Ateşböceği - Świetlik
Czy zastanawialiście się kiedyś, jak wyglądałby
spin-off Kiralık Aşk z Pamirem jako głównym bohaterem?
W stacji Star TV na pewno się zastanawiali, czego efektem jest serial Ateşböceği. Spodziewałam się
jechania po utartym szlaku, ale że aż tak, to nie. Niemniej miałam
prawdziwy ubaw podczas oglądania i do tej pory uważam tę produkcję za jedną z fajniejszych z tego gatunku. Zapraszam w fascynującą
podróż po śladach mojego serialowego déjà vu.
- Masz iść do dentysty, bo jak nie, to spotkamy
się wiesz gdzie...
- U ajerkoniaka, co?
- U adwokata, jełopie, rozumiesz?!
Świat według Kiepskich, odc. 267 Uśmiech zębiczny
Ateşböceği, zapowiedź odcinka pierwszego, kanał serialu na YouTube |
Uwaga!
Tekst zawiera wyrazy powszechnie uznawane za
niecenzuralne i wulgarne, gdyż tylko one pozwalają mi w pełni
oddać to, co się w tym serialu odpierdala. To był pierwszy taki
wyraz. Wszystkich wrażliwych lojalnie ostrzegam, jeszcze jest czas
na wycofanie się. A tych, których to ostrzeżenie jeszcze bardziej
zachęciło, serdecznie zapraszam do lektury.
Obejrzanych odcinków
9 oryginalnej długości z polskimi napisami
Dramatis personae
Barış - adwokat specjalizujący się w rozwodzeniu
bogatych ludzi
Aslı ps. Ateşböceği (Świetlik)/Górska
Lwica/Agatha Christie - młoda taksówkarka (mam nadzieję, że w
taki sposób tworzy się żeńską formę tego zawodu), która po
śmierci taty musiała zrezygnować z marzeń o studiach prawniczych
i wsiąść za kierownicę, żeby wspierać finansowo swoją rodzinę
Teo - dotychczasowy kierowca Barışa i jego
detektyw, ma chłop głowę na karku
Gül - przyjaciółka Aslı, ma osiedlowy
warzywniak
İlayda - koleżanka Barışa po fachu, a wkrótce
jego wspólniczka, przykład na to, że można być wykształconym, a
jednocześnie głupim jak but, wstrętna zołza, karierowiczka i
manipulantka, łasi się do Barışa i robi wszystko, żeby go
oderwać od Aslı
Sıdıka - asystentka İlaydy o aparycji hieny,
razem z İlaydą są jak Pinky i Mózg, tylko nie wiadomo, kto
jest kim
Cahide - ciotka Barışa, której strasznie zależy
na tym, żeby go sparować z İlaydą
Handan - druga ciotka Barışa, nie znosi İlaydy,
bo była adwokatką jej byłego męża, nadopiekuńcza matka Hakana,
prawdopodobnie karmiła go piersią do piętnastego roku życia
Hakan - kuzyn Barışa i rozpieszczony syn Handan,
co tu dużo mówić - debil, przez którego jest 90% dramy w tym
serialu
Neşe - matka Aslı, strasznie nerwowa, ledwo
toleruje Barbo i stale próbuje go przegonić z kolejki do Arzu,
która niestety go kocha; ma problem z tym, że Aslı jeździ
samochodem
Metin - starszy brat Aslı, łagodny z charakteru,
wygrzebujący się z letargu po śmierci żony i wypadku córki,
wygląda tak staro, że w pierwszym momencie myślałam, że to
ojciec Aslı, a nie jej brat
Arzu - siostra Aslı, czasem ją kryje przed matką
Barbaros - brat Gül, ugania się za Arzu
Çiçek - bratanica Aslı, pseudonim Pszczółka, w
wyniku wypadku straciła sprawność w nogach
Şirin - sekretarka w kancelarii Barışa o
nieco infantylnym stylu i z różowymi kosmykami we włosach, ale
poza tym dziewczyna do rany przyłóż
O czym to w ogóle jest?
