×

Yanımda Kal - Nie odchodź (FILM)

Dziś mały przerywnik między omówieniami seriali sezonu letniego. Ponieważ znienacka nadarzyła mi się okazja, by obejrzeć film Yanımda Kal i to w dobrej jakości, na ekranie telewizora, co u mnie jest rzadkością, bo najczęściej oglądam wszystko na laptopie (no i pewnie to dlatego nie doceniam czasem urody pewnych ludzi, bo na laptopie gorzej widać), muszę się z wami podzielić moimi cennymi (jak tombakowe obrączki) przemyśleniami na jego temat. Mogłabym zachować dla siebie, ale po co to dusić w środeczku, jak można opowiedzieć najlepszej na świecie publiczności ;) 

Yanımda Kal, kadr z filmu, zasoby bazy IMdB


Było już za późno.
Pochyliłem się i złożyłem błękitny pyłek językiem na jej języku.
W ten sposób odczuliśmy się nawzajem raz jeszcze.
Nic się nie zdarzyło.

Michael Ondaatje, Angielski pacjent

O czym to w ogóle jest?

Głównym bohaterem Yanımda Kal jest Emir, odnoszący sukcesy zawodowe smutny korpoludek bez życia osobistego. Twórcy filmu bardzo umiejętnie podpuszczają nas w pierwszych minutach filmu sugerując, iż Emir to kolejny bogaty dupek bez uczuć, którego przemiana w normalnego człowieka zajmie pewnie 3/4 seansu. A tu małe zaskoczenie, bo choć na początku faktycznie widzimy go raczej z kijem w dolnej części pleców, to dość szybko zdajemy sobie sprawę, że Emir wcale nie jest takim stereotypowym snobem rodem z seriali, ale ma w sobie dość spory pierwiastek człowieczeństwa, zatem nie będziemy tracić czasu na uczłowieczanie go. 

Zbieg okoliczności sprawia, że Emir poznaje ekscentryczną Zeynep, najgorszego ulicznego grajka na świecie. Wkrótce okazuje się, że Zeynep jest poważnie chora, a jej występy pod wieżowcem, w którym pracuje Emir, są jednym z wielu wyzwań, które kobieta wypisała sobie do zrealizowania przed śmiercią. Faceta to rusza. Po trosze dlatego, że przeżył w niedalekiej przeszłości śmierć ojca, z którą to nie może się pogodzić. No i tak po prostu wkręca się w pomoc Zeynep w realizacji mniej lub bardziej szalonych zadań. Przejażdżka sportowym samochodem, budowa domków dla bezdomnych kotów, pomalowanie ścian domu na oczojebną zieleń - to plus wiele innych rzeczy. I tak robią wspólnie te wszystkie porąbane akcje z listy, aż w końcu - wiadomo - zakochują się w sobie. 

O czym zatem jest ten film? O tym, że tyle jest drobnych rzeczy, dla których chciałoby się przeżyć wiele szczęśliwych lat, a z których wagi nie zdajemy sobie sprawy, póki nie uświadomimy sobie nietrwałości ludzkiego istnienia. O tym, że dopiero bliska perspektywa śmierci wyzwala w nas prawdziwą chęć życia. O tym, że nawet w beznadziejnej sytuacji można poczuć się przez chwilę szczęśliwym.

Humor

Jedną z najlepszych rzeczy w tym filmie jest odpowiednio dawkowany humor. Ilekroć atmosfera robi się zbyt ciężka, pojawia się żart, który rozładowuje napięcie. Dzięki temu Yanımda Kal, mimo swojego smutnego charakteru, ma też w sobie lekkość i wiele rzeczy może nas rozbawić. Mnie osobiście najbardziej rozwaliła scena, w której rodzina Zeynep próbuje dowiedzieć się czegoś o Emirze, na co on opowiada, że jest finansistą, i że osiąga bardzo dobre wyniki w swojej pracy, a Zeynep to jego pierwsza martwa inwestycja. Czarny humor - mój ulubieny

