×

Przeciąganie struny

Każdy z nas, którzy oglądają tureckie seriale dłuższy czas, doskonale wie, czego się po nich spodziewać. A jednak ja za każdym razem liczę na to, że właśnie TEN serial, który obecnie oglądam, będzie tym, którego fabuła będzie płynęła wartkim strumieniem, bez dłużyzn i luk w ciągu przyczynowo-skutkowym. I niemal za każdym razem znów daję się wciągnąć w tę samą zabawę twórców z widzem. Wy chyba również. 

Rozdział pierwszy - Kiedy wreszcie zobaczymy jakiś zwrot akcji?

Któż z nas nie lubi tego przeciągającego się oczekiwania na zwrot akcji... Ja wprost u w i e l b i a m. Uwielbiam, kiedy przez kilkanaście odcinków nie dzieje się absolutnie nic, co popchnęłoby fabułę choćby o jeden maleńki krok naprzód. Uwielbiam, kiedy fragmany obiecują różnie ciekawe rzeczy, a potem odcinek wygląda zupełnie inaczej. Uwielbiam, kiedy mijają te ponad dwie godziny odcinka, na koniec którego zamiast oczekiwanego twistu fabularnego dostajemy niesatysfakcjonujący, acz zmuszający do dalszego oczekiwania na "coś" finał. 

Pierwszy raz doświadczyłam tego specyficznego zjawiska przy okazji oglądania Kiralık Aşk. Dobrze, że zaczęłam oglądać ten serial, kiedy wyemitowano już większość jego odcinków, bo gdybym tak miała oglądać z tygodnia na tydzień to przeciąganie struny, to chyba bym po prostu wybuchła. Nawet podczas bingewatchingowania gryzłam paznokcie z ciekawości. A może w tym odcinku mu o wszystkim powie? Może w tym? A może w tym? Nie no, w tym na pewno mu powie. Nie powiedziała? To na bank w następnym. Powiedz mu to wreszcie! Niech ona mu to powie wreszcie, bo oszaleję! Może teraz powie... O, idealny moment na powiedzenie mu prawdy! Nie powiedziała? Aj, Defne, powiedz mu, do jasnej kurwy! I tak przez cały sezon pierwszy, trwający 52 odcinki. Mistrzostwo Świata w przeciąganiu struny.

Kiralık Aşk, odc. 54, www.startv.com.tr

Czegoś takiego nie ma nigdzie indziej. Nigdy się tak nie naczekałam na zwrot akcji, jak podczas oglądania tureckich seriali. Z jednej strony jest to cholernie frustrujące - oglądam odcinek, ten się kończy i właściwie nic się po nim nie zmieniło, nie ma żadnej znaczącej zmiany statusu, a nieraz jest wręcz cofnięcie w rozwoju sytuacji. Z drugiej zaś to ciągłe odwlekanie momentu zwrotnego jest zabiegiem bardzo absorbującym uwagę widza i umiejętnie rozłożone w czasie zaostrza apetyty ludzi przed telewizorami. Męczące, wkurzające, ryzykowne, ale w wielu przypadkach naprawdę skuteczne. Zapytajcie twórców seriali, które miały powyżej 40 odcinków. 

Rozdział drugi - Niech im ktoś pozabiera te cholerne telefony!

Jeśli cały koncept serialu polega na tym, że mamy dwoje bohaterów, w tym osobnika płci męskiej i osobnika płci żeńskiej, to mamy prawo oczekiwać, że oni ze sobą będą. Jeśli jest to dramat, to bywa różnie z happy endami, ale jeśli to szeroko rozumiana komedia romantyczna, to szanse na mutlu son wzrastają do 100%. Skoro zatem dobrze wiemy, że cokolwiek by się w międzyczasie nie działo, na sam koniec i tak będziemy oglądać naszą parkę together forever, twórcy seriali muszą podtrzymywać naszą uwagę i mieć w zanadrzu takie rzeczy, które skutecznie urozmaicą nam czas spędzany na wyczekiwaniu kissów.

Ponieważ kiss jest chyba najważniejszym elementem każdego serialu z romantyczną historią na pierwszym planie (i nikt mnie nie przekona, że jest w tureckich serialach coś ważniejszego od kissa, na drugim miejscu uplasowałabym zaś tajemnice, na trzecim udawanie kogoś/czegoś), twórcy wymyślają mnóstwo sytuacji, w których ten kiss mógłby się pojawić, ale finalnie coś psuje "wyjątkowy moment". I tak można kilka razy, ludzie niech się niecierpliwią, bo jak się niecierpliwią, to i oglądają dalej, prawda?

