×

Güneşi Beklerken - Czekając na Słońce


Motywem często pojawiającym się w filmach i serialach, zwłaszcza tych skierowanych głównie do młodzieży, jest naprawianie dupków miłością. Mamy taki schemat - on jest bogatym zarozumiałym bufonem, ona miłą i dobrą dziewczyną, a między nimi od nienawiści do miłości jeden krok (szczegółowy opis schematu w dalszej części tekstu). Lubimy oglądać takie bajki, bo w każdym siedzi potrzeba ekscytującej przygody i chęć zmieniania kogoś z dupka w człowieka do rany przyłóż. Niestety jednak przy całym hiper romantycznym klimacie stopień odrealnienia jest bardzo wysoki, ponieważ w prawdziwym życiu niektórych gnojów nie da się zmienić głaskaniem po główce przez sympatyczne dziewczęta. 

I w tym momencie przechodzimy do przykładu wykorzystania tego motywu w serialu Czekając na słońce. Najbardziej obawiałam się, że to będzie jakiś ckliwy melodramat. Słaba czołówka w stylu latino też nie zwiastowała niczego dobrego. A potem spotkało mnie miłe rozczarowanie, ponieważ Czekając na słońce jest produkcją zaskakująco lekką i zabawną, a do tego z całkiem dobrze grającymi aktorami.  

Güneşi Beklerken, odc. 7, www.kanald.com.tr

A najgorsi to są młodzi, świat przez młodych na psy schodzi.
Artur Andrus, Piłem w Spale, spałem w Pile

Obejrzanych odcinków

27 oryginalnej długości z polskimi napisami

Dramatis personae

Zeynep - porządna dziewczyna, od pierwszego dnia w szkole wchodzi w konflikt z Keremem i jako jedyna ma jaja, żeby mu się postawić, traktując go nie jak pana i władcę tej szkoły, ale jak równego sobie. Wzbudza tym jego gniew, ale po czasie zaskarbia sobie jego szacunek, a nawet coś więcej.
Kerem - średnio ładny, ale nadrabiający charyzmą szkolny gwiazdor, któremu wydaje się, że jest królem tego świata, a przynajmniej tej szkoły, której właścicielami są jego rodzice. Tym samym żyje w przeświadczeniu, że może robić wszystko, zatem trzęsie całą szkołą i terroryzuje innych. Skupia wokół siebie grupkę kolesi, którzy pragną opalać się w blasku jego zajebistości, gdyż samodzielnie byliby nikim. Sprawia wrażenie wstrętnego bufona i odpowiada mu ta poza, chociaż wewnętrznie jest samotny i nieszczęśliwy. Umięśnione zwierzę, jak nazywa go Zeynep (naprawdę umięśnione). Ma czarny pas w poniżaniu.
Melis - córka wuefisty i trochę taka popular girl jak z amerykańskiej high school. Ani dobra, ani zła. Zazdrosna o przywiązanie jej ojca do Zeynep, dość wcześnie dowiaduje się, że dziewczyna jest jej siostrą, ale woli to zostawić dla siebie. Jak chce, to potrafi być całkiem miła. 
Bariş - najlepszy przyjaciel Kerema i jego kompletne przeciwieństwo. Jest miły, dobry, mądry, poukładany, grzeczny, przyzwoity i cholernie nudny. Początkowo wzdycha do Melis, ale gdy poznaje Zeynep, sytuacja trochę się zmienia. Generalnie spoko gość, marzenie każdej teściowej. 
Yağmur - zaprzyjaźnia się z Zeynep. Jedna z nielicznych w tej szkole, która nie pochodzi z bogatego domu, a wręcz z biednego, czego bardzo się wstydzi. Dziewczyna udaje przed znajomymi, że jest inaczej, ale prawda w dość brutalny sposób wychodzi na jaw (oczywiście jest to sprawka Kerema). Jej mama pracuje w szkolnej stołówce. 
Can - koleś z ekipy Kerema, zakochuje się w Yağmur, stale musi się opędzać od jednej z psiapsiół Melis.
Demet - matka Zeynep, krawcowa, lata temu zaszła w ciążę z Cihanem, ale na skutek działań osób trzecich (czyt. Jale) mężczyzna nie dowiedział się o tym fakcie. Teraz kobieta musi radzić sobie w Stambule nie tylko z pracą i wychowaniem córki, ale i bliską obecnością Cihana. 
Jale - przyjaciółka Demet, oferuje jej pomoc i sprowadza do Stambułu, ciężko choruje. Jest dyrektorką szkoły. 
Cihan - wuefista i najlepszy nauczyciel w szkole. 
Tülin - żona Cihana i matka Melis.
Melda - siostra Jale, pozująca na wielką panią kreatorkę mody.
Sevim i Ahmet - rodzice Kerema, szorstcy i nieprzystępni po stracie syna.
Behice - babcia Barişa.
Sedat - taki szkolny nerd, raz obiekt kpin, raz obiekt... kpin.
Aksel - ma zatarg z Keremem, popieprzony typ.

