×

Üç Kuruş - Trzy Kurusze

Po znakomitym İçerde i podobno jeszcze lepszym Çukur (piszę "podobno", gdyż nie oglądałam Çukur, aczkolwiek zdaniem wielu osób jest to wybitnie dobra produkcja telewizyjna) wytwórnia Ay Yapım powróciła na stambulskie uliczki do świata lokalnych porachunków. Czy Üç Kuruş powtórzy sukces swoich poprzedników i powali nas swoją fabułą? Przyjrzyjmy się temu, jak wypadają pierwsze odcinki jesiennej nowości stacji Show TV. Emocji na pewno nie zabraknie. 

Komentator w TV: Do skoku przygotowuje się teraz nasz skoczek, Adam Miłosz.
- To jest Miłosz?!
- A co, może Baron Cygański?

dialog Ferdka i Edzia, odc. 88, Korzenie

Üç Kuruş, odc. 2, mat. promocyjne, Ay Yapım dla Show TV

Obejrzanych odcinków

4 (na 5 wyemitowanych w tureckiej tv w momencie pisania tekstu)

Dramatis personae

Kartal - charyzmatyczny przywódca społeczności romskiej w jednej z dzielnic Stambułu

Efe - zafiksowany na punkcie dorwania Kartala policjant 

İrfan / Ferhan - knajpowy grajek i seryjny morderca

Bahar - spikuje się z Kartalem, żeby zrobić swojemu staremu na złość

Leyla - siostra Kartala, inteligentna i najbardziej światowa z rodziny, dość szybko zapoznaje się z Efe

Neriman - ciotka Kartala, autorytet wśród społeczności i nestorka rodu

Şahin - brat Kartala i Leyli, mega dziwny typ

Oktay - ojciec Kartala, zabija smutki w butelce wódki

Nezih - ojciec Bahar, ważna osobistość w przestępczym światku

O czym to w ogóle jest?

Jedzie pociąg z daleka, a ulicą mkną dwa samochody. W jednym z nich ktoś rozkręca muzykę na full, a bryka rozświetlona jest niczym choinka przed pałacem prezydenckim. Mało ekscytujący pościg kończy się tym, że kierowca samochodu, który jechał z przodu, zostaje zaszlachtowany przez kierowcę fancy samochodu, który jechał za nim. Dość szybko wyjaśnia nam się tajemnica tytułu - morderca rzuca na ciało zamordowanego człowieka trzy kurusze (tureckie odpowiedniki naszych groszy).

Na drugi dzień lądujemy w jakiejś dzielnicy romskiej, w której odbywają się przedweselne tańce na ulicy. Panna młoda już prawie się rozmyśla, bo jakaś tam jej zachciewajka nie zostaje spełniona, ale nagle pojawia się ON. Na platformie przypominającej statek z tronem na rufie przywożą Kartala - mężczyznę, który jest tu niemalże królem. Na widok "statku" i Kartala panna młoda odwołuje swoje rozmyślenie, pan młody oddycha z ulgą, wszyscy się cieszą i tańce trwają dalej. 

Wieczorem poznajemy drugiego głównego bohatera - komisarza Efe, który wraz z kolegami robi nalot na nielegalne kasyno, będące biznesem Kartala. Policjanci zgarniają paru łebków, Kartala również, ale ludzie naszego barona cygańskiego są wobec niego tak lojalni, że biorą wszystkie winy na siebie. Efe jest wściekły, że znów nie udało mu się zdobyć dowodów na tyle mocnych, żeby w końcu dopaść Kartala. 

Przenosimy się na ulice miasta i znów widzimy tę czarną wołgę z początku odcinka. Wygląda na to, że jej właściciel chałturzy, grając na sazie do kotleta w jakiejś knajpie. 

W międzyczasie pewien poważny biznesmen (i pewnie jakiś kolejny gangus) wysyła swoich goryli po młodego zdolnego informatyka, który jest z otoczenia Kartala. Konyali dostaje zadanie, żeby coś zrobić w komputerze u tamtego typa, no i chłopak wykonuje polecenie, przy okazji wywijając mu numer, o którym stary przekona się ciut później. 

W każdym razie na osiedlu wesele trwa dalej. Znowu tańczą, znowu grają, znowu jest wesoło. Orkiestra grać, kurwa mać! No na serio, tylko Maryli Rodowicz z gitarą tam brakuje. Efe obserwuje to wydarzenie towarzyskie, stojąc gdzieś z boku, aż podchodzi do niego pewna ładna pani. Leyla nie przypomina reszty uczestniczek imprezy, aczkolwiek wydaje się blisko związana z tymi ludźmi. Zabawę przerywa pojawienie się ludzi tamtego gangusa, u którego wcześniej był Konyali. Wywiązuje się bitka. Ale atmosfera psuje się dopiero wtedy, gdy wpadają dzieciaki i oznajmiają, że znalazły trupa. Na miejsce zbrodni udaje się zarówno Kartal, jak i Efe, a za nimi podąża... literalnie całe osiedle. 

