×

Muzykanci z Turcji #5 Mor ve Ötesi

Niespodziewanie dla mnie samej na blog powracają Muzykanci z Turcji, czyli cykl poświęcony tureckim wykonawcom muzyki rozrywkowej. Dziś jego bohaterami będą Mor ve Ötesi - zespół, który w 2008 roku reprezentował Turcję na organizowanym w Belgradzie 53. Konkursie Piosenki Eurowizji. A w roku bieżącym ukazał się ich nowy album, który od pierwszego wysłuchania podbił moje serce. Zapraszam zatem na krótką muzyczną podróż. 


Doszłam ostatnio do wniosku, że muzyka rockowa mnie nudzi, zwłaszcza ta w wydaniu zachodnim. Odbiłam się od paru wykonawców, których niegdyś lubiłam, nie interesują mnie rockowe playlisty na Spotify, a jak już mam ochotę posłuchać czegoś mocniejszego, to są to stare przeboje, bo nowości wydają mi się tak oklepane pod względem melodii i brzdękania na gitarach, że sama nie wiem, czy bardziej chce mi się ziewnąć, czy rzygnąć. Ale...

... bezpiecznym schronieniem dla resztek mojej miłości do tego gatunku stała się dla mnie Turcja. Bo turecki rock ma "to coś", nie tylko typowe brzmienie gitar, basówek czy perkusji. Tureckie zespoły mają do zaoferowania swoim słuchaczom coś niby znanego, ale przy tym mega świeżego. Nazwałabym to przepływającą swobodnie między nutami melancholię. Oprócz tego mamy tu wyjątkowe brzmienie języka tureckiego z kompletem moich ulubionych głosek oraz charakterystyczne wokalne zawijasy. Tego nie znalazłam nigdzie indziej. 

Od dłuższego czasu podobała mi się piosenka Deli - utwór, który zajął 7. miejsce na Konkursie Piosenki Eurowizji w 2008 roku - i słuchałam jej bardzo często, aczkolwiek nie sprawiło to, że zaczęłam się interesować twórczością zespołu, który ją stworzył. 


Ale jakiś miesiąc temu algorytmy Spotify poleciły mi album Sirenler. I przepadłam. Zanim jednak opiszę wam dokładnie ten wspaniały album, rzucę garść informacji o zespole. 

Mor ve Ötesi wzięli swoją nazwę z gry słów, które połączone w jedno tworzą wyraz ultrafiolet (mor - fiolet, ötesi - poza/ponad, morötesi - ultrafiolet). Zespół powstał w 1995 roku, a w pierwszym składzie grali Harun Tekin, Alper Tekin, Derin Esmer i Kerem Kabadayı. Obecnie grupę tworzą Harun Tekin (główny wokal i gitara rytmiczna), Kerem Özyeğen (gitara prowadząca i wokal wspierający), Burak Güven (gitara basowa i wokal wspierający) oraz Kerem Kabadayı (perkusja). Mor ve Ötesi wydali 9 albumów studyjnych, a także album koncertowy z udziałem orkiestry symfonicznej oraz single. 

Syreny

Ostatni album studyjny, czyli wspomniany przeze mnie nieco wyżej krążek Sirenler, ukazał się w styczniu tego roku. Jest to pierwszy od dziesięciu lat studyjniak Mor ve Ötesi. Koncept krążka to przenikanie czasów przeszłego, teraźniejszego i przyszłego, co ma swoje odzwierciedlenie nie tylko w warstwie lirycznej piosenek, ale i w szacie graficznej albumu. Każdy z czasów reprezentowany jest przez jeden z trzech kolorów. Błękit symbolizuje przeszłość. Czerwień teraźniejszość. Zaś powstały w wyniku połączenia tych dwóch kolorów fiolet - przyszłość. Okładkowa grafika to dwa nałożone na siebie obrazy - sylwetki muzyków grupy w kolorze czerwonym oraz morska fauna z postacią tytułowej syreny w kolorze niebieskim. Ta trójbarwna i trójczasowa struktura płyty odpowiada rozmaitym emocjom i nastrojom, jakie towarzyszyły zespołowi w ciągu ostatnich lat. 

