×

Deliha 2 - Zeliha nadal jest szalona

Ponad trzy miesiące nie korzystałam z Netflixa. Stwierdziłam, że latem i tak mam co oglądać (czyt. oglądałam same tureckie seriale), więc nie ma sensu płacić przez ten czas abonamentu. Wczoraj jednak postanowiłam odnowić subskrypcję i od razu zaatakowało mnie mnóstwo rzeczy, które chcę obejrzeć. Co ciekawe, za jedną z najciekawszych propozycji na moim koncie uznałam drugą część przygód Szalonej Zelihy, czyli film Deliha 2 - autorską produkcję Gupse Özay. I od razu zaczęłam ją oglądać. Jakie wnioski? Dowiecie się, czytając ten oto tekst.

Deliha 2, kadr z filmu, zasoby bazy IMdB, BKM

O czym to w ogóle jest? 


W poprzedniej części nasza główna bohaterka, Zeliha, po wizycie u lokalnego wróżbity Macieja ubzdurała sobie, że jej przeznaczeniem jest związanie się z przystojnym fotografem. Tym razem z kolei (znów po wizycie u lokalnego wróżbity Macieja) ubzdurała sobie, że będzie szefem kuchni. Szczęśliwym trafem spotyka swoją koleżankę z podstawówki, która do dziś jest jej wdzięczna za to, że Zeliha stanęła niegdyś w jej obronie, za co zresztą została wyrzucona ze szkoły. Eda, która okazuje się zastępczynią szefa restauracji, postanawia pomóc znajomej z dzieciństwa i zatrudnia ją jako kelnerkę. Nieokrzesana Zeliha przynosi ze sobą do eleganckiej knajpy totalny zamęt i szaleństwo, zmieniając podejście jej sztywnych jak dotąd pracowników, w tym szefa, do pracy w gastronomii.

Szaleństwa panny Z.


Zacznijmy od głównej bohaterki filmu, czyli od Zelihy - Delihy. Na samym początku Zeliha sama opowiada nam, dlaczego rozstała się z facetem, z którym spiknęli się w poprzedniej części. Poza tym niewiele się u niej zmieniło. Mieszka z matką, którą wciąż męczy menopauza, i która od uderzeń gorąca wije się po posadzce, ewentualnie po ścianach, w poszukiwaniu chłodu oczywiście. Zeliha chce pojechać do Paryża, ale nie ma pieniędzy, postanawia zatem aktywnie poszukać zatrudnienia. Tyle że jej nieobliczalny charakter sprawia, że dziewczyna zostaje raz za razem zwalniana już na samym początku pracy. Dalej jest nietaktowna, głośna, szczera do bólu, czasem wręcz agresywna (kiedy ją ktoś wkurzy), zadziorna, uparta, bezpośrednia, wyglądająca zawsze, jakby nie miała w domu lustra, wykonująca dziwne, gwałtowne ruchy, pokrzykująca co chwilę "oha" i zachowująca się, jakby nie dotyczyły jej podstawowe zasady kulturalnego zachowania. Mówiąc krótko - nadal jest osiedlowym creepem

Tak jak w poprzedniej części, tak i w tej mamy do czynienia z prostą historią o zwykłych mieszkańcach przeciętnego osiedla. Fabuła nie porusza żadnych wzniosłych idei, bohaterów nie spotykają niesamowite przygody. Jest to raczej opowieść o sile przyjaźni mimo różnic charakterów. O tym, że w normalnym świecie nie otaczamy się samymi modelami i modelkami, i że piękno zewnętrzne nie jest najważniejsze w życiu. Zeliha po raz kolejny stoi w kontrze do absurdalnie pięknych bohaterek komedii romantycznych. Jest nieco osamotniona w pełnym schematów i niepisanych zasad świecie, ponieważ sama wykracza poza schematy. Nie zastanawia się jednak, czy warto w ogóle być sobą, czy lepiej udawać kogoś innego, byle ludzie na osiedlu nie gadali - jej szczerość i prostolinijność sprawiają, że nie ma w niej ani grama fałszu, ona po prostu żyje po swojemu.



