×

Hercai - Nieobliczalni

I nadejszła wiekopomna chwila, kiedy w końcu zaczynam opisywać swe wrażenia z oglądania pierwszego sezonu Hercai. Czy przejadę po tym serialu walcem? Czy jednak mi się podobał? Czy wiecznie zapłakane oczy Mariana Mirana zrobiły na mnie jakiekolwiek wrażenie? I czy Rejtan Reyyan jest typową cierpiętnicą-niewolnicą? Odpowiedzi na te i inne pytania znajdziecie w tekście poniżej. Zapraszam.

Ta stara jest najlepsza!

jakiś typ o babce Kiepskiej podczas koncertu zespołu Kanalia

Świat według Kiepskich, odc. 13, Kiepscy dają czadu


Hercai, www.atv.com.tr


Obejrzanych odcinków


12 - SEZON PIERWSZY

Dramatis personae


Reyyan - wnuczka sławnego Nasuha Şadoğlu, poniewierana i nienawidzona przez większość domowników własnego domu, niewinna i dobra

Miran - wnuk Azize, karmiony od najmłodszych lat gadką o złych czynach Şadoğlu, zamiast krwi płynie w jego żyłach chęć zemsty

Azize - babka Mirana, jedyne, co ją trzyma przy życiu, to pragnienie zemsty na rodzinie Şadoğlu

Nasuh - dziadek Reyyan i głowa rodziny Şadoğlu, bezwzględny i lodowaty staruch

Hazar - syn Nasuha, mąż Zehry, bardzo kocha Reyyan, z pozoru dupa z uszami, ale czasem umi się odezwać

Zehra - żona Hazara, matka Reyyan, silna, z godnością znosi wszelkie złe spojrzenia i przytyki, jakie ją spotykają w domu Şadoğlu

Cihan - młodszy syn Nasuha, dupowłaz, wydaje mu się, że jest taki hop do przodu

Handan - żonka Cihana, plotkara, głośna baba

Yaren -  córka Cihana i ukochana wnusia Nasuha, nienawidzi Reyyan i jest o nią zazdrosna

Azat - przygłupi brat Yaren, czub zakochany w Reyyan, wygląda starzej od swojego ojca

Gönül - pierwsza żona Mirana, nietknięta przez niego nawet po ślubie, bo by go to mogło rozmiękczyć i osłabić pragnienie zemsty

Sultan - matka Gönül, ma chętkę na zostanie nową głową rodziny Aslanbey

Fırat - taki tam wafel Mirana, łypie okiem na Yaren

Gül - słodziutka siostrzyczka Reyyan, oczko w głowie wszystkich domowników

Melike - służka w domu Şadoğlu, porządna kobita


O czym to w ogóle jest?


Najpierw mamy takie przebitki, jakbyśmy oglądali czyjeś senne majaki. I tak w istocie jest. A majaki powstają w głowie Reyyan, naszej głównej bohaterki.

Reyyan mieszka w robiącej wrażenie rezydencji. Takiej, wiecie, typowej rezydencji z seriali, których akcja rozgrywa się gdzieś z dala od przegnitej zachodniej cywilizacji. Dziewczyna wyrzeka na swój marny los, bowiem czuje się uwięziona i niekochana przez swojego dziadka, głowę rodu - Nasuha. Pewnego ranka Reyyan wstaje przed świtem i udaje się na konną przejażdżkę, dosiadając ukochanego konia. Gdy wraca do domu, drogę zajeżdża jej lekko rozkojarzony Miran. Koń staje dęba, dziewczyna spada z jego grzbietu. Miran wychodzi z samochodu i rozpoznaje w nieprzytomnej dziewczynie członkinię klanu Şadoğlu. Mężczyzna zabiera do samochodu Reyyan i chce ją zawieźć do szpitala. Ta jednak budzi się, a zorientowawszy się, że jest w samochodzie obcego faceta, zaczyna robić aferę, po czym każe Miranowi się zatrzymać i wysiada. Finalnie jednak wraca do auta i pozwala się odwieźć do domu, ale tak, żeby mogła wysiąść gdzieś indziej i potem dojść do domu na spokojnie. Ten jednak woli ją podrzucić pod same drzwi domostwa.

