×

Öğretmen - Nauczyciel

Postanowiłam powiedzieć kilka słów o serialu, który swoją premierę telewizyjną miał już rok temu, na kilka tygodni przed wprowadzeniem w Turcji lockdownu. Öğretmen to remake japońskiej dramy pt. Mr. Hiiragi's Homeroom. Pierwsze odcinki, wyemitowane tuż przed covidową przerwą w kręceniu seriali cieszyły się naprawdę dobrymi wynikami oglądalności. Niestety (a może właśnie "stety") kontynuacja serii, która weszła na antenę stacji FOX jesienią ubiegłego roku, nie zagrzała na długo miejsca w ramówce i serial został zakończony po 9 odcinkach. Uznałam jednak, że to produkcja na tyle ciekawa i inna od większości propozycji tureckich telewizji, iż warto poruszyć jej temat na blogu. 

Öğretmen, MedYapım i MF Yapım dla FOX, www.fox.com.tr

Obejrzanych odcinków

WSZYSTKIE, czyli 9 

Dramatis personae

Âkif - nauczyciel, postanawia przeprowadzić w jednej klasie pewien "eksperyment społeczny"

Zeynep - nauczycielka, narzeczona Akifa, w śpiączce po wypadku 

Gizem - zahukana uczennica, pierwsza męczennica klasy, która chyba jako jedyna nie ma znieczulicy

Taner - nauczyciel, mistrz samokreacji i autopromocji, w dupie ma dzieciaki, całą sytuację wykorzystuje po to, żeby lansować w mediach własną osobę

Yılmaz - policjant, z którym komunikuje się Akif

Metin - komendant policji, w hierarchii nad Yılmazem

Simge - nauczycielka, leciała wcześniej na Akifa, ale potem to już chyba jej przeszło

Kenan - ojciec narzeczonej Akifa

Ziya - ojciec uczennicy, która popełniła samobójstwo

Coşkun - dyrektor szkoły, jak każdy dyrektor nie ogarnia, co się dzieje

Rüya - uczennica, utalentowana biegaczka, zniszczona pomówieniami o stosowanie dopingu i zaszczuta do tego stopnia, iż popełnia samobójstwo

Mevsim - najbardziej wkurwiająca uczennica w klasie

Ateş - klasowy przystojniaczek, ale nie ma nic ciekawego do powiedzenia

Tuğrul - jedyny, po kogo nie przyszedł żaden opiekun, bo jego stary siedzi w pace

Selin, Fiko, Nil, Mine, Halil, Ismail, Salih, Seher, Çetin i inni - reszta dzieciaków z klasy 

O czym to w ogóle jest?

Dzień zaczyna się dla Akifa niezbyt udanie. Gdy mężczyzna sięga po telefon, który dzwoni dźwiękiem budzika, strąca szklankę i rozbija ją. Następnie rozwala mu się worek ze śmieciami, a na zewnątrz szaleje śnieżyca. Pomimo to na twarzy nauczyciela pojawia się uśmiech, bo oto jest dzień, w którym będzie się oświadczał swojej dziewczynie. Wsiada więc do swojej Corsy B (kocham wszystkie Corsy, zwłaszcza te stare) i jedzie do jakiejś kafejki nad brzegiem morza, gdzie czeka na Zeynep. Ale finalnie nie udaje mu się spytać kobiety, czy zostanie jego żoną. Potem jadą wspólnie jego samochodem, Akif podwozi ją pod szkołę. Gdy Zeynep sięga po coś z tylnego fotela, zauważa pudełeczko z pierścionkiem, które wysunęło się z płaszcza Akifa. Mężczyzna jest zawstydzony tym, że nie udało mu się utrzymać swoich planów w tajemnicy, jednak finalnie prosi ukochaną o rękę, a ta się zgadza.

