×

Fatma

Przygody sprzątaczki w wielkim mieście to byłby kapitalny pomysł na rom-com, ale nie tym razem ;) Turecki Netflix przedstawia Fatmę - serial o bezbarwnej kobiecie, która zaczyna robić bardzo złe rzeczy. W roli głównej Burcu Biricik. Jak wypada na ekranie ta aktorka? I czy nowa produkcja oryginalna Netflixa made in Turkey daje radę? O tym w niniejszym tekście. Zapraszam po dłuższej przerwie na moją mocno niepoważną "recenzję". 

Grób liliją zasiewa
zasiewając zaśpiewa
rośnij kwiecie wysoko
jak pan leży głęboko...

Helena Paździoch z domu Meissner, odc. 205, Afera kryminalna

Fatma, mat. promocyjne, Netflix, www.netflix.com

Obejrzanych odcinków

6 (cały sezon pierwszy)

Dramatis personae

Fatma - uboga sprzątaczka, rozpaczliwie oczekująca powrotu swego męża  

Zafer - mąż Fatmy, wyszedł z więzienia, a potem przepadł jak kamień w wodę

Bayram - jakiś lokalny mafiozo, pracował dla niego Zafer, a teraz Fatma przychodzi u niego sprzątać

Mine - siostra Fatmy, nowobogacka, na siostrę patrzy z góry

Kadriye - pytlująca non stop baba, żona Ismaila, na jej ziemi stoi dom, w którym mieszka Fatma

Ismail - mąż Kadriye, ma chrapkę na Fatmę i jest nie lada obruszon, kiedy ona go odtrąca

Pisarz - starszy pan, u którego sprząta Fatma, pisze powieść, której główna bohaterka jest tak jakby odbiciem Fatmy

O czym to w ogóle jest?

Nie napiszę tu nic szczególnie barwnego i szokującego, bowiem wstęp do serialu jest bardzo leniwy. No więc jest sobie taka prosta kobiecina. Ma na imię Fatma i trudni się sprzątaniem u innych ludzi. Robi to np. u jednej bogatej pani, u pewnego pisarza, a nawet u jakiegoś lokalnego gangstera, dla którego wcześniej pracował jej mąż. No i ten mąż jest obecnie głównym zmartwieniem Fatmy. Siedział w więzieniu, ale kiedy już z niego wyszedł, to przepadł jak kamień w wodę. Choć minęło trochę czasu i wszyscy mówią Fatmie, żeby przestała wreszcie na niego czekać, ona wciąż wypytuje ludzi, którzy go znali, czy nie wiedzą, gdzie on się podziewa. Okazuje się również, że kobieta miała zmagającego się z autyzmem synka, który zginął w tragicznym wypadku. 

Pewnego razu kobieta dostrzega u Bayrama (czyli u tego gangusa) pistolet w niezamkniętym sejfie. Gdy mężczyzna jest zajęty jakimś spotkaniem, przez które nie zdążył zamknąć tego sejfu, czy coś, Fatma wykorzystuje okazję i podwędza spluwę. Następnie wydębia od sekretarki Bayrama namiar na innego gangusa, który być może mógłby wiedzieć coś o miejscu pobytu Zafera. Na miejscu rozmowa nie układa się pomyślnie, a Fatma naciska spust i ukatrupia tego faceta. Ten moment uruchamia lawinę zbrodni. 

Ocena ogólna

Porównując ten serial do np. 50m2 można powiedzieć, że Turcy są mistrzami w kręceniu nie tylko mafijnych komediodramatów, ale też dramatów bez cienia żartu, za to z motywem psychologicznym. Fatma to serial ciężki (chyba najcięższy z dotąd wyprodukowanych dla Netflixa), z wymiarem ludzkiego cierpienia typowym dla tureckich seriali z telewizji. Niemniej krótka forma sprawia, że widz nie jest tym wszystkim przytłoczony - po prostu nie ma na to czasu. Według opisów jest to thriller, ja jednak nie czułam się specjalnie wstrząśnięta. Ale przyznaję, że jest w tym serialu coś intrygującego i nieszablonowego. 

Na początku miałam mieszane uczucia. Pierwszy odcinek ma naprawdę powolne tempo - 40 minut upływa nam na dreptaniu Fatmy od jednego pracodawcy do drugiego, udawaniu sprzątania (bo Fatma ma zajęte myśli i raczej nie wczuwa się w swoją pracę) i wypytywaniu wszystkich dookoła, gdzie jest Zafer. Zafer nerede? Zafer nerede? Już naprawdę miałam ochotę odpowiedzieć jej słowami Zbigniewa Stonogi z jego słynnej wypowiedzi, ale lepiej nie będę cytować. No naprawdę, 40 minut udowadniania nam, że Fatma to taka biedna, utrudzona, umęczona kobiecina, z czego nie płyną absolutnie żadne wnioski oprócz tego, że jest biedną, utrudzoną, umęczoną kobieciną. Pomyślałam sobie, że chyba nie dam rady tego oglądać, jeśli cała seria będzie się tak wlec. No ale coś tam jednak drgnęło. Serial się rozkręca, nabiera rozpędu z każdym odcinkiem, tak że przy ostatnim ma się żal do twórców, że nakręcili ich tylko 6.

