Ochłapy życia #2 Kupiłam gazetę
Zanim najnowszy Zbiornik nabierze ostatecznego kształtu, zapraszam na kolejne Ochłapy życia, w których tym razem opowiem wam o mojej niezmierzonej cierpliwości. Dowiecie się, na co przepierniczyłam hajs (czego absolutnie nie żałuję) i jak wygląda moja ostatnia zdobycz. Przy tej okazji powrócimy sobie też na moment do późnych lat 90.
- Dzięki, że pamiętałeś o moim "Przeglądzie działkowca".
- Świeży numer. Dużo porad odnośnie pielenia rabarbaru.
Moda na Suknie, odc. 1915, Oessu
![]() |
Marie Claire Korea, nr 343, wrzesień 2021 |
Zaproponowano mi dwie opcje przesyłki - szybszą, ale za to droższą, albo tańszą, ale wolniejszą. Odezwała się we mnie cebula i wybrałam tę tańszą - szacowany czas oczekiwania do 3 miesięcy. Pomyślałam sobie - nie pali się, a zaoszczędzone dwie dychy (a nawet 25 zł) przepierdzielę na coś innego. Wariant optymistyczny zakładał, że przesyłka nadana 31 sierpnia 2021 r. trafi do mnie na początku grudnia. Nawet zaczęłam robić wstępne plany, że zrobię wam tu jakieś speszial przeglądanie tej gazety z okazji mikołajek. Ale życie zweryfikowało moje założenia. Przez cały grudzień ani widu, ani słychu po moim zamówieniu. Na trackingu dalej widniał jedynie moment wysłania z Międzynarodowego Urzędu Pocztowego w Pusanie, czyli przesyłka wciąż była gdzieś w drodze. Potem zaczął się styczeń i wciąż nic się nie ruszyło. W połowie pierwszego miesiąca 2022 r. dostałam wiadomość z księgarni, że są duże opóźnienia w dostawach drogą morską, i czy chcę dalej czekać na swoje zamówienie. No jaszka, że tak, skoro już tyle się naczekałam, to się nie wycofam. Czy zaczęłam wtedy żałować swojego cebulactwa? Ależ skąd! Zainwestowałam te 25 PLN w psychotropy.
Przełom nastąpił na początku marca. Na trackingu pojawiła się informacja, że przesyłka z moją gazetą jest już w magazynie WER w Warszawie. Musiałam jeszcze trochę poczekać, aż księgarnia dopełni formalności związanych z cłem i finalnie, 30 marca 2022 r., czyli po dokładnie 7 miesiącach od zamówienia, wyjęłam z paczkomatu swój wyczekiwany bardziej niż pierwsza gwiazdka skarb.
Wehikuł czasu - Twój Styl
Ostatni raz miałam w ręku czasopismo podobne do Marie Claire dobrych kilkanaście lat temu, a największą styczność z luksusowymi magazynami modowo-lifestyle'owymi miałam w późnych latach 90. i wczesnych 2000, kiedy to moja mama kupowała miesięcznik Twój Styl. Nie wiem, jaką renomę Twój Styl ma dziś, ale wówczas nawet taki mały farfocel, jakim wtedy byłam, dostrzegał różnicę między tym czasopismem, a innymi, "zwykłymi" gazetami. Oczywiście nie rozumiałam zbyt wiele z zamieszczanych tam artykułów czy felietonów, które wtedy uważałam za nudy dla starych bab (starych, czyli w takim wieku, w jakim obecnie jestem xD). Uwielbiałam za to kolorowe zdjęcia, ubrania i błyskotki, strony reklamowe kosmetyków i perfum (do dziś pamiętam reklamę zapachu Jean Paul Gaultier "Le Male" z marynarzami siłującymi się na rękę oraz flakon w kształcie męskiego torsu), zwłaszcza gdy były to strony z zakładką, po odwinięciu której można było potrzeć tę stronę nadgarstkiem i poczuć promowany zapach. Wszystko to na doskonałej jakości papierze, który nie brudził palców podczas kartkowania. Ten papier budził mój szacunek - w Twoim Stylu nie rysowałam długopisem tatuaży na twarzach ludzi ze zdjęć, co było moją pasją, gdy chodziło o gazety typu Naj, Pani Domu czy Przyjaciółka (ale muszę nadmienić, że tamte trzy tytuły szanowałam z kolei za to, że raz na jakiś czas dodawali do nich komplet naklejek).
