×

Aynen Aynen - Serial zupełnie inny, niż wszystkie

To nie będzie standardowa mocno niepoważna "recenzja", bo i jej przedmiot nie jest standardowym serialem. Aynen Aynen to ciekawy eksperyment platformy BluTV, który jest czymś między serialem a serią skeczy o tematyce damsko-męskiej. Ta komediowa produkcja doczekała się już kilku sezonów i naprawdę zasługuje na uwagę każdego, kto lubi niewybredny humor. 

Aynen Aynen, BluTV, mat. promocyjne, zasoby bazy IMDb

Ruchanie na styropianie

Trudno tu rozwodzić się zbytnio zarówno nad fabułą, która jest prosta jak drut, jak i nad bohaterami, których jest tu właściwie tylko dwójka: w pierwszych dwóch sezonach są to Nil i Emir, a w kolejnych seriach towarzyszem Nil jest Deniz. W krótkich, bo trwających zaledwie kilka minut skeczach mamy zawsze jakiś temat przewodni - sytuację życiową, najczęściej taką z gatunku relacji damsko-męskich, w której znajdują się w danym momencie nasi protagoniści. I z jednej strony podpatrujemy przebieg ich spotkania, a z drugiej dostajemy się do ich myśli i widzimy to, co sobie wtedy wyobrażają. A wyobrażają sobie praktycznie same bezeceństwa. 

Powiedzcie, ile razy wy sami, oglądając jakiś turecki serial, myśleliście sobie jak on w ogóle jeszcze wytrzymuje? Przeca normalny chop to by już dawno tę kobitę pocałował, a ten tylko obwąchuje. Całe to nawarstwianie się uczuć bohaterów "normalnych" seriali ma oczywiście swój urok, ale czasem staje się irytującym przeciąganiem struny i cynicznym zabiegiem przytrzymującym widzów przed ekranami, po to tylko, żeby im dać trzy sekundy drewnianego kissa za krzakiem. Tymczasem Aynen Aynen odrzuca praktycznie wszystkie serialowe tradycje romantyczne i schematy znane z klasycznych tureckich produkcji telewizyjnych. Ponieważ jest to produkcja niezależnej platformy internetowej, może sobie drwić z wyświechtanych motywów. Absolutnie rozwalające jest w tym serialu totalne odromantycznienie. Nie ma tutaj żadnych idiotycznych, trwających kilkanaście odcinków podchodów i udawania, że chodzi o coś innego niż r u c h a n i e. Bohaterowie nie są na siłę powściągliwi, a już w ich myślach trudno doszukać się jakichkolwiek hamulców. Twórcy kraszą to jeszcze obficie dosadnym humorem, aluzjami do seksu i dużą dawką "brzydkich" słów. I to wszystko, zebrane zusammen do kupy, uważam za bliższe rzeczywistości od wszystkich naszych ulubionych rom-comów znad Bosforu. 

Dlaczego tak krótko?

Pomysł na stworzenie tak króciusieńkiej produkcji to strzał w dziesiątkę. Serial jest pod wieloma względami bardzo przystępny. Po pierwsze te kilkuminutowe skecze są dobrą odpowiedzią na życie w pędzie. Nawet gdy widz nie ma czasu na przydługi serial, na obejrzenie jednego hiper-krótkiego odcinka Aynen Aynen na pewno znajdzie parę chwil. Można oglądać, jak się chce: wybrane skecze na wyrywki, maraton wszystkich serii, pojedynczy odcinek gdzieś w trakcie podróży autobusem, i tak dalej, i tak dalej.  

Po drugie po prostu nie wyobrażam sobie, żeby tego typu serial mógł trwać tyle, co standardowy odcinek serialu telewizyjnego, a nawet takiego wyprodukowanego dla którejś z platform, choć te są znacznie krótsze. Ten dość mocny humor należy dawkować w małych porcjach, bo na dłuższą metę byłoby to męczące i straciłoby "to coś". Wyobrażacie sobie, jak rozmemłany byłby to serial, gdyby ktoś próbował rozwinąć każdy skecz do trwającej godzinę farsy? A tak mamy skrócone do maksimum, ale dzięki temu skupiające się na jednej rzeczy super skondensowane odcinki. Szybkie tempo dodatkowo podkreślają pełen cięć rodem z jutuba dynamiczny montaż oraz fajna ścieżka dźwiękowa. 

Nie żałuję, że Aynen Aynen jest tak krótkie. Serial pozostawia pozytywny niedosyt: z jednej strony chciałoby się ciut więcej, z drugiej zaś nawet obejrzenie wszystkiego za jednym posiedzeniem nie daje uczucia przesytu i zmęczenia perypetiami Nil. 

Ocena ogólna

Oprócz kwestii omówionych w akapicie wyżej muszę dodać, że aktorsko jest lepiej, niż przypuszczałam. Nilperi Şahinkaya, która do tej pory była mi znana głównie z ról piątych kół u wozu, błyszczy w Aynen Aynen komediowym talentem. Bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Jest w swojej roli naturalna, odgrywa postać Nil w sposób odważny, pozytywnie szalony i taki zupełnie nie turkiszowy

Spośród dwóch "kolegów", którzy pojawiają się u boku Nil, chyba wolę Emira. Może dlatego, że Uraz Kaygılaroğlu grał w tym serialu od początku i za bardzo się do niego przyzwyczaiłam. Może dlatego, że aktor ten bardziej pasował mi do pary z Nilperi Şahinkayą. A może dlatego, że Emir wydaje się jakiś taki bardziej normalny, zwykły i przeciętny, co lepiej pasowało do konwencji serialu. No ale Deniz z kolei jest ciekawszym mężczyzną, a grający go Kerem Bürsin też nie wypada źle w swoich seriach. Na początku może wydawał mi się nieco drętwy, ale rozkręcił się w dalszych częściach. 