Postać Fatmy budziła we mnie (i w sumie nadal budzi) ambiwalentne odczucia. Trochę nie kupuję tego, że ona jest zabójczynią. Nie kupuję jej motywacji, nagłych przypływów zuchwałości, w których niewiele myśląc pozbywa się kolejnych osób stojących jej na drodze. Jakieś to takie papierowe, zupełnie jakbym czytała kryminał, którego autor nie dość wiarygodnie opisał swoją główną bohaterkę. No i zaczęłam się zastanawiać... 

Bo przecież mamy w tym serialu postać pisarza. Pisarz jest lekko ekscentrycznym starszym panem, u którego sprząta Fatma. Kobieta wydaje mu się na tyle ciekawą osobą, że ten nadaje głównej bohaterce swojej najnowszej powieści jej imię. I choć nikt tego nie powiedział wprost, ja mam pewną wątpliwość, czy wszystkie te dramatyczne wydarzenia z życia Fatmy nie są właśnie żywcem wyjęte z książki Pisarza. I że tak naprawdę są dwie Fatmy - prawdziwa Fatma, która przeżywa dramat w związku ze śmiercią syna i zaginięciem męża, a także Fatma rozwinięta, w której rękach nagle pojawia się broń, a w głowie instynkt zabójcy. I jeśli te dwie Fatmy dzieli jakaś granica, to jest ona cienka i płynna, tak że nigdy nie wiadomo, z którą Fatmą mamy do czynienia - w którym momencie prawdziwa Fatma staje się Fatmą rozwiniętą...

Myśl o tym, że wszystko może być wytworem wyobraźni Pisarza, wzbudza we mnie silne poczucie ciekawości. Nie wiem, czy tak właśnie jest - czy moja teoria o dwóch Fatmach trzyma się w ogóle kupy. Niemniej sprawia to, że serial z nudnego stał się dla mnie interesujący. A fabuła jest jak cebula - nie dość, że śmierdzi (w tym wypadku trupem), to jeszcze ma wiele warstw. 

Burcu Biricik jako Fatma;
Fatma, kadr z odc. 1, Netflix, www.netflix.com

Muszę przyznać, że choć Fatma nie poszerzyła grona moich ulubionych serialowych bohaterek, to uważam ją za postać świetnie napisaną, wykreowaną i przede wszystkim świeżą dla gatunku. Popkultura, zwłaszcza ta zachodnia, przyzwyczaiła nas do atrakcyjnych zabójców - przystojnych panów w garniturach, z elegancką bronią w ręku oraz pań w podkreślających kobiece kształty fatałaszkach. Fatma jest zaprzeczeniem atrakcyjności, nie ma w niej absolutnie nic pociągającego i literalnie nie ma na czym oka zawiesić. Wygląda na prawdziwie umęczoną życiem. Widać to po jej prostym, skromnym, można nawet rzec, że ubogim stroju, ukrytej pod chustą niedbałej fryzurze i nagiej twarzy bez grama makijażu. Do tego Fatma nie sprawia wrażenia szczególnie bystrej, inteligentnej czy elokwentnej, jest wręcz nieco zdziwaczała. Wykonuje prosty zawód, który mało kto szanuje. No i któż by w ogóle podejrzewał zwykłą sprzątaczkę o taką przebiegłość i żądzę krwi? I tu właśnie jest pies pogrzebany. Fatma, choć nie robi widowiskowych szpagatów i nie obmyśla sprytnych planów, posiada jedną bardzo ważną cechę - jest "niewidzialna". Jej doskonała szarość i przeciętność sprawiają, że kobieta wtapia się w tło i staje niewidoczna. Nie wzbudza podejrzeń.  

Kapitalną robotę wykonała odtwórczyni tytułowej roli, Burcu Biricik. Kojarzyłam ją, wiem, że ma na koncie nagradzane role, ale nigdy nie oglądałam żadnego jej serialu. Jako Fatma zagrała fenomenalnie, można powiedzieć, że w pojedynkę niesie cały serial. Do tego podjęła prawdziwe wyzwanie, jakim jest pokazanie się przed kamerą we wcieleniu totalnie nieupiększonym, a wręcz oszpeconym. Kiedy patrzę na jej nagą twarz, przypominam sobie i uświadamiam, ile rzeczy ginie pod warstwą makijażu. Ile wrażeń tracimy oglądając idealne twarze, będące w rzeczywistości maskami...  A przecież w twarzy najlepiej odbijają się nasze emocje i przeżycia. Biricik w roli Fatmy pokazuje swoją twarzą wszystko, co z reguły próbuje się zasłaniać - zmęczenie, niedoskonałości, niezadbanie. Uważam, że to wielka sztuka zagrać w taki sposób, w całkowitym odsłonięciu, bez upiększeń, za to z pełną mocą aktorskiego kunsztu i charyzmy. 