Kiedy tak zaczęłam wspominać tamten stary Twój Styl, postanowiłam poszukać na strychu jakiegoś w miarę niezniszczonego egzemplarza. I udało się! Numer z kwietnia 2000 r., na okładce Monika Richardson. A w środku m.in. felietony Agaty Passent, Olgi Lipińskiej i ówczesnej redaktor naczelnej Krystyny Kaszuby. Reklamy kosmetyków z górnej półki. Artykuły na rozmaite tematy - od wywiadów z ciekawymi postaciami szeroko pojętego świata kultury, przez sztukę kulinarną, wystrój domu, modę i urodę, po psychologię i związki. Generalnie wszystko, co na przełomie wieków mogło zainteresować kobietę o nieco szerszych horyzontach.
![]() |
Reklama kosmetyków do makijażu marki Dior i modne w tamtym czasie brązowe usta |
![]() |
Ówczesny cud motoryzacji - Daewoo Matiz |
![]() |
Reklama proszków na uspokojenie Kalms; sytuacja trochę jak z tych spotów Positivum - chłop cię zdradza? chuj tam, kup sobie leki za pięć złotych, świetnie koją nerwy xD |
![]() |
Czy pamiętacie, że zanim remontowała domy w Polsacie, Katarzyna Dowbor skakała ze spadochronem w reklamie wędlin? |
W tamtych czasach to było zdaje się jedyne takie czasopismo na polskim rynku. Za jego pośrednictwem można było podejrzeć, niczym przez szparę w drzwiach, intrygujący i niedostępny dla przeciętnych ludzi high life. Z drugiej strony Twój Styl wcale nie odlatywał w swojej tematyce gdzieś na inną planetę. Łączył różne światy. Mogliśmy w nim oglądać luksusowe produkty i zdjęcia z pokazów największych światowych projektantów mody (swoją drogą muszę przyznać, że fotorelacje z wybiegów wywoływały we mnie mieszane uczucia - zastanawiało mnie, dlaczego większość modelek jest taka smutna, wychudzona i mizerna, i dlaczego część tych ubrań absolutnie nie nadaje się do noszenia, bo albo wyglądają koszmarnie, albo wystają z nich lub przez nie prześwitują... gołe cycki xD), ale były w nim również praktyczne wskazówki, m.in. gdzie szukać modnych ciuchów w przystępnych cenach lub jak własnoręcznie wydziergać na drutach trendy sweter (a jeśli mnie pamięć nie myli, to czasem były też wykroje ciuchów do samodzielnego uszycia na maszynie).
![]() |
Kto umiał posługiwać się drutami, mógł sobie wydziergać śliczny sweterek. |
![]() |
Dziś taka reklama już by chyba nie przeszła, bo zdaniem pewnej części społeczeństwa kobieta w kuchni to krzywdzący stereotyp - nawet jeśli ona po prostu lubi być w kuchni. |
![]() |
Wtedy jeszcze można było reklamować papierosy w prasie. |
Jak tak przeglądałam ten numer sprzed dwudziestu dwóch lat, to ogarnęła mnie nostalgia. Ależ wtedy było inaczej, jakoś tak prościej i autentyczniej (już zaczynam zawodzić jak stara baba na odpuście, że kiedyś to było, teraz to nie ma xD). Żeby pojawić się w Twoim Stylu, trzeba było naprawdę coś znaczyć, nie wystarczył status osoby znanej z bycia znaną. A kobiety nie wyglądały jak produkowane taśmowo glonojady. Któż by wtedy przypuszczał, że w ciągu kolejnych dwudziestu lat świat tak bardzo się zmieni...
Powrót do teraźniejszości - Marie Claire, edycja koreańska
Cały poprzedni fragment był po to, aby wam pokazać, że moje doświadczenie z tego typu czasopismami opiera się głównie na znajomości (i to z lat dzieciństwa) Twojego Stylu. Tak naprawdę moda nigdy nie była w kręgu moich zainteresowań i nadal nie jest. Nie śledzę trendów, ani tym bardziej za nimi nie podążam, noszę pstrokaciznę, ale szafę mam niemal pustą, a magazyny modowe peszą mnie i onieśmielają do tego stopnia, że mam gdzieś z tyłu głowy, iż powinnam do ich przeglądania zakładać białe rękawiczki. Ale tym razem się przełamałam.
