×

Muhteşem Yüzyıl - Wspaniałe stulecie (P O T Ę Ż N E O M Ó W I E N I E)

Pisałam te słowa w momencie, gdy żałoba po Sulejmanie dawno minęła. Nie załapałam się na pierwszą falę ekscytacji tą produkcją, zatem moje reakcje na omawiane dzieło nie były skrzywione przez ogólne podniecenie narodu. Nie powiedziałam w swoim wywodzie nic odkrywczego. Nie napisałam analizy postępowania Ibrahima Paszy. Nie rozstrzygnęłam sporu o to, która nałożnica była lepsza - Mahidevran, czy Hürrem. Nie powiedziałam, na ile wydarzenia ukazane w serialu pokrywają się z faktami historycznymi. Ale i tak poświęciłam temu serialowi wystarczająco dużo uwagi, by jakieś tam wnioski z tego wypłynęły.

Pierwotnie poświęciłam Wspaniałemu stuleciu kilka osobnych wpisów, ale w nowym miejscu scaliłam je w jeden, naprawdę P O T Ę Ż N Y. Wszystko, co sądzę na temat największej serialowej produkcji znad Bosforu w jednym tekście. Szaleństwo.

Wspaniałe stulecie, zdjęcie promocyjne, zasoby IMdB


Telenowela historyczna 

Głównym problemem, jaki ktoś może mieć ze Wspaniałym Stuleciem jest to, że nie jest on zrobiony w hollywoodzkim stylu, do którego przyzwyczaiły nas tego typu zachodnie produkcje. Wynikać to może po części z niedoświadczenia Turków w tego typu przedsięwzięciach, zwłaszcza w scenach batalistycznych. Sami twórcy serialu przyznają, że podjęcie się tego wyzwania było obarczone ogromnym ryzykiem. Tym bardziej należy docenić to, że ktoś miał odwagę wystartować z takim projektem. Sukces serialu na całym świecie to chyba wystarczający dowód, że się udało. 

W odróżnieniu od seriali historycznych, które do tej pory zdarzyło mi się obejrzeć, serial ten jest bardzo statyczny i opiera się głównie na dialogach, nie zaś na dynamicznej akcji. Więcej się w nim mówi, niż robi. Najwięcej jest siedzenia w pałacu (lub przypałacowych ogrodach), knucia intryg, plotek i ploteczek, podsłuchiwania i podglądania, przeciągłych spojrzeń, udanych i nieudanych prób pozbycia się konkurencji i szarpanin w haremie. Wielbicielom akcji, brutalnych walk i ociekających krwią wroga scen bitewnych, jak również bardziej odważnych ujęć z alkowy, Wspaniałe Stulecie może zwyczajnie nie przypaść do gustu. 

Jednym z podstawowych zarzutów wobec serialu jest spłycenie postaci Sulejmana i zrobienie z wielkiej postaci historycznej bohatera telenoweli. Sulejmana poznajemy nie tylko jako władcę, ale przede wszystkim jako człowieka - zakochanego mężczyznę, czułego, ale i stanowczego ojca, przyjaciela, oddanego matce syna. Obserwujemy to, jak się zmienia w ciągu swojego życia. Jak dojrzewa, jak dziadzieje. Jak z jednej strony broni się przed tym, aby nie postąpić wobec swoich dzieci jak jego ojciec, który wysłał mu zatruty kaftan. Z drugiej zaś ze strachu przed utratą władzy sam skazuje na śmierć najstarszego syna. Mamy więc bohatera, który nie jest pomnikiem, a żywym człowiekiem.

W oczach setek tysięcy ludzi Sulejman zyskał nową twarz - twarz Halita Ergença. Uważam, że aktor udźwignął ciężar kreowanej przez siebie postaci i na każdym etapie życia swojego bohatera grał bardzo wiarygodnie. Przede wszystkim nie przerysowywał Sulejmana, za to uczynił go ludzkim. 

Odejście od części faktów historycznych na rzecz zdarzeń i postaci wymyślonych na potrzeby fabuły wzbudza w wielu niechęć. Ale który serial historyczny bazuje w stu procentach na źródłach historycznych? Już na samym początku każdego odcinka, tuż przed czołówką, pojawia nam się napis, który brzmi następująco: bohaterowie i wydarzenia przedstawione w filmie nawiązują do postaci i faktów historycznych. Nawiązują - to znaczy, że serial nie jest produkcją dokumentalną i nie odwzorowuje kropka w kropkę faktów opisywanych w źródłach historycznych z tamtego okresu, lecz fabułę tworzy także inwencja osób, które kreują to widowisko. Wszelkie nieścisłości, związane nie tylko z postaciami, ale i chociażby wystrojem wnętrz i wyglądem kostiumów, nie wynikają z ignorancji i niewiedzy twórców. W przypadku seriali telewizyjnych ważniejsze od wartości edukacyjnych są wartości rozrywkowe. Wspaniałe Stulecie to przede wszystkim serial rozrywkowy właśnie. Wszystkie elementy, które układają się w całość tej produkcji, muszą być atrakcyjne dla widza, żeby w ogóle chciał to oglądać. I nie jest to odosobniony przypadek, bowiem nie jestem w stanie przypomnieć sobie choćby jednego serialu historycznego, o którym można byłoby powiedzieć, że nie wypacza wizerunku jakiejś postaci, czy wydarzenia z historii. 