A w domostwie wrzawa wśród bab. Kuchnia aż huczy od domniemywań na temat nieobecnej Reyyan. Matka dziewczyny kłóci się ze swoją szwagierką, co chyba jest normą w tym domu. Do akcji wkracza też córka szwagierki, równie zarozumiała i zadufana w sobie Yaren, która musi być okropnie zazdrosna o Reyyan. Na tarasie rezydencji, siedzi Nasuh Bey ze swoim synem i obaj rozmawiają o biznesach. Yaren przynosi dziadziusiowi kawkę i "niechcący" zdradza, że Reyyan się gdzieś zawieruszyła. Na wieść o zniknięciu dziewczyny, Nasuh srodze się wkurwia. Azat chce nawet jechać jej szukać, ale już właściwie nie trzeba. Bowiem...

Miran i Reyyan docierają pod rodzinną rezydencję dziewczyny. Mężczyzna, który okazuje się być partnerem biznesowym Nasuha, zostaje zaproszony przez panów na kawusię. Podczas rozmowy Miran oznajmia nagle, że chciałby prosić o rękę wnuczki Nasuha. Podekscytowana Yaren, która strasznie jara się Miranem, i która podsłuchuje rozmowę mężczyzn, już myśli, że facet chciałby właśnie ją pojąć za żonę. Tymczasem Miran ogłasza, że chętnie ożeniłby się z Reyyan. Wszyscy są w głębokim szoku.

Niedługo potem okazuje się, że Nasuh ma wrogie nastawienie do Reyyan, albowiem nie jest ona jego biologiczną wnuczką. Lata wcześniej jeden z jego synów, Hazar, przyprowadził do domu brzemienną Zehrę, z którą się ożenił i przysposobił jej dziecko, kochając Reyyan jak własną córkę. Nasuh jednak uważa Reyyan za gorszą od córki drugiego z synów, Yaren. Po wyjściu Mirana Nasuh stwierdza, że nie wyda Miranowi Reyyan, a pożeni go z Yaren. Dla niego to pewnie i tak jeden pies, a z okazji tak dobrego zamążpójścia niech skorzysta ta "lepsza".

A w kuchni wciąż trwa ożywiona debata na temat Reyyan. Jaka to ona nieposłuszna, knąbrna, nie to co w s p a n i a ł a Yaren - to oczywiście skrót wywodu Handan, która jest dokładnie jak ta wredna macocha z bajki o Kopciuszku. No nic, wyjdźmy z tej kuchni, zanim się do reszty wkurwię. Zawsze powtarzam, że za dużo bab w jednym miejscu to nigdy nic dobrego.

Miran spotyka się ze swoim funflem, a ten jest zaskoczony, że Miran w ogóle wystartował z ofertą matrymonialną do rodziny Şadoğlu. No a Miran na to, że to część jego planu. Że przez dwa lata szykował sobie grunt, zaskarbiając szacunek i sympatię Şadoğlu, a przede wszystkim ich zaufanie. Udało się, a teraz oddadzą mu córkę, a on zniszczy ich nazwisko. Dobre, nie?

Yaren już się szykuje do zrękowin, a tu dupka - Miran nie chce jej, tylko Reyyan. Swaty przybywają do pałacu Şadoğlu, stary Nasuh już się cieszy, że opchnie Yaren, a tu Marian każe przyprowadzić Reyyan, bo on chce Reyyan, no to mu ją przyprowadzają i ostatecznie zakładają im obrączki z czerwoną wstążką. 

Yaren jest oczywiście rozwścieczona i się rzuca na Reyyan. Azat rozpacza, bo on także chciał się żenić z Reyyan (ha ha ha, co za debil). Do grona niezadowolonych należy zaliczyć także Gönül, która póki co odgrywa rolę kogoś w rodzaju siostry Mirana, ale w istocie jest kimś zupełnie innym. 