O czym to w ogóle jest?

Streścić fabułę jest nawet łatwo, gdyż nie czekają na nas w tym serialu skomplikowane i wyrafinowane intrygi, a poplątane sprawy wcale nie są aż tak poplątane, by nie dało się ich zrozumieć.

Demet postanawia opuścić swoje Pierdziszewo i wyjechać razem z nastoletnią córką do Stambułu. Bo w Stambule są lepsze perspektywy i Zeynep ma już zapewnione miejsce w świetnej szkole. Tyle, że Zeynep wcale nie ma ochoty zostawiać swojego życia, przeprowadzać się do wielkiego miasta i uczyć w szkole dla bogatej bufonerii. Po kłótni między matką a córką Demet oznajmia, że z Zeynep czy bez, ona właśnie idzie na busa. No i poszła, a za moment Zeynep uświadamia sobie, że przecież nie puści matki samej w wielki świat, więc pakuje manele do plecaka i rusza pędem, aby dogonić autobus. Dobrze biega, więc finalnie obie jadą do tego Stambułu. Tam zabiera ich do siebie Jale, przyjaciółka Demet, która od rozstania z jakimś fagasem mieszka sama w ogromnym domu. Jale jest dyrektorką w prywatnej szkole, do której uczęszczać ma Zeynep. Kobieta załatwiła też samej Demet spotkanie w sprawie pracy.

Pierwszy dzień w nowej szkole zaczyna się dla Zeynep po prostu zajebiście. Zajebiście źle. W autobusie miejskim ścisk niesamowity, ciaśniej niż w puszce z rybami, a woń zapewne jeszcze gorsza. Dziewczyna ma dość i prosi kierowcę o otwarcie drzwi, choć to nie przystanek. Gdy już udaje jej się rozprostować kości i odetchnąć, postanawia pobiec do szkoły, skutecznie omijając w ten sposób korki. 

A pod szkołą, proszę państwa, targowisko próżności. Uczniów co prawda obowiązuje jednolity strój - mundurek, marzenie pewnego polskiego ministra edukacji. Ale jakimi furami podjeżdżają pod tę szkołę. Fiu fiu, nawet piłkarze Realu Madryt nie jeżdżą takimi na treningi. Nie no, może oni akurat jeżdżą. W każdym razie od razu widać, kto ma jaki status majątkowy. 

Zeynep trafia w sam środek akcji, ratując z opresji jednego gościa, który podpadł Keremowi. Dziewczyna ściąga na siebie gniew tego troglodyty, ale nic sobie nie robi z jego pogróżek. On jej mówi, że sprawi, iż dziewczyna za dwa dni opuści szkołę z płaczem. Prawie się tak stało, gdy (z pomocą niejakiej Melis) Kerem kompromituje dziewczynę, wystawiając na widok publiczny jej stanik. I od tej pory tak to właśnie będzie. Kerem i Zeynep będą sobie robić na złość, w mniej lub bardziej bezpardonowy sposób, ale zawsze ze szczęśliwym zakończeniem. Można się domyślić w jakim to kierunku wszystko pójdzie. Oczywiście w takim, że tych dwojga zacznie łączyć już nie tyle wzajemna niechęć, co uczucie odwrotne. 

Ale żeby nie było, że Zeynep zajmuje się wyłącznie "pojedynkiem" z Keremem. Dziewczyna zaprzyjaźnia się z Yağmur oraz Barişem, który będzie jej chłopakiem. Ważnym człowiekiem w jej życiu stanie się też Cihan - nauczyciel wuefu, który mocno wspiera ją i jej talent do biegania. Okaże się także, że pan wuefista jest jej ojcem, chociaż Zeynep przez całe życie sądziła, że był nim jakiś marynarz, który zginął na morzu, i którego zdjęcie dziewczyna traktowała jak relikwię. Jednak prawdę o tym wszystkim poszczególni bohaterowie będą poznawać stopniowo. 

A skoro już jesteśmy przy Cihanie, to warto dodać, że równolegle do przygód Zeynep i Kerema podpatrywać możemy również perypetie Demet, Jale i Cihana właśnie. Tutaj historia nie jest już tak prosta, jak świński ogon. Dorośli ludzie mają dorosłe problemy. Ale zasadniczo nie chce mi się o nich pisać. 

