×

Kağıttan Hayatlar - Papierowe życie (FILM)

Tym razem znów będzie nie o serialu, a o filmie. Kağıttan Hayatlar to najnowsza turecka produkcja oryginalna Netflixa, ze znanym z Hakan: Muhafız (The Protector) Çağatayem Ulusoyem w roli głównej. No i w końcu doczekałam się na Netflixie czegoś, w czym Turcy są najlepsi - poruszającego dramatu obyczajowego. Czy warto obejrzeć Papierowe życie? Być może odpowiedź na to pytanie znajdziecie w niniejszym omówieniu. Zapraszam. 

Umowa taka jest: Kosmonautów, Szronowa, aż do Stasia to jest mój teren, 
a ten mi się już czwarty raz wpierdziela na mój rejon, to go gonię, gnoja. 

Kazimierz Badura, odc. 412, Badurka

Kağıttan Hayatlar, Netflix, www.netflix.com

O czym to w ogóle jest?

Głównym bohaterem jest Mehmet, facet koło trzydziestki, który żyje ze zbierania i sortowania surowców wtórnych. Ma do tego nawet swoją ekipę, która ogarnia "ich" teren, wyszukując ze śmietników cenne zdobycze: szklane butelki, plastik, no i oczywiście papier. Mężczyzna jest ciężko chory - potrzebuje przeszczepu nerki, ale musi czekać na dawcę. Mimo to Mehmet nie prowadzi higienicznego trybu życia. Pali papierochy, je byle co, nie oszczędza się. 

Któregoś wieczora, gdy Mehmet odsyła swoich zbieraczy na zasłużony odpoczynek, w jednym z wypełnionych śmieciami worków coś zaczyna się ruszać. Facet myśli, że to pewnie jakiś kot. Tymczasem okazuje się, że w worze siedzi chłopiec. Bosy, brudny i cholernie wystraszony - jak wypłoszony dziki kociak. Mehmet częstuje go jedzeniem i próbuje dowiedzieć się o nim czegoś więcej. Okazuje się, że matka wyrzuciła Alego z domu. Ponoć w obawie przed tym, że jej agresywny mąż, ojczym małego, mógłby w końcu zabić chłopca. Ali błaga, aby Mehmet nie powiadamiał policji. Mówi mężczyźnie, że chciałby zebrać tyle pieniędzy, by móc kupić dom, w którym zamieszkaliby razem z matką. 

Mehmet jest poruszony historią chłopczyka i postanawia przygarnąć go do siebie. Los małego Alego przypomina mu jego własne życie, wypełnione wewnętrzną pustką, biedą i smrodem śmieci. 

Ocena ogólna

Ten film trwa półtorej godziny - o godzinę krócej niż przeciętny odcinek tureckiego serialu telewizyjnego. Tak tylko mówię. Może już przez samo to komuś zachce się sięgnąć po ten tytuł. 

Akcja filmu nie rozgrywa się w sterylnej przestrzeni bogato urządzonej wilii jakiejś bogatej rodziny, ani nawet na urokliwym osiedlu, gdzie niezamożni ludzie żyją sobie w wysprzątanych na błysk kolorowych domach. Jest za to brud, smród, bieda i obskurne nory, które trudno nazwać domem. Porzucone dzieciaki tułają się po ulicach. Jedne walczą o przetrwanie zbierając surowce wtórne, inne wąchają klej. A nasz główny bohater nie jest przystojnym paniczykiem, tylko oberwańcem bez perspektyw. Trudno jednak nie zachwycić się postacią Mehmeta, nie wzruszyć jego niezaspokojonym pragnieniem rodzicielskiej miłości, kontaktu z matką. Duża w tym zasługa fenomenalnego Çağataya Ulusoya, który nie po raz pierwszy udowadnia, że jest jedną z najzdolniejszych aktorsko bestii na tureckim poletku. Jego charyzma, ekspresja, sposób mówienia, wachlarz emocji, które targają Mehmetem - wszystko to sprawia, że patrzy się na tę postać jak na prawdziwego człowieka, nie aktora schowanego za tekturowym bohaterem. Ulusoy nie marnuje swojego potencjału graniem wciąż tej samej roli w wielu produkcjach, tylko wybiera różnorodne postaci, w których zmienia się jak kameleon. Jestem pewna, że rozwinie wielką karierę. Muszę także wspomnieć, że po raz kolejny urzekła mnie rola dziecięca. Tak jak w Azizler podobał mi się Göktuğ Yıldırım, tak w Kağıttan Hayatlar poruszył mnie występ Emira Alego Doğrula, który z niesamowitym wdziękiem wcielił się w postać małego Alego. 