Wkrótce do domu zmarłego schodzą się żałobnicy, Efe zaś idzie do swojego starszego kolegi policjanta z flaszką, którą obaj obalają - nie wiedząc przy tym, że to ich ostatnie wspólne nocne drinkowanie. A morderca dokonuje kolejnego aktu zabójstwa.

Niedługo po tym sam Kartal omal nie zostaje zabity przez naszego seryjniaka. Ten jednak nie dokonuje swojego dzieła, a Kartala odnajdują policjanci. Pościg za zabójcą kończy się tragicznie - policjant, z którym Efe jeszcze niedawno pił rakı na balkonie, zostaje śmiertelnie postrzelony, z czym Efe nie może się pogodzić. Z kolei Kartala zabierają do szpitala, gdzie oczywiście udaje mu się szybko wylizać. 

Wkrótce sprawa mordercy staje się powodem, dla którego Kartal i Efe będą musieli zawiązać coś w rodzaju osobliwego sojuszu. Dochodzą także kwestie romantyczne - Efe i Leyla lecą na siebie, jak dwa jesienne liście na ziemię, a Kartal wykazuje się, pomagając w potrzebie córce znanego gangusa - Bahar. 

Ocena ogólna

Nie przypominam sobie, by Uraz Kaygılaroğlu odgrywał kiedykolwiek większą rolę w Dizilandzie. Niby widywałam go to tu, to tam, ale właściwie nigdy nie miałam przyjemności oglądania go w poważnej, pierwszoplanowej roli w telewizyjnym dramacie. A to aktor z takim potencjałem, że aż żal, że tak naprawdę dopiero teraz daje nam się odkryć w pełnej krasie. W Üç Kuruş jest świetny - Kartal w jego wykonaniu ma i tupet, i wdzięk. Z jednej strony jest nieobliczalny i niebezpieczny. Z drugiej - komiczny i przerysowany. Czasem wkurza, czasem rozczula. A do tego wygląda po prostu zajebiście, mówię to nieironicznie. Jego włosy w kolorze jajecznicy były głównym powodem, dla którego zaczęłam oglądać ten serial. Mam słabość do takich postaci. Kartal przypomina mi w pewnym sensie Małpiszona z A Korean Odyssey - absolutnie uwielbiam to, jak ten bohater wygląda - nie dlatego, że jest turbo przystojny, tylko dlatego, że ma powalający, ekstrawagancki styl, a grający go aktor jest w tej ekstrawagancji absolutnie naturalny. Kocham Kartala od pierwszego wejrzenia - to w tej chwili mój ulubiony bohater tureckiego serialu, absolutnie!

Po drugiej stronie barykady stoi Efe i w sumie jest to mój drugi absolutny crush w tym serialu (zaskakuje mnie to doskonałe męskie combo xD). Ekin Koç, dawno przeze mnie niewidziany, nawet w tej kitce wygląda dobrze. Podoba mi się też sam charakter Efe, jego idealizm, poczucie sprawiedliwości, nieustępliwość. I trzeba przyznać, że ścierające się charaktery głównych bohaterów zawsze dodają pikanterii - nie inaczej jest w przypadku Üç Kuruş. Kartal i Efe są gwiazdorami swoich poletek, a gdy muszą zawiązać swego rodzaju sojusz, nie jeden raz dochodzi między nimi niemal do eksplozji. Ale wspólna "misja" okazuje się dobrym spoiwem. Ogląda się to bardzo dobrze - lepiej, niż jakiekolwiek romansidło. 

Mam też pewną słabość do Nesrin Cavadzade. Aktorka ta wyjątkowo zaimponowała mi swoją rolą w Etosie. Cieszę się wielce, że po zakończeniu jej wątku w Yasak Elma możemy ją oglądać w kolejnym projekcie telewizyjnym - tym razem nieco ambitniejszym. 

Niewątpliwym atutem Trzech Kuruszy jest ścieżka dźwiękowa, która bardzo mocno podkreśla charakter miejsca akcji i znakomicie buduje klimat. To nie jest zbiór hitów z radia, tylko muzyka spajająca się z fabułą w jedną kompozycję. Brzmi naprawdę dobrze, wielbiciele takich dźwięków będą ukontentowani. No a poza tym... Toygar Işıklı - muszę coś jeszcze dodawać?