Idealna mieszanka komedii romantycznej i serialu dla młodzieży w stylu amerykańskich produkcji o dzieciakach z high school

Już sama sceneria prywatnej szkoły przywodzi na myśl amerykańskie seriale o nastolatkach uczęszczających do high school (nie chcę tego tłumaczyć na polskie szkoła średnia, ponieważ systemy edukacji trochę się różnią, a w tym momencie dla mnie najważniejsze jest nie określenie samego typu szkoły, lecz ogólnego wizerunku high school, przedstawianego w filmach i serialach). Szkoła, w której uczą się nasi główni bohaterowie jest dla mnie właśnie taką typową high school, jaką znam z telewizji: uczniowie chodzą w mundurkach, każdy trzyma się swojej paczki, jest drużyna koszykarska, są szkolne gwiazdy i szkolne szare myszy, jest jeden badboy, jeden poukładany do granic możliwości, jeden nerd, są popularne dziewczyny i jedna zadziorna, jest fajny nauczyciel. Lekcje odgrywają tam rolę marginalną, najważniejsze rzeczy odbywają się na korytarzach, stołówce, dziedzińcu czy sali gimnastycznej. Nasi milusińscy uczą się tam nie tyle matmy, czy pszyrki, co życia w dość nieprzyjaznym środowisku rówieśników rozsadzanych przez hormony. Szkoła jest areną zmagań między ludźmi, w wyniku których wyłaniają się silni i słabi. A przy okazji jest mnóstwo dobrej zabawy. Mnie brakowało w tym wszystkim jedynie musicalu, ale kto wie, co mnie spotka, jestem dopiero na półmetku. 

Jako komedia romantyczna Czekając na słońce radzi sobie bardzo dobrze i znakomicie wykorzystuje wszelkie możliwe chwyty typowe dla gatunku. Przede wszystkim mamy dwoje ludzi, którzy na początku się nienawidzą i wydają się być kompletnymi przeciwieństwami. Najgorszy pod względem charakteru chłopak w całej szkole, zdolny do najbardziej chorych akcji, byle kogoś udupić, staje się idealnym kandydatem na życiowego partnera. Z kolei naprawdę idealny kandydat na życiowego partnera jest ukazywany jako dupa z uszami, nadająca się znakomicie do friendzone, a relacja z nim kończy się na buziaku w policzek. Tak właśnie jest w przypadku Zeynep, Kerema i Barişa. Najpierw dziewczyna zakochuje się w tym miłym dobrym chłopaku, ale po pewnym czasie nudzi ją jego ujemny temperament. Ich związek od początku wydaje się być taką relacją na zimno, że niby wszystko spoko, ale dzieci to z tego nie będzie. A po pewnym czasie Zeynep stwierdza, że jednak gorętsze emocje wywołuje w niej ten skończony dupek. On z kolei zmienia się na lepsze i powoli staje się przyzwoitym człowiekiem. A że trójkąt to za mało, to dochodzi nam tu Melis, z którą Kerem zaczyna chodzić nie do końca wiadomo po co. Trochę na złość Zeynep, trochę żeby o niej zapomnieć. 

Zanim dojdzie do zapowiedzi przedślubnych, obejrzymy sobie między innymi chwytające za serce sceny niedokończonych wyznań miłosnych, kłótnie w ulewnym deszczu, upijanie się z rozpaczy, wpadanie do basenu i całowanie się w nim, ratowanie ukochanej z opresji, starania aby być w porządku względem przyjaciela, chociaż ma się ogromną ochotę na odbicie mu panny, udawanie przed resztą świata, że my wcale nie razem, spędzanie czasu we dwoje spowodowane zrządzeniami losu, i pewnie jeszcze mnóstwo innych rzeczy, które czekają na widzów w kolejnych odcinkach. 

Trochę banał, prawda? Ale czy nie po to ogląda się komedie romantyczne? Ich popularność i powtarzalność schematu wynika z bardzo ludzkiej potrzeby idealnego świata, w którym miłość potrafi zmienić wszystko. Tak wyświechtany schemat ma jedną znaczącą zaletę - zapewnia poczucie bezpieczeństwa, że cokolwiek by się nie działo, to wszystko i tak dobrze się skończy. A poza tym kogo nie ruszyła scena otwierająca 27 odcinek, niechaj pierwszy rzuci kamień. 

Legiony to żołnierska nuta

Wiśnia, chyba cię popierdoliło, albo piszesz to pod wpływem alkoholu. Jakie Legiony?

Muszę się wam do czegoś przyznać. W ścieżce dźwiękowej jest jeden taki motyw muzyczny, pojawiający się w różnych rozdzierających serce scenach. I wiecie co? Ja mam chyba umysł spaczony polskimi pieśniami patriotycznymi, bo słyszę tam dźwięki, pod które można zaśpiewać my-pier-wsza-bry-ga... i tutaj Legiony się niestety urywają, ale mnie to nie przeszkadza i dośpiewuję do końca wersu. Także za każdym razem, gdy słyszę ten motyw, mimowolnie śpiewam my, pierwsza brygada i nie obchodzi mnie, co oni teraz robią na ekranie, bo zajmuję się Legionami. Niezła schiza, prawda? Ale naprawdę tam słychać takie dźwięki. 

