×

Teşkilat - Organizacja

Wśród seriali, które zadebiutowały w tureckiej tv w sezonie wiosennym, Teşkilat był jedną z najbardziej elektryzujących premier, przynajmniej w polskiej fanbazie tureckich seriali. Na planie zdjęciowym Organizacji spotkali się Deniz Baysal i Çağlar Ertuğrul, czyli duet, który emocjonował nas w Fazilet Hanım ve Kızları. Czy udało im się po raz drugi poruszyć widzów, czy jednak pomysł ich ponownego obsadzenia w jednym serialu nie był pomysłem trafionym? Przekonajmy się. 

Najpiękniejsza, Walduś, na świecie całym jest nasza (...) ojczyzna, bo jest piękna. 
Są zabytki, są widoczki piękne. 

Ferdynand Kiepski, odc. 52, Lato w mieście


Teşkilat, kadr z odc. 4, TRT1, www.trt1.com.tr

Obejrzanych odcinków

14 (sezon 1)

Dramatis personae

Mete - były dyplomata, który lata temu zaopiekował się osieroconym Serdarem, obecnie zastępca podsekretarza stanu, szef drużyny do walki z Firmą

Serdar - agent Organizacji, podopieczny Metego, chce dopaść tych, przez których jego rodzina spłonęła w wyniku podpalenia ich domu w Niemczech

Zehra - agentka Organizacji, dla Ojczyzny poświęca bycie przykładną żoną i matką

Ceren - dziewczyna Serdara, dość szybko okazuje się, że gra na dwa fronty

Pınar - agentka Organizacji, mistrzyni przebieranek

Hakkı - agent Organizacji, dobry w śledzeniu 

Hulki - agent Organizacji, tradycjonalista, dobrze się bije

Uzay - agent Organizacji, wybitny analityk z doskonałą pamięcią

Gürcan - haker, syn Metego, agenci zgarnęli go z więzienia, gdzie odsiadywał karę za jakieś przestępstwo cyfrowe, przydatne ogniwo drużyny Organizacji

Fadi - szycha z Firmy, główny złol serialu

Leyal - lojalna Jola lasencja Fadiego 

Pascal - pionek Firmy

O czym to w ogóle jest?

Rzecz zaczyna się od retrospekcji. Jesteśmy w Niemczech, w 1995 roku. Grupa neonazioli ze swastykami na łysych łbach podpala dom Turków. Rodzinie udaje się uratować jedynie najmłodsze dziecko - rodzice i starsza siostra giną na skutek wybuchu butli z gazem. Ocalały chłopczyk trafia do tureckiej ambasady, gdzie poznaje Mete - dyplomatę, który stara się mu pomóc w tej dramatycznej sytuacji. Mężczyzna obiecuje chłopcu, że odnajdzie tych, którzy zabili jego rodzinę. 

No i mamy płynne przejście do teraźniejszości. Chłopcem okazuje się grany przez Çağlara Ertuğrula Serdar. Jako dorosły człowiek chyba ma jakąś misję specjalną do wykonania. I cyk, czołóweczka. 

Serdar przebywa w Syrii. Operacja, w której bierze udział, jest obserwowana na żywo w centrum dowodzenia w siedzibie Narodowej Agencji Wywiadu. Do pomieszczenia z licznymi monitorami i masą ludzi przed ekranami wchodzi Zehra - młoda biurwa, która tu dyryguje.

W trakcie podglądania Serdara, gdy ten zajmuje się terrorystami w Syrii, Zehra odbiera telefon od opiekunki swojej córki, że ta zamknęła się w pokoju i nie chce gadać. Zehra oczywiście nie ma czasu zająć się dzieckiem, na co mała odpowiada, że chce do ojca. Tymczasem Serdar rozpiernicza podczas jazdy samochodem kilku typów i pędzi na złamanie karku, żeby zdążyć na helikopter. Swoją drogą zawsze mnie rozwala w takich scenach, że uciekając pustynnymi drogami Bliskiego Wschodu bohaterowie jeżdżą kilkudziesięcioletnimi gratami, które okazują się niemal niezniszczalne - terroryści mogą do nich strzelać z kałacha, a one dalej są na chodzie. I choć orzełek Orlenu nie migocze przy tych drogach zbyt często, to paliwa w baku nigdy nie brakuje. Ale to taka dygresja.