Znacie ten numer? Już ma do czegoś dojść, romantic styles, a tu nagle DZWONI TELEFON, no i po ptokach. Jest to tak wyświechtany motyw, że w światku scenarzystów muszą tego używać humorystycznie, bo to niemożliwe, żeby ktoś jeszcze na poważnie wykorzystywał ten element. Ale to nie jedyny sposób na anulowanie kissa. A to ktoś puka wtedy do drzwi, a to znowu ktoś wpada niezapowiedziany.

Skoro już i tak wielu z protagonistów oszukuje samych siebie, albo coś udaje, to może mogliby również uznać, że całowanie jest ważniejsze i zacząć udawać, że nie ma ich w domu, czy że nie mogą odebrać telefonu. 

Rozdział trzeci - Dlaczego oni ze sobą nie rozmawiają?

Nie może być za dobrze, bo wtedy ludzie nie chcą oglądać. To nie jest ciekawe, kiedy tym na ekranie wiedzie się dobrze. Nawet w najbardziej rozciapcianej komedyjce musi pojawić się jakaś drama, po której wszyscy odetchniemy, gdy już główni bohaterowie (w końcu) się ze sobą zejdą.

Najbardziej wkurza mnie to, że główni bohaterowie nie potrafią ze sobą szczerze rozmawiać. Wolą brnąć w blagi, niż po prostu wytłumaczyć sobie pewne sprawy. Albo z jakichś powodów nie chcą wyznać swoich uczuć i odwalają w to miejsce różne komedie. I z tego powodu nawet najmniejszy problem osiąga niebotyczne rozmiary. Himalaje absurdu to właśnie sytuacje powstałe w wyniku niedopowiedzeń.

Znikąd pojawia się twoja ex-partnerka? Ojej, co by tu zrobić? Wsadzić ją do szafy, albo upchnąć pod łóżko? Zadręczać się, że obecna partnerka się dowie, że kiedyś miałeś fifa-rafa z inną? A może lepiej po prostu opowiedzieć o tym, co było, i że to już przeszłość? Hmmm, ciekawe, co by zrobił bohater tureckiego serialu...



Dużej części problemów można byłoby uniknąć, gdyby zamiast kolejnej porcji przekomarzań i domysłów, obie strony zasiadły przy stole i ze sobą zwyczajnie porozmawiały. No ale po co? Bohaterowie tureckich seriali wolą gadać ze swoim odbiciem w lustrze, zamiast się do czegoś przyznać.

Epilog - Ofiary popularności

Ratingi zarzynają seriale. Zarzynają nie tylko te, których od początku prawie nikt nie chce oglądać. Zarzynają również te, które cieszą się dobrą oglądalnością. Mnóstwo tytułów traci na świeżości i logice, gdy stacje wykorzystują ich popularność. Niektóre seriale to historie, które spokojnie można byłoby opowiedzieć w ciągu jednego, trwającego mniej niż dwie godziny filmu pełnometrażowego, a tymczasem one ciągną się jak flaki z olejem, bo jest spora oglądalność, więc trzeba z tej popularności wycisnąć sok do ostatniej kropelki.

Zaliczam samą siebie do grona tych odbiorców, którzy nie chcą, aby ich ulubione produkcje były przedłużane w nieskończoność. Każda historia kiedyś się kończy - mam tego świadomość. Wolę, żeby serial, który lubię, skończył się po kilkunastu czy dwudziestu paru naprawdę dobrych i jeszcze w miarę logicznych odcinkach, niż po kilkudziesięciu epizodach, z czego czterdzieści to totalnie wymęczona papka. Dlatego mnie osobiście cieszy, gdy serial kończy się w granicach 20 - 30 odcinków. To rozsądna liczba. W tym czasie można ładnie rozłożyć kluczowe wydarzenia w życiu bohaterów, nie zamęczając widzów dramą i wymyślaniem głupot. 

Powiedzmy sobie szczerze, przy całej mojej sympatii dla serialu No 309 (z czego 80% to była sympatia dla Lorda Onura) uważam, że ten serial mógłby się spokojnie zamknąć po 30 odcinkach. Oszczędziliby nam wiecznych fochów Lale, jej ucieczek do matki, stopniowego zarastania twarzy Lorda Onura i jego rozmemłania. Z kolei Yüksek Sosyete, które miało "zaledwie" 26 odcinków, uważam za jeden z najlepiej zakończonych seriali, jakie oglądałam. Produkcja ta na szczęście skończyła się, zanim weszła w fazę absurdalnych rozwiązań fabularnych.

