×

Co ja oglądam? Marnowanie czasu podczas kwarantanny

Do tej pory już chyba większość twórców internetowych, tych dużych i tych ze strefy planktonu, zdążyła opublikować swoje listy najlepszych rzeczy do oglądania w trakcie narodowej kwarantanny. I tak w sumie wcale nie miałam zamiaru dokładać jeszcze od siebie kolejnych propozycji, ale że zostało mi to zaproponowane w komentarzu pod jednym z ostatnich postów na fejsie, postanowiłam się nad tym zastanowić i tak oto powstała bardzo luźna i jak zawsze mocno niepoważna lista rzeczy, które można sobie nadrobić w czasie siedzenia w domu. Nie tylko na te dziwne czasy, jakich dożyliśmy, ale tak w ogóle. Wybrałam produkcje przyjemne, zabawne i lekkie, żeby się dodatkowo nie dołować. Postanowiłam też zrezygnować z turecczyzny i koreańszczyzny, bowiem listę tureckich seriali, które mogłabym obejrzeć jeszcze raz już tu kiedyś opublikowałam (Moje tureckie evergreeny, zapraszam pod ten link, jeśli ten tekst umknął waszej uwadze) i nie mam nic do dodania, z kolei o koreańskich produkcjach wciąż dodaję pełnowymiarowe wpisy, i każdą z nich mogę polecić, więc nie ma sensu się powtarzać.

Ancient Aliens / Starożytni Kosmici 

Widzicie Giorgio Tsoukalosa i już wiecie, że ta lista będzie gruba...

Starożytni Kosmici, prod. History Channel, oficjalna witryna

Starożytni Kosmici to wyborne pierdzieluchy o teoriach spiskowych związanych z obcymi na naszej planecie. Stacja History Channel wyprodukowała tego już kilkanaście sezonów. Poza stacją-matką można ten program oglądać (i to w podwójnej dawce) na ogólnodostępnym kanale Fokus TV, od poniedziałku do piątku od 17.55.

Jest to program fascynujący, serio. To z jednej strony znakomita rozrywka w porze kolacji i niezła rzecz do żywego komentowania w rodzinnym gronie. U mnie w domu oglądamy i komentujemy w stylu Ten blondyn bredzi najbardziej albo Ja to przełączam, bo już nie mogę słuchać tego pieprzenia.

Z drugiej zaś mańki sporo spośród wszystkich tych kwestii, o których mówią "badacze starożytnej kosmonautyki", jest naprawdę ciekawa i nawet jeśli lwia część odcinka to bajdurzenie, to i tak można z tego wyciągnąć wątki do własnych rozkmin. Bo jest to niesamowicie ciekawe - czy rzeczywiście jesteśmy sami we Wszechświecie? Najbardziej podobają mi się odcinki o agroglifach i odkryciach archeologicznych, które rzekomo wskazują na kontakt naszych praprzodków z przedstawicielami obcych cywilizacji. Bez względu na to, czy się w to wierzy, czy nie, takie inne spojrzenie na obiekty archeologiczne i rozmaite przedmioty wykopane z ziemi wydaje się bardzo inspirujące.


Ponieważ jest tego pierdylion odcinków, to wiele z nich uważam za tak mocno naciągane, że to ludzkie pojęcie przechodzi, jak chociażby ten o powiązaniach obcych z zamachem na prezydenta Kennedy'ego, wojną secesyjną, kodem Leonarda da Vinci czy o rzekomych piramidach na Antarktydzie i sfinksie na Marsie. Co równie ciekawe, tezy postawione w danym odcinku bywają rozbieżne z tymi, które postawiono w jakiejś innej części serii, a to samo grono ekspertów mówi o tym z jednakowym przekonaniem, co wzmaga u mnie poczucie, że jednak rzeczywiście pieprzą ostro. Zastanawiam się także, jak ci wszyscy ludzie, którzy tworzą ten program i żyją swoimi teoriami, mogą w ogóle spać w nocy. Gdybym miała w głowie coś takiego, z pewnością nie mogłabym zmrużyć oka.