W każdym razie misja Serdara jest trudniejsza niż w GTA San Andreas, ale agentowi udaje się w ostatniej chwili dostarczyć przesyłkę, przekazać jednego podejrzanego typa, no i samemu wsiąść do pociągu byle jakiego do helikoptera, przy dźwiękach podniosłej muzyki. 

Ojciec dziecka Zehry utula pociechę po jej wybuchu złości. Z kolei nasza matka roku, której zdecydowanie lepiej wychodzi bycie bohaterką tureckiego wywiadu, siedzi & myśli przed budynkiem Organizacji, po czym dzwoni do ojca swojej córki i próbuje się wytłumaczyć, ale on już dobrze wie, że dla niej praca ważniejsza niż rodzina. Choć on też nie lepszy.

Serdar powraca na łono matki ojczyzny i po krótkiej rozmowie z ukochaną, która wygląda na nie do końca świadomą prawdziwego celu podróży swojego mena, udaje się do siedziby Organizacji. Tam rozmawiają sobie z Metem i odkreślają łebków, których udało im się sprzątnąć. 

Zehra z kolei idzie do swojego eksa zobaczyć się z córką, która w godzinach pracy agentki zostaje spychana na bocznego tora, ale już po pracy Zehra sobie o niej przypomina. Kemal nie jest zadowolony z wizyty, dziewczynka również nie wygląda na zachwyconą. Tyle dobrego, że ojciec nie stara się przekręcić małej na swoją stronę i woli raczej załagodzić konflikt, więc dochodzi do porozumienia między matką a córką.

Potem przenosimy się na zebranie jakichś oficjeli, którzy kręcą interesy, zapewne nielegalne. W trakcie spotkania przyjeżdża Marian Paździoch na wózku elektrycznym, a innego typa naznaczają, wyciskając mu rozgrzaną pieczęcią znak na ręku. Taki, jaki nosił człowiek schwytany przez Serdara w Syrii. Mamy już zatem wyraźny podział na dobrych agentów z Turcji i złoczyńców z tajemniczej grupy, którzy chcą trząść światem i lubią staroświeckie obrządki. 

wybory organizatora MŚ w piłkę kopaną, 2010 r., teşkilatyzowane;
Teşkilat, kadry z odc. 1, TRT1, www.trt1.com.tr

Serdar, po dłuższym czasie spędzonym na robocie, w końcu spotyka się ze swoją lasencją. Przywozi jej obiecany magnes z Dubaju i uściskom nie ma końca. Później ona zaprasza go na jajeczniczkę, to znaczy na menemen. I zaczyna drążyć temat, że niby on coś przed nią ukrywa (no shit, Sherlock), ale on się wykręca. W telewizji oczywiście leci program, w którym redaktorka mówi o akcji, w której uczestniczył Serdar, ale on przecież się nie przyzna, więc udaje głupiego. Po całym dniu razem dziewczyna odwozi Serdara pod jego chałupę. Zanim jednak mężczyzna wchodzi do środka, ktoś mruga do niego światłami z parkingu. W aucie siedzi Mete i wypytuje podopiecznego o to i o tamto. Prywatna spowiedź, nie ma o czym mówić.

No i tak ogólnie rzecz biorąc, to dzieje się, są dymy. Wszystko, co zobaczyliśmy do tej pory, to dopiero wstęp do prawdziwej akcji. Do fabryki broni, do której jedzie wesoła wycieczka inżynierów i ogółem twórców super nowoczesnego uzbrojenia, próbują się znowuż dostać jacyś złole. Pomaga im pewna baba w chustce, której nikt by nie podejrzewał o jakikolwiek zamach. Serdar orientuje się, że coś jest nie tak, i wkracza do akcji, lecz spóźnia się. Pracownicy fabryki zostają otruci, pasażerowie wesołego autobusu ostrzelani. Policja tradycyjnie w dupie. A złole przebrani za ratowników wchodzą sobie do fabryki, kradną bardzo ważne dane i wychodzą, jak gdyby nigdy nic.

Tuż po ataku, w centrum dowodzenia Zehra i jej zespół zbierają dane osób odpowiedzialnych za zajście. Potem Mete zaprasza kobietę do swojego gabinetu i po garści bezcennych patriotycznych dyrdymałów chce wciągnąć ją w jakąś top secret misję - taką, w którą Zehra może wejść dopiero wtedy, jeśli zgodzi się na śmierć, w tym fikcyjną, po której zniknie z życia swoich najbliższych. Ona, właściwie bez wahania, zgadza się. 