No i mamy wreszcie noc henny, a niedługo potem zaślubiny. Okazuje się, że Gönül jest żoną Mirana, ale nie było żadnego figo fago, więc można ten związek uznawać za nieprawomocny. Ale Reyyan jeszcze tego nie wie. Po Miranie widać, że stracił nieco z początkowego animuszu, i że Reyyan zwyczajnie zaczęła mu się podobać, no ale ZEMSTA. Babka mu przypomina, że Şadoğlu to skurwysyny, a on ma ich ostatecznie pogrążyć. I Miran rozpoczyna proces hańbienia tego nazwiska. O poranku po nocy poślubnej, bardzo zresztą udanej, jak się popatrzy na Reyyan, Miran okazuje się być nieczułym draniem, który porzuca swoją świeżo upieczoną żonkę. 

W tym momencie większość seriali skończyłaby się, a Hercai dopiero się zaczyna. Bowiem kolejne odcinki to wewnętrzna walka Mirana ze swoimi uczuciami, Reyyan walcząca z praktycznie całym światem oraz oczywiście mnóstwo przepysznej rodzinnej dramy. Ogień i woda, tryumfy i upadki, świrowanie Azata, Yaren i niewyruchanej Gönül oraz mnóstwo zwrotów akcji, takich z prawdziwego zdarzenia. Nawet takiego marudera, jak ja, ten serial zaskakiwał, więc zdecydowanie warto oglądać.

Ocena ogólna


No siema, widzę, że dotarliście do finału tego wywodu :) Sami wiecie, że z produkcjami atv jest mi nie do końca po drodze. Atv stawia głównie na dramaty obyczajowe, w których pierwiastek dramatyczności jest naprawdę wysoki. Choć zdarzają się wyjątki od reguły, jak chociażby całkiem niezłe w moim odczuciu Kara Para Aşk czy Bu Şehir Arkandan Gelecek, nie mogę powiedzieć, że seriale produkowane dla tego kanału są moimi ulubionymi. Zakładałam więc, że i Hercai nie będzie serialem nakręconym "pod moje gusta".

Powinniście mnie znać na tyle dobrze, żeby wiedzieć, iż nie cierpię seriali z motywem "tradycja ponad wszystko". Nie rozumiem i nawet nie chcę rozumieć tego, że tradycja jest ważniejsza od istoty ludzkiej. I że kobieta może być w XXI wieku uznawana za podległą mężczyźnie, bez wolności wyboru, za to z obowiązkiem przyjmowania wszystkiego, co dla niej chłop przygotował: ojciec, dziadek, brat, mąż. Zawsze jak oglądam takie rzeczy, to po pierwsze - mam nerwy, po drugie - cieszę się, że jestem tu, gdzie jestem. Nie wyobrażam sobie, żeby mną ktoś pomiatał, bo jestem tym, kim jestem, bo urodziłam się bez kutasa i nie mam prawa się odezwać. Nie wyobrażam sobie, żeby mnie ktoś wydał za mąż za jakiegoś typa, którego nawet dobrze nie znam. Pół biedy, jeśli kupiłby mnie taki w miarę młody i w miarę wyględny typ, ale bardziej prawdopodobnym byłoby zostać oddaną staremu dziadowi albo kompletnemu czubowi bez rozumu i godności człowieka. Nie no, po prostu zajebisty Ciemnogród. Obawiałam się, że Hercai będzie pełne pogardy dla kobiet, przemocy, męskiej dominacji, że nie dam rady tego oglądać i wyrzygam się po dziesięciu minutach.

I rzeczywiście, jest w tym serialu bagno typu: jestem głową tej rodziny, a ty jesteś nikim. Kobity siedzą w tym wielkim domu, ale żyją jak odcięte od świata mężczyzn. Reyyan jest pionkiem w czyjejś grze. Nic nikomu nie zrobiła, a zawsze jej się obrywa. Jest niewinna, a stała się ofiarą i przedmiotem zemsty na całej swojej rodzinie. Postępowanie Nasuha jest obrzydliwe. JEDNAK serial nie epatuje przemocą w takim stopniu, żeby nie dało się tego oglądać. Nie jest przytłaczający, a naprawdę wciąga. Miran, choć początkowo żyje wyłącznie zemstą, zaczyna się wewnętrznie kruszyć. Obserwowanie jego przemiany, tego jak mrok jego duszy zaczyna się rozjaśniać pod wpływem uczucia do Reyyan, nawet dla mnie jest fascynujące. Pod względem fabuły Hercai pozytywnie mnie zaskoczyło.

