×

Muzykanci z Turcji #4 Turcja na Konkursie Piosenki Eurowizji

Mamy maj, a maj to nie tylko miesiąc kwitnienia bzów, konwalii i łanów rzepaku, ale też wyjątkowy czas w roku, kiedy wykonawcy z wielu krajów świata zjeżdżają się w jedno miejsce, żeby oszołomić nas swoim śpiewem, tańcem i efektami specjalnej troski. Taka porcja cringe'u, jaką oglądam w trakcie trzech koncertów tworzących cały konkurs, zaspokaja moje roczne zapotrzebowanie na ciarki żenady. Eurowizja to jednak nie tylko jarmark i festiwal kiczu, ale też czasem trafiają się tam naprawdę dobre kawałki. Wśród nich nie brakuje naprawdę dobrych występów tureckich wokalistów i zespołów, dlatego dzisiejszy tekst z cyklu Muzykanci z Turcji poświęcam właśnie reprezentantom tego kraju na Konkursie Piosenki Eurowizji. 

zwyciężczyni ESC w 2003 roku Sertab Erener w teledysku do piosenki Everyway That I Can

Turecki wykonawca zadebiutował na eurowizyjnej scenie w 1975 roku, podczas odbywającej się w Sztokholmie 20. edycji Konkursu. Była to Semiha Yankı z piosenką Seninle bir dakika. Piosenkarka za swój występ zdobyła jedynie 3 punkty i niestety zamknęła stawkę, plasując się na 19 miejscu. 


W 1979 roku Turcja miała już wybraną piosenkę, którą mieli zaprezentować Maria Rita Epik i 21. Peron. Ale ostatecznie turecki nadawca wycofał udział swoich reprezentantów ze względu na presję wywieraną przez państwa arabskie, które sprzeciwiały się udziałowi kraju muzułmańskiego w konkursie organizowanym w Izraelu. Ostatecznie więc widzowie Eurowizji nie poznali piosenki Seviyorum.


Rok później Turcja powróciła do muzycznej rywalizacji i do Hagi wysłano Ajdę Pekkan z piosenką Pet'r Oil. Piosenkarka nie podbiła jednak serc jurorów i z 23 punktami zajęła 15. miejsce (na 19). 


Pierwszym w historii tureckich występów na ESC utworem, który zajął miejsce w pierwszej dziesiątce, była piosenka Halley w wykonaniu grupy Klips ve Onlar. Zespół zaprezentował ją podczas 31. Konkursu Piosenki Eurowizji w 1985 roku, który odbywał się w norweskim Bergen. Piosenka uplasowała się na 9. miejscu z 53 punktami. 


Podczas kolejnej edycji konkursu, tym razem organizowanej w Brukseli, Turcy zdobyli okrągłe 0 punktów, a co za tym idzie - zajęli ostatnie (22) miejsce. Porażkę ponieśli Seyyal Taner & Locomotif z piosenką Şarkım sevgi üstüne. Ten utwór wcale nie jest taki zły, choć najwyraźniej były jakieś lepsze. 


Potem nadeszły chude lata, w których Turcy zajmowali miejsca w ogonie. Przez trochę ponad dekadę żadnemu z reprezentantów kraju znad Bosforu nie udało się wskoczyć do TOP10, a wręcz zajmowali oni ostatnie miejsca. W 1994 roku wprowadzono zasadę, na mocy której pięć krajów, które podczas poprzedniej edycji konkursu zajęły ostatnie miejsca, nie mogły wystawić swoich reprezentantów. Stało się tak dlatego, że konkurs zaczął cieszyć się dużym zainteresowaniem nadawców publicznych, w tym nowo przyjętych do Unii po rozwiązaniu OITR (konkurencyjnej organizacji, która zrzeszała nadawców publicznych z krajów bloku wschodniego; należała do niej chociażby TVP). W miejsce wykluczonych Belgii, Turcji, Danii, Izraela oraz Słowenii na eurowizyjnej scenie mogli pojawić się wykonawcy wybrani przez nowych w Unii nadawców - tym sposobem TVP wysłała do Dublina Edytę Górniak, która w polskim debiucie zajęła 2. miejsce. 