Album ma własną stronę internetową, która przyjemnie zaskakuje minimalistyczną formą. Nie ma na niej nic prócz nazwy i logo zespołu oraz dwóch cytatów, które są wskazówkami do zrozumienia konceptu krążka i jego tytułu. Żadnego merchu, żadnych odnośników do teledysków, żadnej rozbuchanej promocji. Po lewej stronie znajdują się wersety z Pieśni XII Odysei Homera (pieśń syren, której treść próbuje w swoim opowiadaniu przekazać słuchaczom Odyseusz), natomiast po prawej mamy część króciutkiego dzieła Franza Kafki pt. Milczenie Syren, które odnosi się do przytaczanego obok fragmentu homerowskiego eposu. Jak tłumaczyli na antenie Açık Radyo Harun Tekin i Kerem Kabadayi, nadając albumowi tytuł Sirenler, zespół chciał połączyć te dwa teksty w jedną koncepcję. 

Przytaczane na stronie wersety z Odysei brzmią w języku polskim następująco: 

- w przekładzie Lucjana Siemieńskiego, XIX-wiecznego poety) 
Zbliż się, chlubo Achiwów, Odysie z Itaki! / Zbliż do lądu! Posłuchaj, jak śpiewamy cudnie! / Nikt tu jeszcze na czarnym nie przemknął się sudnie, / Żeby się nie zatrzymał na dźwięk naszych pieni; / Owszem, wszyscy śpiewaniem tym rozweseleni, / Oświeceni mądrością płyną sobie daléj. / Wiemy, co niegdyś Grecy, Trojanie doznali / Nieszczęść, z bogów naprawy, na Ilionu polach, / Wiemy o wszystkich ziemskich dolach i niedolach. 
- w przekładzie Jana Parandowskiego 
Chodź do nas, słynący z wielu opowieści Odyssie, wielka chwało Achajów, zatrzymaj statek, byś mógł słuchać naszego głosu. Nikt bowiem tu nie przepłynie na czarnym okręcie, póki z naszych ust nie posłyszy słodkobrzmiącej pieśni. A kto się nią nacieszy, odjeżdża mądrzejszy, bo wszystko wiemy – i co z woli bogów wycierpieli Argiwi na równinie trojańskiej, i co się dzieje na całej ziemi żywiącej rzesze
Śpiew syren ma uwodzicielski ton, któremu trudno się oprzeć, którego chce się słuchać bez końca. One same zaś posiadły wiedzę tak wielką, iż obiecują żeglarzom oświecenie nią. Jednak ten ich piękny śpiew, choć "słodkobrzmiący", sprowadza śmierć na każdego, kto go usłyszy. 

Odyseusz był ciekaw śpiewu syren. By jednak pozbyć się obaw o własne życie, odpowiednio się na tę okoliczność zabezpieczył. Posłuchawszy rad bogini Kirke, polecił załodze statku zatkać uszy woskiem, z kolei siebie kazał przywiązać do masztu mocnymi łańcuchami. Po powrocie z wyprawy relacjonuje spotkanie z mitycznymi morskimi demonami. Sam wpierw oczarowany śpiewem syren, stara się w podobny sposób oczarować swoją opowieścią Feaków. A całością dzieła, w którym znajduje się ów fragment, oczarowuje nas - czytelników - Homer. 

Swoją drogą, abstrahując od kontekstu, te dwa różniące się od siebie tłumaczenia tego samego tekstu źródłowego są doskonałym przykładem potwierdzającym słowa Artura Andrusa (wypowiedziane bardziej żartem, niż serio), według którego tłumaczenie może być albo ładne, albo dokładne. W tym wypadku tłumaczenie Siemieńskiego ma piękniejszą formę - jest bowiem napisane trzynastozgłoskowcem. Z kolei tłumaczenie Parandowskiego, napisane prozą, przez wielu uznawane jest za najlepsze. Ale to tak na marginesie.

Z kolei według drugiego przytaczanego na stronie albumu fragment, pochodzącego z Milczenia syren Franza Kafki, jeszcze straszliwsze od śpiewu syren jest ich milczenie. W języku polskim (według wersji ze zbioru Okno na ulicę i inne miniatury w tłumaczeniu Romana Karsta i Alfreda Kowalkowskiego) brzmi to następująco: 
Ale syreny mają jeszcze straszniejszą broń od śpiewu, a mianowicie milczenie. Wprawdzie to się jeszcze nie zdarzyło, ale jest do pomyślenia, że ktoś zdołałby się uratować przed ich śpiewem, nigdy jednak przed ich milczeniem. Nic ziemskiego nie może się oprzeć uczuciu silniejszej ponad wszystko pychy, wywołanej tym, że zwyciężyło się syreny własnymi siłami. I rzeczywiście, mocarne śpiewaczki nie śpiewały, gdy przybył Odys, czy to dlatego, że myślały, iż sprostają temu przeciwnikowi samym milczeniem, czy też, że zapomniały o wszelkim śpiewie na widok błogości na na obliczu Odyseusza, który myślał tylko o wosku i łańcuchach
Kto w tym wszystkim jest syrenami, a kto Odyseuszem? Czy oczarować nas chcą sami muzycy, a może oddają komuś swój głos? 