Serial zwrócił moją uwagę tym, że jest... dziwny. Z braku lepszego określenia postanowiłam operować słowem "dziwny", chociaż nie oddaje ono w pełni tego, co mam na myśli. Pierwsze zdjęcia promocyjne serialu i jego teasery były dla mnie bardzo enigmatyczne. Wyglądało mi to na coś, co będzie się rozgrywać nie we współczesnym świecie, ale w przeszłości. Chciałam nawet, żeby pojawił się tu element mistyki i magii. Potem, gdy serial wystartował na dobre, moje domysły poszły do piachu, ale też nie wszystko do końca było dla mnie w pełni jasne i oczywiste. No bo tak: z jednej strony oni mieszkają w takim niesamowitym miejscu, że niby takie Wywiejewo, ale za to bardzo malownicze. Główna bohaterka wygląda nieomal jak adeptka szkoły dla czarownic, z tymi rozpuszczonymi włosami i na koniu. A z drugiej strony witamy we współczesności - hotele, biznesy, nowoczesne samochody i garniaki. Weź tu się, człowieku, nie pogub! Ale jak się już ten bidny widz odnajdzie w tym wyjątkowym klimacie, to wszystko staje się przejrzyste.

Aktorsko jest więcej, niż dobrze. Miran to cholernie charyzmatyczna postać. Nie żebym mu od razu miała przebaczać te akcje w ramach tzw. zemsty, ale nie da się ukryć, że jego wewnętrzna walka i niejednoznaczność są oddane w znakomity sposób. Skąd oni w ogóle wytrzasnęli do tej roli tego Anakina Akına Akınözü? Jest taaaki dobry w tej roli. Podobnie zresztą jak wcielająca się w postać Reyyan Ebru Şahin - bardzo wiarygodnie wypadająca na ekranie. Moją ulubienicą jest jednak babka Azize i rewelacyjna Ayda Aksel. Jej wyniosłość, przenikliwy wzrok, postawa, duma, gniew - wszystko to pokazane bez przegięcia, z klasą i kunsztem. 

Jakość realizacyjna tego serialu to według mnie coś wspaniałego. Te trochę starsze seriale, których akcja rozgrywała się nie w Stambule, lecz na terenach odległych od znanej mi nowoczesności i wielkomiejskiego life'u, przyzwyczaiły mnie do mało estetycznych zdjęć i marnej pracy kamery. Piękne i niecodzienne widoki były ukazywane często w surowy sposób, a trzęsące się kadry dopełniały paradokumentalny klimat, którego szczerze nie znoszę. Obawiałam się, że Hercai będzie kolejnym tego typu dziełem. Na szczęście jednak jest inaczej. Hercai już od pierwszych ujęć zachwyca. Ujęcia z lotu ptaka wyglądają urzekająco. Serial naprawdę cieszy oko. W każdym odcinku można zobaczyć co najmniej kilka takich kadrów, które wyrywają z butów. Zrobiłam kilka screenów, żeby wam pokazać moje ulubione.






I jeszcze mój absolutnie najulubieńszy kadr. Mogłabym się na niego gapić godzinami.

Wszystkie screeny pochodzą z odcinków Hercai,
udostępnionych na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube,
Hercai, atv i Mia Yapim


Przechodzę do podsumowania. Serialowi Hercai udało się kupić mnie bardzo dobrą realizacją i ciekawą historią, która nie zgniata ludzkiej wrażliwości. Aktorzy grający główne role są w nich tak charyzmatyczni i charakterystyczni, że z pewnością zapiszą się w pamięci widzów tureckich seriali. Sama Reyyan nie jest mimozą bez swojego zdania, ma temperament, dzięki któremu fantastycznie iskrzy między nią a Miranem. Serial zdecydowanie zasługuje na 6 poziomek na 6 możliwych, a na koniec jeszcze komiks.

