×

İçerde - Wewnątrz


Przecieram właśnie oczy ze zdumienia, gdyż jestem szczerze zaskoczona tym serialem. Bo ani to patodramat z pomiataniem kobietami jako głównym wątkiem, ani puchnący od nadmiaru miłości melodramat, tudzież komedia romantyczna. Nagle też się okazało, że jednak ktoś w Turcji potrafi nakręcić serial bez realizacyjnej biedy. W sumie wygląda mi to na najbardziej "męski" turecki serial, jaki widziałam, a ja lubię "męskie" seriale, bo zazwyczaj dzieje się w nich więcej interesujących mnie rzeczy, niż rozterki sercowe bogaczy czy też wiejscy psychopaci. W każdym razie z lubością zabrałam się za oglądanie. A co z tego wyszło? Zaraz się dowiecie.

İçerde, odc.1, www.showtv.com.tr

Obejrzanych odcinków

10 oryginalnej długości z polskimi napisami

Dramatis personae

Sarp - najlepszy uczeń w klasie student w Akademii Policyjnej, wycykany przez naczelnika i wyrzucony tuż przed ślubowaniem, syn swojego ojca i dlatego ma przypał, ale potem się okazuje, że to tylko taka przykrywka
Umut, potem Mert - uprowadzony w dzieciństwie młodszy brat Sarpa, policjant, ale to też przykrywka
"Kebapçı" Celal - mafiozo, który trzęsie przestępczym półświatkiem, a oprócz tego rzeźnik i właściciel ekskluzywnej kebabowni, Ojciec Chrzestny
Yusuf - komendant, chce dorwać Celala
Füsun - matka Sarpa i Umuta (Merta), prowadzi małą knajpkę z dobrym jedzeniem
Melek - córa mafii i prawniczka, przybrana córka Celala
Eylem - przyjaciółka Sarpa i jego matki, dziennikarka
Hasan - jeden z ludzi Celala, zaprzyjaźnia się z Sarpem w pierdlu, czasem za bardzo udaje Marlona Brando, chociaż to Celal jest Ojcem Chrzestnym, taki gangster à la Krzysztof Krawczyk
Davut - małomówny człowiek Celala, mało kto wie o jego istnieniu

O czym to w ogóle jest?

Na początku widzimy, jak Sarp, koleś obcięty na zapałkę, idzie szybkim krokiem do kibelka. Na szczęście to nie bolesne rozwolnienie. Facet ma tam do załatwienia inny interes. Mianowicie wyjmuje z rezerwuaru ukrytą spluwę, a następnie wychodzi na zewnątrz. Okazuje się, że trwa właśnie uroczyste ślubowanie świeżo upieczonych absolwentów Akademii Policyjnej. Gdy młodzi policjanci składają przysięgę, facet z bronią oddaje ostrzegawcze strzały, po czym kieruje się wprost na naczelnika. 

W tym momencie mamy flashback i dowiadujemy się, że tydzień wcześniej wszystko było u Sarpa świetnie, do czasu aż naczelnik wezwał go do siebie. Yusuf wyciągnął papiery Sarpa, z których wiadomo, że ojciec mężczyzny był sługusem słynnego mafioza Celala, i który poszedł dożywotnio siedzieć w kiciu. Yusuf się wścieka, że Sarp też może być związany z mafią, jak jego ojciec, i dlatego chce przeniknąć do policji, po czym oznajmia Sarpowi, że go zwalnia. Sarp jest nieźle wkurwiony i wytyka oficerowi niesprawiedliwe potraktowanie, ale wydaje się, że wszystko stracone. Potem markotny szwenda się nie wiadomo gdzie, aż wraca przybity do domu, gdzie ściemnia matce, iż przełożono dzień ślubowania. Wtedy następuje kolejny flashback, tym razem cofający nas do czasów dzieciństwa Sarpa. Okazuje się, że jego ojciec, którego wszyscy znali jako kierowcę ciężarówki, był mordercą związanym z mafią. Widzimy, jak przyjeżdża po niego policja, oskarżając o zabójstwa na zlecenie Celala. Potem znowu powracamy do wątku rozmowy z matką, a na koniec w ogóle wychodzimy z zawirowań czasoprzestrzennych i znowu jesteśmy na ślubowaniu.