Tak czy inaczej, wszystko w tym programie sprowadza się do tego, że kosmici odwiedzali naszą planetę, budowali piramidy wszędzie, gdzie było to dla nich użyteczne, ówcześni ludzie uznawali ich za istoty boskie, rząd USA wie o wszystkim i współpracuje z ufoludkami, a wszystko zaczyna się i kończy w Pasie Oriona.

Tak, ten słynny mem pochodzi z tego programu. Ancient Aliens, History Channel

Nailed It!

Mój absolutnie ulubiony program i recepta na dobry humor. W każdym odcinku troje cukierników-amatorów (z naciskiem na "amatorów") konkuruje w dwóch rundach. Zadaniem uczestników jest jak najwierniejsze odwzorowanie ciast, przy zachowaniu smaku i elementów dekoracyjnych, co jest cholernie trudne. W pierwszej rundzie muszą odtworzyć jakąś małą formę cukierniczą, np. ciastko, muffinkę czy pączka, której wzór sami sobie wybierają spośród trzech dostępnych. Za zwycięstwo w tym etapie zdobywa się nagrodę rzeczową i złotą czapkę kucharza, w której triumfator pierwszej rundy może dumnie przystąpić do dalszej rywalizacji. W rundzie drugiej do odtworzenia jest imponujący tort. Zwycięzca tego etapu otrzymuje statuetkę Nailed It! oraz 10 tysięcy dolarów.

Nailet It! prod. Netflix, oficjalna witryna

Cukiernicze potyczki w tym programie są naprawdę zabawne, a uczestnicy pokazują wielką waleczność, ale też dystans do swoich umiejętności. Program prowadzi Nicole Byer, którą uwielbiam do tego stopnia, że ustawiłam ją sobie w ikonce mojego profilu na Netflixie. Oprócz niej wypieki oceniają przemiły i przeuroczy Jacques Torres (mistrz czekolady i główny juror) oraz gość specjalny odcinka. I to nie jest tak, że to festiwal drwin z zawodników, bo ci sami śmieją się ze swoich dzieł, a jurorzy nawet  w najgorszym zakalcu starają się odnaleźć jakieś zalety.


Nailed It! doczekał się 4 sezonów regularnych (premiera czwartego już na początku kwietnia) oraz 2 edycji świątecznych. Ponadto stał się takim hitem, że doczekał się kilku wersji narodowych. Mamy zatem jeszcze edycje: meksykańską, francuską, hiszpańską i niemiecką, spośród których mnie najbardziej podobała się wersja meksykańska (fajny prowadzący i sympatyczna główna juror). Ale oryginał zdecydowanie najlepszy. Moimi ulubionymi gośćmi specjalnymi są Sylvia Weinstock i Jason Mantzoukas, zaś ulubiony odcinek to ten sylwestrowy z pierwszego sezonu Nailet It! Holiday.

Keeping Up Appearances / Co ludzie powiedzą? 

Genialny serial, który się nie starzeje, ponadczasowa komedia i klasyka brytyjskiego humoru. Oglądałam go w dzieciństwie i mnie bawił. Oglądam go teraz i mnie bawi. Obejrzę jeszcze nie raz i na pewno wciąż będzie mnie bawił. Bo choćby nie wiem ile lat minęło od premiery Co ludzie powiedzą?, satyra na udawanie kogoś lepszego, niż się w rzeczywistości jest, i obśmiewanie życia na pokaz zawsze będą aktualne. Myślę, że w dzisiejszych czasach Hiacynta miałaby o wiele więcej narzędzi do przekonywania ludzi o swoim "arystokratycznym" pochodzeniu, ale też trudniej byłoby jej ukryć swoich mocno przeciętnych krewnych.

Keeping Up Appearances, BBC One, fotografia z materiałów witryny Zoom TV

Ten serial ciągle gdzieś powtarzają. Ostatnio widziałam kilka odcinków na kanale Zoom TV. Można oglądać losowe odcinki na wyrywki, bo każdy epizod to oddzielna historia, a moje ulubione to te z bratem sąsiadki Hiacynty oraz z wikarym, którzy robią, co mogą, żeby schować się przed panią Żakiet... yyy Bukiet.