Ciekawe jest również to, że oprócz oczywistych wątków typu kryminał, sensacja, romans, fabuła Trzech Kuruszy zwraca nam delikatnie uwagę na to, jak często osoby o innym pochodzeniu etnicznym spotykają się z przejawami dyskryminacji, nie narzucając przy tym jednostronnej narracji, że "my jesteśmy dobrzy, a tamci źli" - każdy ma swoje za uszami, każdy chce przetrwać, każdy chce, żeby jego było na wierzchu, każdy chce sprawiedliwości, ale takiej, jak z Samych swoich - sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie. Wypada to wszystko dość życiowo jak na serial. Zwłaszcza że bohaterowie przeklinają na maksa i dialogi nie brzmią jak wyjęte z jakiejś powieści dla delikatnych. 

Do tego barwność tego romskiego osiedla i jego mieszkańców jest oszałamiająca. Wystrój wnętrza w domu rodziny Kartala przypomniał mi, że we wsi położonej obok mojej był kiedyś (nie wiem, jak jest teraz) taki salon meblowy, o którym ludzie mówili, że to sklep z meblami dla "bogatych Cyganów". Raz tam nawet byłam i te meble były wypisz wymaluj jak te w domostwie bohaterów Üç Kuruş. Bogato zdobione, ociekające złoceniami, mieniące się wieloma jaskrawymi kolorami i fakturami. Można było dostać oczopląsu. A jednocześnie ceny tych mebli zwalały z nóg. Coś więc jednak musiało być w tym, co mówiono o tym przybytku. 

Nie wiem, co na temat Üç Kuruş twierdzą widzowie, którzy oglądali wcześniej Çukur. Porównania tych dwóch produkcji wydają mi się naturalne, skoro to ta sama wytwórnia, stacja telewizyjna, część twórców i obsady. Ja, jako osoba, która nie oglądała Çukur, zaczynam przygodę z Kuruszami z czystą kartą i na ten moment naprawdę mi się ten serial podoba. Historia rozwija się spokojnym tempem, ale bez zamulania, bohaterowie są żywi i charyzmatyczni, no i czuć, że coś się tu naprawdę dzieje. Intryga kryminalna jest moim zdaniem przyzwoita - wątek mordercy, pozostawiającego na miejscu zbrodni swój znak rozpoznawczy, oraz zawiązywanie niecodziennych sojuszy w celu schwytania groźnego przestępcy nie jest czymś odkrywczym, ale i tak ogląda się go z przyjemnością. Jest świetna chemia między bohaterami, szczypta humoru i brak tego wyidealizowanego świata rodem z komedii romantycznych. Jestem na tak i czekam na rozwój wydarzeń w tej produkcji. 

10 komentarzy:

  1. I w ten oto sposób zostałam zachęcona do obejrzenia pierwszych odcinków tego serialu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, jak ja dawno nie oglądałam nic tureckiego, ale skoro Wiśnia zachęca, to może się przełamię.
    Na razie siedzę w koreańskich dramach, dopiero co skończyłam Kill me heal me. Koniecznie to obejrzyj, zdrowa porcja śmiechu gwarantowana na te krótkie, ponure dni, a Ji sung zarywający do Park Seo-joona to widok, którego nie da się zapomnieć:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie Kurusze są mega fajne - jak na razie, bo wiadomo, że w Turcji czasem przekombinować potrafią. Ci dwaj główni bohaterowie są świetni, tu nawet wątków romansowych nie potrzeba, żeby było ciekawie ;)
      "Kill me, heal me" już mi polecało kilka osób. Być może kiedyś zacznę ;)

      Usuń
  3. Czy jest jakakolwiek możliwośc, że serial będzie z tłumaczeniem pl? Wtedy byłabym w niebie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę o wiadomość prywatną via facebook albo e-mail, pokieruję na właściwe miejsce :)

      Usuń
    2. Podałabyś swojego maila lub fb? Bardzo mi zależy na tym tłumaczeniu <3

      Usuń
  4. Super serial obsada mega i ten śmiech Kartala👍👍👍

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo poplątane losy bohaterów, wszyscy z ranami z dzieciństwa ... Jak przetrwać ??? W tym serialu współczuje się nawet tym co zabijają ...Mój system wartości ROZWALONY !!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie obejrzałam w długi weekend wszystkie 28 odcinków pod rząd, z przerwami na sen i wyjście do kuchni po kolejną herbatę, serial super, nie mogłam się oderwać, chemia między Leylą i Efe całkiem przekonująca, pod koniec tylko mnie zaczęły denerwować te płaczliwe sceny, wspominania, wybacz ojcze, wybacz synu itp, ale w sumie serial na plus, no i uwielbiam happyendy; a wszystko przez krótki filmik na youtubie z Leylą i Efe, zaintrygował mnie i jak tylko dowiedziałam się co to za serial i zaczęłam go oglądać, to już nie mogłam się oderwać; polecam

    OdpowiedzUsuń

Chcesz podzielić się swoją opinią? Nie zgadzasz się z moją? Śmiało! Napisz komentarz :)

Copyright © Wiśnia w multiwersum seriali , Blogger