Barış Buka jest gwiazdą palestry i adwokatem od
rozwodów, na którego chyba nie byłoby stać Halinkę Kiepską.
Można było się spodziewać nadętego bufona, ale na szczęście to
jeden z tych "spoko-adwokatów". Ma chłop problem, bo
któregoś razu pewien wkurzony mafiozo wysłał mu mmsa z filmem, na
którym widać, jak ktoś potrąca dziewczynkę autem. Okazuje się,
że to był samochód należący do Barışa, ale nie on wtedy
prowadził, bo chwilę wcześniej oddał wóz swojemu kuzynowi. I
jest teraz przypał, bo młody był tamtego dnia tak spizgany, że
nie pamięta, co się wtedy wydarzyło. Aby kompromitujące nagranie
nie zaszkodziło prawnikowi, ten postanawia natychmiast dowiedzieć
się, co naprawdę zaszło, czy samochód faktycznie prowadził
Hakan, czy ktoś mu to auto ukradł i dokonał w tym czasie
przestępstwa.
Z drugiej strony mamy niejaką Aslı, młodą
dziewczynę, która jeździ taksówką, czym wzbudza w jednych
podziw, a w innych niechęć. Tak się składa, że jest ona ciotką
potrąconej dziewczynki. I to właśnie ją pierwszą poznaje Teo,
gdy na zlecenie Barışa odnajduje dziewczynkę i jej rodzinę. Potem
adwokat i jego detektyw ustalają, że skoro Aslı węszy wokół
sprawy, to lepiej mieć ją na oku. W tym celu taksówkarka dostaje
propozycję pracy jako osobisty szofer Barışa. Wcześniej
jednak Aslı wiezie go swoją taksą i mają po drodze mnóstwo
przygód, z grożeniem przez nią łomem włącznie. Generalnie ona
dobrze jeździ, ale jest trochę szurnięta, a na dodatek ma
pretensje o to, że adwokat chciał zabłysnąć dżentelmeństwem. W
każdym razie finalnie dochodzi do zawarcia umowy na okres próbny.
Ona, nie wiedząc, co się święci, prosi swojego nowego szefa o to,
czy nie mógłby pomóc jej w odnalezieniu człowieka, który
wyrządził krzywdę jej bratanicy. On oczywiście doskonale wie, kto
to zrobił (a raczej początkowo ma przypuszczenie, no bo
teoretycznie jeszcze nie wie jeszcze, czy to był faktycznie Hakan),
więc musi udawać przy niej głupiego.
I generalnie cały ambaras jest w tym, że ona
zaczyna mu się coraz bardziej podobać, ale zamiast ruszyć do
ataku, on nie może wyjawić jej prawdy o wypadku, przynajmniej do
momentu, aż upewni się, kto siedział wtedy za kółkiem. Póki ma
nadzieję na to, że to nie Hakan, wszystko idzie całkiem nieźle,
ale drama zaczyna się, gdy jest już pewne, iż to faktycznie ten
niedorobiony kuzyn adwokata potrącił małą. Wtedy Barış
postanawia odsunąć od siebie coraz bardziej zaangażowaną Aslı,
co jednak nie do końca wychodzi.
Poza tym wszystkim są jeszcze następujące wątki:
z dwoma wstrętnymi babiszonami w kancelarii Barışa, w którym
jeden babiszon próbuje uwieść adwokata, a drugi babiszon pomaga w
tym temu pierwszemu oraz leci na Hakana. Z rodzinką Aslı, z
matką-krzykaczką na czele, która najchętniej widziałaby Aslı
przy biurku, więc ta udaje, że jej praca wcale nie polega na
wożeniu szefa samochodem. Z siostrą Aslı, za którą lata
jakiś nieudacznik. Z bratem Aslı, który jest przetyrany przez
życie, co widać. W końcu jest też wątek przyjaciółki i
sąsiadki Aslı, która zakochuje się w Teo, ale na szczęście
u tej pary wszystko postępuje jak trzeba.
