×

Crash landing on you

Oto część druga mojego dyptyku koreańskiego. Przyjrzymy się tym razem serialowi Crash Landing on You, do którego obejrzenia zachęcało mnie wiele osób. Jak już się pewnie domyśliliście, wspólnym mianownikiem tekstów wczorajszego i dzisiejszego jest Hyun Bin, który zagrał główne role w obu produkcjach. Wiecie już, co sądzę o jego roli w Memories of the Alhambra (kto nie wie, niech prędko nadrabia wczorajszą publikację). A jak wypadł w Crash Landing on You? I czy ten tytuł naprawdę jest aż tak dobry, jak powiadają koneserzy koreańskich dram? Zapraszam do lektury. 

Za komuny, chociaż niczego nie było, wszystko było, 
a teraz wszystko jest, ale nic nie ma.

Arnold Boczek, 195, Galareta społeczna


Crash Landing on You, Netflix, zasoby bazy IMdB

Obejrzanych odcinków


16 (CAŁOŚĆ) 

Dramatis personae


Ri Jeong-hyuk - żołnierz Armii Korei Północnej w randze kapitana, a do tego utalentowany pianista, uznany przez wiele Koreanek z Południa za "magnes na laski"

Yoon Se-ri - businesswoman z Korei Południowej, właścicielka marki Seri's Choice, w wyniku wypadku trafia do Korei Północnej, z której próbuje się wydostać

Pyo Chi-soo - lubiący sobie wypić starszy sierżant w kompanii kapitana Ri

Kim Ju-meok - żołnierz, fan dram z Południa, wszystkie serialowe schematy ma w małym palcu

Park Kwang-beom - uważany przez Se-ri za najprzystojniejszego spośród żołnierzy Ri Jeong-hyuka

Geum Eun-dong - najmłodszy w kompanii, czeka go jeszcze wiele lat w woju

Jeong Man-bok - podsłuchiwacz, żyje z brzemieniem wydania na śmierć brata Jeong-hyuka

Seo Dan - szaleńczo zakochana w Jeong-hyuku bogata panna z Pjongjangu, zaręczona z nim poprzez zaaranżowanie przez rodziców

Gu Seung-joon - lawirant z Południa z brytyjskim paszportem, szuka schronienia w Pjongjangu

Yoon Jeung-pyeong - ojciec Se-ri, businessman po odsiadce za jakieś malwersacje

Han Jeong-yeon - matka, a właściwie macocha Se-ri, lodowata w stosunkach z córką

Yoon Se-joon i Do Hye-ji - brat Se-ri i jego żona, są jak Samet i Hülya - idioci, ale w gruncie rzeczy nieszkodliwi

Yoon Se-hyung i Go Sang-ah - drugi brat Se-ri i jego żona, oboje cwani, przebiegli i podstępni

Ri Choong-ryeol i Kim Yoon-hee - rodzice Jeong-hyuka, ojciec jest dyrektorem Biura Politycznego, przed którym wiele osób trzęsie gaciami

Cho Cheol-gang - największy wróg Jeong-hyuka i morderca jego brata, przestępca w szeregach armii, wyjątkowa szuja

Na Wol-sook, Ma Yeong-ae, Hyeon Myeong-soon, Yang Ok-geum - dzielne kobiety z wioski w Korei Północnej

O czym to w ogóle jest?


Muszę przyznać, że fabuła jest prosta jak drut, więc jej opis będzie wyjątkowo krótki.

Yoon Se-ri jest totalnie odklejoną od rzeczywistości bogaczką, której już dawno poprzewracało się w dupie. No i któregoś razu ona postanowiła polatać na paralotni, w ramach jakichś zabiegów promocyjnych dla swojej firmy, czy coś w tym stylu. No i leci sobie na tej paralotni, a tu nagle robi się szaruga, wiatr wieje jak szalony. Na początku wszystko fajnie, Se-ri myśli sobie: ojej, wiatr porwał traktor :) A za chwilę: O KURWA, WIATR PORWAŁ TRAKTOR! No a potem to już następuje omdlenie i obudzenie się w stanie zawieszenia na drzewie.