W kolejnym roku Turcja powróciła do uczestnictwa w konkursie, lecz bez rewelacji. Arzu Ece, która już wcześniej, bo w 1989 roku reprezentowała ten kraj na Eurowizji (w zespole Pan), nie podbiła serc swoją piosenką. Utwór Sev zajął 16. miejsce. 


W 1996 roku TRT wysłała do Oslo Şebnem Paker. Piosenkarka zajęła najpierw 7. miejsce w rundzie kwalifikacyjnej (aby zredukować liczbę uczestników w finale, jury wysłuchało wersji studyjnych wszystkich zgłoszonych piosenek - z wyjątkiem utworu reprezentantki Norwegii, która miała zapewnione miejsce w finale - i przyznało punkty poszczególnym propozycjom, odrzucając w ten sposób kilka z nich). W koncercie finałowym piosenka Beşinci mevsim otrzymała w sumie 57 punktów i tym samym Şebnem Paker zajęła 12. miejsce, co na tle poprzednich prób zaistnienia Turcji na Eurowizji można uznać za naprawdę dobry rezultat. 


Na odbywającym się w 1997 roku 42. Konkursie Piosenki Eurowizji Turcję ponownie reprezentowała  Şebnem Paker. Tym razem piosenkarka wykonała utwór pt. Dinle. Piosenka bardzo się spodobała - zdobyła 121 punktów, co dało Paker 3. miejsce. 


Przez następne kilka lat Turcji znowu średnio się wiodło. Aż przyszedł rok 2003. 48. Konkurs Piosenki Eurowizji odbywał się wtedy w Rydze. Polskę reprezentował zespół Ich Troje z piosenką Keine Grenzen (Polska zajęła wówczas 7. miejsce, co do dziś jest jednym z najwyższych osiągnięć w historii naszych występów na ESC). Z kolei Rosja wysłała na konkurs będące wciąż u szczytu popularności dziewczęta z t.A.T.u (duet, który swoją karierę zbudował nie tylko na chwytliwych utworach, ale przede wszystkim na kontrowersyjnym i - jak się potem okazało - wykreowanym przez producenta wizerunku wokalistek, jako zakochanych w sobie i namiętnie całujących się w teledyskach i podczas występów na żywo). 

Turecki nadawca wystawił do muzycznej rywalizacji Sertab Erener z piosenką Everyway That I Can, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Utwór utrzymany w bardzo tureckim klimacie, ale zaśpiewany po angielsku zdobył najwięcej (167) punktów i tak oto Turcja po raz pierwszy (i dotąd jedyny) sięgnęła po zwycięstwo. Everyway That I Can musiał być kawałkiem, który śmigał nawet w polskich rozgłośniach radiowych, bo pamiętam tę melodię, choć generalnie z 2003 roku nie mam żadnych wspomnień. Pewnie puszczali w Lecie z Radiem, bo tego się u nas w domu słuchało latem. 


Po sukcesie Sertab Erener Turcja została gospodarzem 49. Konkursu. Po raz pierwszy ESC został przeprowadzony w dwóch etapach. Udział w finale mieli zapewniony reprezentanci krajów, które płaciły najwyższe składki na rzecz EBU (tzw. Wielka Czwórka: Francja, Wielka Brytania, Niemcy, Hiszpania), a także wykonawcy z dziesięciu krajów, które w roku poprzednim zajęły miejsca w TOP10. Reszta uczestników musiała zdobyć miejsce w finale poprzez udział w półfinale. Eurowizyjne koncerty odbywały się w Stambule.

Wykonawcą reprezentującym gospodarzy był zespół Athena. Wykonany przez nich utwór For Real zajął 4. miejsce. 