Okazuje się, że Mete wciąga w tajemniczą misję nie tylko Zehrę, ale i paru innych ludzi. Formuje w ten sposób drużynę pierścienia najbardziej zaufanych agentów. Potem oni wszyscy żegnają się ze swoimi bliskimi. Mówią im, że wyjeżdżają tylko na kilka dni, ale dobrze wiedzą, że rozłąka będzie dużo dłuższa. Logują się za pomocą specjalnej karty i odcisku palca na smartfonie, po czym Mete ma już wyświetlony skład na swoim monitorku. Nowo uformowany wywiadowczy dream team zostaje wkrótce wprowadzony do super tajnej kwatery gdzieś w podziemiach budynku. Będą tam pić, jeść, spać jak tamagotchi i pracować. Poznają również cel misji. A w telewizji prezenterka podaje właśnie informację, że samolot z Ankary do Soczi, czyli ten, którym rzekomo mieli lecieć agenci z tajnej grupy, rozbił się nad Morzem Czarnym. W ten sposób agenci oficjalnie zginęli. Mogą teraz działać bez zostawiania po sobie śladów. W niedługim czasie dołączają do nich świeżo wyciągnięty z paki spec od komputerów - Gürcan, a także sam Serdar. 

W kolejnych odcinkach członkowie grupy rozpoczynają pracę nad rozpracowaniem "Firmy" - głównego wroga Organizacji (i całej Turcji zresztą). "Firma" to właśnie ci tajemniczy oficjele od lewych interesów, którzy wypalają sobie charakterystyczny symbol na ręku. Naszych bohaterów czeka sporo zaskoczeń, a my dostajemy zwroty akcji i pełne napięcia cliffhangery.

Ocena ogólna

Już jakiś czas temu wspominałam, że jeszcze w fazie, gdy Diziland obiegły pierwsze doniesienia o planowanym wejściu na ekrany tego serialu, miałam poważne wątpliwości. Nie jestem zwolennikiem powrotów aktorskich duetów, które wcześniej widzieliśmy w innych produkcjach. Nie należę też do grona wielbicieli seriali produkowanych dla stacji TRT1, czyli tureckiej państwówki, ani produkcji wytwórni Tims&B. Postanowiłam jednak, mimo wszystko, pochylić się nad Teşkilat, a popchnęło mnie do tego głównie pragnienie atencji, bo ten serial wzbudza zainteresowanie wśród polskich widzów. 

I cóż mogę powiedzieć? Pozytywne zaskoczenie! Spodziewałam się drewna na rozpałkę i nie dającej się strawić propagandowej papki, a dostałam... propagandową papkę, to fakt, ale nie aż tak bardzo niestrawną. Pogadajmy zatem o głównych pozytywach Teşkilat. Na początek - ogólne wrażenie. Serial wyróżnia się już przez samo to, że nie jest to ani kostiumowa bajka o dawnych bohaterach, ani odklejona od rzeczywistości komedyjka, ani jeden z tych popularnych obecnie dramatów drążących ludzkie problemy psychiczne. Teşkilat jest serialem sensacyjnym z motywem szpiegowskim i trzyma się tego od początku do końca, nie skręcając w stronę romantycznego pierdolamento czy obyczajówki. Owszem, równolegle do przygód członków grupy agentów mamy podgląd na to, jak sobie radzą ich rodziny (zwłaszcza wątki żony Uzaya i rodziny Hulkiego wydają mi się wyjątkowo przejmujące), natomiast nie jest to nigdy dominującym elementem odcinka. Nie ma zatem męczenia buły tymi rodzinnymi śniadankami, podczas których starszyzna próbuje wymóc na bohaterach zmianę stanu cywilnego. Bardzo dobrze się to ogląda w charakterze przerywnika między kolejnymi sztampowymi romansidłami. 