Czerpanie wiedzy historycznej z serialu to nie jest dobry pomysł, ale nie ma w tym winy jego twórców, tylko osób, które zbyt poważnie biorą to, co zobaczą na ekranie telewizora i nie chce im się znaleźć solidniejszego źródła informacji. Nie ma się o co burzyć, że to czy tamto zostało przeinaczone. Warto w to miejsce uświadomić sobie, że obejrzenie takiego serialu może być świetną inspiracją do lepszego zapoznania się z faktami historycznymi. W dzisiejszych czasach to naprawdę nie jest trudne, żeby znaleźć materiały takie jak książki, artykuły naukowe czy wywiady z historykami, i porównać prawdę z fikcją. Jestem pewna, że wielu widzów Wspaniałego Stulecia nie poprzestało na obejrzeniu serialu, a zaczęło interesować się dziejami i władcami Imperium Osmańskiego.

Na zapleczu

Jako dodatek do serialu nakręcono ośmioodcinkową serię dokumentalną, Wspaniałe Stulecie - tajemniczy świat, o kulisach jego powstawania, w której można usłyszeć komentarze aktorów i osób zaangażowanych w realizację widowiska od strony technicznej, jak również podpatrzeć prace nad tworzeniem scenografii, kostiumów i rekwizytów, zobaczyć jak kręcono niektóre sceny i ogólnie dowiedzieć się wielu szczegółów na temat Wspaniałego Stulecia. Polecam szczególnie tym, którzy uważają ten serial za bieda-produkcję i niskobudżetowy paździerz. Mnie obejrzenie tych wszystkich materiałów making-of uświadomiło, jak wielki rozmach miało całe to przedsięwzięcie.

Elegia o Mustafie


Zaglądając tu i ówdzie, i podsłuchując rozmowy, wyrobiłam sobie zdanie, że wśród fanów Wspaniałego Stulecia największe obozy założyli wielbiciele "Tej Ruskiej Dziewki" Hürrem i "Syna Rybaka z Pargi" Ibrahima. Słusznie, bo to dwie najbardziej charyzmatyczne postaci serialu. Ale ja mam taką przypadłość, że lubię postaci z nieco dalszego planu. I taką właśnie jest najstarszy syn Sulejmana, który z racji wieku dostał najwięcej czasu antenowego, dzięki czemu mogłam się z nim zżyć bardziej, niż z pozostałym sułtańskim potomstwem. 

Spoko-Mustafa


Mustafa po prostu udał się swojemu ojcu. Jako dziecko i nastolatek lubił gwiazdorzyć, ale kto w tym wieku nie lubi. Kiedy dorósł, zrobił się z niego jeden z najprzyzwoitszych ludzi w tej rodzinie. Choć jego matka i Ibrahim uwielbiali to robić, on sam nie knuł intryg i nie kroczył po trupach do celu. Był za to lojalny wobec ojca, sprawiedliwy, wykształcony i odważny. Cieszył się ogromnym szacunkiem, a wręcz uwielbieniem ludu oraz poparciem janczarów. Jego matka zagłaskiwała go na śmierć, wciąż przykazywała mu, żeby się ogarnął, bo a to sułtan się obrazi, a to ktoś go sprzątnie, zanim ten się obejrzy. Brakowało mi w tym serialu jeszcze tylko takiej sceny, w której Mahidevran kazałaby Mustafie założyć ciepłe kalesony, bo mróz idzie i chłopak się przeziębi (trzydziestoparoletni chłopak). Mustafa nigdy za bardzo nie fikał, nie uchlewał się jak świnia, nie darł ryja na całą kamienicę i nie robił afer z byle powodu. Ale Sulejman i tak miewał do niego jakieś wąty, głównie dzięki ingerencji Hürrem. 

Spis cudzołożnic nałożnic

Playerem rzeczywiście nie był, a te wszystkie kobiety to jakoś tak same mu wchodziły do tego łóżka. Jednak zdanie, że miał tyle dziwek, że aż trudno zliczyć, jest mocno przesadzone. Nawet Michał Chojnicki miał porównywalną liczbę nałożnic, a i liczby potencjalnych następców tronu Michał Rozpłodowiec dorobił się więcej. W każdym razie oto przegląd najważniejszych kobiet Mustafy. 