Matka Sarpa próbuje go odwieść od zamiaru zastrzelenia Yusufa, ale mimo że mężczyzna rezygnuje z oddania strzału, i tak trafia na dołek, a za jakiś czas zostaje skazany na rok odsiadki w zakładzie karnym. Tam podchodzi do niego niejaki Hasan, który ponoć znał jego ojca (czy to nie przypadkiem ten rudy rolnik-anestezjolog z Linii Życia?). W międzyczasie oglądamy jeszcze scenę, w której Celal instruuje jakiegoś faceta, jak zrobić porządnego kebsa, by następnie walnąć jego łbem o blat, bo przypominam, że Celal jest Ojcem Chrzestnym i uchowaj Boże, jeśli ktoś z nim zadrze. Chwilę potem do kebabowni przychodzi matka Sarpa i wygłasza mafiozowi przemówienie, że to wszystko przez niego. 

Wracając jednak do więziennego życia Sarpa, odwiedza go ślicznotka papuga, że niby chce mu pomóc, ale mężczyzna nie jest zainteresowany. Niedługo po tej wizycie, gdy Sarp i Hasan gadają w łazience przy goleniu, przychodzą strażnicy z zamiarem spuszczenia wpierdolu Sarpowi. Niestety jednak trafia im się trudny zawodnik. Teraz następuje najbardziej widowiskowa scena odcinka pierwszego i ożywienie u mnie niesamowite, bo jako gorąca wielbicielka sceny korytarzowej w Daredevilu, wprost uwielbiam takie pojedynki. Oczywiście trochę się zagalopowałam z tym porównaniem, ale rozbijanie umywalki czyimś pustym łbem jest u mnie zawsze na propsie. Widać markowanie ciosów, ale nie czepiam się. Plus jeszcze genialna mina Hasana, który obserwuje wszystko, w ogóle się nie ruszając.

Teraz przeskakujemy o rok w czasie. Matka Sarpa i Eylem jadą po niego pod więzienie, albowiem nadszedł dzień, w którym go wypuszczają. On jednak nie wydaje się być zadowolony z obecności kobiet i wybiera towarzystwo Hasana, który wyszedł z pudła wcześniej, a teraz również przyjechał po Sarpa. Wieczorem Sarp kłóci się z mamą o znajomości z gangsterką. 

I tak jadąc już skrótem, Sarp daje się coraz głębiej wciągnąć w mafijny półświatek, poznaje też samego Celala, szefa wszystkich szefów. Ratuje nawet jego córkę, którą okazuje się być pani ślicznotka prawnik. Sarp z pozytywnym wynikiem zdaje egzamin lojalności i przydatności dla mafijnego bossa, a Celal sprawia wrażenie zachwyconego nowym sługusem.

W odcinku pierwszym poznajemy jeszcze drugiego głównego bohatera - Merta. Zapomniałam jeszcze wcześniej napisać, że Sarp miał młodszego brata, który wkrótce po zamknięciu w kryminale ich ojca, został w wieku trzech lat uprowadzony, a jakiś czas później policja przyniosła mamie chłopców zakrwawioną koszulę Umuta, wskazującą na to, iż chłopiec nie żyje. Oczywiście gówno prawda, Umuta porwano na zlecenie Celala, a o wszystkim wiedział ojciec chłopców. Umuta pozbawiono tożsamości i wykorzystywano do brania na litość i sprzedawania chusteczek. Chłopiec był jednym z wielu dzieci, które spotkał ten sam los. Dzieciaki musiały sprzedawać ludziom chusteczki (w Turcji to chyba jakiś odpowiednik dziewczynki z zapałkami, bo w Wiecznej Miłości do Nihan też kiedyś podeszła taka mała cwaniara z chusteczkami do sprzedania), a następnie oddawały wszystkie zarobione w ten sposób pieniądze jakimś łapciuchom. I co najważniejsze, Umuta przechrzczono na Merta i oto właśnie przed państwem zaginiony brat Sarpa. 