Ocena ogólna

Hande Doğandemir zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie i odkupiła tym samym w moich oczach swój grzech, jakim była rola w Miłości mojego życia (chociaż to akurat była późniejsza rola, ale ja widziałam ją wcześniej). W Czekając na Słońce Hande jest naturalna i pełna nieudawanego wdzięku. Widać też, że zażarło między nią, a odtwórcą roli Kerema, bo sceny z ich udziałem zawsze wychodziły dobrze i wiarygodnie. 

Fabuła serialu rozwija się nieśpiesznie, ale bez zamulania. Łatwo połapać się w poszczególnych wątkach, nawet gdy się trochę oszukuje przy oglądaniu. Oczywiście nie sposób nie zauważyć wtórności tej produkcji, pewnej naiwności całej historii i mało kreatywnego podejścia twórców do tematu (chociaż w późniejszych odcinkach będzie małe zaskoczenie i trochę nam się tytuł wyjaśni, o co chodzi z tym Słońcem i dlaczego powinno ono być pisane z wielkiej litery), ale z drugiej strony serial ma tyle subtelności i lekkości, że całkowicie mnie kupuje. W czasach gnijącej moralności i przesuwania granic w pokazywaniu tego i owego na ekranie, jest to miła odskocznia od przerażająco i odrażająco naturalistycznych produkcji, i prawie jak powrót do czasów, kiedy o uwagę widza w telewizji niekoniecznie trzeba było zawalczyć gołym cycem i dewiacjami.

Pierwsze odcinki są dokładnie takie, jakie powinny (przynajmniej w moim przypadku), to znaczy przyciągnęły uwagę i zaintrygowały na tyle, że po prostu chciało mi się oglądać następne części, a nie robiłam tego na przymus, bo może się rozkręci. To, czy serial się rozkręca, czy nie, zależy w dużej mierze od nas samych - czy w ogóle chcemy, żeby się rozkręcało. Ja uważam, że nie zmarnowałam czasu na ten serial i chętnie obejrzę resztę odcinków. Daję dziś porządne 5 poziomek na 6 możliwych i polecam, gdyby ktoś chciał zacząć oglądanie.

12 komentarzy:

  1. Pięknie dziękuję za przetłumaczenie tak pięknego serialu

    OdpowiedzUsuń
  2. Oglądałam ten serial kilka lat temu. Bardzo mi się podobał, dodoatkowo w tamtych latach również chodziłam do liceum. Dlatego miałam jeszcze lepsza frajdę ��

    OdpowiedzUsuń
  3. gdzie można obejrzeć ?

    OdpowiedzUsuń
  4. gdzie można obejrzeć ?

    OdpowiedzUsuń
  5. gdzie można obejrzeć ?

    OdpowiedzUsuń
  6. Oglądałam ten serial jakiś czas temu i bardzo mi się podobał. Chętnie zobaczyłabym go po raz drugi, niestety strona na której go oglądałam nie istnieje. Może wiecie gdzie można by go ponownie zobaczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym momencie nie ma takiej możliwości. Najwyżej można poszukać w innych wersjach językowych na stronach anglo- i rosyjskojęzycznych.

      Usuń
    2. WYSZUKAĆ NA FB NAPEWNO SIĘ ZNAJDZIĘ .

      Usuń
  7. strasznie mi tego serialu brakuje...to moj plasterek na ciezkue dni...��������

    OdpowiedzUsuń
  8. Gdzie można obejrzeć ten serial??

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziś pierwszy dzień lata i to jest chyba właśnie taki dobry serial na lato. Całkiem niedawno znalazłam go w zakamarkach internetu i pomyślałam, że warto go w końcu obejrzeć, tak na jubileusz 10-lecia od premiery hehe. No i w oczekiwaniu na nowy serial Kerema Bursina czyli "Bi'Tuhaf Hikaye" (tytuł pierwotny / roboczy to "Lemi"). A tymczasem "Czekając na słońce" chyba jednak jeszcze troszkę poczeka, bo na początku lipca wychodzi inny nowy serial z Keremem "Ya çok seversen". Wyskoczył tak trochę z zaskoczenia chyba, ale jako nowość będzie miał pierwszeństwo. ;)

    OdpowiedzUsuń

Chcesz podzielić się swoją opinią? Nie zgadzasz się z moją? Śmiało! Napisz komentarz :)

Copyright © Wiśnia w multiwersum seriali , Blogger