Screeny oczywiście z serialu, kanał Hercai na YT, atv i Mia Yapim

Do następnego!

18 komentarzy:

  1. Wiśnia no to zaskoczyłaś mnie oceną :D Myślałam, że będzie gorzej, a tu niespodzianka. Ja pokochałam ten serial od pierwszego odcinka. Nic mnie tak dawno nie wciągnęło jak Hercai. Tutaj każda postać kryje coś za sobą, i nie każda jest w pełni zła (no może oprócz Nasuha, bo bicia Reyyan to nigdy mu nie wybaczę), nawet Azize, która zemsty nie dokonuje bez powodu. Jestem zachwycona grą Akina, bowiem zagrać taki wachlarz emocji to nie można tylko umieć, ale trzeba to też poczuć, utożsamić się z tą postacią. Ebru też bardzo fajnie wypada (najlepszą scenę uważam za tę z 3 odcinka, tzw. paląca się chatka). Tylko momentami było mi jej żal, że musiała tyle płakać :D Teraz drugi sezon ruszył w Turcji, mam nadzieję, że reytingi dopiszą, a scenarzyści nie popłyną za daleko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem i Wiśni udaje się czymś zaskoczyć ;)
      Również liczę na to, że drugi sezon nie zniszczy tego, co tak dobrze działało w pierwszym. O ratingi raczej się nie martwię, Turcy pokochali ten serial.

      Usuń
    2. Gdzie można obejrzeć ten serial z tłumaczeniem

      Usuń
    3. Obecnie grupa tłumacząca ten serial jest ukryta i nie przyjmuje nowych członków

      Usuń
  2. Ja też z początku myślałem, że Wiśnia zjedzie ostro patologię turecką. Na początku recenzji przypomniał mi się Asla Vazgecmem z tymi drącymi japę babami. A tu 6 poziomek.
    Na marginesie: całkiem fajna ta Gönül, czemu on się jej nie czepił? Konar nie zapłonął? Taką dobrą babę wywalił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle że Asla Vazgecmem jest po prostu byle jakie jakościowo i treściowo, to jest wydumany i pretensjonalny serial bez jakiejkolwiek logiki :D Hercai mnie samą zaskoczyło. Twórcy serialu nie narzucają widzom jednego toku myślenia o postaciach, nie żerują na emocjach, wiedzą kiedy przestać z dociskaniem śruby. Reyyan nie jest (na szczęście) beznadziejnie delikatną mimozą, ale pokazuje charakter. No i estetycznie jest to bardzo ładnie nakręcona produkcja. Więc po prostu musiałam dać tyle poziomek, to się aż samo prosiło. Żadna inna patologia nie miała równie dobrych zdjęć ;)

      A ja się tam wcale Miranowi nie dziwię, w Gonul nie ma żadnej ikry. Iskry również, to i konar mógł nie zapłonąć ;)

      Usuń
    2. Chociaż nie mam nic przeciwko patologi to musi to być też uważam czas na romatyczne chwilę, opis Hercai mnie natomiast bardzo zachęcił - Ostatni serial który mnie wciągnął to była Wieczna miłość - Zapewne dlatego że lubię takie miłosne dramaty niekoniecznie z happy endem :)

      Usuń
    3. Drogi Anonie, również drugi sezon nie zawodzi, zarówno pod względem patologii, jak i romantyzmu. Polecam :)

      Usuń
  3. Gdzie znajdę ten serial z napisami?

