×

Ochłapy życia #1 Byłam na BTS Permission To Dance On Stage - Seoul: Live Viewing

Wyobraźcie sobie, że byłam dzisiaj na seulskim koncercie BTS. W kinie. Bycie na koncercie w kinie to trochę jak jechanie na rowerze samochodem. Brzmi dość niedorzecznie, ale muszę przyznać, że ten, kto wymyślił transmisje koncertów live w kinach, jest geniuszem. O tym, że coś takiego będzie się odbywać również w polskich kinach, dowiedziałam się najpierw z reklamy na Instagramie. Tyle że była to reklama sieci Multikino, której oddziału nie ma w pobliżu mojego miejsca zamieszkania, i niespecjalnie urządzało mnie robienie sobie wycieczki do innego miasta. Ale jakiś czas później dowiedziałam się, że live viewing będzie dostępne także w kinach sieci Helios, a takowe mam już całkiem niedaleko. Więc pomyślałam sobie: Bitch! I'm in! Byłam tam, a oto moje po-koncertowe przemyślenia i spostrzeżenia. 

Co ja tu w ogóle robię?

Choć nastroje w naszej części świata nie sprzyjają swobodnej zabawie, to ja naprawdę potrzebowałam resetu. Mój organizm, zmęczony mieleniem negatywnych myśli, od których pękała mi głowa praktycznie już od początku roku, potrzebował zastrzyku pozytywnych przeżyć, chwili totalnego oderwania od rzeczywistości. I właśnie to skłoniło mnie do kupna biletu i pójścia na tę transmisję. Mimo że znałam do tej pory zaledwie trzy piosenki z repertuaru BTS. Plus tę nagraną wespół z grupą Coldplay. Więc poszłam tam bez jakichkolwiek wyobrażeń na temat tego, jak będzie wyglądał cały występ. Z czystą kartką. I z głodem uczestniczenia w rzetelnym show. 

Zanim weszłam na salę, czułam się trochę tak, jakbym była niedzielnym kibicem, który włącza telewizor tylko wtedy, kiedy skaczą "nasi". Trochę jak oszust, trochę jak ktoś, kto nie zasługuje na to, żeby tam być, bo może moje miejsce zajęłaby osoba, która kocha ten zespół do szaleństwa, a ja go ledwie znam. Ale kiedy koncert się rozpoczął, nie oddałabym już swojego miejsca absolutnie nikomu. Dawno się tak dobrze nie czułam, a uśmiech nie schodził mi z twarzy. Żałowałam, że tak szybko się skończyło, choć występ trwał około 3 godziny. Czas upłynął mi błyskawicznie, a wręcz mogłabym zostać jeszcze na retransmisję. Humoru po koncercie nie zepsuł mi nawet paragon za paliwo. I powiem wam, że teraz to ja bym chciała ich zobaczyć tak zupełnie na żywo, na jakimś normalnym koncercie xD

You're in the ARMY now, oh-oo-oh... 

Jak już wcześniej wspominałam, znałam dotąd trzy piosenki BTS i to te najbardziej oklepane, czyli DynamiteButter oraz Permission To Dance. Nie wiedziałam zatem, czego tak naprawdę mam się spodziewać - słodkopierdzącego popu, muzyki tanecznej z podkręconym beatem, czy czegoś jeszcze innego. To, co usłyszałam, okazało się bardzo dobrze zbalansowaną mieszanką różnorodnych wokali, świetnych linii rapowych, momentami nieoczywistych brzmień i odpowiedniej dawki basów. Wszystkie piosenki były niesamowicie rytmiczne, a przy tym melodyjne, nie miałam nawet przez moment poczucia, że słucham jakiejś rąbanki. Czeka mnie teraz gruntowny przegląd setlisty PTD On Stage na Spotify w poszukiwaniu utworów, które szczególnie wpadły mi w ucho. 

Do tego oczywiście znakomite show na scenie. Z jednej strony sporo porywających, dopracowanych choreografii, a z drugiej równie dużo spontaniczności. Prawdę mówiąc, nigdy nie byłam na tego typu tanecznym występie. Po prostu większość wykonawców, których zazwyczaj słucham, na scenie zajmuje się graniem na instrumentach. Nie jestem zatem zbyt kompetentna, żeby się jakoś szerzej wypowiedzieć na ten temat, ale mega mi się podobało to, co działo się na scenie, plus oczywiście fajne kostiumy. Świetne były również te klipy, które wyświetlano w przerwach, podczas których członkowie zespołu wychodzili się przebrać. 