W każdym razie Aynen Aynen jest ciekawym przedsięwzięciem. To serial niestandardowy w formie i treści, ożywczy i świeży pośród seriali pisanych od jednego szablonu. Nie jest to jednak produkcja dla każdego. Co prawda nie ma dnia, żebym nie znajdowała gdzieś dowodów na to, że do oglądania tureckich seriali wcale nie trzeba mieć poczucia humoru, ale tego konkretnego tytułu po prostu nie da się oglądać bez takowego. Widzom traktującym wszystko nazbyt poważnie stanowczo odradzam, bo nie znajdą tu dla siebie absolutnie nic, skoro jest to właściwie tylko seria skeczy o dupie Maryni. Ludzie bez poczucia humoru mogą to uznać za ordynarne i wulgarne, no bo przecież fekalia, nazwy anatomiczne części ciała trzymanych w majtkach, no i ten okropny seks to są rzeczy, których kulturalny człowiek unika. Co innego dręczenie kobiet, to jest spoko motyw. Tak czy siak Aynen Aynen to nie jest serial, który ma nas w jakikolwiek sposób ubogacić wewnętrznie, ale ma ogromną wartość rozrywkową, o ile lubi się ostry żart i bezpośredniość bohaterów. W sumie to nawet takie kropelki na chandrę - wystarczy naprawdę jeden maluśki tyciuśki odcinek, żeby poprawić sobie humor. 

15 komentarzy:

  1. Gdzie to można obejrzeć? 🤣

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. https://www.blutv.com/diziler/yerli/aynen-aynen/5-sezon/aynen-aynen-yilbasi-ozel-izle

      Usuń
  2. Wiśnia jak zwykle w punkt :) Świetna recenzja i podpisuję się pod nią obiema "ryncami" zdecydowanie trzeba mieć poczucie humoru, żeby to oglądać, ale warto :) takie to inne od tureckich seriali, ale fajne :) Ja oglądałam na razie II część z Keremem, nadrobię i pierwszą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nadrób, nadrób ;) polecam szczególnie odcinek z kiblem, nie zdradzę szczegółów, ale mocno mnie rozśmieszył :D

      Usuń
  3. Ja jakoś nie miałam okazji wziąć się za ten króciutki serial, choć kilka razy próbowałam. Zobaczymy, w sumie te ok. 6 minut może być całkiem fajne.
    Pozdrawiam cieplutko <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nawet nie musisz od początku, tylko jakiś losowy sobie włącz, bo nie ma w tym jakiejś naprawdę istotnej chronologii :) pozdrawiam :)))

      Usuń
  4. Nilperi znów zagra piąte koło u wozu w nowym serialu z Serkanem Cayoglu i Melisą Pamuk - ma dziewczyna pecha do roli zawalidrogi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojej, znowu... no szkoda, bo to fajna aktorka, która naprawdę mogłaby wykazać się w głównej roli

      Usuń
    2. Może nie takie piąte, bo w końcu to żona głównego bohatera, ale z pewnością nie jest postacią najważniejszą.

      Usuń
  5. Dobra recenzja :) Serial oglądam od początku, trochę byłam zwiedziona wymianą Uraza na Kerema, ale ten drugi też daje radę. To serialik idealny na poprawę humoru. Kilkuminutowy seansik i od razu człowiek robi się weselszy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdzie można to obejrzeć z polskimi napisami? lub angielskimi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grupa, która to tłumaczyła, jakiś czas temu zakończyła działalność. Nie wiem, czy ktoś przejął ich tłumaczenia, ale obawiam się, że nie, więc serial w polskiej wersji językowej po prostu zniknął. Co do angielskiego tłumaczenia, to może spróbuj wpisać w wyszukiwarkę, może jakiś serwis to tłumaczył :)

      Usuń
  7. Serial jest dostępny z lektorem na Player. Polski tytuł to Masz rację kochanie. Zainteresował mnie właśnie ze względu na krótką formę. Dla mnie z kolei ciekawszym głównym bohaterem jest Deniz. Jest bardziej "jakiś" niż Emir.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, nie wiedziałam, że Player kupił do niego licencję :)

      Usuń
  8. Na playerze było 5 sezonów. Czekałam na 6, a tymczasem zamiast dorzucić najnowsze odcinki w ogóle usunięto ten serial z oferty. Może licencja się skończyła... ale szkoda. Polubiłam duet Nil i Deniz. Zresztą fajnie oglądało się Nilperi i Kerema także we wcześniejszej produkcji czyli "W sercu miasta". W tamtym serialu jej bohaterka czyli Asli jest moją ulubioną postacią. Najbardziej złożoną i wielowymiarową. Jakoś tak ona bardziej pasowała mi do serialowego Alego. Naprawdę go rozumiała, kochała i stawiała jego dobro na pierwszym miejscu. Ali grany przez Kerema to fajna postać, ale czasem zastanawiałam się co on widzi w Derin, która momentami była rozkapryszona, roszczeniowa i często "strzelała focha". Polubiłam ją dopiero tak od połowy serialu, może trochę dalej, bo potem już łatwiej było uwierzyć w ich uczucie. Jej bohaterka przeszła przemianę i jeśli to celowy zabieg to trzeba przyznać, że dość udany. W każdym razie to Nilperi staje się chyba moją ulubioną turecką aktorką. Gdyby dostała główną rolę to by w niej błyszczała.

    OdpowiedzUsuń

Chcesz podzielić się swoją opinią? Nie zgadzasz się z moją? Śmiało! Napisz komentarz :)

Copyright © Wiśnia w multiwersum seriali , Blogger