×

Dip - Dno

Dawno, dawno temu Wiśnia była bardziej ambitną blogerką, pisała nawet przez chwilę dla poważnego serwisu o serialach, ale musiała zrezygnować, bo doba okazała się za krótka. No i popełniłam wtedy taki tekst wprowadzający w dwa (wtedy nowe) seriale wyprodukowane dla platformy PuhuTV. Były to Şahsiyet od Ay Yapım oraz Dip od TMC. Tak się złożyło, że o Şahsiyet napisałam w późniejszym czasie pełnowymiarowe omówienie na blogu, a o Dip jakoś zapomniałam i w końcu nie obejrzałam nawet do końca, mimo że początki tego serialu mi się podobały. No wstyd, naprawdę, powinnam się tego wstydzić, ale dziś nadejszła wiekopomna chwila i w końcu serial obejrzałam, a za chwilę go wam omówię. 

Dip, TMC dla PuhuTV, www.puhutv.com

Pani Halino! Żywych się trzeba bać, a nie zmarłych.

Helena Paździoch, odc. 402 Widziadło

Obejrzanych odcinków


8 (CAŁOŚĆ SERII)


Dramatis personae


Sahir - psycholog, negocjator, specjalista od samobójców, samotny wdowiec, który widzi ducha swojej zmarłej żony, za której śmierć się obwinia

Ekin - zmarła żona Sahira, występująca obecnie jako "widziadło"

Bilge - hakerka, jej ojciec niby nie żyje, a jednak podobno żyje, do tego w coś się wplątał, a ona jest w niebezpieczeństwie

Uygar - uzdolniony informatycznie przyjaciel Bilge, ma zespół Aspergera

Aylin - dyspozytorka, koleżanka Sahira z pracy

İsmail - kierowca ambulansu w klinice psychiatrycznej, przyjaciel Sahira

Emre - tajemniczy przyjaciel Bilge, który informuje ją o tym, że jej ojciec jednak żyje

Ali Kemal - jakiś ważny tajniak, który dla niepoznaki zajmuje się robieniem mebli, przyjaciel Sahira

İmre - żona tego niby-zmarłego/niby-żywego ojca Bilge, pisarka

Şengül - przełożona Sahira

Eda - przyjaciółka Sahira, pani psychiatra, jej chłopak stale chce się zabić

Can - kolega Sahira i İsmaila, chłopak Edy, atencjusz, który wciąż podejmuje nieudolne próby samobójcze

Siwy z Tylko z Tobą, a właściwie to z Tureckich Problemów - zajmuje się głównie strzelaniem do Bilge

O czym to w ogóle jest?


No więc jest sobie taki zarośnięty smutny typ, ma na imię Sahir. Jest on negocjatorem, którego wysyłają, kiedy ktoś chce popełnić samobójstwo, np. skoczyć z mostu czy palnąć sobie w łeb. Ironiczne, bowiem Sahir sam jest człowiekiem, który wygląda, jakby był martwy za życia. Zapuszczony, zachowujący się tak, jakby na niczym mu nie zależało. I do tego wszystkiego widuje swoją żonę, która zmarła jakiś czas temu. Miał chodzić na psychoterapię, ale tego nie robi, jedynie łyka jakieś leki z ampułek. Jego znajomi trochę się o niego niepokoją, trochę patrzą jak na czubka. Ale jest bardzo dobry w swojej robocie i piekielnie inteligentny. Możemy zresztą zobaczyć w pierwszym odcinku próbkę jego możliwości negocjacyjnych i rewelacyjnej gadki zniechęcającej do odebrania sobie życia przez jego "klientów". Oraz to, że czasem ktoś tak bardzo pragnie śmierci, że nikt go nie powstrzyma.

W każdym razie początkiem głównego wątku jest dziwny telefon, który Sahir odbiera pewnego wieczoru. Telefon wyświetla numer zapisany w pamięci pod imieniem Ekin, zmarłej żony Sahira. Głos w słuchawce każe mu iść na most, gdzie rzekomo jakaś kobieta chce się rzucić do wody. Mężczyzna jedzie tam swoją motorynką, na moście rzeczywiście znajduje się kobieta. Nagle ktoś otwiera do nich ogień, więc Sahir nie myśląc zbyt wiele obejmuje Bilge i oboje skaczą do wody. Sahir ma przy tej okazji kolejną porcję zwidów. Udaje mu się jednak przeżyć, ale ledwo co się ocknął, a tajemnicza kobieta z mostu już ucieka przed siebie. Gdy jednak Sahir spostrzega, że ludzie, przed którymi ucieka Bilge, wciąż krążą gdzieś wokół, rusza się z miejsca i w ostatniej chwili obezwładnia typa, który celuje w kobietę. Ale ona znowu ucieka. Nie jest to jednak koniec wspólnych przygód Bilge i Sahira, a jedynie ich początek.