Również czwarte miejsce zajął trzy lata później reprezentujący Turcję podczas konkursu w Helsinkach Kenan Doğulu. Wokalista wykonał utwór Shake It Up Şekerim. Ciekawostka, bo być może nie wszyscy to wiecie - Kenan Doğulu prywatnie jest mężem Beren Saat, aktorski znanej chociażby z Grzechu Fatmagul. A co do samego konkursu, pan Doğulu został pokonany m.in. przez słynną Wierkę Serdiuczkę z Ukrainy. 


Lata 2007 - 2010 można uznać za tłuste, jeśli chodzi o wyniki Turcji na Eurowizji. Rok po udanym występie Kenana Doğulu miejsce w TOP10 (konkretnie 7. lokata) wywalczyła w Belgradzie rockowa grupa Mor ve Ötesi z naprawdę świetnie wykonaną piosenką Deli


W 2009 roku w Moskwie 4. miejsce zajęła Hadise z piosenką Düm tek tek.


Z kolei w 2010 roku, podczas organizowanego w Oslo 55. Konkursu Piosenki Eurowizji, turecka grupa maNga dosłownie otarła się o zwycięstwo. Najpierw zespół zajął 1. miejsce w swoim półfinale, a w finałowym koncercie maNga z utworem We Could Be The Same przegrała jedynie z reprezentującą Niemcy Leną Meyer-Landrut i jej hitem Satellite. Dodam jeszcze, że w 2010 roku Polskę reprezentował Marcin Mroziński, którego występ oceniam jako najbardziej żenujący spośród wszystkich naszych eurowizyjnych niewypałów. 


W 2011 roku Turkom powinęła się noga. Piosenka Live It Up w wykonaniu grupy Yüksek Sadakat zajęła 13. miejsce w swoim półfinale i tym samym nie zakwalifikowała się do finału. Może to i lepiej, bo na scenie, oprócz gry samych muzyków zespołu, działy się dziwne rzeczy. 


Ostatnim jak dotąd reprezentantem Turcji na Eurowizji był Can Bonomo. Przebrany za marynarza charyzmatyczny wokalista wykonał na scenie w Baku utwór Love Me Back i ostatecznie zajął 7. miejsce w finale rozgrywanego w 2012 roku 57. Konkursu Piosenki Eurowizji. 


Od 2013 roku żaden wykonawca w barwach Turcji nie pojawił się na eurowizyjnej scenie. Oficjalnym powodem wycofania się z konkursu było niezadowolenie tureckiego nadawcy publicznego, czyli dobrze nam znanej stacji TRT, wobec zmian w regulaminie konkursu, wedle których wprowadzono zasadę głosowania 50:50 (połowa głosów to głosy jury, druga połowa to głosy widzów), a także automatyczną kwalifikację do finału państw tzw. Wielkiej Piątki (kraje, których nadawcy publiczni płacą najwyższe składki na rzecz EBU; do 2011 była to Wielka Czwórka, w składzie: Hiszpania, Wielka Brytania, Niemcy i Francja, natomiast w 2011 roku dołączono do tego grona Włochy - po 12-letniej przerwie). 

Choć już od kilku lat Turcja nie bierze udziału w ESC, w latach 2016 i 2019 na eurowizyjnej scenie mogliśmy zobaczyć Turka. W barwach San Marino dwukrotnie wystąpił Serhat (Ahmet Serhat Hacıpaşalıoğlu) - turecki piosenkarz, producent muzyczny, prezenter telewizyjny (prowadził w TRT program Riziko! - turecką wersję teleturnieju Jeopardy, za co dostał nawet 2 Złote Motyle: dla najlepszego prowadzącego i za najlepszy teleturniej; w Polsce też mieliśmy własną wersję tego teleturnieju - pod nazwą Va Banque) i... dentysta (ukończył studia na Uniwersytecie Stambulskim na Wydziale Dentystycznym). 

W 2016 roku, podczas organizowanego w Sztokholmie 61. Konkursu Piosenki Eurowizji Serhat zaprezentował utwór I Didn't Know, który można określić jako Leonard Cohen w klubie disco. Piosenka niestety nie weszła do finałowego koncertu, zajmując 12. miejsce w swoim półfinale. 