Nie da się ukryć, że Kağıttan Hayatlar to wyciskacz łez, którego fabuła jest skonstruowana w taki sposób, żeby poruszyć nasze wnętrzności. Krzywda niewinnego dziecka to motyw, który wyjątkowo mocno działa na emocje. Nie do końca lubię takie zabiegi, zwłaszcza gdy żerowanie na emocjach łączy się ze sztampowymi rozwiązaniami fabularnymi. I przez większość seansu wydawało mi się, że tak właśnie będzie i w tym przypadku. Po godzinie oglądania zastanawiałam się, czy twórcy mają w ogóle coś ciekawego do powiedzenia i kiedy wreszcie będzie jakiś punkt kulminacyjny. Bo w tej pierwszej godzinie nie dzieje właściwie nic specjalnego. Mehmet zajmuje się Alim jak dobry wujek, razem spędzają czas i takie tam. A jednak zostałam zaskoczona. Ostatnie pół godziny intryguje, prowokuje do zatrzymania się i przemyślenia, co w tym wszystkim jest prawdą, a co majakiem. Ten końcowy komentarz nie był moim zdaniem konieczny, choć z drugiej strony takie wyłożenie kawy na ławę będzie dla wielu widzów dokładnym zamknięciem całej historii i rozjaśnieniem domysłów, jakie można było snuć jeszcze chwilę wcześniej. 

Mocnym punktem filmu jest jego ścieżka dźwiękowa. Poprzez świetny dobór utworów oraz kompozycje oryginalne w każdej scenie muzyka była adekwatna do sytuacji i nie wybijała się na pierwszy plan. Warto pozostać nawet na napisach końcowych, bowiem właśnie podczas ich wyświetlania na ekranie możemy wysłuchać przepięknej i chwytającej za serce piosenki Ağlama Anne. Jest to cover greckiego utworu Thalassa, którego autorem jest Kostas Mountakis. Tureckie słowa do melodii Mountakisa napisała sama Sezen Aksu, a oprócz wykonania Seldy Bağcan znana jest również wersja śpiewana przez Ajdę Pekkan. 


Cóż więcej można powiedzieć? Nie chcę zbyt wiele zdradzać, żeby nie zepsuć przyjemności oglądania tego filmu tym z was, którzy jeszcze go nie widzieli. Choć może akurat "przyjemność" nie jest odpowiednim wyrazem, bo to chyba ostatnia rzecz, jaką odczuwa się podczas oglądania Kağıttan Hayatlar. Wiele sytuacji przedstawionych w filmie wstrząśnie co wrażliwszymi do żywego. Ale mimo wszystko warto, bo - choć na początku nic na to nie wskazuje - Papierowe życie nie moralizuje, nie sprowadza całej historii do poziomu błahej opowiastki o tym, że na świecie jest dobro i zło. Jest prosto opowiedzianą historią człowieka skrzywdzonego tak mocno, że przez całe życie nie potrafi odciąć się od przeszłości. 

6 komentarzy:

  1. Podpisuję się pod Twoją recenzją obiema rękami. To jest film "o czymś". Bardzo poruszający ale napewno nie cukierkowy. A Çağatay poraz kolejny mnie zachwycił. Bardzo mądrze kieruje swoją karierą, na coraz wyższy level. Nie chowa się za swoją powierzchownością, nie powiela ról. Brawo Çaça. Film godny polecenia i nagród.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobrze, że są tacy aktorzy, którzy zamiast w swoją twarz inwestują w rozwijanie talentu :)

      Usuń
    2. Dokładnie. Ulusoy z coraz lepszy aktorsko.

      Usuń
  2. Film bardzo dobry, udało mi się nawet namówić mojego męża do obejrzenia. I zaskoczyłam Go. Cagatay jak zwykle przekonujący. I muzyka. I to jaka muzyka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Po długich przymiarkach wreszcie obejrzałam ten film. Było warto. Ciekawie zbudowana, mądra historia. Nadrabiam sobie teraz różne tureckie produkcje. Jakoś tak ku temu nastraja mnie obecna sytuacja w Turcji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życie faktycznie jest jak papier. Przyjmie wiele i niewiele trzeba, żeby je stracić.

      Usuń

Chcesz podzielić się swoją opinią? Nie zgadzasz się z moją? Śmiało! Napisz komentarz :)

Copyright © Wiśnia w multiwersum seriali , Blogger