×

Etos. Portrety

Serdecznie zapraszam na drugą część mojego omówienia serialu Bir Başkadır (Etos), w której opowiem szerzej o jego bohaterach. Będą to rzecz jasna moje subiektywne wrażenia i oceny postaci, z którymi nie musicie się zgadzać. Zachęcam do dyskusji i wyrażania własnych opinii na temat poszczególnych postaci Etosu - sekcja komentarzy czynna 24h na dobę. 

Meryem - Peri 

Główna bohaterka, Meryem, jako muzułmanka z ortodoksyjnej rodziny stawia na pierwszym miejscu zasady moralne wynikające z podstaw religijnych. Jest bystra i ma zmysł wnikliwej (acz jednowymiarowej) obserwacji świata oraz ludzi wokół siebie. W oczach Peri, a także wielu widzów, Meryem jest osobą dość mocno ograniczoną religijnymi nakazami i tradycjami. Dla niej samej jednak ten niewidzialny płot oddzielający ją od świata ludzi odrzucających reguły islamu jest nieistniejącym problemem. Być może my mamy jakiś problem z jej hidżabem, na pewno ma go Peri, ale Meryem żyje najlepiej jak potrafi, zachowując przy tym tę swoją wiarę. Nie jest to typ bohaterki, którą przedstawia się jako ofiarę opresyjnego systemu, a wręcz przeciwnie - mimo różnych życiowych niedogodności i trudnego charakteru brata potrafi ona normalnie żyć i się tym życiem cieszyć. Czasem tylko zapatrzy się na wielki świat w swojej ulubionej telenoweli, ale gdy osobiście przekracza próg takiego świata (przychodząc sprzątać mieszkanie Sinana), nie jest on już dla niej tak atrakcyjny, a raczej zepsuty i nadgniły. 

Etos, Netflix, www.netflix.com

Po drugiej stronie mamy Peri, kobietę nowoczesną, wykształconą, inteligentną. Doktor psychiatrii, która mimo doświadczenia w zawodzie nie potrafi udźwignąć wizyt Meryem. Po każdej rozmowie z młodą muzułmanką kobieta czuje się coraz bardziej przygnieciona. Poznanie Meryem wyzwala w niej całe pokłady jakichś głęboko schowanych wspomnień i emocji. Do tego stopnia, iż sama potrzebuje terapii. Peri ma z pozoru wszystko: dobrą pracę, wysoki standard życia, mądrych rodziców, a przede wszystkim nie ograniczają jej żadne religijne nakazy. A jednak mimo tego widać jej ogromną samotność, uczucie pustki, bezradność. Ma wolność, ale nic oprócz niej. 

Która z nich stoi po właściwej stronie? Czy możemy dokonać takiego wyboru i czy w ogóle mamy prawo wymagać zmiany schematu myślowego zarówno od jednej, jak i od drugiej? Narracja serialu powstrzymuje się od oceny, stawiania jednego stylu życia ponad drugim. Mamy wiedzieć właściwie tylko tyle, że są na świecie i tacy, i tacy. A interpretacje i oceny zależą od naszego punktu widzenia.

Yasin i Ruhiye

Brat Meryem, Yasin, to pierwsza tego typu postać męska w tureckim serialu, którą byłam w stanie choć w małym procencie zrozumieć. Moje podejście do takich tradycjonalistycznych narwańców znacie i wiecie, że nie jest ono pozytywne. Tymczasem w Yasinie udało mi się dostrzec coś, co pozwoliło mi dać mu szansę. Nie jest to człowiek silny psychicznie. Jest w nim jakiś lęk przed samodzielnym myśleniem. Mężczyzna woli wspierać się poradami hodży, niż zajrzeć wgłąb siebie. Przez to kompletnie nie radzi sobie z depresją żony. Jej próby samobójcze doprowadzają go do szaleństwa, lecz psychiczne blokady ograniczają jego reakcje do krzyków, szybkiego wpadania w gniew (na szczęście nie ucieka się do aktów przemocy fizycznej). Widzimy, że cała ta sytuacja sprawia mu niesamowity ból, z którym nie może sobie poradzić. Nie potrafi poukładać sobie tego w głowie, a jego zawężone myślenie pozwala mu jedynie nakrzyczeć na żonę, że ta modli się w złym kierunku. Mimo wszystko absolutnie wierzę w jego miłość do Ruhiye, zwłaszcza po tym, co zrobił w jej imieniu temu facetowi, który skrzywdził ją, gdy była jeszcze dzieckiem. 

Etos, Netflix, www.netflix.com

W całym wątku Yasina i Ruhiye podoba mi się jego spokojny rozwój i naprawdę zaskakujący zwrot akcji. To, w jaki sposób potoczyły się ich losy, było dla mnie dość niespodziewanym rozwiązaniem. Cieszy mnie fakt, że nie musieliśmy oglądać patetycznej papki o przebaczeniu oprawcy, tylko dowiedzieliśmy się, że Yasin mu po prostu, brzydko mówiąc, wpierdolił. I ta ulga Ruhiye, gdy się o tym dowiedziała, to było coś pięknego.

Sinan

O Sinanie właściwie mało co można powiedzieć, bo jest on taki nudny i rozmemłany, że szkoda gadać. Sprawia wrażenie kogoś, kto jest wewnętrznie pusty - jak ul, z którego wyniosły się pszczoły. Jego życie to egzystencja polegająca na spełnianiu podstawowych potrzeb: zjeść, wypić, poruchać, zrobić kupę. Żadnych głębszych refleksji, nawet porozmawiać z nim za bardzo nie ma o czym, bo on woli słuchać, niż samemu się produkować. Niemniej dochodzi do takiego momentu, w którym coś zaczyna w nim pękać. Dla mnie Sinan jest postacią smutną i strasznie samotną, wyjącą o miłość, lecz nie potrafiącą jej przyjąć i odwzajemnić. 