Obydwoje chcą dowiedzieć się, kim jest i czego chce ta druga osoba. I jest ktoś, komu bardzo zależy na tym, by skrzyżować ze sobą ich drogi. Po drodze pojawia się mnóstwo tajemnic i niedopowiedzeń.

Ocena ogólna


Ten serial to chyba mój szczyt listy Dlaczego ja tego jeszcze nie obejrzałam? I z tego co wiem, nie jestem w tym odosobniona. Naprawdę nie wiem, dlaczego tyle mi zeszło, zanim dokończyłam oglądanie, tym bardziej, że Dip (wbrew tytułowi - pl. Dno) wcale nie jest denny. Wartymi docenienia są starania wytwórni TMC, która autentycznie mnie zaskoczyła, w pozytywnym sensie. Wcześniej, tak jak zresztą napisałam w swoim artykule na Serialomaniaku, wytwórnia ta produkowała główne typowe telewizyjne seriale, a tu pokusiła się o produkcję dziwną i nieszablonową. Serial jest świetnie nakręcony i zrealizowany. Naprawdę widać, że twórcom zależało na wyprodukowaniu czegoś jakościowego, wyjątkowego w porównaniu z tym, co do tej pory pochodziło z tej wytwórni.

Dip to chyba najmniej komercyjny turecki serial, jaki w życiu widziałam. Podczas oglądania, z odcinka na odcinek rosło we mnie coraz większe poczucie, że twórcom absolutnie nie zależało na tym, żeby serial dobrze się sprzedał i miał wielomilionową publiczność, ale woleli oni stworzyć eksperymentalne dzieło skierowane do garstki osób, które się na tym poznają i będą potrafiły docenić "inność" tej produkcji.

Może właśnie przez całą tę inność Dip nie został hitem, a na swojej rodzimej platformie został pożarty przez tytuł, z którym wówczas bezpośrednio konkurował o uwagę widzów, czyli Şahsiyet. O niskim zainteresowaniu świadczyć może chociażby porównanie liczby głosów oddanych na oba te seriale w serwisie IMDb. Şahsiyet, mocno promowane przez swoją wytwórnię, otrzymało 23 900 głosów, które dały ocenę łączną 9,2/10, co jest rewelacyjnym wynikiem. Dip zostało ocenione przez zaledwie 1614 osób, zaś ocena łączna to 7,2/10. O ile te łączne oceny nie zawsze idą w parze z faktyczną jakością danego dzieła, tak liczba głosów daje jakiś tam wgląd w to, ilu widzów serial obejrzało.

Nie jest to serial lekki, łatwy i przyjemny. Jest dziwny, absolutnie oderwany od standardów i schematów rządzących tradycyjnymi telewizyjnymi dramatami. Nie ma tu rozbudowanej, wielowątkowej fabuły, a w to miejsce mamy maleńki wycinek świata przedstawionego, co czyni Dip widowiskiem wręcz kameralnym. Od samego początku osacza nas ponurość, szarość, ciemność. Do tego akcja rozwija się bardzo powoli, wiele informacji pojawia się nie w dialogach, ale gdzieś pomiędzy nimi. Trudno się w to wszystko wgryźć. W sumie nie wiadomo też do końca, do czego to wszystko tak naprawdę prowadzi, a zakończenie nie przynosi żadnych konkretnych odpowiedzi.

Dip, TMC dla PuhuTV, www.puhu.com

Ponurość tej produkcji i przytłaczające scenerie potęgują uczucie niepokoju i wrażenie dojmującej samotności będącego na skraju szaleństwa głównego bohatera. İlker Kaleli udźwignął ciężar postaci Sahira i zagrał go koncertowo - z charyzmą i ogromnym wyczuciem, bez żerowania na emocjach prostymi zagrywkami, na czele z zalewaniem się łzami przy każdej możliwej okazji. Sahir jest o krok od przekroczenia pewnej niewidzialnej granicy, ale widać, że gruntu pod nogami ma jeszcze całkiem sporo. Czuję się również w obowiązku powiedzieć wszystkim tym, którzy wciąż nie obejrzawszy Dip mają nadzieję, że i tu Kaleli "poleci Poyrazem". Otóż nie. Sahira i Poyraza dzieli przepaść, a İlker Kaleli w tym serialu skutecznie odpruwa z siebie łatkę wzruszającego śmieszka.

Inaczej ma się sprawa z Neslihan Atagül. Cieszy mnie ogromnie, że nie dostała tu roli płaczki, ale niestety Bilge mnie nie przekonuje. Nie potrafiłam przez cały serial nawiązać jakiejkolwiek więzi z tą bohaterką. I nie mówię tu o tym, czy dała się polubić, czy nie, bo nie o to w tym chodzi. Chodzi o to, że Bilge w żadnym momencie nie była dla mnie postacią ciekawą i intrygującą, a taka powinna być moim zdaniem protagonistka. Aktorka dała się poznać w swoich wcześniejszych projektach jako osoba posiadająca talent i umiejętności, więc bardziej doszukiwałabym się winy w samym scenariuszu, niż obarczała nią Atagül za złą grę.