Trochę lepiej Serhatowi powiodło się trzy lata później. Piosenkarz, ponownie w barwach San Marino, powrócił w 2019 na ESC i wykonał w Tel Awiwie utwór Say Na Na Na. W swoim półfinale piosenka zajęła 8. miejsce, a w finale Serhat zajął ostatecznie 19. lokatę. 


Inną ciekawą sprawą jest fakt, że po tym, jak TRT przestała wysyłać reprezentantów na Konkurs Piosenki Eurowizji, Międzynarodowa Organizacja Kultury Tureckiej Türksoy i telewizja TMB zaczęły organizować tzw. Turkowizję - konkurs wzorowany na Eurowizji, lecz z udziałem wykonawców z  państw i regionów zamieszkiwanych przez ludność pochodzenia tureckiego lub też posługującą się językami tureckimi. Ale jak to z podróbkami bywa, Turkowizji daleko do sławy swojego pierwowzoru.

W tym tekście przedstawiłam wam jedynie część tureckich występów z Eurowizji. Było ich ogółem 34. Moją ulubioną turecką piosenką z ESC zdecydowanie można nazwać Deli w wykonaniu Mor ve Ötesi, ponieważ jest to najbliższe temu, czego słucham na co dzień, a wokalista ma kawał dźwięcznego głosu. Być może doczekamy kiedyś czasów, kiedy Turcja zrobi wielki comeback na eurowizyjną scenę... Kim bilir? 

Informacje do tego tekstu znalazłam dzięki uprzejmości Cioci Wikipedii, a także na stronie eurowizja.org

Bonus - kilka moich ulubionych eurowizyjnych występów z innych krajów 

KEiiNO - Spirit In The Sky (Tel Awiw 2019)

Piosenka, która na początku nie zrobiła na mnie wrażenia, ale potem stwierdziłam, że jest bardzo fajna do słuchania i ma w sobie "to coś". Norwegowie zostali ograbieni ze zwycięstwa przez jurorów, którzy przyznali im zaledwie 40 głosów, podczas gdy zespół zajął 1. miejsce w głosowaniu widzów. Wielka szkoda, że ten charakterystyczny i wpadający w ucho kawałek musiał ustąpić miejsca nudnemu utworowi à la wczesny Coldplay (opinia, nie fakt). 


Elina Born & Stig Rästa - Goodbye To Yesterday (Wiedeń 2015)

Estoński duet podbił moje serce i choć w 2015 roku najbardziej kibicowałam mojemu ulubieńcowi ze Szwecji, to do Goodbye To Yesterday wciąż mam ogromny sentyment. Występ Eliny Born i Stiga Rästy był wśród tradycyjnego eurowizyjnego jarmarku powiewem normalności i autentyczności. Lubię do tego wracać. 


Dmitry Koldun - Work Your Magic (Helsinki 2007)

Pamiętam ten numer, jakby to było wczoraj. Głównie przez śnieżnobiały uśmiech reprezentanta Białorusi, który - w kontraście do czarnych ciuchów i odcienia skóry jak po miesiącu leżenia na słońcu w Egipcie - mógłby posłużyć za awaryjne oświetlenie, w razie gdyby nagle odcięli prąd. 


Lordi - Hard Rock Hallelujah (Ateny 2006) 

Tego zespołu chyba nie trzeba przedstawiać. Lordi zrobili największego pranka w historii Eurowizji. 


Lindita - World (Kijów 2017) 

Reprezentantka Albanii zaśpiewała moim zdaniem bardzo ciekawy, choć niezbyt łatwy utwór. Ale przede wszystkim pochwaliła się Europie potężnym głosem. Niestety nie zakwalifikowała się do finału. 