Mert, który ukończył rok wcześniej Akademię Policyjną (wtedy, kiedy i Sarp miał zostać policjantem) zostaje wezwany przez Yusufa. Komendant proponuje mężczyźnie półroczny okres próbny w grupie ds przestępczości zorganizowanej. Mert daje się poznać jako pewny siebie młody ambitny gliniarz ze skłonnością do pajacowania. Poznaje on Eylem, przyjaciółkę Sarpa, która jest teraz dziennikarką. Najpierw usuwa jej z aparatu zdjęcia, które miała dodać do artykułu, ale mogłyby zaszkodzić prowadzonej przez niego akcji. Ale kobieta udaje rozpacz, że ją wywalą teraz z roboty, więc Mert zabiera ją na inną akcję. Finalnie obydwoje lądują w knajpce mamy Sarpa (która jest też mamą Merta, chociaż obie strony o tym nie wiedzą). 

No i do tej pory wszystko spoczko, serial jak serial, sensacyjnie dość, ok, w porządku, 4/6. I docieram do zakończenia pierwszego odcinka, które mnie miażdży. Wszystko odwraca się o 180 stopni. Okazuje się bowiem, że Mert jest przybranym synem Celala i przenikając do struktur jednostki od zwalczania mafii, ma odwalać robotę dla Ojca Chrzestnego. Z kolei Sarp od samego początku działa z polecenia Yusufa, a całe to zamieszanie w dniu ślubowania i rok więzienia, to były tylko środki niezbędne do przeniknięcia w struktury mafii i dobranie się Celalowi do dupy. Takie zwroty akcji to ja lubię.

Ocena ogólna

Nie będę owijać w bawełnę, a siebie w celafon. Ja po prostu lubię takie seriale. Obawiałam się, że w wersji tureckiej wyjdzie miazga i znowu dostanę tasiemca z wątkiem sensacyjnym opakowanym telenowelową folijką. Ale miło się rozczarowałam, bo İçerde to dobrze wykorzystujący amerykańskie patenty serial, w którym nic nie jest tak oczywiste, jak nam się wydaje. Jeśli tylko osoby zaangażowane w pisanie scenariusza nie popłyną za bardzo po morzach i oceanach swojej wyobraźni, i nie zepsują kolejnych epizodów coraz bardziej popapranymi wątkami z dupy, to zapowiada się smaczny serial. Dlatego też dziś nadszedł ten wiekopomny moment, kiedy z całkowicie czystym sumieniem mogę wam powiedzieć, że bardzo mi się to wszystko podoba. Już na pierwszy rzut oka dostrzegam, że twórcy widzieli niejedną amerykańską produkcję tego typu. Na pewno widzieli film Infiltracja Martina Scorsese, z Leonardo DiCaprio w jednej z głównych ról, bo właśnie na nim opiera się serial. Przeniesienie go na turecki grunt naprawdę mogło się skończyć katastrofą, a jednak moim zdaniem się powiodło. Oczywiście ci, którzy uważają, że nawet najgorszy amerykański syf zawsze będzie lepszy od tureckiego serialu, mogliby psioczyć, ale ja się z tej grupy osób wypisałam. Toś dojebała, droga Wiśnio, teraz porównanie, wielokrotnie nagradzany film klasy światowej z jego serialową turecką wersją. Oscary nie przysłaniają mi jak widać całego świata. Skoro da się oglądać, to po co mam krytykować na siłę. 