A skoro już jesteśmy przy określeniu moje ulubiene, to muszę się wam przyznać, iż i w Yanımda Kal doszukałam się paru rzeczy, które mój mózg automatycznie i podświadomie połączył ze Światem według Kiepskich. To jest jednak coś, czego ja już nie umiem powstrzymać - doszukiwanie się analogii z Kiepskimi znajduje się poza moją kontrolą. Pierwsza analogia jest bardzo brzydka, więc jej wam nie powiem, bo się wstydzę, zburzyłabym kompletnie podniosłość sceny, w której sobie przypomniałam o czymś z Kiepskich. Druga miała być w cytacie nad tekstem, ale ostatecznie stwierdziłam, że Angielski pacjent lepiej odda ducha filmu. Cytat był z Paździocha (ze Świątecznej ballady o problemach sąsiada) i idealnie pasowałby do ostatnich scen filmu (Majątek swój oddałem biednym i potrzebującym. I radzę ci, dziewczyno: zrób to samo!). Z tą różnicą, że Paździoch wypowiadał swoją kwestię ubrany właściwie tylko w krawat, gacie i kapelusz, zaś Emir na koniec filmu wygląda zupełnie jak szczupła wersja Tomasza Sekielskiego. Z kolei trzecie nawiązanie to scena, w której Emir i Zeynep oglądają horror. Moja pierwsza myśl? Na bank oglądają Krążek III Szamajamy Okutasiego (dziewczyno, masz źle w głowie). 


Spójrzcie teraz na sam seans.


Na upartego, w scenie, gdy Zeynep i Emir lecą helikopterem, mogłabym zaśpiewać latała pani z panem aeroplanem... Ale to już byłoby zbyt wiele ;)

Ocena ogólna

Pomówmy najsampierw o zaletach omawianego właśnie dzieła. Pod względem fabuły nie mam nic do zarzucenia. Historia Emira i Zeynep jest kapitalnie opowiedziana i kupuję to w stu procentach. Jest zwięźle i na temat - bez dłużyzn i zapychaczy. Brak tu zbytniego "naciągactwa" - jakichś wymyślnych, absurdalnych wątków, które w ogóle się ze sobą nie kleją. Widać za to, że poszczególne wydarzenia łączą się, tworząc wiarygodny związek przyczynowo - skutkowy. Od samego początku aż do zakończenia oraz epilogu widać w tym sens. Jedyną rzeczą, w którą nie jestem w stanie uwierzyć jest to, że facet byłby w stanie wpuścić za kierownicę swojej wypasionej sportowej bryki nowo poznaną, lekko postrzeloną w dodatku, dziewczynę. Yok artık! 

Nie ma się co oszukiwać, ten film jest lekko banalny i przewidywalny, ale zdecydowanie nie jest to kiczowata papka żerująca na emocjach i pełna patosu. W moich oczach Yanımda Kal jawi się jako film przyjemnie bezpretensjonalny, wyciskający co prawda łzy jak świeża cebula, ale nieczyniący tego tandetnymi chwytami. Dodajmy do tego dobre, naturalnie brzmiące dialogi. Ktoś, kto je pisał, słyszał kiedyś w życiu, jak ze sobą rozmawiają normalni ludzie, co nie jest wcale takie oczywiste, bo w wielu filmach i serialach dialogi są cholernie wydumane. No ale najważniejsze jeszcze przed nami.

Tym, co najmocniej napędza ten film, jest świetnie dobrana para aktorów grających główne role. Casting do tego filmu wyszedł idealnie. Naczytałam się wcześniej komentarzy, że Meriç Aral nie będzie pasować do Çağlara Ertuğrula. Film powstał tuż po finale Fazilet Hanım ve Kızları i wielu fanów tego serialu nie było w stanie wyobrazić sobie koło niego innej aktorki, niż Deniz Baysal. Jak się okazało, zupełnie niesłusznie. Jako duet wspomniana dwójka wypadła bardzo wiarygodnie. Niby z początku wygląda to tak, jakby Jacek z Klanu poznał Phoebe z Friends, ale okazuje się to doskonałym połączeniem. Moim zdaniem Meriç Aral to był strzał w dziesiątkę, jeśli chodzi o postać Zeynep. Aktorka ma w sobie taki typ energii, który doskonale współgra z charakterem bohaterki filmu. Zeynep w jej wykonaniu jest jednocześnie pocieszna i wzruszająca. No a o tym, że Çağlar Ertuğrul zaliczył tutaj dobry występ, chyba nawet nie muszę pisać. Zagrał na tym swoim najlepszym poziomie, na którym chciałabym go oglądać zawsze.