Co było, co jest, co będzie...

Nad syrenim śpiewem i syrenim milczeniem można byłoby zastanawiać się całymi godzinami, ale przejdźmy lepiej do treści albumu Sirenler. Piosenek jest jedenaście. Każdy z trzech czasów reprezentowany jest przez trzy utwory. Do przeszłości należą Adamın DibiDünyaya Bedel oraz Linç. Do teraźniejszości - Forsa, Hazinede i Kaptan. Do przyszłości - Tünelİstiklal i Park. Mostami między czasami są z kolei piosenki Canavar (łącząca przeszłość z teraźniejszością) oraz Ağrılar (łącząca teraźniejszość z przyszłością). 

Pierwszym singlem z krążka był utwór Forsa (po naszemu - według znalezionego przeze mnie tłumaczenia - niewolnik skazany na wiosłowanie na pokładzie galery). Klip do tego klasycznie rockowego kawałka zachowuje konwencję całego albumu - ponieważ jest to piosenka z części teraźniejszej, kolorystyka teledysku to czerwień. Tekst brzmi zaczepnie i naprawdę odważnie, zważywszy na to, że podmiot liryczny wprost zwraca się do "swojego prezydenta", siebie zaś nazywa Narratorem - tym, który jeszcze nie skończył, który nie czuje się pokonany, który nie umarł i nie jest szalony, i do którego należy opowiedzenie wszystkiego. Najbardziej ujęły mnie wersy: Böyle zor olmazdı / Biraz daha mutlu olsaydın (to nie byłoby tak trudne, gdybyś był trochę szczęśliwszy). Uderzające, prawda? 


Z kolei drugi singiel to melancholijne Dünyaya Bedel, do którego teledysk nakręcono w błękicie (kolor odpowiadający czasowi przeszłemu). Próbując przetłumaczyć słowa tej piosenki, trudno było mi pozbyć się wrażenia (co zresztą podkreślają również ludzie w komentarzach), że tu podmiot liryczny mówi głosem swojej ojczyzny, która niby jest dumna ze swej samotności, a jednak wewnętrznie nieszczęśliwa, zaś jej wyjątkowa dusza warta świata nie chce tego świata poznać (Dünyaya bedel eşsiz ruhum / Dünyayı bilmek istemiyor). 


Sirenler zachwyca w wielu aspektach. Gdy słuchałam tej płyty po raz pierwszy, moją uwagę przykuły bardzo melodyjne kompozycje i pełen emocji wokal, który silnie na mnie oddziaływał - nawet mimo bariery językowej. A kiedy zagłębiłam się w kontekst dzieła i poznałam znaczenie słów poszczególnych piosenek, doceniłam ten album jeszcze bardziej. Teksty są napisane w taki sposób, że można je interpretować w dwójnasób. Albo odbierać je osobiście (jako depresyjniak znajduję w nich cząstkę siebie), albo jako manifest. Bo nie da się ukryć, że Mor ve Ötesi w wyrazisty sposób dają upust swoim niepokojom i odważnie dzielą się ze słuchaczami swoimi zastrzeżeniami co do obecnie panującej w Turcji sytuacji politycznej. 

Album wieńczy podniosły utwór pt. Park, w którym napięcie narasta z każdą sekundą. Zaangażowany wokal, w końcowej części piosenki wzmocniony przez chór, wyraża żal z powodu tragicznej przeszłości, ale jednocześnie podnosi na duchu, pokrzepia zbolałe serca. Jak udało mi się dowiedzieć, tekst nawiązuje do wydarzeń z 2013 r., kiedy to protesty przeciwko budowie centrum handlowego w miejscu parku Gezi w Stambule zapoczątkowały falę antyrządowych demonstracji (z powodu m.in. niezadowolenia z autorytarnych zapędów Recepa Tayyipa Erdoğana, cenzury mediów i dezinformacji, brutalności służb porządkowych czy pogwałcenia zasad demokracji). W wyniku starć z policją tysiące demonstrantów zostało rannych, były również ofiary śmiertelne (nie podaję konkretnej liczby ofiar, ponieważ na każdej odwiedzonej przeze mnie stronie pojawiała się inna). 