1. Nora/Efsun

Chyba nie była jego pierwszą, ale na pewno pierwszą istotną. Na polecenie Hürrem miała jak najszybciej uwieść księcia, a potem jakoś się go pozbyć. Oczywiście w międzyczasie się w nim zakochała, on w niej jeszcze bardziej, no i już miała go zabić, ale w ostatniej chwili go uratowała. Zaszła też w ciążę, ale wtedy, gdy księciu jeszcze nie wolno było się rozmnażać, tak że w tajemnicy przed nim poddano Efsun zabiegowi aborcji, po którym umarła, a on płakał, płakał, płakał...

2. Aybige

Jedyna w spisie, z którą nie spał. Sułtanka Hafsa wpadła na genialny plan ożenienia wnuka z córką swojego brata. Jak oni to usłyszeli, to zbaranieli, bo jemu było przyjemnie z Efsun, a ona wzdychała do Bali Beja. Koniec końców przystali na propozycję, bo on stwierdził, że jeden pies - on i tak będzie mógł sypiać z Efsun, a ona strzeliła focha na Wąsatego, bo on nie chciał kłopotów. Ale w sprawę wmieszała się jeszcze Hürrem, która chciała przypału dla Mustafy i wolała nie dopuścić do małżeństwa, które umocniłoby jego pozycję. Ślub miał się odbyć po powrocie Aybige z podróży do domu, w którą właśnie wyruszała. W trakcie tej podróży Aybige chciała uciec z Bali Bejem, ale nie pykło. Złapali ich nawet jeszcze nie na gorącym uczynku, a potem jego szykowali do ucięcia głowy, jednak w ostatniej chwili Mustafa go ułaskawił. A z nią to nawet nie wiem, co się stało. 

3. Fatma

Typowa ameba umysłowa z telenowel. Złapała Mustafę na to, że taka z niej biedna sierotka, maskotka, idiotka. Chociaż cwana była od cholery i robiła różne dymy, jak np. oparzenie Hürrem twarzy. Ogólnie rzecz biorąc Mustafa przytulił ją z litości, skoro już tak za nim łaziła. Potem zakochał się w innej, a Fatma wciąż przeżywała dramaty typu dlaczego on już na mnie nie patrzy, albo dlaczego on nie patrzy na mnie jak dawniej. Szczerze mówiąc on zawsze patrzył na nią, jak na zepsute mięso. W każdym razie udało jej się nawet zajść z nim w ciążę i urodzić mu syna, ale maluch, dumnie nazwany przez dziadka Sulejmanem, umarł na czarną ospę. Po tym Fatma dostała szmergla i finalnie powiesiła się.

4. Helena


Tę łanię Mustafa upolował sobie w Manisie. Razu pewnego poszedł polować na zwierzynę, a Helena i jej koleżanka spłoszyły mu jakiegoś jelenia, czy coś. Potem on dostał na jej punkcie regularnego pierdolca i wkręcał jej, że jest jakimś sługą księcia. Spodobało mu się to, że ona zakochała się w nim, a nie w jego statusie. Następnie Mustafa musiał jechać do Stambułu pilnować interesu, jak Stary pojechał na wojnę. Helena miała na niego czekać, ale kilka lat to już gruba przesada. Gdy wrócił, dostał po mordzie, a na dodatek okazało się, że Helena musi wyjść za mąż za jakiegoś cwaniaka, u którego jej rodzina była zadłużona po pachy. Mustafa razem z Yahyą rozprawili się po cichutku z tamtym łapciuchem, wykupili dług, a potem zabrali ją do haremu. Do ostatniej chwili Helena nie wiedziała, że książę, który tak zapragnął ją mieć u siebie, to Mustafa, więc jak go zobaczyła, to się wkurzyła, ale tylko na moment. Mustafa tak szalał na jej punkcie, że aż chciał się żenić, chociaż wszyscy mu to odradzali, bo to osłabiłoby jego pozycję. Prosiła matka, sugerował ojciec, ale dopiero argumenty Ibrahima do niego dotarły i finalnie odesłał Helenę. Jej to w sumie nawet ulżyło, bo zazdrosne dziewuchy z haremu, z Fatmą na czele, nieźle ją cisnęły. 

5. Ayşe

O nią też była zazdrosna Fatma (o kogo nie była?). Nie wiąże się z nią żadna ciekawa historia, po prostu urodziła Mustafie córkę, a potem nie wiem, co się z nią stało.

6. Rümeysa

Była tak wielką fanką Mustafy, że nawet gdy odnalazła ją jej siostra – genueńska handlarka, i poprosiła Mustafę, żeby ją wypuścił z haremu, ona postanowiła zostać. Długo kręciła się wokół księcia, aż w końcu nad nią też się zlitował i zaprosił do łóżka. Jakiś czas później nosiła jego dziecko, ale w zamachu na księcia sama oberwała strzałą, w wyniku czego ona i jej nienarodzone dziecko zmarli. 