Sunstroke Project - Hey Mamma (Kijów 2017) 

Pod względem ogólnych walorów rozrywkowych to było moim zdaniem najlepsze wykonanie w finale Eurowizji 2017. Słynny Epic Sax Guy i jego koledzy z mołdawskiej grupy Sunstroke Project powrócili po siedmiu latach na ESC (w 2010 występowali wraz z wokalistką Olią Tira, a najbardziej rozpoznawalną postacią stał się saksofonista grupy, który dosłownie stał się memem) i zrobili rzetelne show, a i sama piosenka naprawdę pod nóżkę. 


Mogłoby być tego jeszcze więcej, ale już i tak dużo tu upchnęłam. A jakie są Wasze ulubione piosenki z Eurowizji? Których zwycięzców nie znosicie i najchętniej odebralibyście im statuetkę? I jak Wam się podobają tureckie propozycje? Czekam na komentarze :) 

PS Doszły mnie słuchy, że pan Artur Orzech, którego komentarze od wieków ubarwiały nam eurowizyjne koncerty, a który w ostatnim czasie pożegnał się z państwówką, założył własny kanał na YT i ma plany komentowania tegorocznego ESC. Wklejam tu link do tego kanału - przekonamy się, jak sytuacja się rozwinie. LINK TUTAJ.

12 komentarzy:

  1. Wiśnia, gratuluję cierpliwości w przedzieraniu się przez eurowizyjną historię Turcji. Ja z tureckich reprezentantów pamiętam oczywiście "Dinle", które jest w ścisłej czołówce moich eurowizyjnych hitów. Doskonale pamiętam też "Everyway That I Can" - oglądałam wtedy całą Eurowizję i po tym występie z całą pewnością stwierdziłam, że Turcja wygra (to były moje złote lata typowania zwycięzców). Z późniejszych reprezentantów kojarzę jakiś rockowy zespół - narobił dużo szumu, ale to nie był przebój na miarę Lordi.
    Fajnie, że przypomniałaś Sunstroke Project - to był przecież naprawdę świetny występ, a czy ktoś go dziś pamięta? Ja na pewno nie, nie byłabym w stanie zanucić tej piosenki.
    Wśród moich hitów z Eurowizji jest "Molitva" z Serbii (i tu się chyba nie zgadzamy), a także Eimear Queen z Irlandii z bardzo subtelnym utworem "The Voice" (to jeszcze z lat dziewięćdziesiątych). Podzielam sympatię do Lordi - bardzo im wtedy kibicowałam, a ich zwycięstwo było fajnym oddechem w kiczowatym popie.
    To jeszcze słowo na koniec o zwycięzcach, których nie znoszę - była taki pani z Łotwy, co przebierała się na scenie, podśpiewując "I Wanna". Nie mam pojęcia, jakim cudem wygrała, bo piosenka była tragicznie banalna i słaba. A, i jeszcze w jakimś podsumowaniu widziałam zwycięzcę z lat osiemdziesiątych z Jugosławii. Tam z kolei refren brzmiał mniej więcej: "rock me baby nanananana" i tak w kółko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No witam serdecznie :) Przyznam, że sporo czasu mi zajęło opracowywanie tego zbioru piosenek, choć to i tak tylko część występów - pisanie o wszystkich byłoby już lekką przesadą :) Pamiętam, że lubisz "Dinle", nie mogło tej piosenki zabraknąć.
      "Hey Mamma" Sunstroke Project to był tak zabawny numer, a jednocześnie fajnie opracowany i wcale nie żenujący, jak to nieraz na Eurowizji bywa. Pamiętam, że im kibicowałam mocno i w głosowaniu widzów mieli całkiem dużo tych punktów, no ale wiadomo, że sędziowie wypaczają wyniki ogólne.
      Prawda, że nie lubię "Molitvy" ;) A tamta Łotyszka od "I wanna" sprowadziła do Rygi Ich Troje i właśnie Sertab Erener, więc tyle dobrego zrobiła :) Jeszcze mi się przypomniała Rusłana z Ukrainy, co zrobiła niezłe show na scenie, ale jak to mówi jedna z moich Czytelniczek na fanpeju, Ukraina to zawsze coś odjebie ;)
      Ogólnie sporo było takich mega dziwnych występów, które zapisały się w historii konkursu, choć nie były dobrymi piosenkami.