Tempo serialu nie jest rozwleczone, mimo długich odcinków. Po pierwsze dzięki temu, że nie ma tych obyczajowych zapychaczy, a po drugie dzięki niezłemu scenariuszowi, którego twórcy wymyślili ciekawe wątki. To, że są one najczęściej z pogranicza fantastyki, a uściślając - ze strefy marzeń i urojeń, jest mało ważne w tym kontekście. Intrygi wciągają, bawią, cliffhangery pozostawiają w niepewności i napięciu, wyraźnie widać też cel, do którego dążą bohaterowie. Wiem, o co toczy się walka, a nawet wydaje mi się, że wiem, co chcą przekazać twórcy (o tym nieco później), co nie zawsze jest łatwe do rozgryzienia. Na ten przykład oglądając Akıncı odnosiłam wrażenie, że twórcy sami nie wiedzieli, dla kogo piszą ten serial, i na czym się skupić. Jedynym, co im się udało, było udowodnienie, że Turcja nie jest krajem dla superbohaterów w spandeksowym kostiumie. W Teşkilat agenci są normalnymi ludźmi - na tyle normalnymi, na ile pozwalają im na to obowiązki względem Ojczyzny. Sprzęt, z którego korzystają, to nie są jakieś plastikowe badziewia kupione na odpuście - rekwizyty w tym serialu wyglądają poważnie, przynajmniej dla takiego laika, jak ja. Także sama realizacja scen walki i strzelanin nie wygląda źle. Czasem widać markowanie ciosów, ale i tak obywa się bez większych żenad. Pod tym względem serial mnie nie zawiódł, tym bardziej, że naprawdę nie miałam wielkich oczekiwań. 

Ale że ja lubię się czepiać, to teraz właśnie zacznę. Pierwsza sprawa to absurdy wynikające z gatunku. Seriale i filmy sensacyjne rządzą się swoimi prawami i przechodzą w nich takie durnoty, które nie przeszłyby w żadnym innym gatunku. O tego typu motywie wspominałam już w opisie fabuły - niezniszczalne stare gruchoty, którymi można przemierzać niebezpieczne szosy pustyń Bliskiego Wschodu. Kolejnym absurdem jest brak jakiegokolwiek kamuflażu po fikcyjnym zniknięciu naszych głównych bohaterów ze świata żywych. Zostają oni na niby uśmierceni, by mogli pełnić służbę jako "duchy". Czy w związku z tym nie wydaje się wam logicznym, żeby osoby te poddały się jakimś minimalnym chociaż modyfikacjom w wyglądzie zewnętrznym? Przecież oni nie przenieśli się do Argentyny, gdzie faktycznie nikt by ich nie rozpoznał, tylko pozostali w Ankarze. Owszem, siedzą w zamknięciu, ale wypełzają też na powierzchnię i to dość często. Zawsze jest ryzyko, że wychodząc na miasto natkniesz się na znajomego - naprawdę nikt z Organizacji się tego nie obawiał? 

To jest jednak pikuś przy patriotycznych tonach, w które ten serial uderza z całą mocą. Propagandówka zaczyna się już w pierwszych minutach pierwszego odcinka, gdy Mete tłumaczy osieroconemu Serdarowi, iż Republika Turcji to jego matka i ojciec. A to dopiero początek zabiegów wzmacniających postawę patriotyczną w narodzie tureckim. Wśród nich możemy wymienić m.in. dążenie Organizacji do wyeliminowania odwiecznego wroga, ukazywanie agentów tureckiego wywiadu jako strażników sprawiedliwości, podkreślanie, iż tajemnice państwowe są cenniejsze od własnego życia, a poświęcenie życia rodzinnego dla pracy w wywiadzie to rzecz najszlachetniejsza. Do tego jeszcze kult męczenników - osób zabitych przez wroga, mężne znoszenie tortur, a nawet udawanie szczęśliwej osoby w fałszywym związku. Wszystko ku chwale Ojczyzny!

No i oczywiście p o t ę ż n a  T u r c j a. Oglądając Teşkilat nie tyle można, co należy odnosić wrażenie, że Turcja to jest światowa potęga. Super nowoczesne centrum dowodzenia, niesamowita broń, której pożądają złoczyńcy, najinteligentniejsi agenci - generalnie reszta świata w dupie. USA? Rosja? Wielka Brytania? Mogą się schować. A Niemcy? Paaanie, tam po ulicach chodzą wyłącznie neonaziści, poza tym to jakaś dzicz bez kibelka z prawdziwego zdarzenia, a krowę kroją tym samym nożem, co świnię. Co za miejsce. Nie do życia

TRT1 jest kanałem telewizyjnym tureckiego nadawcy publicznego TRT. Czy kogokolwiek dziwi, że przy takiej, a nie innej sytuacji politycznej w Turcji, w tamtejszej państwówce kręcą seriale misyjne? Produkcje takie jak Teşkilat mają wzmacniać w rodzimej widowni uczucia patriotyczne. Przekonywać o tym, że Turcy żyją w silnym państwie, z silnymi siłami wywiadowczymi, które czuwają zawsze i wszędzie, i że nigdzie indziej nie będzie im tak dobrze, jak we własnym kraju. Podejrzewam, że nie wszyscy połknęli ten haczyk, ale patriotyczne nuty z pewnością wybrzmiały w umysłach wielu widzów przed telewizorami. Bo czyż człowiek nie lubi oglądać rzeczy, w których ktoś pokazuje, że jego kraj jest najlepszy? 

