktorka głowna będzie mi się kojarzyła tylko z jedną rolą, ale zerknę na serial i moźe akurat, bo Afili ask czasami mnie denerwuje juź 😡
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko 😉
Zwiastuny są właśnie słabe moim zdaniem. Serial w całości wypada dużo lepiej ;)
UsuńObejrzałam i naprawdę super. Lubię takie historie i ,,wciągłam się". Także coś nawet nowego i superaśnego się pojawiło w tureckiej TV.
UsuńA czy może Pani skomentować jakoś serial "Adini sen koy" w polskiej wersji tłumaczony jako "Więzień miłości"? Ciekawi mnie Pani zdanie na temat aktorów i fabuły. Pozdrawiam tymczasem
OdpowiedzUsuńPowiem całkowicie szczerze - w ogóle mnie ten serial nie interesuje. W tureckiej tv nigdy nie miał statusu, nazwijmy to - "serialu lepszej kategorii". Emitowano go w paśmie popołudniowym, trochę jak nasz Klan, a nie w prime time'ie, czyli najlepszym czasie antenowym. Oznacza to mniej więcej tyle, że to po prostu tzw. tasiemiec. Musiałabym obejrzeć mnóstwo odcinków, żeby cokolwiek z tego wydusić. I, prawdę powiedziawszy, wolę poświęcić swój czas na jakiś lepszy i nowszy serial. Z drugiej strony zaś, nauczona doświadczeniem, staram się unikać pisania na czyjąś prośbę, bo ze złośliwym charakterem tego bloga bywa tak, że osoba prosząca o analizę jakiegoś serialu ma swoje oczekiwania, a potem przychodzi wielkie rozczarowanie, gdy okazuje się, iż mamy dwa różne poglądy. Pozdrawiam serdecznie
UsuńLekki wspaniały serial jak na lato.
OdpowiedzUsuńWiśnia, a co uważasz o kolejnych odcinkach? Moim zdaniem co odcinek coraz lepszy i akcja się super rozkręca. No i ta chemia między głównymi bohaterami. Idealnie dopasowali Aybuke z Furkanem.
OdpowiedzUsuńUważam, że rozwija się odpowiednim tempem i zgadzam się całkowicie co do chemii między protagonistami - ludzie od castingu zrobili dobrą robotę dobierając tych właśnie aktorów.
UsuńA ja tak z ciekawości czy ten serial jest gdzies po polsku?
OdpowiedzUsuńPo prostu remake tajwańskiego Just You nic nowego i oryginalnego, ale wystarczająco lekkiego by umilić czas
OdpowiedzUsuń