Hodża Ali Sadi i Hayrünnisa

Początkowo sądziłam, iż postać hodży będzie taką w sumie żałosną figurą, poprzez którą serial obnaży zacofanie religijnej części postaci. Wciąż ta sama śpiewka o sztucznych kwiatkach, jako odpowiedź na każde pytanie dotyczące życiowych dylematów, była dla mnie w pewien sposób prześmiewcza. Bardzo mnie jednak poruszył jego wątek od momentu śmierci jego żony. Ten ból po stracie był wyczuwalny także dla mnie. 

Jednocześnie córka hodży, Hayrünnisa, to postać pięknie ukazująca wątpliwości młodej dziewczyny, która stoi w rozkroku pomiędzy tradycją i rodziną a nowoczesnym światem, do którego chciałaby uciec. Na każdym kroku widać te wątpliwości, Hayrünnisa tylko raz wygląda na pewną swojej decyzji i swoich uczuć - w momencie wyjazdu z rodzinnego domu. Wcześniej widzimy w niej emocjonalną burzę, a nawet wyrzuty sumienia. 

Bardzo wymowną sceną była ta z wyjazdem Hayrünnisy. Niezałożenie przez nią hidżabu przed wyjściem z domu to symboliczne wyzwolenie spod jarzma religijnych nakazów. Zaskoczyła mnie reakcja hodży - jego zdziwienie, które naturalnie przeszło w spokojne zaakceptowanie faktu, że jego córka rozpoczyna własne życie. Scena bez moralizatorstwa, rozdzierania szat, kontrastowania. Prosta i piękna. 

Melisa

Melisa jest znajomą Peri, od czasu do czasu również kochanką Sinana. Ale nie to jest ważne. Ważna jest lekcja, której udziela nam - widzom seriali - właśnie ta postać. Bo dzięki niej zrozumiałam wreszcie, że wszystkie nasze dysputy o serialach i to, jak często spieramy się o nie, bo ktoś śmiał nazwać nasz ulubiony serial szmirą, tak naprawdę nie mają znaczenia. Nie warto bronić słabych produkcji, bo twórców mainstreamowych widowisk tak naprawdę mało obchodzi, czy mówimy o ich serialu dobrze, czy źle - ważne, że w ogóle mówimy i oglądamy, bo jak jest oglądalność, to są i pieniądze. 

Etos, kadr z odcinka 8., Netflix, www.netflix.com

Melisa wypowiada mnóstwo mądrych słów o showbiznesie, brzmiących bardzo autentycznie w ustach wspaniałej w tej roli Nesrin Cavadzade. Nie sposób nie doszukiwać się analogii postaci Melisy do samej Cavadzade, przez chociażby udział Melisy w jakiejś soap operze, łudząco przypominającej Yasak Elma. Melisa przyjaźnie traktuje swoich fanów, których ma dzięki występom w popularnej serii. Przyznaje, że dzięki temu nieźle zarabia. Ale jednocześnie ma świadomość tego, że bierze udział w czysto komercyjnym przedsięwzięciu, i chciałaby kiedyś zagrać w ambitnym internetowym projekcie. 

Niby tak kochamy naszych ulubionych aktorów, a uważamy ich za idiotów? Przecież oni doskonale zdają sobie sprawę z tego, w czym biorą udział. Że czasem występują w rzeczach mało ambitnych, ale popularnych, dzięki czemu mogą nieźle zarobić, a to w końcu ich zawód, taki sam jak piekarz czy kominiarz. Nie brońmy paździerzy, bo to tylko fikcyjny świat, w dodatku taki, który ma na siebie zarobić. Telewizja to przede wszystkim pieniądze, nie mam złudzeń, że w tym światku wiele jest cynizmu i rywalizacji, a my wszyscy jesteśmy właśnie tą biedotą z Anatolii - grupą ludzi, która ma zasiadać przed telewizorami, by oglądać lepszy i piękniejszy świat, nabijając przy tym słupki oglądalności. 

***
Był to dodatek do omówienia serialu Etos. Dzięki za przeczytanie i jestem ciekawa Waszego zdania na temat bohaterów tego serialu. 

5 komentarzy:

  1. Jest tak jak napisalas. Ale, oprocz wszystkiego co warte uwagi, ten serial jest jednak lekko nudnawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano widzisz, jakie te prawidła natury są dziwne - dla ciebie nudnawy, a dla mnie to jedyny turecki serial w tym roku, na którym nie nudziłam się nawet 1 minuty :) :D każdy odbiera inaczej i w takiej różnorodności tkwi nasze piękno

      Usuń
  2. Obejrzałam, nie wiem jak to się stało, ale wciągnął mnie tak, że pochłonęłam w 2 dni. Największym zaskoczeniem był dla mnie Hodża. Zanim go pokazali to można było pomyśleć, że to jakiś fanatyk, który wszystkiego zakaże, a to taki przyjemny dziadzio. I relacja między Gülbin a Gülan...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już mi się szczerze mówiąc nie chciało pisać jeszcze o nich, ale masz rację - relacja między Gülbin a Gülan to kolejny mocny punkt. W jednej rodzinie rodzone siostry z tak skrajnie różnymi poglądami. I ta scena, w której wzięły się za łby, coś niesamowitego.

      Usuń
  3. Być może obejrzę, jak akurat będę mieć któryś wieczór wolny. Dziękuję za recenzję :)

    OdpowiedzUsuń

Chcesz podzielić się swoją opinią? Nie zgadzasz się z moją? Śmiało! Napisz komentarz :)

Copyright © Wiśnia w multiwersum seriali , Blogger