Powiem szczerze - mając świadomość całego tego nakładania łopatą patriotycznych motywów do głów widzów, nie jestem tym jakoś szczególnie zniesmaczona. Produkcje szpiegowskie, gdziekolwiek by ich nie kręcili, bywają fantazjowaniem na temat potęgi rodzimego wywiadu. W przygody Jamesa Bonda też nie do końca wierzę, a i tak filmy o tym bohaterze uważam za całkiem niezłe w oglądaniu. Nie chcę oczywiście porównywać Teşkilat do Bonda, aż tak mi się zwoje nie przegrzały. Chcę tylko powiedzieć, że akurat w tego typu serialach wyeksponowany na pierwszym planie patriotyzm mi nie przeszkadza. Problem z propagandą mam raczej w produkcjach teoretycznie opartych na wydarzeniach historycznych, których scenariusz zniekształca fakty, ukazuje pewne zdarzenia w sposób jednostronny, wybiela jednych, a demonizuje czy ośmiesza drugich. Albo w serwisach informacyjnych podających newsy jak w naszych Wiadomościach. To jest moim zdaniem bardziej szkodliwe niż bajki o potędze wywiadowczej z fikcyjnymi wydarzeniami. 

Kwestią, co do której naprawdę nie mogę jednoznacznie zdecydować, czy mi się podoba, czy nie, są postaci i wcielający się w nie aktorzy. Bo nie jest to ani całościowo dobre, ani też całkowicie beznadziejne. I przyznam, że jest to chyba pierwszy taki serial, w którym linię między postaciami ciekawymi i nudnymi wyznacza dla mnie płeć. Jeśli chodzi o postaci męskie, to owszem, jak najbardziej. Lubię. Mesut Akusta bardzo pasuje do roli Metego i jest niesamowicie wiarygodny jako szef naszego głównego wywiadowczego teamu. Interakcje między Uzayem i Gürcanem wprowadzają od czasu do czasu cień humoru w tym seriożnym serialu. Zaś Hulki to moja ulubiona postać w całym serialu. Bardzo mnie porusza jego wątek, wzrusza strach o życie ciężko chorego ojca, którego musiał zostawić, fundując mu dodatkowy stres związany z fikcyjną śmiercią. Przed długi czas wydaje mi się, że Hulki jest jedyną osobą w tym serialu, która rzeczywiście przeżywa rozłąkę z rodziną i odczuwa jakieś wewnętrzne rozdarcie. W tej roli występuje naprawdę dobry Nihat Altınkaya. 

No i oczywiście Serdar. Nie jest to najciekawszy bohater jakiego ostatnio widziałam na ekranie, ale z pewnością góruje nad playboyami z rom-comów. Występ Çağlara Ertuğrula oceniam jako solidny - nie olśnił mnie, ale i nie rozczarował. Cieszę się, że wrócił do grania w poważnych produkcjach, bo o Afili Aşk i jego pajacowaniu chciałabym zapomnieć. Ten aktor jest stworzony do ról charyzmatycznych ponuraków. Do tego do twarzy mu z bronią i nieźle wypada w scenach akcji. Jednocześnie Serdar jest najciekawiej napisaną w scenariuszu postacią, najmniej jednowymiarową i przeżywającą najwięcej rozmaitych przygód. 

biedne kwiaty, zawsze lądują w koszu; 
Teşkilat, TRT1, www.trt1.com.tr

Bardziej drewniane są według mnie postaci kobiece. Nie wynika to bynajmniej z tego, że nie lubię kobiet. Choć z drugiej strony mogłabym zacytować Marię Czubaszek, która powiedziała kiedyś, że lubi kobiety, ale wyłącznie takie, które są starsze i brzydsze od niej, czyli w zasadzie nie lubi kobiet, bo takich nie ma. No ale powiedzmy, że lubię. Tyle że akurat te, które niefortunnie zostały głównymi bohaterkami Teşkilat, po prostu są nijakie w porównaniu do męskiej reprezentacji w tym serialu. Z drugiej strony nie są jednak na tyle wkurzające, żeby mi się chciało po nich jechać. Tak czy inaczej, o Pınar mogę powiedzieć tyle, że jest, bo jest. Nie wyróżnia się niczym. O roli samicy alfa w swojej drużynie nie ma dziewucha co marzyć, bo tę przydzielono Zehrze. 