Mały quiz
Zapraszam do wzięcia udziału w takim małym
teleturnieju, w którym ja wam przytaczam kilka sytuacji ze
Świetlika, a wy w myślach przytoczycie sobie analogiczne sceny
z Miłości na wynajem.
1. Ona jest lekko szalona i czasem potrafi
zareagować na coś w nieprzewidywalny sposób. On z kolei jest tym
statecznym (żeby nie powiedzieć nudnym) i obytym w świecie
człowiekiem.
2. Ona do niego stale Barış Bey to, Barış Bey
tamto; zdarza jej się, że pieprzy coś od rzeczy w oszołomieniu.
3. On aż się trzęsie z zazdrości, gdy ją widzi
rozbawioną w towarzystwie kolegi, ale przecież się nie przyzna, a
zamiast tego strzela fochy.
4. Raz ona na niego patrzy maślanymi oczkami, raz
on na nią.
5. Ona niby rzuca pracę, ale oderwać się od niego
nie może. Albo on ją wyrzuca, ale z tym samym skutkiem.
6. Na skutek działań osób trzecich (czyt. wrednej
małpy, która zagięła parol na B.) on jej przez chwilę nie wierzy
i się wścieka.
7. Jedno z nich zataja przed drugą osobą coś
bardzo istotnego i milczy dalej, chociaż okazji do wyjawienia prawdy
było już sporo, a na tak wczesnym etapie można oczekiwać, że ta
osoba prędzej wybaczy.
8. On nie umie się wysłowić w pozycji frontalnej,
tylko czai się gdzieś i sapie jej do ucha.
9. Jakaś obca para myśli, że oni są razem.
10. Przy basenie rozmawiają na poważne tematy.
11. Na firmowy raut ona przychodzi w pięknej sukni,
a on jest olśniony jej widokiem. Potem on ją prosi do tańca, a
jego wspólniczka kiśnie z zazdrości.
+ Pytanie bonusowe: W którym serialu (a może było
ich więcej) oprócz Świetlika pojawił się motyw, w którym
on uczy ją, jak się trzyma pałeczki?
Przygoda, przygoda, każdej chwili szkoooda
Sceny, w których Aslı bawi się w bohaterkę
opowiadań Agathy Christie (najprędzej w młodą pannę Marple,
pozdro dla kumatych) to według mnie najlepsze sceny w całym
serialu, bo choć są naprawdę kuriozalne, to jednak dają fabule
mnóstwo dobrej zabawy i widać to nawet po samych aktorach, którzy
najwyraźniej dobrze się w nich czują. Wątek poszukiwań
tajemniczej artystki, która mogłaby pomóc w rozwiązaniu zagadki,
kto do cholery prowadził samochód Barışa i potrącił Çiçek,
mimo że momentami nielogiczny, naprawdę przyjemnie się ogląda.
Nawet oklepane motywy, jak chociażby udawanie pary przed obcymi
ludźmi, czy uwięzienie w jakimś obskurnym miejscu i czekanie na
pomoc, w tym kontekście nie wyglądają przesadnie topornie. Nawet
kiedy Aslı i Barış trafiają na zlot fanów grupy Edward
Sharpe and the Magnetic Zeroes leśny ślub jakichś neohipisów.
Yok artık!
Ale są takie momenty, w których myślę sobie
(parafrazując Annę Marię Jopek) niech ktoś zatrzyma wreszcie ten
serial, bo wysiadam. Czasem odnoszę wrażenie, że któregoś razu
przyszedł producent do scenarzysty i powiedział: Słuchaj no, ty
wiesz, że ten Seczo to na siłownię chodzi, co? Na co scenarzysta
odparł: Nic nie mów, wiem o co ci chodzi. I w ten sposób mamy
naprawdę dużo scen z rozebranym (od pasa w górę, żeby nie było)
Seçkinem Özdemirem. Nie żebym się na to uskarżała, ale...