7. Mihrünnisa

Córka rybaka pirata. Strasznie jej się ten Mustafa podobał, a on długo udawał obojętnego. Wbrew temu, co sądzi wiele osób, dla mnie wcale nie wyglądała jak transwestyta, a z wszystkich kobiet Mustafy była jedyną, która miała charakter i inteligencję oraz umiała znakomicie fechtować. Nie uchroniło ją to jednak przed porwaniem, ale dzięki temu Mustafa miał okazję się wykazać, a potem postanowił się z nią związać. Po kryjomu wzięli ślub, a ona urodziła mu syna. Niestety rodzina nie doczekała się happy endu, gdyż Mustafę udusili na zlecenie sułtana, ich synka zabrali i też pewnie zabili, a ona sama popełniła widowiskowe samobójstwo.

Najlepsza drużyna

Mustafa sam w sobie był spoko, ale miał jeszcze paru świetnych sojuszników.

1. Ibrahim Pasza
Bohater, którego z pewnością nie da się nazwać miłym i sympatycznym człowiekiem, ale po co w ogóle oceniać w takich kategoriach. Ibrahim był kimś więcej, niż miłym gościem - był piekielnie inteligentny, mądry, oczytany i światły. Mustafa był z nim związany od dziecka, toteż nasiąknął jego ideami i planami wyrwania giaurom serca z piersi. Chociaż gdy Mustafa był dzieciakiem, to czasem nieźle dissował Ibrahima, aż Stary musiał go temperować. Ale dziecku można jeszcze wybaczyć, gorzej, gdy Ibrahima dissowała jego własna żona, toteż nie dziwota, że skoczył w bok do Nigar. Niestety Ibrahima za bardzo poniosła pycha, co w połączeniu z intrygami Hürrem poskutkowało zabiciem z rozkazu sułtana. 

2. Yahya
Najlojalniejszy i najwierniejszy przyjaciel Mustafy oraz jego naczelny potakiwacz. Czasem zdarzało mu się odradzać coś księciu, ale tamten i tak go nie słuchał. Był żołnierzem, ale i poetą. Zarywał do Mihrimah, ale że stali po dwóch stronach konfliktu, nic z tego nie wyszło. Po śmierci Mustafy napisał poemat tak długi, że sułtan podczas czytania musiał rozwijać go jak papier toaletowy. 

3. Jastrząb i Yavuz 
Obaj dołączyli do jego obstawy na zlecenie jakiegoś starucha, ukrywającego się po piwnicach. Jako że lubię efektowne sceny walki z ładnie wymyśloną choreografią, toteż bardzo podobały mi się sceny, w których Jastrząb i Yavuz po prostu pięknie się napieprzają z wrogami. Oczywiście wedle starej serialowej (i filmowej) reguły przeciwnicy kulturalnie podchodzili jeden po drugim. W należyty sposób wykorzystywano również efekt slow motion, dzięki któremu włosy Yavuza podczas walki układały się jak w reklamie szamponu. 

Ach, jak ja uwielbiam tę scenę...



4. Barbarossa i Mihrünnisa
Pirat, admirał osmańskiej floty i jego córka. Mam do nich słabość, bo w dzieciństwie byłam zapatrzona w Pippi Langstrumpf, a potem w Sindbada. Ale to byłby zbyt infantylny powód do lubienia, nie jesteśmy w przedszkolu. Barbarossa to (obok Ibrahima) jeden z tych bohaterów serialu, którym autentycznie zależało na kondycji Imperium Osmańskiego i jego chwale. Bardziej, niż na na osobistych korzyściach. Oprócz tego zapisuję Hayreddinowi Paszy na plus to, że wychował córkę na mądrą i waleczną kobietę, a nie na amebę umysłową.

Mehmet Günsür

Gdy aktor pojawił się w serialu jako ostateczna wersja Mustafy, nie byłam do niego zbyt przekonana. Wszystko przez to, że sam proces "podmianki" odbył się w mało płynny i logicznie wyglądający sposób. Wyglądało to tak, jakby przez kilka odcinków postać Mustafy postarzała się o dwadzieścia lat, podczas gdy reszta bohaterów pozostała w tym samym wieku. Pomysł na obsadzenie dojrzałego mężczyzny (i to na dodatek starszego od serialowej matki i ledwie parę lat młodszego od serialowego ojca) w roli chłopaka, który dopiero wkracza w dorosłość, nieco mnie zmroził, ale szybko zdałam sobie sprawę z tego, że było to naprawdę dobre posunięcie. Mehmet Günsür ze swoją dość drobną posturą i młodym wyglądem idealnie zgrał się ze swoim bohaterem, a że nie był już nastolatkiem, granie coraz dojrzalszego Mustafy przychodziło mu w sposób naturalny. Swoją drogą wyobrażacie sobie sytuację, w której taki na przykład Ozan Güven miałby zagrać nie Rüstema, a Mustafę? Bo aktor ten jest równolatkiem Günsüra. 