Mija rok. Akif idzie do pracy. Woźny mówi mu, że przyszły do niego jakieś paczki. W pokoju nauczycielskim jedna nauczycielka ostro tam na niego leci i go częstuje ciastem, trącając przy okazji temat jego narzeczonej, która (jak się okazuje) od paru miesięcy leży w śpiączce. Akif nie ma jednak ochoty na tę rozmowę i szybko ucieka z pomieszczenia, zabierając do swojego gabinetu paczki, które do niego przysłano. Po drodze jakieś podłe dziewuchy robią mu na złość i strącają z wózka pakunki. Jedynie Gizem chce mu pomóc, ale ten odmawia. 

Potem zaczyna się lekcja. W klasie dokazuje młodzież - od razu widać, że zlewka totalna i mają w dupie nauczyciela. Kiedy uczniowie zajęci są strojeniem sobie żartów, Akif niepostrzeżenie zamyka drzwi do sali. I zaczyna się ostra jazda bez trzymanki...

Przesłanie

Myślę, że każdy z nas zadał sobie w trakcie oglądania choć jeden raz pytanie o to, co przekazuje nam serial w całej tej wstrząsającej historii. Jaki płynie z tego morał, jaką lekcję my jako widzowie mamy do odrobienia po jego obejrzeniu? Pewnie znalazłoby się parę osób, które biorą wszystko nad wyraz poważnie i uważają, że przecież należałoby wpierw porozmawiać, iść na policję, a najlepiej przeprowadzić tradycyjną pogadankę z uczniami, podczas której pokazuje się pięć slajdów na krzyż i klepie komunały o tym, jaki ten internet jest straszny, i że trzeba uważać na gangusów na ulicach. A tak naprawdę odbębnić w ten sposób swoje i zamknąć się z powrotem w gabinecie. Nauczycielskie gadki proszę sobie jednak zachować na najbliższe zebranie Rady Pedagogicznej. Albo na jedno z tych szkoleń, na które przyjeżdża jakaś oderwana od rzeczywistości baba i tłumaczy, jak to ona sobie wspaniale radzi z trudnymi przypadkami. 

Skupianie się wyłącznie na tym, że główny bohater posunął się, eufemistycznie mówiąc, za daleko w swoich planach zrobienia widowiskowej lekcji, i komentowanie tego z belferskim zadęciem jest według mnie spłycaniem głównego motywu serialu. Czynu popełnionego przez Akifa trudno wprawdzie nie nazwać aktem terrorystycznym i raczej nikt z nas nie chciałby, żeby jego dzieci uczył terrorysta, ale to serialowe przejaskrawienie ma swój cel - dotarcie do zamienionych w twarde głazy serc wielu ludzi, których dopadła znieczulica społeczna. Poruszamy się po świecie fikcji, w którym takie akcje są nie tylko po to, żeby nam się to lepiej oglądało, ale też trochę po to, żeby nam pokazać, do czego w ekstremalnych przypadkach może doprowadzić nasza obojętność na ludzką krzywdę. 

No to zaraz zagram wam Eksplołżyn...
Öğretmen, odc. 1, MedYapım i MF Yapım dla FOX, www.fox.com.tr

O czym jest ten serial? Nie tyle o szaleńcu, który postanawia rozdupcyć parę pomieszczeń, ale o człowieku, któremu nie jest wszystko jedno. Nie o tym, jaka ta dzisiejsza młodzież jest zepsuta, ale o dorastających ludziach, którzy sami nie są w stanie udźwignąć swoich emocji i nie mają w nikim oparcia. Nauczyciel Akif dokonuje w trakcie swoich niekonwencjonalnych zajęć aktu oczyszczenia. Uczniowie, być może po raz pierwszy w życiu, odkrywają przed rówieśnikami pełnię swoich prawdziwych, kumulowanych od dawna uczuć. Gniew, zazdrość, odrzucona miłość, porównywanie się do kogoś, pragnienie sławy, a przy tym naiwność i zapatrzenie we własne problemy. Ale od kogo ci młodzi ludzie mieli się nauczyć honorowego postępowania, skoro dorośli albo wykorzystywali ich słabość, albo mieli ich gdzieś? 