Świat Gosi

Jedyny kanał na YouTube na tej liście. Gosia to najpozytywniejsza osoba na polskim YT. Kobieta naturalna, z fantastycznym humorem i dystansem do siebie, elokwentna i zdrowo zakręcona, a jej kanał to kopalnia zabawnych powiedzonek i przejęzyczeń, których sama autorka jest bardzo świadoma. Gosia niby nie zajmuje się w swojej internetowej twórczości niczym konkretnym, a jednak jest unikalna w tym co robi, bo nagrywa swoje vlogi z cudowną szczerością i nie kreuje się na kogoś idealnego. Myślę sobie, że jest cudowną odtrutką na perfekcyjne światy influencerek, próbujących wmówić nam, że żyją w bajce. Trafiłam na jej kanał przez przypadek i od tej pory jak mam doła, to odkopuję sobie jakiś jej film. Wam też polecam, tu jest schowany link.

The Good Place / Dobre miejsce 

Jeden z moich ulubionych zachodnich seriali i chyba najlepsza komediowa produkcja z drugim dnem, jaką kiedykolwiek na oczy widziałam. Główna bohaterka budzi się nagle w jakimś dziwnym miejscu. Okazuje się, że to Dobre Miejsce, do którego po śmierci trafiają ludzie, którzy zasłużyli sobie na to swoim dobrym życiem na ziemi. No i jest super, bo w Dobrym Miejscu jest pięknie, naokoło są mili ludzie, można w każdej chwili zażyczyć sobie cokolwiek się zachce, a w lodziarni można dostać mrożony jogurt o dosłownie każdym smaku. Wkrótce jednak Eleonor zaczyna mieć poważne wątpliwości, czy ktoś tam "na górze" się w jej przypadku nie pomylił.

The Good Place, Netflix i NBC, oficjalna witryna Netflix
To niby serial komediowy, ale z gatunku takich, które przemycają jakąś głębszą myśl. W The Good Place dostajemy pewną wizję życia po śmierci, która stoi w kompletnym oderwaniu od kwestii wiary i religii, dzięki czemu nie ma mowy o jakimkolwiek obrazoburstwie. W to miejsce jest po prostu refleksja nad ludzkim postępowaniem, nad sensem dawania komuś szansy na poprawę. I mnóstwo innych rzeczy do rozmyślania. A poza tym mamy tu naprawdę ciekawą fabułę z świetnie dobraną grupą głównych bohaterów.


Uwielbiam cieszące oko żywe kolory tego serialu i łagodną muzykę. Do tego krótkie odcinki, które nie nużą i mnóstwo nieoczekiwanych zwrotów akcji. Całość serialu zamknęła się w 4 sezonach, więc nie ma dużo do nadrobienia, jeśli chcielibyście to obejrzeć. 

Filmy Studia Ghibli

Umówmy się, że obejrzenie paru filmów Studia Ghibli nie daje nam jeszcze podstaw, aby tytułować się fanami anime, ale niewątpliwie możemy poszczycić się poszerzonymi horyzontami w dziedzinie filmów animowanych. W porównaniu z animacjami znanych nam wytwórni Pixar, Disney i DreamWorks, Ghibli to coś zupełnie innego. Charakterystyczna kreska, bardzo przyjemna dla ucha muzyka, spory ładunek emocjonalny i snucie opowieści w sposób różniący się od fabuł zachodnich bajek - oto z czym mi się kojarzą filmy tego japońskiego studia animacyjnego.


Od niedawna produkcje Studia Ghibli są sukcesywnie dodawane do biblioteki Netflixa. Można tam już obejrzeć np. Mojego sąsiada Totoro, Powrót do marzeń czy słynne Spirited Away: W krainie bogów - film, który totalnie zrył mi kiedyś beret, ale niczego nie żałuję. 