Styl gry aktorskiej Mehmeta Günsüra bardzo odpowiada mojemu gustowi. Widziałam tego aktora jeszcze w paru innych rzeczach i za każdym razem wykreowana przez niego postać była dla mnie wiarygodna, a do tego emanująca czymś, czego nie umiem do końca określić, ale to bardzo intrygujące "coś". Nie ma w tym szaleństw, telenowelowej nadekspresji, którą wielu widzów ceni i lubi, ale ja zdecydowanie wolę ten spokój i łagodność, którą aktor obdarza swoich bohaterów, nawet jeśli zdarza im się popaść w jakiś chwilowy gniew. Bardzo doceniam również to, że Mehmet Günsür nie ma w swojej grze żadnej irytującej maniery, która sprawiałaby, że kreowane przez niego postaci straciłyby na wiarygodności na rzecz sztucznych, wyuczonych zachowań przed kamerą. Może nie należy do grona tych aktorów, których kobiety przed telewizorami chciałyby pożreć, ale moim zdaniem też jest całkiem przystojny i dobrze wyglądał w tych wszystkich turbanach i obszernych szatach. Tylko mi teraz nie polecajcie z tego powodu jakichś okularów, czy tabletek z luteiną na wzrok. 

No i co tu więcej gadać. Po prostu bardzo szanuję i lubię Mehmeta Günsüra jako aktora. Jego Mustafa był moim zdaniem idealny. Zazwyczaj albo lubię aktora bardziej od jego postaci, albo postać bardziej od aktora, a w tym przypadku są to równorzędne sympatie. Jak nietrudno się domyślić, mocno przeżywałam śmierć Mustafy i w ogóle, odcinki poprzedzające egzekucję oraz kilka po jego śmierci były dla mnie szokująco ciężkie, bo raczej rzadko kiedy wczuwam się tak bardzo w sytuacje na ekranie. W tym przypadku naprawdę czułam się źle, kiedy go zabili i całe szczęście, że po tym nie zostało już wiele odcinków, bo dalsze oglądanie tego serialu bez niego straciło dla mnie jakieś 90% sensu. Przy monitorze utrzymywało mnie jedynie oczekiwanie na pomszczenie jego śmierci przez Jastrzębia.

Wspaniałe stulecie a ból dupy


Jako że sama zainteresowałam się tematem Wspaniałego Stulecia dość późno, kiedy emocje związane z perypetiami Sulejmana Wspaniałego dawno już ostygły, byłam ciekawa tego, co o tym serialu sądzili ludzie w czasach, gdy był on premierowo emitowany w TVP. 

Znalazłam naprawdę wiele pochlebnych komentarzy, w których ludzie chwalili przede wszystkim znakomitą scenografię i kostiumy, a także muzykę, czy nawet grę aktorską. Najfajniejsze były chyba te opinie, w których panowie mówili, iż wprawdzie nie są szczególnymi fanami Wspaniałego Stulecia, ale ich żony oglądają i przez to sami czasem zerkną na telewizor. 

Ale oczywiście nie obyło się bez krytycznych komentarzy. Szanuję każdą wypowiedź, w której ktoś potrafi uargumentować, dlaczego serial mu się nie podobał, wymieniając te aspekty, które jego zdaniem były po prostu słabe, albo że fabuła nie trafiła w jego gust, bo woli innego typu widowiska. To jest naturalne, że nie każdemu wszystko musi się podobać. W końcu sama też podejmuję tu taką krytykę. Ale jak widzę komentarze kompletnie niezwiązane z serialem, tylko pieprzenie o naiwności polskich kobiet i muzułmańskiej propagandzie, to dosłownie szlag mnie trafia. I dlatego dzisiejszy wpis poświęcam na polemikę z komentarzami z dupy. Wszystkie komentarze oznaczone kursywą to autentyki, ale żeby to jakoś wyglądało (i łatwiej wam się czytało) większość musiałam niestety poprawić, ze względu na okropne błędy ortograficzne, interpunkcyjne i stylistyczne (a ponoć to ja nie umiem posługiwać się poprawną polszczyzną...). Będzie jazda po stereotypach oraz zwykłej męskiej zazdrości o to, kogo te ich kobity oglądają w telewizji. Muszę wam powiedzieć, że teraz to ja już naprawdę nie wiem, kto bardziej stracił kontakt z rzeczywistością - ja, czy ludzie, którzy nie oddzielają prawdy od fikcji na tyle, żeby umieć rozróżnić wzdychanie do ekranu od prawdziwego życia. Nie wspominając już o węszycielach teorii spiskowych. 