Życie to czasem cyrk na kółkach. Dzisiejsze czasy stwarzają nam mnóstwo możliwości robienia ze swojego życia teatru dla mas. Kreujemy idealne światy w mediach społecznościowych, udajemy piękniejszych, bardziej obytych i "światowych". Chwalimy się tym, co nam wychodzi, ubarwiamy to, co szare. Zatracamy się czasem w tej iluzji, podczas gdy normalne życie pełne jest rzeczy, którymi nikt nie chce się chwalić znajomym na Instagramie. Czasem jesteśmy trochę obrzydliwi, czasem robimy z siebie błazna, czasem występujemy na scenie życia zupełnie bez makijażu, fryzury, modnych ciuchów. Czasem jesteśmy zmęczeni spełnianiem oczekiwań społeczeństwa. Patrząc na Zelihę przypominam sobie, że nie można być glamour przez 24 godziny na dobę. Że życie to nie pokaz dla naszych sąsiadek, co by o nas nie gadały (bo i tak będą to robić). Zeliha może jest szalona, ale nikogo nie udaje. I za to szanuję tę postać. 

Świat według Gupse Özay


Gupse Özay musi być bardzo inteligentną kobietą, która wnikliwie analizuje świat wokół siebie, po czym wyciąga ze swojej obserwacji esencję i poddaje ją parodystycznemu zniekształceniu. Osobna sprawa, czy ktoś to kupuje, czy nie. Czy widz jest w stanie przedrzeć się przez warstwy ciężkiego humoru i dotrzeć do właściwego sensu, czy też pozostaje na podstawowym poziomie odbioru. Ja się nauczyłam dostrzegać w jej scenariuszach drugie dno. Dopiero po pewnym czasie zaczęłam w pełni doceniać i rozumieć twórczość Özay. Z brzydoty i ekscentryzmu uczyniła atut, samej nie bojąc się pokazać w najbrzydszym możliwym wydaniu (patrząc na kreowane przez nią postaci, gwoli ścisłości). 

Obie części Delihy przypominają mi nieco Świat według Kiepskich, bowiem i tu, i tu mamy do czynienia z przedstawianiem zwykłego świata przeciętnych ludzi w sposób mocno prześmiewczy, z humorem często wykraczającym poza ramy tzw. dobrego smaku, co na pierwszy rzut oka (i drugi, i trzeci) wydaje się prostackie, niesmaczne, czy wręcz żenujące. Gdy jednak dostrzeże się drugie dno i ukryte przekazy dotyczące życia, relacji międzyludzkich, problemów prostego człowieka, to nagle zaczyna to nabierać sensu. I tak jest, w moim odczuciu, w filmach o Szalonej Zelisze.

Humor Özay jest bardzo specyficzny - bywa ciężki i bezkompromisowy. Scenarzystka, reżyserka i odtwórczyni roli głównej kreśli swoje pomysły i charaktery postaci grubą krechą, a podczas niektórych scen mamrotałam do ekranu "Gupse, to mogłaś nam darować, naprawdę". Mnóstwo rzeczy wywołuje we mnie ciarki żenady, jak np. ta scena, w której Can wchodzi do swojej restauracji w samym fartuchu (co za cringe...). Nie sposób jednak zarzucić autorce scenariusza brak logiki w konstruowaniu całej historii. Mamy tu wiarygodny związek przyczynowo - skutkowy. Koncept filmu jest przemyślany, poszczególne sceny tworzą spójną całość, a nie zlepek pojedynczych skeczy. 

Ocena ogólna


Pod względem obsadowym największą zaletą sequelu Delihy jest dla mnie to, że nie gra w nim już Barış Arduç. Jedną z rzeczy, które najbardziej zapamiętałam z pierwszej części była właśnie jego okropna rola, więc nie ukrywam, iż cieszę się, że tym razem partnerka aktora nie zatrudniła go do swojej produkcji.

dwójce nie występują także znani z jedynki Cihan Ercan i Zeynep Çamcı. Mamy tu za to nowych aktorów w rolach drugoplanowych. Byłam trochę sceptycznie nastawiona do Edy Ece, dobrze znanej z roli piątego koła u wozu w İlişki Durumu: Karışık oraz z obecnych występów w Yasak Elma. Po tych dwóch serialach wyrobiłam sobie zdanie, że nie jest to raczej moja ulubiona turecka aktorka. Jednak w drugiej części Delihy Eda Ece gra ciepłą i wzbudzającą sympatię postać, którą naprawdę da się polubić, a poza tym wygląda ślicznie w takim kolorze włosów i uczesaniu, jakie przygotowali jej styliści filmu. Zupełnie nie jak Miss Piggy, którą przypomina mi w Yasak Elma. Bynajmniej nie piję teraz do jej błogosławionego stanu, po prostu Yıldız od początku wyglądała mi na niezłego Muppeta.