Wkrótce Se-ri zostaje odnaleziona przez Ri Jeong-hyuka, który okazuje się północnokoreańskim żołnierzem. Z jego punktu widzenia jest ona wrogiem i potencjalnym szpiegiem, którego należy wydać odpowiednim służbom państwowym. Kobiecie jednak udaje się zwiać, ale biedna gubi się i finalnie trafia do wioski, tuż przed drzwi... kapitana Ri! 

Od tej pory Jeong-hyuk próbuje zataić przed władzami pobyt Koreanki z Południa i pomóc jej się wydostać z Korei Północnej, w czym pomagają mu jego najbardziej oddani żołnierze. Jednak Korea Północna to nie Czechy, stąd nie da się tak po prostu wyjechać. Żeby nie wzbudzać podejrzeń, Jeong-hyuk obmyśla przeróżne ściemy dla swoich sąsiadów i przedstawicieli władz. Nie raz dostaje za to po mordzie, dając się poznać jako mężczyzna lojalny i godny zaufania. Nie dziwota, że Se-ri zakochuje się w nim na zabój, poza tym już przy pierwszym spotkaniu powiedziała mu, że jest w jej typie ;)

I tak to już jest - Jeong-hyuk nigdy się nie poddaje i stara się pomóc Se-ri, której droga w tym serialu
to nie tylko próby powrotu do domu, ale też przede wszystkim ogromna zmiana jej życia. Konieczność tymczasowej adaptacji w zupełnie nowej rzeczywistości, w której nie ma ciepłej wody w kranie, a prąd raz jest, raz go nie ma, staje się doświadczeniem niemal katartycznym, pozwalającym na dokonanie przemiany w dotychczasowym postrzeganiu świata i traktowaniu ludzi wokół siebie.

Ocena ogólna


O ile do poprzednich seriali, które omawiałam, podchodziłam bez większych oczekiwań, tak do tej podeszłam wręcz z uprzedzeniami. Że to będzie nazbyt sentymentalne, że będą uderzać w pretensjonalne tony, że nuda, banał, kicz, patos, przedramatyzowanie, ble, ble, ble. I właśnie dzięki tym uprzedzeniom mogę w pełni docenić to, że nic z tych rzeczy w Crashu nie ma. No dobra, może trochę jest, ale nie w takim stopniu, by obudzić moją alergię na kicz. Jest za to mnóstwo emocji, pokrzepiające historie i cholernie dużo rewelacyjnego humoru. Serial jest idealnie wyważony. Humor i powaga w doskonałej proporcji. Dlatego nawet gorzkie sceny nie dołują aż tak mocno, a śmieszne nie sprawiają wrażenia przerysowania. Przyznam, że nie raz śmiałam się w głos. I nie raz chciało mi się wyć. Totalny diabelski młyn!

Część północnokoreańska robi na mnie wrażenie nakręconej z wyjątkową wrażliwością. Strona południowa z pewnością nie chciała rozkręcać dramy o złe przedstawianie cudownego ustroju północnego sąsiada. Serial nie skupia się na drążeniu tematów politycznych, a o Towarzyszu Pierwszym Sekretarzu Partii Pracy Korei nawet się nie wspomina. Jest w tym pewne przekłamanie, bo jest to z pewnością miejsce dużo bardziej przerażające. Koreę Północną znamy głównie z newsów i memów. I wyobrażamy sobie ten kraj z perspektywy ludzi żyjących w wolnym państwie, obserwujących z dystansu to, co dzieje się gdzieś daleko i postrzegających Koreę Północną przez pryzmat doniesień o ofiarach okrutnego reżimu czy wystąpień Władzy. W Crash Landing on You mamy do czynienia z obrazem skupiającym się na przedstawieniu jednostek (zarówno tych dobrych i szlachetnych, jak i złych do szpiku kości), a nie ogółu. Serial nie neguje w dosłowny sposób władz Korei Północnej, ani z nich nie żartuje, ale pokazuje to, że zawsze są dwie strony barykady. Że mieszkają tam ludzie uczciwi, ale i bezwzględne szuje. Pewnie znajdą się tacy, którzy wytkną podkolorowany świat jako wadę serialu, ale ta rezygnacja z powielania stereotypów o złej Północy na rzecz ukazania losu jej zwykłych mieszkańców - w trudach, ale i radościach - jest czymś pozytywnie przełamującym (moje przynajmniej) wyobrażenia.