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja własnie skończyłam. Bałam się zabierać za ten serial, bo wydawało mi się, że jednak będzie zbyt ciężki, za dużo przemocy wobec kobiet, inna sceneria niż zazwyczaj w większości seriali, czyli daleko od Stambułu, ale... To wszystko zadziałało tylko na plus. Mam taki zwyczaj od jakiegoś czasu, że seriale które już mają sporą ilość odcinków, zaczynam oglądać tak mniej więcej od 3 odcinka i kilka dalszych wyrywkowo, bo jakoś pierwsze często mnei nei wciągały, pomimo, że później się okazywało, że akurat pierwszy odcinek był najsłabszy. Tym razem też zaczęłam od 3 i kawałka 2, a potem to już pooooszlo. Dobrze, że akurat mam czasu w nadmiarze, bo noce zarwane czasem, aż do świtu. Przerażala mnie długość odcinków ale nie ma chwili nudy, nie ma scen do przewinięcia. Dla mnie ten serial jest wyjątkowy, bardzo dobrze się ogląda, a zbliżenia oczu Mirana... Niesamowicie chłop umie pokazać emocje �� ale to też zasługa podkładu muzycznego. Bardzo mi się też spodobał gardłowy sposób mówienia, bardzo klimatyczny i zapewne oddający sposób mówienia w tamtych rejonach. Oj, chyba mogłabym długo się rozpisywać na temat tego serialu, ale chyba sama jestem zaskoczona nim, bo spodziewałam się czegoś kompletnie innego, co mi się znudzi i mnie zmęczy już po kilku odcinkach, a stało się całkiem odwrotnie. Do tego stopnia, że na koniec obejrzałam nawet 2 pierwsze odcinki ��. A na koniec jeszcze dodam, że jest to jeden z nielicznych seriali, w którym nie ma żadnej postaci, która mnie irytuje, zawsze jest jakaś matka, babka, albo przyjaciółka idiotka udzielająca rad na miarę swojej głupoty... A tutaj nix z tych rzeczy. Pozostaje czekać na dalsze odcinki we wrześniu i oby trzymały dotychczaswoy poziom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za świetny komentarz! To prawda, Hercai nie jest jednym z tych seriali, które ciężko przetrawić. Naprawdę trzeba pochwalić scenariusz, zdjęcia, no i aktorzy robią tutaj fantastyczną robotę. Życzę udanego seansu kolejnych odcinków :) Pozdrowienia

      Usuń
  5. Dzień dobry ☺️ gdzie mogę znaleźć serial z napisami?

    OdpowiedzUsuń
  6. Taaaaa, serial wymiata. Akin strzela oczami jak snajper wyborowy. Zaskakująco dobry aktor o niewielkim jeszcze portfolio. Ale to może kwestia genów (rodzina mocno filmowa). Babunia z horroru, wydaje się jej, że taka przebiegła, a czasem zalicza niezłe zdziwko:) ilość plaskaczy rozdawanych na lewo i prawo oraz spektakularne upadki - tego chyba uczą w tureckich ogólniakach… naprawdę ogląda się dobrze. Odcinki kończą się zbyt szybko. I jeszcze jedno - zaczęłam oglądać po przeczytaniu Twojego opisu. Dzięki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, bardzo się cieszę, że dołożyłam cegiełkę do poznania tego serialu :D Pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Zaczęłam to oglądać, ale jestem dopiero przy 6 odcinku, bo dwie godziny to jednak kupa czasu... Na razie mi się podoba, chociaż Marian ciągle wrzeszczy albo dostaje szajby, taki udręczony chłop. Ale mam pytanie, czy Gul, słodka, mała Gul żyje sobie z tym pociskiem w głowie? Naprawdę się wzruszyłam, kiedy ten patetyczny Azat ją postrzelił, już myślałam, że jej nie odratują. I kibicuję też Firatowi, mam nadzieję, że się spiknie z jakąś miłą dziewczyną, bo Yaren nim manipuluje i liczę na to, że szybko się skapnie, że to żmija.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak szczerze? Ni w ząb nie pamiętam nic poza wrzaskami Mariana xD

      Usuń
    2. Już jestem na 9 i Firat kopnął w d*** Yaren!

      Usuń
    3. A gdzie oglądasz z polskimi napisami? Na jakiej grupie?

      Usuń

Chcesz podzielić się swoją opinią? Nie zgadzasz się z moją? Śmiało! Napisz komentarz :)

Copyright © Wiśnia w multiwersum seriali , Blogger