×

Sen Yaşamaya Bak - W dobrych rękach (FILM)

Obejrzałam ostatnio nowy turecki film - Sen Yaşamaya Bak z Aslı Enver i Kaanem Urgancıoğlu w rolach głównych. Miałam zacząć oglądać ten serial o hotelu i podróżach w czasie, ale ostatecznie włączyłam półtoragodzinny wyciskacz łez o śmiertelnie chorej matce. Pierwsze opinie widzów w serwisie IMDb są skrajne - jedni się zachwycają, drudzy wręcz przeciwnie. Do której grupy należę ja? Tego dowiecie się z tego omówienia. 

- "Co oddasz, kiedy śmierć zapuka do twych drzwi?
Pełnię mojego życia
Słodkie wino jesiennych dni i letnich nocy
To będą moje dary
Gdy śmierć zapuka do mych drzwi".
Rabindranath Tagore.
- Że co?
- Że gówno!

Paździoch czyta Boczkowi poezję o śmierci, odc. 326, Tamten świat

Sen Yaşamaya Bak, Netflix, www.netflix.com

O czym to w ogóle jest?

Melisa samotnie wychowuje kilkuletniego synka, który jest dla niej całym światem. Choć żyją w skromnych warunkach, cieszą się każdą chwilą i są ze sobą bardzo związani. Niestety, kobieta dowiaduje się, że jest poważnie chora, i że pozostało jej zaledwie kilka miesięcy życia. Odtąd największym zmartwieniem Melisy jest to, kto zaopiekuje się małym Canem, gdy jej zabraknie. Przyjaciółka Melisy stwierdza, że najlepiej będzie, jeśli ta znajdzie sobie jakiegoś chłopa, który byłby w stanie pokochać jej dziecko i zająć się nim po jej śmierci. 

W międzyczasie Melisa idzie z Canem do kawiarni. W kolejce do kasy stoi za nimi zniecierpliwiony gbur, któremu strasznie się spieszy. Wzdycha i stęka, kiedy chłopiec powoli odlicza drobne, aż w końcu sam odlicza monety, byle tylko popchnąć akcję do przodu. Melisa robi facetowi wyrzuty, że to przecież tylko dziecko. Koniec końców mężczyzna podchodzi do drugiego stanowiska i na złość zgarnia chłopcu sprzed nosa ostatnią babeczkę, na którą mały miał ochotę. 

Owym bucem z kawiarni okazuje się biznesmen z branży rowerowej. Kiedy Fatma, przyjaciółka Melisy, postanawia sama znaleźć jej faceta na tinderku, kobieta najpierw puszcza focha, ale potem się przepraszają, a Melisa stwierdza, że poderwie tego typa od rowerów. A już w następnej scenie - ni z gruchy, ni z pietruchy - kobieta przywdziewa sexy kieckę i idzie w tango, zostawiając Cana pod opieką Fatmy. 

W klubie, do którego udaje się Melisa, zjawia się również Fırat - przystojny biznesmen i buc z kawiarni w jednej osobie. Spotykają się, wywiązuje się z tego soczysta rozmowa przy barze, aż w końcu kobieta pojawia się nagle na scenie i zaczyna śpiewać, zwracając na siebie jeszcze większą uwagę Fırata, a potem idą nad morze i gadają, dopóki do wody nie wpada chusteczka Cana, bez której chłopiec nie może zasnąć, i którą specjalnie dał matce, żeby wcześnie wróciła. No to się dzieciak przeliczył. 

Potem już zaczyna się prawdziwe randkowanie Melisy z Fıratem - ku niezadowoleniu Cana, który nie chce oddać swojej matki byle łachmycie. Chłopiec pokazuje różki, ale Fırata to nie zraża. Wkrótce mężczyzna zacieśnia z nim więź. Tymczasem Melisa czuje się coraz gorzej. 

Ocena ogólna

Przyznam, że mam problem z produkcjami, które szantażują emocjonalnie już na poziomie lakonicznego opisu. Trudno mi oprzeć się wrażeniu, iż twórcy tego typu dzieł żerują na naszych sentymentach i sprzedają nam emocje wyprodukowane niskim kosztem. I muszę to powiedzieć bez ogródek - Sen Yaşamaya Bak to jest właśnie taki film. Nie ma w nim ani szczególnych walorów artystycznych, ani ciekawych rozwiązań fabularnych i realizacyjnych. To taki zwykły film o zwykłych ludziach, popadający czasem w ckliwość. Niby to świeża produkcja, a czułam się, jakbym widziała już ze dwadzieścia podobnych. Tak, jestem bez serca. 

Głównym problemem tego filmu jest dla mnie to, że fabule brak płynności. W krótkim czasie dzieje się wiele rzeczy, ale brakuje czegoś pomiędzy ważniejszymi momentami całej historii. Ogólnie film sprawia takie wrażenie, jakby połowę nakręconego materiału wywalono podczas montażu. A z drugiej strony niektóre sceny wydawały mi się niepotrzebnie przeciągnięte. Tak w sumie to nadawałoby się do telewizji jako serial, wtedy wątki można byłoby rozłożyć w czasie i może dzięki temu dałoby się lepiej wczuć w emocje bohaterów. Oczywiście w granicach rozsądku, bo robienie z tego 50 odcinków też raczej nie wyszłoby na dobre. 