Oprócz tego serial doskonale ukazuje jeden z największych współczesnych problemów - wpływ mediów społecznościowych na kształtowanie rzeczywistości. Jak łatwo nakręcić za ich pośrednictwem spiralę nienawiści wobec niewinnych osób? Jak bardzo pożądane mogą być cyferki na liczniku polubień, udostępnień, subskrypcji i obserwatorów? Do czego można się posunąć, by było ich więcej? Jak prosto dać się zwieść anonimowym doniesieniom? Jak łatwo uwierzyć w czyjąś autokreację? Social media to straszliwa broń, która może zabić w sposób bardziej okrutny, niż strzał z pistoletu. 

Pierdolnięcie w murach Liceum Küçükkapı nie było kulminacją zła dziejącego się w tej szkole - było ostrym sprzeciwem na całą niesprawiedliwość, która doprowadziła do niejednej tragedii, na którą przymknięto tam oko. 

Ocena ogólna

Powiecie może a co nas obchodzi serial z zeszłego roku, który zszedł z ekranów po paru odcinkach? Racja, jest to serial, który przy ubiegłorocznych hitach, takich jak chociażby Sen Çal Kapımı, BarajKırmızı Oda czy Sadakatsiz, może wyglądać jak mały pieseł z mema. Ale jest prawdziwą perłą wśród turasów. I dziś chcę użyć całego mojego wątpliwego autorytetu, żeby przekonać do jego obejrzenia wszystkich tych, którzy do tej pory omijali Nauczyciela szerokim łukiem.

W moim ostatnim wpisie o tym, co mnie wkurza w tureckich serialach pisałam o dość ograniczonej tematyce tureckich seriali telewizyjnych. Öğretmen jest jednym z wyjątków od reguły - serial jest adaptacją japońskiej dramy Mr. Hiiragi's Homeroom i już przez sam ten fakt zdecydowanie wyróżnia się wśród zeszłorocznych premier. W Turcji przemoc szkolna (fizyczna i przede wszystkim psychiczna) nie jest szczególnie eksploatowanym w serialach tematem. Jeśli już akcja jakiegoś serialu rozgrywa się w szkolnych murach, to twórcy skupiają się bardziej na relacjach miłosnych między młodymi ludźmi, na ich problemach rodzinnych czy emocjonalnych, ale takiego naprawdę mocnego wątku agresji i przemocy młodych ludzi wobec siebie nawzajem jeszcze nie widziałam. Co innego w azjatyckich produkcjach - np. w koreańskich dramach, które do tej pory widziałam, wątek dręczenia rówieśników pojawiał się w dość sporej liczbie tytułów, nawet jeśli nie był w nich wątkiem dominującym. Byłam ciekawa, jak taki wątek zostanie dostosowany to tureckich realiów. Czy nie zostanie przygnieciony ciężarem obyczajowych wstawek z ckliwymi historiami o biednych dzieciach? Czy nie będzie to wyglądało sztucznie i niewiarygodnie? Miałam nawet zamiar zacząć od wersji oryginalnej, ale ostatecznie z tego zrezygnowałam, ponieważ zabrałoby mi to emocje związane z odkrywaniem kolejnych warstw fabuły. 

A ta jest naprawdę zaskakująca. Można powiedzieć, że to prawdziwy diabelski młyn. Zwroty akcji, cliffhangery z prawdziwego zdarzenia, wybuchy emocji (i nie tylko emocji). Nie mija nawet pół godziny pierwszego odcinka, a już jesteśmy wrzuceni w sam środek pełnokrwistej akcji, bez rozdrabniania się na przydługie wstępy, rodzinne śniadanka i poznawanie wszystkich z osobna, z łopatologicznym tłumaczeniem kto jest kim. Wiemy tyle, ile na chwilę obecną potrzebujemy wiedzieć. A to, co dzieje się na ekranie, przyciąga tak mocno, że nie sposób się od niego odkleić. Warto też dodać, że poszczególne odcinki nie są rozciągnięte do granic możliwości - trwają po niecałe 2 godziny, a niektóre nawet około półtorej, co jest wręcz ewenementem wśród tytułów z ostatnich paru lat. I nawet nie ma za bardzo czego przesuwać i pomijać, bo tempo serialu jest szybkie, a fabuła tak skondensowana, że nie ma praktycznie żadnych scen-zapychaczy. 