Tym, co wspaniale pokazano w północnokoreańskiej części Crash Landing on You, to przede wszystkim ludzie z krwi i kości. Tacy zwykli, normalni, żyjący w skromnych warunkach, ale potrafiący sobie w nich radzić. Jest źle, ale nigdy nie ma tak, żeby było beznadziejnie. Mamy w Crashu grupkę wiejskich kobit - mieszankę przeróżnych temperamentów. Ich początkowa nieufność wobec Se-ri ustępująca autentycznej sympatii to rzecz absolutnie ujmująca, tak jak ich solidarność w trudnych chwilach i hart ducha.

Ale kobiety to jeszcze nic. Żołnierze z oddziału kapitana Ri - no to dopiero jest sztos ekipa! Pyo Chi-soo kapitalnie przekomarzający się z Se-ri. Kim Ju-meok - ekspert od południowokoreańskich dram (muszę się do niego zapisać na korepetycje). Park Kwang-beom, który do tego stopnia przypomina modela, że podczas pobytu w Korei Południowej dostawał wizytówki od agencji modelingowych. Geum Eun-dong - dzieciak tęskniący za mamą. Ta czwórka to jest po prostu coś niesamowitego. Oglądanie ich w akcji dosłownie rozwala w mózgu ten obszar, który odpowiada za odczuwanie tego, że coś uważamy za urocze. Cały ich pobyt w Korei Południowej - komediowy majstersztyk, a najlepsze były ich narady w saunie. Podoba mi się, jak twórcy z wielką empatią podeszli do tych postaci. Nawet w scenach, w których nasi chłopcy byli zakłopotani nieznajomością środowiska, w którym nagle się znaleźli, i co prowadziło do różnych niezręczności, nikt nie zrobił z nich po prostu bandy przygłupów z prowincji, choć tak byłoby najprościej. Cieszy fakt, że oprócz aspektu komicznego ukazano ich jako ludzi prawych, lojalnych, oddanych swojemu kapitanowi. Nie da się ich nie kochać.

Crash Landing on You, Netflix, zasoby bazy IMdB

Jest jeszcze Jeong Man-bok, chyba najbardziej tragiczna postać tej produkcji. Obok głównego wątku to właśnie ten poruszył mnie najbardziej. Man-bok jest kapusiem, specem od podsłuchiwania innych. Nienawidzi przez to samego siebie, ale trudno mu sprzeciwić się rozkazom Cho Cheol-ganga. Aż ciarki przechodzą, jak się widzi to jego rozdarcie między obowiązkami służbowymi i strachem o rodzinę, a wyrzutami sumienia. Punkt kulminacyjny jego osobistego tragizmu staje się jednocześnie punktem zwrotnym całej historii, potem zaś Man-bok dołącza nawet na moment do "komicznej brygady" kapitana Ri. Do końca jednak czuje się w nim wielki smutek i niepewność, które sprawiają, że strasznie mnie rozczula ta postać i autentycznie mu współczuję. A teraz mała dygresja - gdyby komuś również podobał się ten wątek, to polecam niemiecki film Das Leben der Anderen (Życie na podsłuchu). Jest to zdobywca Oscara dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego w roku 2007. Film opowiada o podobnych dylematach w podobnym reżimie. Agent Stasi prowadzi podsłuch mieszkania pewnego dramaturga, podejrzewanego o działalność przeciw władzom NRD. Agent ten zaczyna zżywać się z obiektem, który podsłuchuje, co prowadzi go do niespodziewanej zmiany w postępowaniu. Bardzo dobry film, jak ktoś jeszcze nie miał przyjemności go obejrzeć, to mówię, że warto.