Nie twierdzę, że każdy serial, który ma liczbę odcinków przekraczającą 40, robi się głupi. W wielu przypadkach jest wręcz przeciwnie, zwłaszcza gdy chodzi o dramaty z rozbudowaną fabułą, której punktem centralnym nie jest relacja miłosna. Jakość tego typu produkcji wcale nie musi spadać wraz z numerem odcinka, gdy scenarzyści wciąż mają coś ciekawego do pokazania. Jednak produkcje lekkie, łatwe i przyjemne po prostu muszą się kiedyś skończyć. Ileż można patrzeć, jak dwoje dorosłych ludzi bawi się w podchody?

A Wy? Co sądzicie o przeciąganiu struny?

12 komentarzy:

  1. Zgadzam się w 100 % ;) Też zaliczam się do grona osób, które wolą sensownie prowadzony serial bez zbędnego przeciągania bo reyting jest wysoki to trzeba jeszcze wymyślać wątki z kosmosu. Niestety w porę zakończonych tureckich produkcji jest bardzo mało. Większość to albo pisanie scenariusza na kolanie ( pojawiania się byłych dziewczyn, żon z dzieckiem, przyrodniego brata itd ) albo klasycznie ... bohaterowie mają oczy i potrafią myśleć ale nie, oni dalej nie łączą kropek i nie chcą zauważyć, że coś się dzieje, ktoś kłamie. Idealny przykład Zalim istanbul. Sirma style :) I taak, punkt kulminacyjny to kiss ... 3 lata minęły odkąd zaczęłam przygodę z turkiszami i jeśli na początku ta powściągliwość w okazywaniu uczuć mi nie przeszkadzała to teraz zdecydowanie przeszkadza. Mam na myśli ten moment jak główni się całują i kamera się oddala. Ja naprawdę nie oczekują scen łóżkowych rodem z amerykańskiego serialu ale zwykłego pocałunku. To chyba nie tak wiele ? Zważywszy na fakt, że cenzura nie obejmuje scen przemocy wobec kobiet, znęcania się nad osobą niepełnosprawną czy biegania z pistoletem. Cóż nie zrozumiem tego i nawet nie chcę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaaak, pojawianie się exów i dzieci nie wiadomo skąd to już dosłownie krzyk rozpaczy i znak, że pora zamykać serial.
      Zalim Istanbul - dokładnie tak jak piszesz - Sirma style ;) Po tym, co wymyślała w FHvK, gdzie też było mega przeciąganie struny, w ZI jest chyba jeszcze bardziej absurdalnie, naprawdę nie wiadomo, jak to się skończy.
      Mam to samo zdanie co do powściągliwości - przemoc jest ok: kobieta kopana przez faceta, albo przywiązana do kaloryfera? No spoko, fajnie, dajemy to. Dwoje ludzi, którzy się kochają, całują się w usta? O mój Boże, co za zgorszenie! Musimy ich schować za jakimś krzakiem. Albo te akcje typu: stoją już koło siebie, zbierają się na kissa i nagle ona robi minę, jakby jej się przypomniało, że 5 lat temu matka ją wysłała po bułki, a ta ich dotąd nie kupiła. Sceny łóżkowe nie są potrzebne, niech robią family friendly content, ale to unikanie scen całowanych jest już czasem naprawdę męczące i wymuszone. Normalni ludzie w takich sytuacjach po prostu całowaliby się dalej, a nie - byle co, a oni od razu odskakują na pół metra.

      Usuń
    2. Właśnie :) W ZI teraz jest akcja pt kim jest ojciec dziecka ? Nie rozumiem jak można myśleć, że Nedim przespał się z Ceren, nie to jest po prostu chore i niesmaczne. Dla mnie w Fazilet poziom absurdu sięgał zenitu ale tutaj wszystko jest jeszcze bardziej podkręcone. Oglądam tylko dla Ozana chociaż jeśli Cenk zamieni się w mściciela czyli Sinana 02 to moja przygoda z tym serialem się zakończy ;) Denerwuje mnie jeszcze - jak pisałam wyżej - głupota bohaterów. Ceren mówiła matce,że wymykała się do Cenka a ta nadal nie domyśla się kim jest ojciec. Nie mówiąc o Agahie wpatrzonym w Seniz jak w obrazek a ta robi z nim co chce. Tego nie da się zrozumieć:) Jeśli chodzi o te pocałunki to naprawdę takie to dla Turków gorszące? Mnie śmieszy to jak główni zbliżają się do siebie, przyciskają czyli lekko muskają ustami i kamera się oddala. Na więcej namiętności nie ma co liczyć. Jedynym wyjątkiem jest Cagatay Ulusoy on chyba ma abonament na gorące kissy, poważnie. Jak się przyssie to nie ma zmiłuj xD I tak to przeszkadzanie w całowaniu a bo telefon zadzwoni, ktoś wejdzie jest denerwujące. Powinni zmienić politykę i zamiast przemocy oraz chorych akcji propagować normalną relację pomiędzy kobietą a mężczyzną.