Koreańskie Marie Claire traktuję właściwie nie jak pismo o luksusowych dobrach, na które mnie nie stać, ale jako przedmiot, który stanie się pamiątką mojej obecnej fazy na południowokoreańską kulturę popularną. Niewykluczone, że przeminie ona, tak jak przemijają różne ludzkie fascynacje. Ale za kilka lat, gdy ściągnę z półki to czasopismo, z przyjemnością wrócę pamięcią do tego konkretnego rozdziału życia - do momentów, w których dzieliłam się z wami moimi wrażeniami z oglądania dram, do twarzy, które zmienią się i dojrzeją, i które pewnie zostaną zastąpione przez inne, i do mojego własnego, wewnętrznego świata marzeń i urojeń.
![]() |
Kim Tae-ri w kampanii marki O HUI (można ohuieć z wrażenia xD) |
Muszę przyznać, że ta gazeta przyniosła mi więcej radości, niż się spodziewałam. Bariera językowa nie jest jakimś dużym problemem, ponieważ większość miejsca zajmują zdjęcia - sesje własne oraz reklamy marek modowych i kosmetycznych (na szczęście w takich gazetach nie ma reklam magicznych tabletek na poprawę wzwodu u starszych panów). Z drugiej strony teksty można przetłumaczyć dzięki narzędziom takim jak Google Lens - co prawda automatyczne tłumaczenie z jednego hardkorowego języka na drugi hardkorowy język nie daje jakichś super rezultatów i zdania wychodzą koślawo, ale mając co najmniej dwie szare komórki w mózgu, można się domyślić ogólnego sensu artykułów czy wywiadów, zwłaszcza że nie są to rozprawy naukowe.
![]() |
Marka ETRO postawiła w swojej kampanii na słodkiego małego kotka :) |
Zaskoczyła mnie objętość Marie Claire. Nie spodziewałam się tak ogromnego tomu. Gazeta ma dokładnie 400 stron, więc jest co kartkować. Jakość papieru jest znakomita, zdjęcia wyglądają na nim rewelacyjnie. Zachwycam się tym bardziej, że nie stykam się z tym na co dzień.
![]() |
Zajawki do ważniejszych artykułów numeru |
Pewnie zadajecie sobie pytanie, na chuj komu takie coś? dlaczego uwzięłam się akurat na ten konkretny, wrześniowy numer Marie Claire. Mogłabym się teraz wykręcić, że chciałam w nim przeczytać fascynujący artykuł o pieleniu rabarbaru. Albo że chcę się z niego uczyć koreańskiego. Ale powód jest oczywiście inny i znajduje się on na stronie 154. Potrzymam was jednak chwilę w niepewności i zanim tam dojdziemy, zobaczcie kilka ciekawszych stron.
![]() |
Fotoreportaż z jakiejś Olimpiady dla seniorów; naprawdę świetne zdjęcia. |
Na historii w podstawówce nasz nauczyciel, zwany "pieszczotliwie" Psem, tłumaczył, że wojna ma przyczyny pośrednie i bezpośrednie. Myślę, że wiele rzeczy w naszym życiu, dużych i małych, również ma przyczyny pośrednie i bezpośrednie. Pośrednimi powodami zamówienia przeze mnie tej gazety były: ogólna fascynacja koreańszczyzną, o czym pisałam już w jednym z wcześniejszych akapitów, a także zamiłowanie do kolekcjonowania książek i płyt, których widok zawsze niezmiernie mnie cieszy. Co prawda nie jest to książka, ale rozmiary tego czasopisma sprawiają, że doskonale prezentuje się ono na półce obok książek i k-popowych albumów, których też mam już coraz więcej.