Jedyne, czego żałuję, to to, że nie rozumiałam części "stand-upowej", czyli momentów, w których chłopaki mówili coś do publiczności. W tych momentach siedziałam tam jak na tureckim kazaniu, ale nieco pociesza mnie fakt, że nie tylko ja nic nie rozumiałam, bo podejrzewam, że na sali nie znajdowało się wielu znających koreański. Zrozumiałam "cześć" i "dziękuję", musi mi to na razie wystarczyć ;)

Zobaczyłam na własne oczy fenomen i chyba w końcu zaczęłam go rozumieć. Odnoszę wrażenie, że k-popowa ekspansja na cały świat i to, że nurt ten znalazł swoich miłośników także wśród osób dojrzałych, to w dużej mierze wyraz tęsknoty za młodzieńczą radością, którą dusimy często wewnątrz siebie - chociażby przez to, że daliśmy sobie wmówić, iż w pewnym wieku pewnych rzeczy już "nie wypada". Nie wypada słuchać tego samego, co nastolatki. Nie wypada kupować sobie gadżetów związanych z ulubionym zespołem. Nie wypada dekorować ścian podobiznami idoli. Wykonawcy tacy jak BTS udowadniają, że jak najbardziej wypada robić to wszystko. Można być "dużym" i wciąż jarać się jak małe dziecko. Ich postawa wobec fanów woła: chodźcie do nas wszyscy, każdy znajdzie w naszym show cząstkę siebie. Marzy mi się świat, który tworzą na scenie członkowie BTS - świat, w którym ludzie szanują się i kochają, w którym nie istnieją żadne wyimaginowane podziały, w którym muzyka burzy bariery narodowości, języka, płci, orientacji, wieku, koloru skóry. Boli to, że nigdy takiego świata nie doczekamy. Tym bardziej więc doceniam, że możemy go sobie odrobinę uszczknąć na takich koncertach. 

Ocena ogólna

Sam koncert to zdecydowanie mocne 100/10. Zazdroszczę tym, którzy mogli uczestniczyć w tym widowisku na żywo. Transmisja w kinie to pewnie jakiś mały odsetek emocji, które fani przeżyli, będąc na stadionie w Seulu. Ale z drugiej strony to i tak dużo lepsze od oglądania klipów na YouTube. Podobało mi się do tego stopnia, że mogłabym chodzić na takie kejpopy co miesiąc. 

A sam komfort oglądania koncertu w kinie oceniam na 9/10. Ten odjęty od maxa punkt jest za to, że musiałam znosić gadanie dwóch lasek, które siedziały obok mnie (może się czepiam jak stara baba, ale trudno). Ja rozumiem, że to nie był zwykły seans kinowy, na którym powinno się milczeć, by dać innym widzom możliwość wczucia się w oglądane widowisko. I nie byłoby dla mnie niczym słabym to, gdyby ktoś nucił piosenki czy bujał się w rytm muzyki - normalna sprawa. No ale c'mon, to było ciągłe komentowanie pełnym głosem. O ile komentarze i śmichy-chichy w trakcie występów dało się znieść, bo zagłuszała je muzyka, to już słuchanie ich podczas klipów puszczanych w interwałach było dla mnie mega uciążliwe. Pod koniec to już w ogóle dziewczęta wydawały się znużone tym wszystkim. Gdy któryś z chłopaków coś mówił, to usłyszałam zniecierpliwione "niech się już streszcza". Tak że o... Ale poza tym było mi komfortowo - fotel wygodny i wyjątkowo nie zmarzłam (bo za każdym razem, kiedy jestem w kinie, strasznie mi zimno). 

*** 
Dawajcie znać w komentarzach, czy urzekła Was moja historia xD A może także byliście na live viewingu w swoim kinie? Jeśli tak, to jak Wam się podobało? 