      Usuń
    3. Cała rodzina Karacay to niestety idioci xD Mam nadzieję, że Cenk ostanie się jako ten ostatni sprawiedliwy, raczej wątpię, by był drugą wersją Sinana, chociaż... kto wie? :D
      Jeszcze Kivanc Tatlitug ma ten sam abonament, co Cagatay. Poza tym w serialach kręconych nie dla tv, ale dla platform internetowych, kissy są zupełnie "normalne".

      Usuń
  2. Tak, Kiralik ask to serial, który naprawdę przeciągał strunę. Kurcze, 52 odcinki i dopiero prawda wyszła na jaw ? Mimo wszystko wspominam go bardzo miło. Mi było szkoda, jak kończył się Świetlik, natomiast Yuksek Sosyete wspominam tez badzo miło, chociaż akurat tutaj moim zdaniem, tutaj scenarzyści mogli jeszcze na spokojnie dodać jeden odrobineczek, by wszystko wyszło na jaw. A tak, to co się stało z tym zaginięciem brata głównej bohaterki, trochę słabo wyszło. No ale, co do kissów, to po pierwsze od czasu do czasu oglądam sobie scenki z Elimi Birakmy i kurcze, trochę szkoda, że tam się nie doczekamy na kissa, w końcu to państwowa telewizja i ehh. Yemin, w którego naprawdę się wkręciłam, ale teraz oglądam sobie odcineczki na suwaczku też zaczyna niedenerwowanie, bo zaczyna się strasznie rozłazić i zaczynam bardziej kibicować drugiej parze niż protom. A tak poza tym, to po prostu jestem w szoku co do Owocka. Myślałam, że ZeyAl nie będzie, to serial się rozsypie, oglądalność na łeb na szyję pójdzie, a tu kurcze widać, że Turcy uwielbiają dramy. Ehh, a myślałam, że dotrwa w trzecim sezonie góra 10 odcinków ...
    Pozdrawiam serdecznie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetlik spokojnie mógłby dojechać do jakichś 20, może nawet 25 odcinków, bez obaw o spadek jakości. Mnie też było szkoda tego serialu, bo naprawdę go lubiłam. Ale w sumie cieszę się, że choć krótki, to skończył się w dobrym stylu.

      Też jestem w szoku względem Owocka ;) tak samo jak Ty sądziłam, że bez Alihana i Zeynep szybko spadną z anteny, a tymczasem oni przeżywają jakiś renesans dosłownie, fragmany Yasaka stale wiszą w tureckiej karcie "na czasie" na YT i to na najwyższych pozycjach. Nie rozumiem, ale widocznie ludziom się podoba ;)

      Usuń
  3. jest szansa na recenzję Sen Anlat? w końcu dwie aktorki z No:309!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma szansy ;) Ten serial ma za dużo odcinków i za dużo dołującego dramatu. Ja wysiadam.

      Usuń
    2. też tak mówiłam (plus pamiętając postać Pelinsu byłam sceptycznie nastawiona do głównej aktorki), a później przepadałam. nie jest to jednak serial, który można oglądać po kilka odcinków dziennie

      Usuń
    3. Mimo wszystko nie dam się namówić :) to kompletnie nie moja bajka, poza tym serio nie mam obecnie czasu na długie seriale.

      Usuń
  4. Bardzo trafne spostrzeżenia na temat tureckich seriali. Zbieżne z moimi własnymi. Czasem zdarzy mi się zerknąć na serial Przysięga (Yemin), bo trafiają się tam ciekawe fragmenciki (bo nie fragmenty) choć to raczej we wcześniejszych sezonach (zwłaszcza 2.) niż w pokazywanym u nas obecnie 3., ale ten serial ma właśnie sporo takich mankamentów jak za długie spojrzenia itp. itd. Nie mówiąc już o samym fakcie usilnego przeciągania serialu. Teraz kręcony jest 4 sezon, który może i będzie lepszy niż 3., ale chyba powinien być ostatnim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się szybko nudzi, dlatego seriale, których twórcy przeginają z przeciąganiem wątków, po prostu mnie męczą i tracę zainteresowanie. Wolę te, które kończą się w granicach 20 odcinków.

      Usuń

Chcesz podzielić się swoją opinią? Nie zgadzasz się z moją? Śmiało! Napisz komentarz :)

Copyright © Wiśnia w multiwersum seriali , Blogger