Dziwnym trafem ktoś miał interes sprowadzić te tureckie seriale, aby przygotować nas do kultury islamskiej w przyszłej nawałnicy emigrantów.

Dziwnym trafem to ktoś w Telewizji Polskiej S.A. zauważył, że pewien turecki tasiemiec jest ogromnym sukcesem na całym świecie i można byłoby kupić go o wiele taniej, niż kolejny wtórny amerykański paździerz, który i tak wszyscy już widzieli w internecie, a nawet dobrze na tym posunięciu zarobić. No faktycznie dziwne rzeczy się w tej telewizji dzieją. Ale co ja tam wiem, na pewno kupili go dla szerzenia lewackiej muslimo-przyjaznej propagandy. Gdzie się da, wciskają nam ten islam i dzicz muzułmańską, co to tylko gwałci, zabija niewiernych i uwodzi nasze polskie kobiety, których nawet nie żal, kiedy trafią już do haremu. 

No ja przepraszam bardzo, ale nie widzę związku między emitowaniem u nas serialu, który śmiało można nazwać superprodukcją, i który oprócz nas widzieli już chyba wszyscy w Europie, a kryzysem migracyjnym. Rozumiem, że kwestia uchodźców i imigrantów budzi niepokój i w wielu wzbudza poczucie zagrożenia, bo tzw. Państwo Islamskie lubi o sobie przypominać. Ale co ma do tego Wspaniałe Stulecie? Ludzie, którzy lubią nazywać idiotami odbiorców tureckich seriali, w swojej ignorancji sami nie popisują się intelektem. W przeciwnym wypadku wiedzieliby, że ich sukces na świecie (tak, na świecie) wynika nie z muzułmańskiej propagandy, ale z czynników takich jak prężnie rozwijający się rynek serialowy (Turcja jest drugim po Stanach Zjednoczonych eksporterem seriali), czy inne podejście do prezentowania na ekranie różnych treści. Nie wspominając już nawet o tym, że ci ludzie zapewne nie widzieli, jak bardzo "zachodni" potrafią być bohaterowie tureckich seriali, a dla mieszkańców państw Bliskiego Wschodu wzorce zachowania nowoczesnych serialowych Turków to czasem wręcz propaganda życia "po zachodniemu".

A tak w ogóle, to dlaczego niby mamy oglądać tylko zachodnie produkcje? Jest jakiś nakaz ich oglądania? A co jeśli od lat jesteśmy amerykanizowani? W porównaniu do tych dziesiątek lat, podczas których nasiąknęliśmy Stanami Zjednoczonymi jak gąbka (łykając pomysły na reality shows z zamykaniem obcych sobie ludzi w domu i podglądaniu ich, albo przyjmując amerykańskie świeckie święta i okropną komercjalizację, która spłyca religijny wymiar świąt chrześcijańskich, sprowadzając je do czasu, w którym najważniejsze jest kupowanie prezentów), tych kilka lat, odkąd tureckie seriale wprowadziły się do naszych telewizorów, to naprawdę tyle, co nic. Jeśli chodzi o media, raczej nie cofniemy się i nie odamerykanizujemy. I akurat ze strony tureckich seriali islamizacja nam raczej nie grozi.

Polki uchodzą w Europie za łatwe, a mężatki za chętne do zdradzania swoich mężów. Niedługo nadarzy się okazja do podkładania się jurnym imigrantom. Dla nich najważniejszy będzie szybki ślub i zdobycie polskiego paszportu. Naiwnym ciężarnym Polkom nie współczujmy. 

Ciekawe skąd autor tego komentarza ma taką wiedzę na temat postrzegania Polek w Europie, bo ja na ten przykład nie spotkałam się z żadnymi badaniami socjologicznymi na ten temat. Aby dowiedzieć się jak jest, wpisałam sobie w wyszukiwarkę hasło Polki uchodzą w Europie za łatwe, zgodnie z tezą stawianą przez autora komentarza. W wynikach znalazłam tak rzetelne naukowe źródła jak forum kibice.net , czy facet.wp.pl. Niestety, jedyne co tam znalazłam, to smutne pierdolenie jakichś facetów, którzy sami obracają się w nie najlepszym środowisku i stąd pewnie wynika ich punkt widzenia. 