W warstwie wizualnej jest lepiej, niż dobrze. Do tego niesamowicie prześwietna ścieżka dźwiękowa. Jest ona rzecz jasna "na bogato", jak to bywa w tureckich serialach, niemniej jednak nie psuje klimatu, lecz idealnie wydobywa głębię z poszczególnych scen. İçerde zatem nie rani moich oczu i uszu. 

Nie wiem, czy przez tę ilość drewna, którą do tej pory widziałam, mam już omamy, czy tak bardzo chcę zobaczyć dobre aktorstwo, czy po prostu aktorzy w tym serialu grają wybitnie, zwłaszcza na tle innych tureckich produkcji. Nawet nie mogę się zdecydować, który z odtwórców głównych ról jest lepszy. Çağatay Ulusoy jako Sarp posługuje się bronią w tak zręczny sposób, jakby trzymał pistolet już w brzuchu matki. Do swojej roli pasuje jak ulał, ja mu wierzę, że jest Sarpem, a nie tylko panem z rozbudowaną klatką piersiową do pokazywania pod prysznicem. Mimo że (jak podaje Wikipedia) ukończył Wydział Leśny na Uniwersytecie Stambulskim, daleko mu do bycia drewnianym kołkiem na ekranie. Nie gorszy jest wcielający się w postać Merta Aras Bulut İynemli, któremu naprawdę dobrze wychodzi budowanie wielowymiarowego charakteru. Gorzej z aktorstwem u pań, ale na szczęście nie ma ich tu zbyt wiele. 

Zazwyczaj nie docieram tak daleko, to jest do napisów końcowych, ale raz nie zatrzymałam w porę filmu na YT i w ten sposób trafiłam na coś, co bardzo mi się spodobało. Na planszach z napisami końcowymi przewijają się fantastyczne grafiki z bohaterami serialu. Wszystkie możecie dokładnie obejrzeć tutaj. A tu mała próbka z Sarpem.

Sarp w iście komiksowej wersji, www.showtv.com.tr


W dalszym ciągu trudno mi porównywać nawet tak dobry (moim zdaniem) turecki serial z produkcjami zza oceanu, tak jak niemożliwe wydaje mi się porównywanie jakiejkolwiek polskiej produkcji z serialami Netflixa. Niemniej jednak bardzo doceniam İçerde. Za to, że choć raz mam okazję oglądać turecki serial w moim guście. Za to, że realizacyjnie wypada bardzo solidnie. I za to, że da się to oglądać bez grymasu zniesmaczenia. Nie może być innej oceny, niż 6 poziomek na 6 możliwych. I oglądam to dalej, oby wysoki poziom został utrzymany. 

PS Poziom został utrzymany. Serial do samego końca zapewniał widzom niesamowite emocjami i zwroty akcji. Zdecydowanie warto obejrzeć İçerde w całości. 

3 komentarze:

  1. Kanał Dizi nadaje ten serial pod tytułem "Braterska rozgrywka". Teraz jest to już chyba nawet emisja powtórkowa. A podobno od 26.09. będzie też wreszcie coś nowego. Ma to być serial "Kirlangic Firtinasi" ("Burza namiętności"). Nie znam go, ale wydaje się, że to jeden z tych, które nie chwyciły, bo ma zdaje się tylko 7 odcinków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziwny wybór, ja sama też nie kojarzę tego serialu, ale pewnie był tani, dlatego go wzięli ;)

      Usuń
    2. Właśnie trochę mnie to zaskoczyło, bo wyboru czegoś przeciętnego spodziewałabym się raczej po "publicznej" niż po kanale nastawionym konkretnie na tureckie seriale. Zwłaszcza, że dotąd oferowali raczej te lepsze. Np. wysoko oceniany "Kuzgun".

      Usuń

Chcesz podzielić się swoją opinią? Nie zgadzasz się z moją? Śmiało! Napisz komentarz :)

Copyright © Wiśnia w multiwersum seriali , Blogger