żeż kurwa, ile można? Zaraz powiecie, że przecież w twoim
ulubionym Pokoju 309 robią to samo z Furkanem Palalı i ci nie
przeszkadza, a jak chodzi o Secza, to od razu wielkie larum. Tak,
widzę, że robią to samo i wierzcie mi, że tam wydaje mi się to
tak samo absurdalne.
Nagroda za najbardziej żenującą scenę (do tej
pory) wędruje do tej z myciem samochodu. Remake teledysku do Call me
maybe, czy co? Przeanalizujmy to. Aslı wpada
na pomysł, że umyje auto, chociaż moim zdaniem wygląda ono na
całkiem czyste. No ale Perfekcyjną Panią Garażu nie jestem, także
ok, może i jest brudne. W każdym razie wiecie, jak to wygląda w
telewizji - porządna gąbka, mnóstwo piany i mokry podkoszulek. Przecież oni tam nie mają czegoś takiego jak myjnia samochodowa. Z
drugiej strony mamy pana adwokata, który właśnie wylazł z basenu.
Ona już ma wylać wiadro wody na auto, ale na widok zmierzającego
ku niej w zwolnionym tempie Barışa, wylewa wodę na samą siebie
(btw. mam identyczne wiadro, tak się chciałam pochwalić,
#gadzety_z_seriali). Potem mamy cudowną wymianę zdań z podtekstem
typu: pójdziemy się razem wysuszyć... mam dwie łazienki. Finalnie
ona ani nie spłukała tego samochodu, ani nic. Ale w tym kolorowym
świecie mydliny same spływają z karoserii, nie trzeba już polewać
wodą ze szlaucha. Przeżyjmy to jeszcze raz. Ja co prawda nie bardzo
chcę, ale to dla was :)
Inna scena, która aż mnie swędzi, jak ją
oglądam, to ta, w której Aslı jedzie po zachlewającego się cały
dzień Barışa. Już samo to, że facet przesiedział w jednym
miejscu tyle czasu i popijał, a wcale nie wyglądał na pijanego
(taka mocna głowa, czy ktoś tu nie potrafi grać pijanego?) sprawia
wrażenie naciąganego, ale najlepsze (a właściwie najgorsze) jest
to, że Aslı poszła po niego i zostawiła samochód na włączonych
światłach. Helena, chyba mam zawał! Co prawda nie wiem, jak to
jest z "automatami", może światła same się gaszą, ale
myśl o rozładowującym się akumulatorze wywołuje we mnie
dupościsk, smutek i złe wspomnienia.
Śmiechu nie zabrakło także przy okazji wizyty
pismaków w domu adwokata. Ja Barışa nawet trochę rozumiem,
że się wkurwił, jak mu kazali pozować z kodeksem karnym nad
basenem. Trudno o postawienie kogoś w idiotyczniejszej sytuacji.
Szkoda, że nie kazali mu jeszcze założyć togi, garnitur musiał
wystarczyć. Ale to, w jaki sposób facet zareagował, to jest już
normalne mistrzostwo świata. Cały wzburzony mówi mnie więcej
tyle, że pierdoli już to wszystko, a następnie idzie do kuchni,
otwiera lodówkę i wyciąga z niej... Ha! Kto tego nie widział,
może sobie teraz myśleć, że pewnie jakieś piwko, ale nie... To
było mleko! Śmiałam się z tego długo i głośno. Nigdy nie
przyszłoby mi do głowy, żeby w stanie totalnego wkurwienia napić
się akurat zimnego mleka. Ach, najwidoczniej ciasno mam w tej
głowie...
Z drugiej strony absolutnie nie przejmujcie się
tym, co gadam. Bo ja jestem nienormalnym widzem. Ja, oglądając
sceny w salonie u Barışa, myślę głównie o tym, jak
wyglądałby lep na muchy zawieszony na tym fikuśnym żyrandolu (o
ile to w ogóle jest żyrandol). Oto wizualizacja...