Najczęściej mam tak, że po obejrzeniu jakiegoś serialu nie mam ochoty oglądać go po raz kolejny, bo i po co, skoro wszystko już wiem. Crash Landing on You jest jednak produkcją, którą mogłabym sobie powtórzyć za jakiś czas. Żaden odcinek mnie nie znużył, bo nie ma tu zapychania jakimiś idiotycznymi wątkami pobocznymi, a każda scena ma sens. Cieszy fakt, że głównym bohaterom poświęca się bardzo dużo czasu, a nie spycha gdzieś za postaci dalszoplanowe. W końcu relacja romantyczna z prawdziwego zdarzenia, a nie na doczepkę. Bez patosu, wzniosłych poematów i taniej ckliwości, za to z totalną chemią i dużą porcją humoru. Tak jak Hyun Bin nie do końca podobał mi się w Alhambrze, tak w Crashu od samego początku widać, że to właściwy człowiek na właściwym miejscu. Widać, że znakomicie odnajduje się w duecie z grającą Se-ri Son Ye-jin, dzięki czemu ich postaci i łącząca ich zażyłość wypadają maksymalnie wiarygodnie. Sposób, w jaki oddają na ekranie wzajemne oczarowanie, troskę o siebie, czułość, to, jak krok po kroku zaczynają się poznawać, jest ukazane w sposób bardzo subtelny, a jednak mocny, co sprzyja uwierzeniu w tę relację.

Crash Landing on You, Netflix, zasoby bazy IMdB

Zresztą Crash Landing on You jest w ogóle tak dobrze zagrany, że czuć w nim, cholera jasna, prawdę, a nie udawanie. Interakcje między bohaterami są znakomite. Chyba nie ma takiej postaci, w którą nie dałam rady uwierzyć. Brawa dla twórców za decyzje obsadowe, brawa dla bardzo dobrych scenarzystów i dla wszystkich, którzy mieli wpływ na uwiarygodnienie tej historii. Nawet kiedy wjeżdża nam motyw baśniowy i te wszystkie zbiegi okoliczności, które miały prawo wypaść szmirowato i tandetnie, tutaj pasowały jak puzzle w odpowiednich miejscach układanki.

A kiedy pytają mnie o muzykę, odpowiadam, że ścieżka dźwiękowa dopełnia obraz rewelacyjnie zrealizowanej produkcji. Część fortepianowa muzyki jest wspaniała, a ten utwór, który Jeong-hyuk skomponował dla swojego brata nie chce mi wyjść z głowy i pewnie nieprędko to zrobi.


Wracając na moment do humoru, to za najsmaczniejsze uważam autoironiczne żarty z południowokoreańskich dram. Kim Ju-meok, istny mistrz w dziedzinie serialowych schematów, daje czadu w każdej scenie, w której tłumaczy swoim towarzyszom obyczaje, niezrozumiałe słowa albo gesty ludzi z Południa, co nie zawsze pokrywa się w stu procentach z rzeczywistością, co też prowadzi do wielu przezabawnych sytuacji.


On mógłby prowadzić tego bloga, bez kitu. A co do tego filmiku powyżej, to dzięki niemu dowiedziałam się wreszcie, jak wyglądał koreański Lord Onur. I muszę przyznać, że jednak w tym wypadku pierwowzór nie ma doskoku do Turka, ot co!