A bezpośrednim powodem, który przyspieszył proces zamawiania gazety z Korei, jest... sesja zdjęciowa najpiękniejszego na świecie Lee Soo-hyuka! Musicie wiedzieć, że ja traktuję go jak dzieło sztuki. Jego ponury wyraz twarzy i ostre rysy sprawiają, że wygląda zupełnie inaczej niż cała reszta koreańskich aktorów, a wyjątkowo niski głos to już w ogóle dźwięk z zaświatów. W sumie to nawet dobrze się złożyło, że ta gazeta dotarła do mnie akurat w takim momencie, bo właśnie wtedy ruszyła emisja dramy Tomorrow, w której Lee Soo-hyuk gra jedną z głównych ról. Oczywiście oglądam tę dramę na bieżąco i obawiam się, że skończy się na takim samym płaczu, jak na końcówce The Red Sleeve, bo już za bardzo się zaangażowałam, a będzie jeszcze gorzej xD
![]() |
Uprzedzam, że z nikim się nim nie podzielę xD |
![]() |
Nic przecież nie ginie w przyrodzie. W modzie również i dawne trendy lubią powracać. |
A tu ktoś ewidentnie zainspirował się Kiepskimi, a konkretnie odcinkiem nr 121 - Towariszcz komandir.
![]() |
![]() |
Joanna Brodzik jako Katiusza, Świat według Kiepskich, kadr z odc. 121, Towariszcz komandir, ATM Grupa dla TV Polsat, 2002 |
***
I to tyle. Dziękuję wszystkim, którzy dotrwali do końca. Dajcie znać jak wam się podobał ten przegląd prasy :)
A księgarnia, która zamawiała dla mnie gazetę z Korei, to D'ART (gdyby ktoś był zainteresowany LINK TUTAJ).
Dzień dobry! Podziwiam Panią za lekkość pióra i pomysłów, nie wiem co jeszcze mogłabym napisać.
OdpowiedzUsuńZarumieniłam się :)
UsuńW pełni rozumiem chęć posiadania tego czasopisma bo ja również frakcja: Lee Soo-hyuk dziełem sztuki jest. Czekam na #3 Ochłapów życia :)
OdpowiedzUsuńNie straszna śmierć, gdy Kostucha ma jego twarz haha :D
UsuńOo, ale świetny artykuł! Zazdroszczę tej zdobyczy. A co do "Tomorrow", ja jestem dwa odcinki do tyłu, ale właśnie zaraz będę je nadrabiać :) Lee Soo Hyuk wygląda w niej diabelsko :D :D
OdpowiedzUsuńDzięki! :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie w tych odcinkach, co były ostatnio, wygląda oszałamiająco, sama się przekonasz hehe ;) Niezmiernie mnie cieszy, że ten serial sam w sobie jest bardzo dobry i tym przyjemniej mi się go ogląda.
Wystarczy, że idzie, a idzie tak, jakby szedł po wybiegu xd
UsuńAch, jak miło się czytało Twój przegląd prasy. Ja z "Twoim Stylem" jestem na bieżąco, bo kupuje go regularnie moja siostra. Moje wspomnienia z wczesnej młodości to z kolei niemieckie "Brava", przywożone przez znajomą rodziców. Nie było dla mnie lepszego prezentu. Później przez chwilę wydawałam krocie na brytyjskie gazety muzyczne, które przynosiły wiele radości, fajnych gadżetów i plakatów, choć zżerały cale kieszonkowe.
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, że w tych czasach można zamówić czasopismo nawet z Korei, a długi czas oczekiwania chyba jeszcze zaostrza apetyt. Teraz siedzę i myślę, co by tu można było sobie sprezentować.
Jak dobrze wiedzieć, że nie tylko ja uwielbiam zagraniczne gazety :D Chyba po prostu jestem zbieraczem takich rzeczy, lubię ich widok na półeczce. Odkryłam, że to dobre dla higieny psychicznej.
UsuńTy też koniecznie sobie coś takiego spraw ;)
Pozdrowienia :)
Rozumiem Twoją fascynację takimi wydawniczymi perełkami. Taki sam entuzjazm miałam, gdy kiedyś dostałam w prezencie Vogue Italia. ♥ Fajny tekst. Cieszę się, że udało mi się wyłuskać chwilę żeby go przeczytać. Teraz tylko dobrze byłoby wygospodarować czas na serial "YAKAMOZ S-245".
OdpowiedzUsuńRealizuję w ten sposób potrzebę piękna ;)
UsuńOooo, też się nakręciłam ostatnio na Yakamoz z Kivancem, ale muszę najpierw skończyć zaczęty tekst, a dopiero potem zacznę oglądanie.
Pozdrowienia :)