Gupse Özay i Eda Ece, Deliha 2, kadr z filmu, zasoby bazy IMdB, BKM

Do pary z Edą Ece wybrano Aksela Bonfila, którego możecie kojarzyć z jego obecnej roli w Benim Tatlı Yalanım (Tolga - marynarz, nastoletnia miłość Suny). Muszę przyznać, że ten aktor bardzo mi odpowiada w roli Cana, szefa gastronomicznego interesu. Dobrze mu wychodzi granie bohatera obdarzonego ujemnym temperamentem (jak powiedział kiedyś o sobie Andrzej Poniedzielski). Uważam też, że Eda i Can tworzą przyjemny dla oka duet bohaterów dalszoplanowych, który wart był nawet większego wyeksponowania, ale z drugiej strony ich perypetie nie powinny przecież przysłaniać głównego wątku. 

W tym miejscu muszę wspomnieć, że Can to jest taki typowy właściciel restauracji z Kuchennych Rewolucji. Chciał założyć restaurację Ą-Ę-Bon-Ton-Pierdon i robić wykwintną kuchnię pod wyrafinowane gusta, a tu knajpa świeci pustkami, bo ludzie się boją wejść - sami nie wiedzą, czy mają tu przyjść pod krawatem, czy też mogą wejść ot tak sobie. Gdyby do Cucumber (knajpy Cana, która - nie wiem dlaczego - w polskich napisach została przechrzczona na Fiołka) wpadła Magda Gessler, zaczęłaby od opierdolenia Cana, że ma pretensjonalny lokal, a sam jest za mało charyzmatyczny, żeby biznes mógł się kręcić. W filmie Niekwestionowany Autorytet Kulinarny został zastąpiony przez żywiołową i nieokiełznaną Szaloną Zelihę, co poskutkowało tym samym - restauracja zmieniła swój charakter: stała się bardziej przyjazna lokalnej społeczności, wyjątkowa pod względem serwowanych dań, a jej pracownicy wyjęli kijki z tyłków. Ale to taka dygresja. 

Pod względem realizacyjnym Deliha 2 nie jest arcydziełem, ale trudno też zarzucić braku pomysłu na ścieżkę dźwiękową, czy fatalne zdjęcia. Uważam, że to solidnie nakręcony film, który nie rani ani oczu, ani uszu. Nie ma tu jakichś dziwnych eksperymentów z montażem, czy brzydko nakręconych scen. Soundtrack nie jest przekombinowany. Może nie jest to muzyka, która szczególnie przypadła mi do gustu, ale pasuje do klimatu filmu. 

Film wzbudza skrajne emocje. Czytałam ostatnio recenzje użytkowników serwisu IMdB i były to albo ekstatyczne wręcz oceny 10/10, albo wgniatające produkcję w glebę jedynki. Ja ten film lubię. Jest głupkowaty, cringe'owy, przegięty. Mimo wszystko uważam jednak, że ta część jest dużo lepsza od pierwszej, bo historia napisana przez Gupse Özay jest tym razem ciekawsza i bardziej poruszająca. Przyznam, że nawet miałam dwa momenty wzruszenia pod koniec. Ogólnie rzecz biorąc, bardzo dobrze bawiłam się podczas oglądania. Na Filmwebie dałabym 6 i serduszko

2 komentarze:

  1. Zgadzam się z tobą Wiśnio .Tylko dodałabym ,ze swego czasu pełno było podobnych produkcji amerykańskich . Ziutka trochę sobie pomogła sciągając i kompilując pewne sceny .Na temat Gupse mam podobne zdanie -jest kobietą inteligentną ,z werwą i tupetem -na głowę bije ukochanego przez fanki Barisia. to tak na marginesie hejtu wobec Gupse

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ściągać też trzeba umieć ;) Przyznam, że sama nie widziałam nic podobnego, ale ja ogólnie mało filmów oglądam, zwłaszcza głupawych zachodnich komedii, więc nie mam porównania.
      Myślałam, że moda na hejt wobec Gupse już minęła ;)

      Usuń

Chcesz podzielić się swoją opinią? Nie zgadzasz się z moją? Śmiało! Napisz komentarz :)

Copyright © Wiśnia w multiwersum seriali , Blogger