No i nie mogłabym pominąć najlepszego serialowego easter egga, jakiego w życiu widziałam! Jeong-hyuk gra sobie w gierkę on-line na komputerze Se-ri, a tu nagle Recuerdos de La Alhambra w tle tej gry. Śmiechłam srogo podczas tej sceny.


Kończąc ten przydługi jak zawsze wywód chciałabym wam powiedzieć, że Crash Landing on You to dla mnie - kompletnego laika w dziedzinie k-dram - serial doskonały. Znawcy być może doszukają się w nim rzeczy rozczarowujących, ja jednak wciąż jestem na wczesnym etapie oglądania seriali made in South Korea i łykam wszystko. A wszystkim podobnym do mnie, którzy jeszcze nie widzieli tej produkcji, powiadam: to wcale nie takie tam zwykłe romansidło i naprawdę najlepiej olać lakoniczny opis dystrybutora i się nim nie przejmować, bo dzieje się tu o wiele więcej ciekawych rzeczy. Warto zatem poświęcić czas na jego obejrzenie, bo można się uśmiać i wzruszyć, i zdjęcia ładne, i pojawia się tu nawet Szwajcaria. Polecam, daję okejkę i Znak Jakości Wiśni. 

9 komentarzy:

  1. Musisz obejrzeć "Terrius behind me", jest nawet dostępny z polskimi napisami. Niektóre momenty są nieco dziurawe, ale humor i So Ji Sub wynagradza wszystko, uwierz mi. I do tego kręcili kilka scen w Warszawie (główny nawet próbuje coś powiedzieć niby po polsku) i na ekranie pokazał się Mirosław Zbrojewicz <3 I zrób sobie kiedyś wycieczkę do lat 80. z "Replay 1988", chyba jeszcze żadna drama tak setnie mnie nie ubawiła jak ta :D Czekam na Twoje recenzję, bo po tym poście czuję, że bawi cię ten sam typ humoru co mnie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki za polecajki :)
      bawi mnie to, co mnie zaskakuje, a Koreańczycy zaskakują mnie bardzo :D

      Usuń
    2. Akurat terrius wg mnie to najsłabsza drama w wynonaiu So Ji i można go obejrzeć ale nie ma efektu wow , dramę ratują tylko postacie dzieci i gang z osiedla , jeżeli coś z So Ji Sub to stanowczo Master of sun

      Usuń
    3. Polecam tę dramę ze względu na jej komediową stronę, jasne, że nie jest arcydziełem :D

      Usuń
    4. Z tym samy aktorem trzeba obejrzeć "Secret Garden" (2010). Po prostu trzeba, bo to jeden z największych, zasłużonych hitów z Korei.

      Usuń
  2. Pokochałam ten serial całym sercem, aż mi smutno, że obejrzałam go w 3 dni, więc zaczęłam od nowa, tym razem namawiając do wspólnego oglądania mojego męża (mogę się pochwalić, że ma bardzo podobny charakter do kapitana Ri :D).

    OdpowiedzUsuń
  3. Oglądam dramy od dobrych 10 lat i muszę przyznać, że to jedna z lepszch jakie widziałam.
    Jako ciekawostkę dodam, że ulubiona drama Kim Ju Meok „Stairway to Heaven ” istnieje na prawdę, a w jednym z odcinków można nawet usłyszeć polski utwór ,,bania u cygana ” na dyskotece, co wygląda całkiem zabawnie ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem chodzi mi po głowie, żeby obejrzeć "Crash..." jeszcze raz, bo tym razem moje spojrzenie byłoby już z nieco innej perspektywy i pewnie rozpoznałabym więcej nawiązań i cameo :)
      Znalazłam na YT tę "Banię u Cygana" we wspomnianej dramie i rozwaliło mnie to po całości :D

      Usuń

Chcesz podzielić się swoją opinią? Nie zgadzasz się z moją? Śmiało! Napisz komentarz :)

Copyright © Wiśnia w multiwersum seriali , Blogger