Jednym z najczęstszych powodów mojej frustracji podczas oglądania seriali jest taka konstrukcja fabuły, w której widzowie wiedzą dosłownie wszystko, a bohaterowie serialu są jak ślepi i głusi, bez pojęcia o tym, co się wokół nich dzieje. Tymczasem w Öğretmenie postawiono na odwrotny schemat - widz dowiaduje się istotnych rzeczy na samym końcu, przez co cała historia jest intrygująca, nieprzewidywalna i zaskakująca. Trudno odgadnąć kolejne posunięcia głównego bohatera, ponieważ twórcy nie wtajemniczają nas w jego plany. 

Z tego Akifa to taki ścichapęk - niby cichy nauczyciel, po którym nikt nie spodziewałby się, że jest zdolny do przygotowania tak diabelskiego planu, a tu nagle facet staje się gwiazdorem własnego show, wzbudzającym respekt i strach gospodarzem niezwykłego widowiska, w którym nie wiadomo, co się wydarzy, bo scenariusz zna tylko jego twórca. To facet piekielnie inteligentny, przebiegły, kalkulujący na zimno najdrobniejszy szczegół, a do tego charyzmatyczny i nadspodziewanie oblatany w sztukach walki. Przyznam, że dawno mnie tak nie porwała żadna serialowa rola - przez wszystkie odcinki byłam pod ogromnym wrażeniem tego, jak znakomicie İlker Kaleli w niej wypadł. Aktor ten nie pojawia się w telewizji zbyt często, ale kiedy już to robi, to normalnie kapcie spadają. Obsadzenie go w głównej roli to był strzał w dziesiątkę. Sportretowanie postaci tak niejednoznacznej, nie dającej się ocenić w kategoriach dobry/zły, ładny/brzydki, normalny/szalony, będącej przy tym tak cholernie atrakcyjną i skupiającą na sobie całą uwagę widza, jest trudną sztuką, do której potrzeba ogromu pracy i przygotowania warsztatowego. Kaleli zagrał brawurowo. Uczynił Akifa rasowym bohaterem kina akcji i to nawet bez robienia salta. Za niego jednego sprzedałabym 3/4 aktorów z Dizilandu

Młodzi aktorzy grający uczniów również zaprezentowali się od dobrej strony. Może w pierwszych dwóch odcinkach gra co niektórych była nieco sztuczna i przesadnie dramatyczna, wrażenie to jednak znika gdzieś przy trzecim odcinku. Szczególnie podobała mi się Afra Saraçoğlu jako Gizem oraz Elif Ceren Balıkçı w roli Mevsim - zagrać tak wkurwiającą postać to trzeba naprawdę mieć talent. Ale tak naprawdę wszystkie "dzieciaki" były przekonujące i w ich emocje można uwierzyć bez żadnego "ale".