Dip, TMC dla PuhuTV, www.puhutv.com

Z pozostałych, dalszoplanowych postaci bardzo podobał mi się Uygar (w tej roli świetny Gün Koper) i Can, którego naprawdę nieudolne, żałosne wręcz próby samobójcze są na swój sposób komicznym akcentem w przyciężkiej fabule.

Najbardziej porywającym aspektem tej produkcji jest dla mnie muzyka, bowiem współtwórczynią soundtracku do Dip jest Gaye Su Akyol - moja ulubiona turecka artystka (album İstikrarlı Hayal Hakikattir - genialny!). Już sama piosenka z czołówki (niestety pojawiającej się na początku zaledwie dwóch czy trzech odcinków, a szkoda, bo pomysł na intro z ujęciami stylizowanymi na te z kamer przemysłowych był niecodzienny) - Bu Dünya Niye Böyle (Dlaczego ten świat taki jest?) - od pierwszych sekund chwyta swoim niesamowitym klimatem. A to dopiero początek - w serialu pojawia się jeszcze kilka innych, niemniej ujmujących swoim melancholijnym tonem utworów, jak chociażby znakomite Bekle Beni (wybrzmiewające zarówno w wersji oryginalnie wykonywanej przez Cema Karacę, jak i jako cover w wykonaniu Gaye Su Akyol).


Motywy instrumentalne docenią w szczególności ci, którzy lubują się w awangardowych brzmieniach, bowiem trudno tu mówić o tradycyjnym graniu - jest w tej muzyce coś, co mnie samej przywołuje na myśl muzykę industrialną. Dźwięki równie dziwne, co sam serial, i dlatego uważam, że to jedna z najlepszych i najbardziej spójnych ścieżek dźwiękowych, jakie słyszałam w tureckich serialach. Podoba mi się też to, że jest jej tyle, ile trzeba. Często wybrzmiewa tu po prostu cisza i nie można powiedzieć, że serial jest zawalony zagłuszającym soundtrackiem

Skłamałabym mówiąc, że świetnie się bawiłam oglądając Dip i te osiem odcinków zleciało mi nie wiadomo kiedy. Był to dla mnie trudny seans, właśnie dlatego, że nic tu nie jest podane na tacy. Jak się długo ogląda rzeczy, które od pierwszych minut obrzucają nas oczywistościami i ekspozycją, to organizm przeżywa szok, kiedy nagle trzeba samemu ruszyć głową. Nie raz męczyłam się, żeby skończyć odcinek, bingewatching to była droga po gruzie. Czegoś mi w tym wszystkim zabrakło. Serial rozkręca się wolno, co jest szczególnie dostrzegalną stratą czasu w przypadku ograniczonej do ośmiu odcinków serii. Przez powolny wstęp najciekawsze rzeczy zaczynają się gdzieś w połowie, a tak naprawdę dopiero szósty odcinek można uznać za przełomowy. Sam finał też jest dyskusyjny. Dip jest dla mnie jak zupa, do której wkłada się same najlepsze składniki. I o ile one samodzielnie smakują wspaniale, tak zupie z nich wciąż brakuje wyrazistego smaku.

Nie żałuję jednak czasu spędzonego przy tej produkcji, ponieważ oglądanie jej po serii lżejszych seriali było dla mnie ożywcze jak chłodny prysznic. Może nie zapamiętam tego tytułu jako wybitnego pod względem fabularnym, bo tu jednak trochę to wszystko kuleje (zawodzi głównie tempo - zamulanie przez większość odcinków i zbyt raptowne nadrabianie strat w końcówce, poza tym scenariusz jest tak ambitny, że aż przekombinowany), ale za to walory artystyczne, muzyka i İlker Kaleli to filary, dzięki którym uważam Dip za ciekawą propozycję dla znużonych tradycyjną turecką telenowelą. Ale jeśli chcecie obejrzeć coś dla rozrywki, co będzie przyjemnym tłem do kolacji, to lepiej wybierzcie sobie coś bardziej lekkostrawnego. 

3 komentarze:

  1. Serial był naprawdę bardzo fajny ale zakończenie mnie zaskoczyło. Nienawidzę niejasnych zakończeń. Dalej nie wiem co tam się stało

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego nie wie nikt ;) Może każdy miał sobie to dopowiedzieć? To byłby świetny finał sezonu, ale jako całkowite zakończenie pozostawia z ogromnym niedosytem.

      Usuń
  2. Nie dawno go skończyłam i jestem zachwycona

    OdpowiedzUsuń

Chcesz podzielić się swoją opinią? Nie zgadzasz się z moją? Śmiało! Napisz komentarz :)

Copyright © Wiśnia w multiwersum seriali , Blogger