      Usuń
  2. witam serdecznie :) czy oglądałaś serial Emanet z aktorem, który przez wszystkie odcinki ma jedną grożną minę ? jeżeli tak, to będzie jakiś post na ten temat, ze smiesznymi memami? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już nie liczę, ile razy ktoś mnie spytał i ten serial :D Otóż nie oglądałam, bo to dzienny tasiemiec, a u mnie jest krucho z czasem na to wszystko. Mam to jednak gdzieś w planach na lato, może wtedy udałoby mi się uszczknąć parę odcinków ;)

      Usuń
    2. Polecam, bo ten serial to gotowy materiał na post. Co prawda odcinków ma sporo, ale w streszczeniu mogę tylko powiedzieć, że główny aktor ma problem z agresją, więc rozwala wszystko po rodze, sciany, sklanki i swoje dłonie, natomiast aktora pierwsza palnowa ma pecha - a to ktoś ją puknie samochodem, a to ktoś do niej strzeli, a ktoś chce ją otruć, gotowa historia do memów. czekam na twój sarkastyczny post na temat tego serialu :)

      Usuń
  3. Na ESC uwielbiam piosenki z Bałkanów (zwłaszcza Albanii) i krajów bliskowschodnich, w tym także Turcji, mimo że nie wszystko, co Turcy wysyłali, było dobre i ciekawe. Tajemnicą poliszynela jest, że prawdziwą przyczyną wycofania się Turcji z konkursu są poglądy Prezydenta Erdogana na obecność w nim elementów LGBT. I jeszcze jedno: uwielbiam piosenke "Legenda", która reprezentowała Polskę w 2010 i występ skopany przez dziwaczne show nie zmienia tego. Dla mnie to nasza najlepsza piosenka na Eurowizji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak powiem szczerze, że nie kupuję tej gadki, że Turcja akurat przez te zasady się wycofała. Jakoś wszyscy inni to zaakceptowali, a oni dalej nie biorą udziału. Obstawiałam właśnie ten motyw obyczajowy - co się działo w tym roku to ledwo przeszło u nas, a co dopiero tam.

      Usuń
  4. Pamiętam to zwycięstwo z 2003 r. Jedna z pierwszych dokładnie i bardziej świadomie obejrzanych przeze mnie Eurowizji. Choć eurowizyjne konkursy oglądam też trochę nie na poważnie. :) Najmocniej kojarzonym przeze mnie tureckim wokalistą jest Tarkan. Zresztą chyba tak ma większość osób w Polsce. Simarik to był swego czasu dość duży hit. Zresztą jest to chyba jak dotąd jedyny turecki muzyk i utwór odtworzony w programie Twoja twarz brzmi znajomo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, pamiętam czasy, kiedy puszczali "Kiss, kiss" w "Lecie z Radiem" :D

      Usuń
  5. Na yt można znaleźć występ z show TTBZ odtwarzający jedno z wykonań koncertowych tej piosenki. W Tarkana wcielał się Stefano Terrazzino. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oglądałam tę edycję i kibicowałam Stefanowi, ale ni cholery nie pamiętałam, że przebierał się za Tarkana :D właśnie sobie to odnalazłam, no i nieźle sobie poradził

      Usuń
  6. Jednak śpiewanie po turecku to nie to samo co we własnym języku czy nawet po angielsku, a wypadło fajnie. Też mu wtedy kibicowałam. Był jednym z największych zaskoczeń tamtej edycji. Bardzo się cieszyłam, że wygrał cały program. Mega zdolny facet. Że genialnie tańczy to wiadomo, w końcu Mistrzem Europy i finalistą Mistrzostw Świata nie został z przypadku. :) A do tego daje radę i wokalnie i aktorsko.

    OdpowiedzUsuń

Chcesz podzielić się swoją opinią? Nie zgadzasz się z moją? Śmiało! Napisz komentarz :)

Copyright © Wiśnia w multiwersum seriali , Blogger