Mimo wszystko jednak mniej więcej do godziny trwania nawet to wszystko żarło, nawet dobrze mi się to oglądało. Aż nastąpił zwrot akcji rodem z Tylko z Tobą. Kto wie, ten wie, a kto nie wie, niech sam obejrzy. To był taki twist, jaki robią scenarzyści, kiedy muszą napisać 60 odcinek telenoweli i już nie mają pomysłów, więc popuszczają wodze fantazji. Może wam się podobało takie odwrócenie kota dupą, ale ja tego nie kupuję. Podobnie zresztą nie podoba mi się samo zakończenie. Jest tak cholernie niedorzeczne, że pozostawiło mnie ono z wielkim WTF wypisanym na czole. Zaraz ktoś powie, że to było t a k i e  m e t a f o r y c z n e, ale ja mam w dupie metafory. W kontekście całej fabuły finał nie tylko nie ma dla mnie sensu, ale jest po prostu nierealistyczny. 

Ale żeby nie było, że Sen Yaşamaya Bak pozbawiony jest zalet. Parę rzeczy zasługuje na pochwały. Przede wszystkim aktorstwo. Aslı Enver wypada bardzo naturalnie i wiarygodnie. Kaan Urgancıoğlu po raz kolejny udowadnia, że doskonale sprawdza się w roli typa twardego z zewnątrz, miękkiego w środku. Ale największą gwiazdą filmu jest dla mnie Mert Ege Ak w roli Cana. Chłopiec jest przeuroczy, ma świetne interakcje z dorosłymi, fajnie wychodzi mu gra kochanego złośnika. Turcja ma naprawdę dobrych aktorów dziecięcych. 

Warto też docenić komediowy aspekt tej produkcji. Humor jest lekki, bez durnych dowcipasów. Jego odpowiednia dawka sprawia, że mimo tragicznego losu głównej bohaterki film nie jest ponury. Oprócz tego świetnym pomysłem było wykorzystanie papieru toaletowego jako istotnego elementu fabuły. Na początku zbieranie przez Cana rolek papiru do podciru wydaje się zabawne, ale w pewnym momencie 
okazuje się mieć smutny punkt wyjścia. 

Ogólnie rzecz biorąc Sen Yaşamaya Bak to średniak. Może dostarczać wzruszeń, zwłaszcza jeśli kogoś ruszają takie historie. Mną jednak nie wstrząsnął. 

***
A Wy co sądzicie na temat tego filmu? Dajcie znać w komentarzach pod tym wpisem lub na fejsie. 

5 komentarzy:

  1. Witaj Wiśnio! Kiedy zobaczyłam info o tym, że masz omawiać film pomyślałam o "Skrzypcach mojego ojca", a tu nie. "W dobrych rękach" po obejrzeniu zwiastuna jakoś mnie szczególnie nie zainteresował. Z różnych powodów. Jednak może kiedyś się skuszę - dla aktora dziecięcego. Rzeczywiście mali tureccy aktorzy często są naprawdę dobrzy. A nie jest to łatwa sprawa. Pewnie to talent, ale też chyba kwestia dobrego prowadzenia przez reżysera. Dla mnie absolutną dziecięcą aktorską perełką jest Maya Basol czyli Kiraz z "Sen Cal Kapimi". Jest w tym serialu niesamowita. Autentyczna we wszystkim co miała do odegrania. A jej duet z Keremem Bursinem czyli serialowym ojcem to złoto. ;) Pozdrawiam.
    P.S. Serial "O północy w Pera Palace" obejrzałam i bardzo mi się podobał. Lubię wątek historii alternatywnej w książkach i kinie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Talent oczywiście też, ale wydaje mi się, że to również kwestia naturalnego dziecięcego wdzięku, który z wiekiem gdzieś ulatuje i wielu aktorów dziecięcych, którzy kontynuują pracę w zawodzie jako dorośli, nie ma już "tego czegoś". Ja bardzo ceniłam grę Lavinii Unluer, która grała m.in. w Ufak Tefek Cinayetler czy Benim Tatli Yalanim.
      Pozdrowienia :)

      Usuń
  2. Obejrzałam ten film o papierze toaletowym ... Papier toaletowy jednak jest potrzebny w życiu ... A film - dotrwałam do końca i uważam, że wytrwała ze mnie kinomanka ... Wisienkę serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Papier toaletowy to jest podstawa egzystencji :D
      Pozdrowienia :) :)

      Usuń
  3. Też oglądałam, ale także mam wrażenie że to wszystko już widziałam wiele razy. Średniak .

    OdpowiedzUsuń

Chcesz podzielić się swoją opinią? Nie zgadzasz się z moją? Śmiało! Napisz komentarz :)

Copyright © Wiśnia w multiwersum seriali , Blogger