Tak to mniej więcej widzę... |
Butla z tlenem potrzebna ASAP
Do zalet nieposiadania telewizora o przekątnej ekranu długości 50 cali zaliczam m.in. to, że nie dałabym rady na nim oglądać Świetlika. Dlaczego? Ano dlatego, że ilość scen z użyciem wielkiego planu, czyli kadrów, na których widać same twarze bohaterów (czyli ogromna twarz na cały telewizor), to już dla mnie zbyt wiele i szczerze mówiąc czuję się z tym niekomfortowo. Wydaje mi się, że jestem zbyt blisko głównych bohaterów i chciałabym się odsunąć, ale nie bardzo mogę, a odsunięcie monitora niewiele daje. Czuję się przytłoczona, mimo że nie oglądam w trybie pełnoekranowym. Momentami mam nawet ochotę spytać czy ja wam, kurwa, nie przeszkadzam? A patrząc na to, w jak powolnym tempie rozwija się cała ta relacja, to chyba przeszkadzam bardzo. Nie pamiętam, czy w innych serialach też jest tyle zbliżeń (w sensie kadrów), czy po prostu tylko w tym tak mnie one irytują. Ale taka pewnie poetyka serialu, może jednak odsunę ten monitor troszkę dalej.
Ocena ogólna
Naprawdę nie mogłabym nie polubić głównej
bohaterki. Lubię ją i jednocześnie zazdroszczę takich
umiejętności prowadzenia pojazdu. Uważam za naprawdę świetne, iż
pomysłem twórców na postać Aslı było wsadzenie ją za
kierownicę. Chociaż żałuję, że to poszło w kierunku takiego
trochę przymusowego zawodu, kosztem marzeń o studiach, a nie
świadomie obranej ścieżki i popisów prawdziwego mistrzostwa. Z
przyjemnością zobaczyłabym ją nie jako szalonego podlotka, ale
jako w pełni świadomą swoich umiejętności kobietę, która od
samego początku prowadziłaby samochód tak, że Barışowi i
innym facetom w tym serialu pospadałyby buty z wrażenia. Oglądałaby
Formułę 1 w telewizji, marzyłaby o udziale w Rajdzie Dakar. A do
tego mogłaby przecież dalej mieć te detektywistyczne zapędy.
Przynajmniej dla mnie byłaby wtedy dużo oryginalniejsza. Ale i tak
ją lubię. Może ma to związek z tym, że ja, będąc dzieckiem,
chciałam w przyszłości zostać... kierowcą autobusu ;) W tamtych
czasach raczej nie przyszłoby mi do głowy chcieć wozić samochodem
osobowym jakichś garniturowców.
Muszę też otwarcie przyznać, że dopiero w tym
serialu przekonałam się do Seçkina Özdemira, bo choć gra w
przewidywalny sposób i kunsztem aktorskim tradycyjnie nie zwalił
mnie z nóg, to jednak postać mu pasuje i mogę powiedzieć, że
lubię Barışa, a nawet jest mi go momentami szkoda.
Cały serial, mimo iż wtórny i mało oryginalny,
ma mnóstwo wdzięku i, co dla mnie najważniejsze, widzę w nim
ogromny memogenny potencjał. I cholernie trudno jest mi dziś
wystawić poziomkową ocenę, bo z jednej strony jestem w pełni
świadoma jego mankamentów i kulejącej fabuły, ale z drugiej
podoba mi się ten poziom absurdu, który w nim obserwuję.
Przejrzałam sobie oceny paru innych rzeczy i sądzę, że
sprawiedliwą według moich kryteriów oceną będą 4 poziomki i
szypułka na 6 możliwych.
W telewizji mało jest naprawdę dobrych tureckich seriali. A nawet takich, które po prostu cieszą się popularnością wśród fanów turkiszy. Jednak jeszcze mniej albo niemal wcale nie ma u nas tureckich filmów. Tym bardziej zaskoczyła mnie informacja o tym, że w polskich kinach od 9.06. będzie wyświetlany film "Gorące dni" ("Kurak Günler").
OdpowiedzUsuń