Öğretmen, odc. 1, MedYapım i MF Yapım dla FOX, www.fox.com.tr

Kiedyś nawet miałam ambitne plany zrobienia analizy porównawczej Öğretmena i Mr. Hiiragi's Homeroom, ale finalnie tego nie zrobiłam. Po pierwsze dlatego, że jestem leniwą bułą. Po drugie wydaje mi się, że o samym Öğretmenie napisałam już wystarczająco dużo, a że jest to wierna adaptacja, wiele rzeczy musiałabym powtórzyć. Niuansów japońskiej ekspresji w grze aktorskiej nie znam tak dobrze, jak tureckiego stylu gry, więc nawet nie próbuję oceniać aktorstwa w japońskim pierwowzorze. Rzec mogę jedynie, że Nauczyciel sprawiał wrażenie jeszcze większego czuba od swojego tureckiego odpowiednika. Sporo scen zostało przeniesionych z ziemi japońskiej do Turcji w stosunku 1:1, a na potrzeby lepszego wtopienia historii w turecką rzeczywistość parę rzeczy nieznacznie zmieniono czy trochę rozszerzono. Przede wszystkim jednak turecki remake prześciga swój pierwowzór w warstwie realizacyjnej. Mr. Hiiragi's Homeroom, przy całej swojej mocy kapitalnego konceptu, jest po prostu brzydko nakręcony. Nie wiem, czy jest to kwestia tego, że w Japonii kręci się w taki właśnie sposób, a ja się nie znam, czy ki diabeł, ale Öğretmen podoba mi się zdecydowanie bardziej pod względem artystycznym. Dobre zdjęcia, montaż, kolorystyka, a do tego naprawdę świetna ścieżka dźwiękowa. Utwory instrumentalne nie zagłuszają dialogów, nie ma się wrażenia, że muzyki jest za dużo, a do tego cudowne wkomponowanie tureckich piosenek w sceny. Może nie do końca jestem wielbicielką głównego utworu, czyli piosenki İlk Öğretmen (będącej uwspółcześnioną wersją utworu z 1979 roku, wykonywanego przez Alego Rızę Binboğa), natomiast uwielbiam wykorzystane w soundtracku piosenki Erkina Koraya - Tek Başına (którą poznałam już wcześniej za sprawą serialu İçerde) oraz Gün Ola Harman Ola, przy której aż zachciewa się żyć. 


Czy polecam? Jeszcze jak! To jest coś, co wszystkie Wiśnie lubią najbardziej. Öğretmen to fascynująca przygoda. Każdy odcinek oglądałam ze szczęką opadniętą do samej podłogi, nie mogąc doczekać się kolejnego. Do samego końca byłam zaskakiwana - nie pamiętam momentu, w którym zaczęłoby mi się nudzić. Ciężko było się z tą produkcją rozstać, ale nie żałuję, że jest tylko 9 odcinków. Dzięki temu opowiedziano tę historię od początku do końca, bez zbędnego przedłużania. Co równie ważne, Öğretmen nie żeruje na sentymentach widzów, nie szantażuje nas emocjonalnie załzawionymi oczkami bohaterów i wydumanymi dramatami. Częstuje za to wartką akcją, fabularnymi twistami, a głównemu bohaterowi mało kto może dorównać charyzmą. 

PS Nie pytajcie w komentarzach, gdzie można obejrzeć serial ten czy inne, ponieważ wiąże się to z łamaniem regulaminów miejsc, w których te seriale są dostępne. Dowiadujcie się od siebie nawzajem na priv. I czytajcie regulaminy grup (ze zrozumieniem oczywiście), których jesteście członkami - administratorzy nie napisali ich sobie, bo im się nudziło, tylko chodzi o utrzymanie wspólnego dobra, z którego korzystamy. 

5 komentarzy:

  1. "Uczynił Akifa rasowym bohaterem kina akcji i to nawet bez robienia salta. Za niego jednego sprzedałabym 3/4 aktorów z Dizilandu. "
    W japońskiej wersji "Nauczyciela" główny aktor też był fenomenalny w roli. Może to po części kwestia scenariusza, że tak doskonale wypadają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Scenariusz na pewno zrobił swoje, bo z byle czego nie da się dobrze zagrać, ale też nie wyobrażam sobie np. Cana Yamana albo Barisa Arduca w takiej roli - z całym szacunkiem do nich, ale po prostu n i e :)

      Usuń
  2. Co do długości odcinków ogólnie Medyapim ostatnio robi często krótsze odcinki. Jeśli się jakiś dłuższy trafi to max 2 h 20 minut. Często zdarzają się odcinki poniżej 2h

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze, nie zamęczają tak swoich widzów ;)

      Usuń
  3. Oglądałam ten serial, szczerze polecam. Krótko i na temat. Ilker genialny, jak zawsze.

    OdpowiedzUsuń

Chcesz podzielić się swoją opinią? Nie zgadzasz się z moją? Śmiało! Napisz komentarz :)

Copyright © Wiśnia w multiwersum seriali , Blogger