12 komentarzy:

  1. Nawet nie wiedziałam, że istnieje coś takiego jak koncert live w kinie �� Wiśnia jednak uczy i zabawia �� relacja miodzio, zawsze nie mogę się nadziwić jak Ty pięknie piszesz, Szczepa byłaby dumna. Love, K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie wiem, pani Szczepa niestety nie doceniała moich wypracowań. I miała rację, bo były wybitnie beznadziejne xD Loffki motzno <3 :))))

      Usuń
  2. to nie pierwszy mój kinowy koncert - więc wiedziałam czego się spodziewać :D (Helios ma całą serie!)
    Ja ARMY od 3 lat - obok mnie siedziała dziewczynka tak na oko 4 razy młodsza, z drugiej chłopak tak 2 razy młodszy. I było git! Choć onie pewnie nie wiedzieliby co znaczy "git" :P
    Wiśnia spróbuj na początek miksu 2021FESTA BTS- taki coroczny gift dla ARMY a po tym rap-line: Cypher 1-4, dDaeng, UGH! oraz vocal-line House of cards i Dimple and PiedPier - koniecznie wersje live! I coveru Come Back Home. To tak na początek. (do każdej piosenki warto sprawdzić na YT na kanale DKDKTV - wyjaśnienia tekstów. Bo nagle okazuje się, że taka zabawna piosenka Beaptase ta małe studium społeczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie teraz już to wiem, że robili (i robią) koncerty, nawet w tym tygodniu był jeszcze jakiś inny, ale ja tego Heliosa mam niby niedaleko, ale zupełnie nie po drodze. Dlatego nigdy się nie interesowałam ich repertuarem, bo na filmy chodzę do innego kina, które mam bliżej. Ale teraz to już chyba będę sprawdzać, czy znowu nie będzie czegoś ciekawego ;)
      Dzięki za polecajki, nie mogę obiecać, że ich wysłucham, because it's me, ale przynajmniej będę się starać xD DKDKTV znam, wchodzę na ten kanał od czasu do czasu, uwielbiam ich omówienie product placementów w The King Eternal Monarch, albo jak opowiadają o tych wszystkich chorych akcjach w środowisku.
      Pozdro :)

      Usuń
  3. Też byłam na koncercie w kinie!! Było mega oprócz właśnie młodych dziewczyn komentujących niepotrzebnie. Wiem, że to nic złego natomiast mnie samą to tak denerwowało, że prawie coś im powiedziałam hahaaha

    Pomimo, że nie jestem stara, bo mam 22 lata to czułam się tam trochę dziwnie pośród tych nastolatek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz, miałyśmy podobny problem :) też miałam przez chwilę ochotę zwrócić uwagę, ale nie chciałam robić spiny.
      U mnie na sali wcale nie było aż tyle małolat, ilu się spodziewałam. Było nawet parę mam z córkami i ludzi "na oko" w moim wieku.

      Usuń
  4. No i masz... ponownie wkraczam dzięki Tobie w nowe rewiry artystyczne. Dziękuję! ;) Czytając ten tekst od razu przypomniało mi się, że w tym wiosennym sezonie jest w tv nowy program rozrywkowy, a konkretnie polska wersja na bazie koreańskiego oryginału. Mam tu na myśli "Mask Singer" w oparciu o południowokoreański "King of Mask Singer". Może kiedyś pokusisz się o tekst na temat koreańskich programów rozrywkowych, taki jaki kiedyś napisałaś o tureckich. Natomiast cały ten nowy cykl zapowiada się interesująco, bo można do niego wrzucić rzeczy z różnych bajek. Cieszę się, że wróciłaś po przerwie i życzę Ci wytrwałości, siły i optymizmu. ♥ Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ten program widziałam już na tureckim FOXie, w jury siedziała nawet Yildiz z Yasak Elma. Tzn. obejrzałam parę zdjęć i zwiastunów, bo całych odcinków mi się nie chciało xD Polskiej wersji tym bardziej mi się nie chce, bo nie mogę patrzeć na Wojewódzkiego :D Taki program bardziej pasowałby mi do Polsatu, na pewno byłoby mniej politycznych komentarzy.
      O koreańskich programach niestety nie miałabym z czego robić omówienia, bo praktycznie niczego nie oglądam. Czasem to, co nieraz robi u nich Netflix, ale raz że nie ma tego dużo, a dwa że te potencjalnie najciekawsze i najbardziej zakręcone trudno znaleźć w tłumaczeniu na znany mi język. Ale mogę ci z miejsca polecić "The Hungry and the Hairy" - dwóch kumpli przemierza kraj na motocyklach, dużo jedząc i dużo się śmiejąc. Bardzo odprężający program z pięknymi krajobrazami, bo panowie odwiedzają malownicze miejsca.
      Pozdrowienia :)