Oczywiście zdarzają się sytuacje, w których niektórzy obcokrajowcy potrafią robić różne rzeczy dla paszportu kraju należącego do UE. Opowiem wam taką anegdotkę. Kiedy chodziłam do liceum, a było to już parę ładnych lat temu, to miałam jeszcze normalne prywatne konto na facebooku (bo teraz mam nienormalne, to znaczy żadnych prywatnych spraw ani znajomych, tylko prowadzenie strony bloga). I któregoś razu patrzę, a tu zaproszenie do znajomych od jakiegoś Turka (tak, to na 100% był Turek, pamiętam to jak dziś). Możliwości, żebym znała jakiegoś Turka, nie było żadnej. Ale szybko okazało się, że to była z jego strony wręcz produkcja taśmowa, bo ten sam Turek pozapraszał jeszcze parę moich koleżanek z klasy, a niektóre to nawet go zaakceptowały. I potem im pisał pod zdjęciami pierdoły w stylu no one like you i takie tam. Nasuwa się pytanie, po co on to robił (jeszcze dodam, że po pierwsze ja go do znajomych nie przyjęłam, bo i po co, a po drugie - nie, nie wyglądał ani jak Grzywunia, ani jak Omusz)? Wtedy jedną z hipotez było właśnie to, że może szukał jakiejś naiwnej dla polskiego paszportu. Kto go tam wie. Zresztą nie tylko jego, bo jeszcze jacyś inni wysyłali swoje zaproszenia. Ciekawe swoją drogą, czy tamten Turek znalazł na tym facebooku tę, której szukał. 

Ale to jest temat na inną dyskusję, gdzieś przy okazji artykułu o imigracji, o sposobach na dostanie się do strefy Schengen, czy jakiegoś innego publicystycznego tekstu i zasadniczo nie wiem, po co ja go jeszcze w ogóle drążę, skoro nie jest on ani trochę związany ze Wspaniałym Stuleciem. Może jego sfrustrowany autor sam już nie wiedział, gdzie się wyżalić (może sam jest tym zdradzonym mężem?) i postanowił to napisać pod pieprzonym artykułem o serialu historycznym

Czekam, aż w Polsce zapanują muzułmanie. W końcu będzie można bez przeszkód gwałcić i zabijać niewiernych...

Fajnie. Możesz być pewien, że niebawem cała obsada Stulecia ciebie pierwszego zgwałci.  

Puste łebki polskich niewiast... pewnie robactwo się roi w takim sulejmanowskim brodzisku, brrrrr. 

Fakt, że imponujących rozmiarów broda Sulejmana może napawać niektórych wstrętem, zwłaszcza tych, co to mają co najwyżej dziewiczy wąs pod nosem, ale pragnę zakomunikować, że to była bardzo wypielęgnowana i higieniczna broda. Robactwo zaś roiło się pod perukami chociażby francuskich władców. 

Polki zawsze sikały na widok Turków ;) Ogólnie lubią przystojnych brunetów - to typ urody, który zawsze pociągał nasze "arabeski" i pewnie też stąd bierze się taka skrajna nienawiść naszych kartoflaków z metra ciętych do tzw. uchodźców. Na ulicach biją wszystkich o ciemniejszej karnacji. 

No i wreszcie ktoś się wypowiedział z należytym poziomem ironii. To jest świetna odpowiedź na przytyki z cyklu co te głupie baby widzą w tych tureckich wąsaczach?

Jakby tu powiedzieć... Przede wszystkim kobiety lubią przystojnych i zadbanych mężczyzn tak w ogóle. I mówiąc to w kontekście Wspaniałego Stulecia (bo przecież drążymy te drażliwe tematy pod artykułami na temat tego serialu), wielu takich można zobaczyć na ekranie. Ale zdradzę wam sekret: tureccy aktorzy podobają się Polkom, tak jak podobają im się aktorzy amerykańscy, brytyjscy, hiszpańscy czy polscy. Bo w telewizji jest trend pokazywania osób atrakcyjnych fizycznie. A ludzie mają skłonność do podziwiania urody innych ludzi, zwłaszcza gdy jej typ różni się od tego, który panuje w danym miejscu. Nie do wiary, prawda? I czepianie się tego, że kobiety lubią sobie popatrzeć na ładnych Turków w telewizji to tak, jakby ktoś miał pretensje o to, że kobietom podoba się Marcin Dorociński. Czy w związku z tym ktokolwiek przy zdrowych zmysłach pomyślałby sobie kiedyś, że jego żona mogłaby po obejrzeniu Paktu spakować walizki i pojechać do Dorocińskiego? No chyba raczej nie. Tak samo nie słyszałam też o tym, żeby tłumy zakochanych w Buraku Özçivicie Polek hurtem ruszyło do Turcji i szukało tam swojego Bali Beja. 

Mam trzydzieści lat doświadczeń z tymi "przystojnymi brunetami" w Niemczech. Moje zdanie jest zupełnie odmienne. Lenie, brudasy, nie tolerują kobiet. W ogóle brak mi slow, by opisać to, co z nimi przeżyłem i widziałem.