Blown Away / Dmuchacze szkła

Program o dmuchaniu szkła, jak sama nazwa wskazuje. Jeśli kojarzy wam się to wyłącznie z dmuchaniem bombeczek w jednej z tych fabryk, do których chętnie wozi się dzieci przed świętami,  to wierzcie mi, że to zaledwie wierzchołek góry lodowej. W tym programie grupa ludzi zawodowo zajmujących się tworzeniem różnych form ze szkła rywalizuje w pojedynku, którego pula nagród to 60 tysięcy dolarów, w tym staż w Muzeum Szkła Corning w Upstate. Każdy odcinek to inne wyzwanie, a nasi "dmuchacze" muszą w określonym czasie zaprojektować i wykonać pracę ze szkła. Po każdym odcinku jury wskazuje zwycięzcę danej konkurencji oraz eliminuje najsłabszego uczestnika.


Gdyby nie drętwy prowadzący i główna juror, która sprawia wrażenie dość nadętej, ten program mógłby wyglądać jeszcze lepiej. Na szczęście jednak większość czasu to skupienie uwagi na pracy uczestników i wierzcie mi, że są emocje, bo cała ciężka robota może w jednej sekundzie iść, za przeproszeniem, w pizdu. No i te rzeczy, które oni tworzą z tego szła... To są naprawdę dzieła sztuki. 

***

No i to tyle, jeśli chodzi o moją pokręconą listę. Dajcie znać, czy coś już z tego znacie i oglądaliście. Mile widziane również Wasze osobiste polecajki :) Trzymajcie się w tej kwarantannie. 

7 komentarzy:

  1. "Co ludzie powiedzą" oglądałam nie raz, zawsze mnie bawi. Scena, gdy Hiacynta wdrapuje się na mur jakiś przypadkowych ludzie jest jedną z najzabawniejszych rzeczy jakie można zobaczyć. Zawsze też rozbawia mnie "Czarna żmija". Angielski humor najbardziej do mnie trafia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaaak - Hiacynta wdrapująca się na mur albo przechodząca przez żywopłot <3 dobre jest też, kiedy widząc Emmetta zaczyna śpiewać te swoje pseudo operowe arie :D

      Usuń
    2. Jeszcze sceny z mleczarzem, gdy Hiacynta żądała, aby przynosił jej mleko w JEJ butelkach. Ten serial ma każdy dobry odcinek.

      Usuń
  2. Hiacynta też mnie bawiła, ale częściej jednak drażniła. Super,że na Twojej liście pojawiły sie produkcje ze Studia Gibli. Widziałaś moze,,Ruchomy zamek Hauru"; ,,Narzecxona dla kota" lub ,,Szept serca"Albo Szkarlatnego pilota"? Serdecznie polecam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Narzeczona dla kota" na mnie właśnie czeka, bo ściągnęłam sobie na tablet, żeby obejrzeć offline, a "Ruchomy zamek Hauru" to coś pięknego. Pozostałe dwa czekają w kolejce :)

      Usuń
  3. Jako nastolatka nie lubiłam "Co ludzie powiedzą". Była to produkcja, która jakoś mnie drażniła. Teraz do niej dojrzałam. Po latach (niezbyt wielu, ale jednak ;)) doceniam ten serial. Rzadko oglądam powtórki, ale czasem gdy mnie najdzie lubię wrócić do moich ulubionych scen z różnych seriali. Z turkiszy np. w "Grzechu Fatmagul", przy całej powadze tego serialu, lubiłam sceny z rysem komediowym między Erdoganem i Selimem. Ta swego rodzaju fajtłapowatość i chwilami bezmyślność Selima była naprawdę zabawna. Zwykle jednak gdy mam naddatek czasowy nadrabiam raczej filmy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dzieciństwie lubiłam "Co ludzie powiedzą?" ze względu na slapstick (dzieci podobno uwielbiają slapstickowy humor). Kiedy dorosłam zaczęła mnie bawić satyra obyczajowości, np. udawanie kogoś innego, życie na pokaz i takie tam :) Hiacynta bawi mnie w każdym wieku haha

      Usuń

Chcesz podzielić się swoją opinią? Nie zgadzasz się z moją? Śmiało! Napisz komentarz :)

Copyright © Wiśnia w multiwersum seriali , Blogger