Te trzy wyżej wymienione rzeczy sprawiają, że film oglądałam z przyjemnością, raz płacząc, raz się śmiejąc, raz jeszcze bardziej płacząc. Historia jest prowadzona w tak ciekawy sposób, że nawet gdyby ten film trwał 5 godzin, obejrzałabym do końca, nie pominąwszy nawet minutki. Ale żeby nie było tak słodko, należy wymienić również gorsze elementy Yanımda Kal. 

Film nie miał chyba zbyt dużego budżetu, a jego większość musiały pochłonąć koszta wynajmu beemki dla Emira oraz helikoptera. Widać to w warstwie realizacyjnej. Po pierwsze - kompletnie zaniedbano tutaj kwestię ścieżki dźwiękowej. Odpowiada za nią enigmatycznie brzmiące Jingle Jungle. Z tego, co udało mi się wyszperać w internecie, jest to wytwórnia zajmująca się nagrywaniem chociażby jingle'i do spotów reklamowych. Dziwi mnie, że nie zatrudniono jakiegoś kompozytora z prawdziwego zdarzenia, który skomponowałby spójną ścieżkę dźwiękową i podpisał się pod nią imieniem i nazwiskiem. Bo te tracki z Jingle Jungle brzmią w większości koszmarnie. A gdyby tak za muzykę w Yanımda Kal odpowiadał taki na przykład Cem Öget, to film mógłby na tym jedynie skorzystać i poruszać emocje jeszcze mocniej.

Druga sprawa to zdjęcia i montaż. Serio, nie rozumiem niektórych zabiegów montażowych. Jest sobie scena, Emir coś tam gada, nagle już tylko z offu słychać jego głos, ale na ekranie jest przeskok do momentu, w którym Emir skończył mówić. Do tego szkaradne slow motion w paru miejscach (chociaż w sumie to takie ni slow motion, ni nie wiadomo co) oraz brak płynności w przechodzeniu z jednej sceny do drugiej. Zupełnie nie ma w tym filmie jakiegoś artyzmu, tak jakby nikomu nie zależało na tym, żeby to było coś więcej, niż zwykły film. W trakcie jego oglądania parę razy pomyślałam sobie, że taka piękna scena, a tak chujowo nakręcona... No przepraszam wszystkich za to brzydkie słowo, ale to niestety prawda.

Podsumowując wywód mogę powiedzieć, że naprawdę podoba mi się ten film, choć to zasługa samej historii w nim opowiedzianej oraz idealnie dobranej pary aktorów wcielających się w postaci Zeynep i Emira. Yanımda Kal mógłby nawet wyprzedzić moje ukochane Aşk Tesadüfleri Sever (tak przy okazji dowiedziałam się, że w przyszłym roku ma być premiera drugiej części, z innymi bohaterami), gdyby właśnie nie ta zbyt prosta, a za mało artystyczna realizacja ze słabą ścieżką dźwiękową na czele. Film to też sztuka i chciałabym tu właśnie zobaczyć tu choć odrobinę tej sztuki, którą dostrzegałam w Aşk Tesadüfleri Sever. No i w tamtym filmie zagrał Mehmet Günsür, więc c'mon ;)

W poziomkowej skali Yanımda Kal zdecydowanie zasługuje na 6 poziomek na 6 możliwych. Na Filmwebie przyznałam 6 gwiazdek i serduszko. Dlaczego akurat tylko tyle, spytacie? Odpowiedź macie w poprzednich akapitach. Ale skupcie się lepiej na tym serduszku, bo ono jest chyba najważniejsze.