Gra Burcu Biricik to najjaśniejszy punkt całej serii. Poza tym Fatma zrealizowana jest na satysfakcjonującym poziomie - może bez filmowego rozmachu i poetyckości, jak w Etosie, jednak to wciąż bardzo dobrze nakręcony serial. Może nie wybitny, ale godny uwagi - zwłaszcza tych, którzy lubią seriale dramatyczne z elementami obyczajowymi, psychologicznymi i sensacyjnymi. A jakie wnioski mogą płynąć z fabuły? Po primo - zabójstwo wcale nie jest sexy, jak to nieraz próbuje nam się wmawiać w akcyjniakach. Po drugie - nie lekceważcie sprzątaczek! 

8 komentarzy:

  1. Jeżeli nie oglądałaś żadnego serialu z Burcu, to polecam Pieśń życia. Świetnie wykreowana rola, a dodatkowym smaczkiem są towarzyszący jej aktorzy. Serial na samym początku jest tak nieoczywisty, a główni bohaterowie wydają się być z gruntu tymi złymi, a po kilku odcinkach okazuje się że jest zgoła inaczej. Polecam. A Fatmę zaplanowałam na najbliższe wieczory. Dziękuję za reckę 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, Hayat Sarkisi... miałam to oglądać już chyba z 3 lata temu, ale finalnie tego nie zrobiłam, a teraz trochę mi się nie chce wracać do tytułu, który ma z 50 odcinków (jeśli się nie mylę). Za to na poważnie myślę o jej najnowszym projekcie, czyli Camdaki Kiz. No ale zobaczymy, co z tego wyjdzie :) Pozdrowienia

      Usuń
  2. Fatma.. obejrzałam dwa odcinki i podziękowałam. Natomiast moje the best seriali tureckich to Królowa jednej nocy, Fi Ci, genialny, szkoda, że nie ma 3 sezonu, Aż po grób i ten aktor, który ma ten obłęd o oczach. lubię mini serialne, krótkie, nie lubię tych tasiemców. :)) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fatma jest specyficznym serialem i rzeczywiście nie każdemu podejdzie ;) ale tyle tego jest, że każdy znajdzie coś, co go interesuje. Również pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Burcu Biricik jest bardzo dobra aktorka. Obejrzalam wszystko co udalo mi sie z nia znalezc i to nie byl stracony czas.

    OdpowiedzUsuń
  4. Popieram w całej rozciągłości poprzedniczki. Burcu piękna kobieta , w innych serialach wręcz upiekniona tutaj gra sobą. Jest wspaniała w tym jak potrafiła wcielić się w postać biednej sprzątaczki i pokazać kompleksy , braki wykształcenia i tak się ubrzydzić dla roli

    OdpowiedzUsuń
  5. Plusem tego serialu jest jego długość. Dla mnie im mniej odcinków tym lepiej. Same odcinki też krótkie jak na tureckie warunki. Bo coraz częściej produkcje znad Bosforu mają odcinki prawie po 2,5 godziny. Tutaj ciekawy jest też temat. No i fajnie było zobaczyć w roli siostry Fatmy aktorkę, którą dobrze pamiętam z wyrazistej roli Asli w Kara Para Ask. Aktorka ta ma coś takiego, że się ją zapamiętuje mimo, że oba seriale widziałam już dość dawno. Pomimo, że nie oglądam jakoś dużo seriali i filmów tureckich to wydaje mi się, że lepiej wychodzą im seriale. A może to kwestia tego, że filmów widziałam mniej niż seriali. Spośród filmów tureckich największe wrażenie zrobił na mnie film "Cud w celi numer 7".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hazal Türesan jest świetną aktorką, mimo że nie grywa głównych ról, a widujemy ją częściej w drugoplanowych. Ma przykuwającą urodę i dobrze odnajduje się w rolach charakternych, niejednowymiarowych postaci.
      Co do filmów, to moim ulubionym tureckim filmem jest "Ask Tesadufleri Sever", pierwsza część, bo niedawno nakręcili również drugą.

      Usuń

Chcesz podzielić się swoją opinią? Nie zgadzasz się z moją? Śmiało! Napisz komentarz :)

Copyright © Wiśnia w multiwersum seriali , Blogger