Ta z kolei jest bohaterką tak męczącą i nieciekawą, że aż szkoda ją nazywać protagonistką. Mam z nią problem od samego początku. Przez większość czasu nie wywoływała ona we mnie większych emocji. Mogę na palcach jednej ręki policzyć sceny, w których autentycznie poruszyła mnie jej historia. Ale teraz to już sama nie wiem, czy to wina Deniz Baysal, która gra tu czasem tak, jakby po prostu odklepywała swoje kwestie, i którą być może dotąd przeceniałam jako aktorkę, czy jednak mój odbiór Zehry jest rezultatem rezygnacji scenarzystów z podrasowania tej postaci, by była ona bardziej charakterna. Nie wiem, nie mogę zdecydować, który czynnik przeważył. Ale faktem jest, że nie złapałam z Zehrą żadnej nici porozumienia. 

Z postaci kobiecych jedynie Ceren jako tako się broni i wnosi jakiś zamęt do fabuły, choć i ona mogłaby mieć więcej ikry. Relacja Ceren - Serdar jest dość popieprzona, a gra, którą obydwoje prowadzą, to naprawdę ciekawy wątek. Ezgi Eyüboğlu radzi sobie w roli Ceren całkiem nieźle i to właśnie ją wyróżniłabym na plus spośród aktorek. 

Podsumowując wywód chciałabym powiedzieć, że Teşkilat to serial z jednej strony interesujący, a z drugiej beznamiętny. I jeśli komuś takie połączenie odpowiada, to będzie mu się podobało. Między bohaterami nie ma emocji gorących jak buzujący ogień, szału uniesień i silnej chemii. Ale są ciekawe przygody, intrygi i szpiegowskie misje, a cliffhangery trzymają w niepewności. Największą miłością głównych bohaterów Teşkilat jest Ojczyzna. Miejsce romantycznych bzdetów zajęły zatem mocno uwydatnione motywy patriotyczne. Jeśli więc jest to dla was problemem, polecam przełączenie kanału. 

Mnie się to oglądało dobrze. Bez szału, bez jakiejś szalonej przyjemności, ale na pewno nie uważam czasu poświęconego na ten serial za stracony. Realizację oceniam pozytywnie, muzyka zdecydowanie pasuje do charakteru tej produkcji. Jedyne, czego mi brakuje w Teşkilat, to odrobina pikanterii. Pół żartem, pół serio powiem, że chętnie zobaczyłabym tu kogoś w rodzaju mega przerysowanej rosyjskiej agentki, która szeptałaby Serdarowi do ucha, że najważniejszym związkiem w jej życiu był Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. Ale zdaję sobie sprawę z tego, że w TRT1 nie może być mowy o jakiejkolwiek pikanterii. I tak dobrze, że Teşkilat nie jest przeładowane dramatem, a nawet od czasu do czasu mamy jakiś subtelny żart czy gag na rozładowanie przyciężkiej atmosfery. Ostatecznie uznaję, że serial faktycznie jest jedną z ciekawszych propozycji, które pojawiły się w tureckiej telewizji w 2021 roku. 

2 komentarze:

  1. Należę na fb do grupy, którą tłumaczy ten serial i oczywiście już kilka razy natrafiłam na posty z linkiem lub streszczeniem i ost postanowiłam w końcu zobaczyć co to za serial. Dzisiaj go zaczęłam oglądać i stwierdzam, że jest ciekawy, bardzo ciekawa fabuła i może nawet go polubię. Przyznam, że odnośnie seriali tureckich to żadko wybieram te, które mają dużą dawkę wątku kryminalnego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obecnie w tureckiej tv leci już drugi sezon, ale nie wiem, czy trzyma poziom, bo straciłam zainteresowanie ;) w każdym razie pierwsza seria była naprawdę spoko pod względem natężenia akcji, życzę dobrej zabawy podczas oglądania :)

      Usuń

Chcesz podzielić się swoją opinią? Nie zgadzasz się z moją? Śmiało! Napisz komentarz :)

Copyright © Wiśnia w multiwersum seriali , Blogger