13 komentarzy:

  1. Ja miałam ten film obejrzeć, ale jakoś się nie złożyło na razie. Ale myślę, że nadrobię, tym bardziej, że Caglara bardzo lubię :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadrób koniecznie, Caglar jest tu b a r d z o dobry :D

      Usuń
    2. To teraz muszę koniecznie, ale to koniecznie nadrobić :D

      Usuń
  2. Możliwe że gdyby film miał większy budżet to by wyszła kaszana. Był taki odcinek Bundych (których jestem wielkim fanem, dla mnie Bundy to jak dla ciebie Kiepscy) w którym Al najpierw bez pieniędzy nakręcił arcydzieło, a potem mając już konkretny budżet wsadził pieniądze w cycate aktorki i scenografię, zapominając o fabule.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No w sumie, jakby popatrzył w ten sposób, to rzeczywiście - wpakowaliby pieniądze nie tam, gdzie trzeba, tylko napchali ozdobników i film straciłby ten swój kameralny urok.
      Ale c'mon, no już na muzykę mogliby dołożyć parę groszy xD

      Usuń
  3. Właśnie jestem świeżo upieczoną fanką Soz. Ta aktorka dobrze tam grała i w tym filmie też. Wisienka, czy oglądałaś Soz? Bedzie recenzja?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja znam ją z Yuksek Sosyete i była tam świetna ;)
      Nie, nie oglądałam Soz i nawet już nie zamierzam zaczynać. Odpuściłam sobie nadrabianie seriali, które mają cytryliony odcinków, bo potem mam ciśnienie na nadrobienie, a na to brak mi czasu. A ten serial ma się dobrze i bez mojego omówienia ;)
      Pozdrowienia

      Usuń
    2. Rzeczywiście, była w Klasie Wyższej, zapomniałam. W takim razie polecam Soz, za 100 lat na starość :) Doskonale napisany scenariusz, a niektóre sceny i dialogi powalają inteligencją i humorem. Ja obejrzałam Soz tylko dlatego, żeby zobaczyć Aybuke Pusat w innej roli i jestem w szoku. W Soz można by nazwać jej umiejętności aktorskie słabymi, ale jak się ogląda Her yerde sen to wiadomo, że dziewczyna umie grać, więc w Soz to była raczej kwestia napisania roli dla niej.
      Z drugiej strony to zastanawiające, że w tureckich serialach grają często miss świata, Turcji, universu i to jest norma, a my się czepiamy Mroczków i Cichopków.

      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Na tę kwestię należy popatrzeć nieco szerzej. No bo po pierwsze - Mroczki i Cichopki nie wzięli się z modellingu ani konkursów piękności, tylko z castingu do M jak Miłość, gdzie mieli tylko zagrać dalszoplanowe role nastolatków. A potem zostali na dłużej ;) I tak jest ze sporym gronem aktorów serialowych, którzy po prostu grali dzieci albo młodzież, a potem zostali w tym biznesie.
      Po drugie, w Turcji spora część tych ex miss i misterów kraju/świata/wszechświata nie prezentuje niczego więcej poza swoją urodą, bo kwestia faktycznych umiejętności aktorskich bywa dyskusyjna. Ale ponieważ mają dobrych agentów i sam przemysł serialowy jest dużo bardziej rozwinięty od naszego, dostają angaż w serialach czy komercyjnych filmach, gdzie mogą się wykazać, a telewizja potrzebuje pięknych twarzy. Najlepsi zostają na dłużej, np. Kıvanç Tatlıtuğ, który w przeszłości zdobył nawet tytuł najlepszego modela świata, a teraz jest jednym z najlepszych i najpopularniejszych na świecie tureckich aktorów.

      Usuń
  4. A gdzie można obejrzeć ten film ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja oglądałam na platformie VOD - Chili (aplikacja Chili na telewizorze Smart), wersja legalna z polskimi napisami

      Usuń
  5. a gdzie moge obejrzec ten film prosze pomoz

    OdpowiedzUsuń

Chcesz podzielić się swoją opinią? Nie zgadzasz się z moją? Śmiało! Napisz komentarz :)

Copyright © Wiśnia w multiwersum seriali , Blogger