      Usuń
  5. Nigdy nie wysłuchałam w całości ani jednej piosenki BTS, po mniej niż minucie miałam dosyć słuchania. Nie lubię k-popu. Jedynym zespołem tego z Korei typu jakich piosenek słucham jest GOT7, bo eksperymentują ze swoja muzyką, maja teksty z sensem i nie są typowym k-popem. Ale dowiedziałam się o nich tylko w powodu Jinyounga. Gdyby nie dramy, w których on gra nie zainteresowałabym się w ogóle k-popem. Od GOT& prawie wszystko mi się podoba, też ich solowe piosenki, zwłaszcza Jay B. Lubię jeszcze z kilka piosenek Big Bang, prawdziwych legend k-popu. Słyszałam piosenki koreańskie w dramach, czasami obejrzę filmik z zestawieniami jakiś najpopularniejszych k-popowych. Ale to kompletnie nie mój gust. Zwłaszcza kobiece zespoły mi się nie podobają, mają słabe piosenki, bez treści, opierają się na wyglądzie piosenkarek, kolorowych teledyskach i słodkich lub seksownym dużo słabszych, niż zespoły męskie układach tanecznych. Wychowałam się na rocku i amerykańskim popie lat 90-tych,początku XXI wieku. Nie potrzebuję, a wręcz nie lubię oglądać teledysków. Wychodzę z założenia, że muzyka musi sama się obronić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja z kolei wychowałam się na Vivaldim i Pierwszym Programie Polskiego Radia, w związku z czym polskie szlagiery z lat 70, 80 czy nawet starsze znałam na pamięć i jakież było moje zdziwienie, kiedy poszłam do podstawówki i nikt z moich rówieśników nie znał Krystyny Giżowskiej xD Za to ja nie nadążałam za muzyką wtedy młodzieżową, nie znałam połowy ludzi, którzy występowali jako rzekome gwiazdy w kolorowych gównogazetkach takich jak Bravo. I nie żałuję ani trochę - muzyka, która nas otacza w dzieciństwie kształtuje nasz późniejszy gust. Do dziś uwielbiam stare piosenki i wciąż nie do końca nadążam za nowościami.
      O zespołach żeńskich się nie wypowiem, ponieważ ja nie słucham kobiet nie tylko w k-popie, ale tak w ogóle ;) Piosenki z dram rzadko kiedy wpadają mi jakoś szczególnie mocno w ucho, częściej już motywy instrumentalne, niż piosenki. Choć bywają wyjątki. A repertuaru GOT7 uwielbiam "Breathe" i "Last Piece", mogłabym słuchać tych dwóch kawałków na zapętleniu, aczkolwiek reszta albumu, z którego pochodzą, mnie wynudziła.
      Pzdr :)

      Usuń
  6. Nouvelle Aventure16 marca 2022 19:55

    Dobrze się słyszeć Wiśnia :) Też zdarzyło mi się być na koncercie w kinie, a był to koncert Muse. Miałam już za sobą koncert tego zespołu w Łodzi na żywo więc wiedziałam, że niezależnie od doboru piosenek potrafią stworzyć doskonałe widowisko. I tak faktycznie było. Tamten koncert to był ich zapis koncertu w Rzymie, ponoć w rewolucyjnej wówczas jakości. Mówię ponoć, bo nie miałam wrażenia, żeby Matt i spółka wychodzili z ekranu, ale zabawa była i tak przednia. Fajnie było dostrzec na wielkim ekranie szczegóły ich występu i całej jak zwykle imponującej oprawy. Pamiętam, że też się trochę dziwnie czułam jako jedna ze starszych na sali, na szczęście wśród widzów dominowali fani zespołu, którzy tak jak ja karmili oczy i uszy. Szkoda, że parę lat później przegapiłam podobna imprezę - również to był koncert Muse, wtedy już z kolejnego tournée.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I wzajemnie :)
      Koncerty w kinie to jest dobra opcja "pomiędzy", niby nie jesteś pod samą sceną i nie możesz rzucić na nią majtek z wrażenia, ale też masz większe przeżycie, niż siedząc na kanapie przed telewizorem :)

      Usuń

Chcesz podzielić się swoją opinią? Nie zgadzasz się z moją? Śmiało! Napisz komentarz :)

Copyright © Wiśnia w multiwersum seriali , Blogger