Autorze komentarza, rozumiem, że te przeżycia są bardzo negatywne i ci "bruneci", których poznałeś, zachowywali się w sposób patologiczny, ale co ma jedno do drugiego? Czy tak samo patrzy się na blond mistera Polski i na blond żula? Jeśli to dla kogoś to samo i wydaje mu się, że kobiety zareagują w podobny sposób na widok obu, to współczuję zaburzeń percepcji. Przede wszystkim po tych trzydziestu latach doświadczeń autor komentarza powinien już umieć dostrzegać różnicę między bohaterami seriali (skoro piszesz ten komentarz pod artykułem na temat serialu) a imigrantami żyjącymi w Niemczech, zachowującymi się tak, a nie inaczej. 

Nie będę uzasadniał, dlaczego jest to gówno, ponieważ szkoda mi czasu.

Dobrze, że nie było ci szkoda czasu na zalogowanie się i zostawienie tego jakże merytorycznego komentarza. Zawsze mnie dziwi, że komuś chce się logować tylko po to, żeby zostawić komentarz-kupę. 

Mój 94-letni dziadek ogląda ten serial i jemu się nie dziwię, bowiem w tym wieku umysł ludzki płata już figle. Pozdrawiam tych 27-letnich, wykształconych inżynierów z artykułu. Pracuję z takimi, ostatnio 4 osoby były zdziwione, że papieżem nie jest Benedykt. Miłego oglądania serialu, rozwijajcie się intelektualnie dalej!

No tak. Przecież takie seriale to tylko dla osób z demencją i bab na chwilę wypuszczonych z kuchni. To jest taki argument z dupy, mający na celu chyba przede wszystkim postawienie autora komentarza na pozycji najinteligentniejszego człowieka świata, który gardzi telenowelami i uważa, że wszyscy ludzie, którzy je oglądają, to (jak powiedział kiedyś Marian Paździoch w kontekście horrorów o zmutowanych gadach) niedorozwinięci młodzi ludzie albo starzy debile. Otóż muszę powiedzieć, że, kurwa, nie. Za idiotkę mogę się uważać z pierdyliarda różnych przyczyn, ale na pewno nie przez to, że oglądam tureckie seriale, bo dzięki nim wcale nie cofnęłam się w rozwoju, a wręcz poszerzyłam sobie horyzont myślowy w wielu kategoriach. 

A że ci inżynierowie, z którymi musi pracować szanowny Autor, nie wiedzieli, że papież się zmienił - no cóż, wydaje mi się, że to nie z powodu oglądania Wspaniałego Stulecia, ale ogólnej niewiedzy, która nie wiąże się z preferencjami dotyczącymi doboru oglądanych w telewizji treści. Ze swej strony, jako człowieka oglądającego tureckie seriale, a więc, w oczach Autora komentarza, człowieka zidiociałego, mogę powiedzieć, że nawet obserwowałam transmisję z obwołania kardynała Bergoglio papieżem. Patrz pan, nawet znam jego prawdziwe nazwisko. 

Dlaczego warto poznać ten serial? Tak w skrócie

  1. Ciekawe umiejscowienie i jeszcze ciekawsi główni bohaterowie. Losy wielkiego osmańskiego władcy oraz kobiety, która z wyrwanej z ojczystej ziemi niewolnicy staje się potężną żoną sułtana.
  2. Scenografia i kostiumy, od których trudno oderwać wzrok.
  3. Znakomita ścieżka dźwiękowa, jedna z najlepszych, jakie kiedykolwiek słyszałam w serialach, nie tylko tureckich. 
  4. Serial praktycznie bez mocno brutalnych i krwawych scen. 
  5. Aktorstwo dużo lepsze, niż się niektórym wydaje. 
  6. Kobiety w haremie, które lubią dać sobie po pysku.
  7. Wąsy Bali Beja. 
  8. Możliwość wyłapania takich smaczków, jak to:


Zero ingerencji z mojej strony, to autentyczne kadry z serialu, niestety nie pamiętam numeru odcinka. 

Ocena ogólna

Oczywiście 6 poziomeczek na 6 możliwych, bo to prawdziwa superprodukcja i nie dziwię się, że Kurski ma kompleks tego serialu i obsesję na punkcie zrobienia polskiego odpowiednika. Ponadto Czarna Poziomka dla drugiej wersji czołówki, która w odróżnieniu od pierwszej jest ciekawa.

1 komentarz:

  1. Od tego serialu zaczęła się u nas popularność produkcji znad Bosforu. Choć mnie akurat nie przekonał. Najbardziej chyba dlatego, że był reklamowany jako serial historyczny, a jak dla mnie, osoby lubiącej filmy historyczne i historię w ogóle, za daleko tam było od tej prawdy historycznej. Przez to denerwował mnie tam nawet sam język turecki. Zaakceptowałam, a z czasem nawet polubiłam ten język przy innych serialach.

    OdpowiedzUsuń

Chcesz podzielić się swoją opinią? Nie zgadzasz się z moją? Śmiało! Napisz komentarz :)

Copyright © Wiśnia w multiwersum seriali , Blogger