Tekst piosenki już nawet bez pełnego zrozumienia kontekstu wydawał mi się mocny i uderzył w moje czułe punkty, natomiast świadomość tego, o czym tak naprawdę śpiewa Harun Tekin, sprawiła, że utwór ten uznaję za hymn - hymn ludzi wrażliwych, wolnych, odważnych, niedających zatkać sobie ust politykom. Park to dramatyczny, ale nie przedramatyzowany finał całego albumu. Słowa refrenu dają nadzieję i zostawiają słuchaczy w poczuciu, że to, co złe, przeminie. 

Adını bilmesem de kardeşsin 
Biz neye söz vermiştik?  
Yüzümü gördüğünde gül artık 
Biz bir kâbusu yendik 
(...)  
Adını bilmesem de kardeştik 
Biz neye söz vermiştik? 
Parka gittiğinde gül artık 
Biz bir kâbusu yendik, yendik, yendik 

Chociaż nie znam twojego imienia, jesteś moim bratem
Co sobie obiecaliśmy?
Uśmiechnij się, gdy zobaczysz moją twarz
Pokonaliśmy koszmar
(...)
Chociaż nie znam twojego imienia, byliśmy braćmi
Co sobie obiecaliśmy?
Uśmiechnij się, gdy pójdziesz do parku
Pokonaliśmy koszmar, pokonaliśmy, pokonaliśmy... 

Okładka albumu Sirenler

Jako obcokrajowiec nie jestem w stanie w pełni zrozumieć wszystkich ukrytych znaczeń tej płyty, choć z drugiej strony - z perspektywy polskiej obywatelki muszę przyznać, iż wiele treści pasowałoby również do naszej sytuacji. Natomiast z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że Sirenler jest albumem, który mnie poruszył i zachwycił. Rzadko zdarza mi się tak głęboko drążyć temat, gdy chodzi o muzykę. Jestem odbiorcą, który zazwyczaj nie wgłębia się w teksty, zanurzam się raczej w melodie i brzmienie głosu. W tym wypadku jednak cieszę się, że odkryłam to bogactwo treści i emocji - od bólu, rozżalenia, smutku, presji, złości, poprzez znudzenie, stagnację, aż do nowej energii, nadziei i miłości. To album dojrzały w warstwie lirycznej i bardzo przyjemny w odbiorze, zagrany bez indywidualnych popisów i zbędnych ozdobników. A piosenki dłuższe niż standardowe ostatnimi czasy trzy minuty to dla mnie dodatkowy atut. Z całego serca polecam wam Sirenler, zwłaszcza jeśli lubicie tureckiego rocka. 

5 komentarzy:

  1. Wiśnia, bardzo ciekawy wpis i szacun za zagłębianie się we wszystkie konteksty i nawiązania, więcej takich rozkmin poproszę.
    A tak z innej beczki, to będziesz w tym roku robiła podsumowanie letnich, tureckich nowości? Ja na razie obejrzałam 1 odc Senden daha güzel i nawet mi się podobało, może to przez te upały:) Ale najbardziej to czekam (już od chyba pół roku, a daty premiery ani widu ani słychu) na Çagataya Ulusoya dziergającego na maszynie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te rozkminy kosztowały mnie sporo wysiłku, ale jestem zadowolona z efektu ;)
      Nie będę robić podsumowania wszystkich letniaków, aczkolwiek mam swoje 2 typy, co do których mam plany :D czas pokaże, co z tego wyniknie

      Usuń
  2. Jak dobrze, że wreszcie zasiadłam do czytania tego tekstu. Zacząć urlop z czymś tak ciekawym i mądrym to jest coś. Więcej takich inspirujących materiałów poproszę. :) Super jest znaleźć artystów, którzy tworzą coś z przesłaniem i spójną koncepcją. Coś co jest pomysłowe i wartościowe, a nie puste. Doceniam Twoje zaangażowanie. Sama lubię tak poszperać, szukać kontekstów, znaczeń czy po prostu informacji na temat tego o czym np. czytam. Gdyby uczenie się mogło być pracą zarobkową byłabym pierwszą zainteresowaną. ;) Dla mnie takim muzykiem, niby komercyjnym, a przemycającym w swojej twórczości coś więcej jest Marco Mengoni. Np. piosenki "Guerriero" - "Wojownik" czy "Esseri umani" - Istoty ludzkie. A do rozkmin życiowych, lekko filozoficznych do poczytania polecam "Koniec jest moim początkiem". Z poglądami autora Tiziano Terzaniego można się zgadzać lub nie, ale trzeba przyznać, że był to mądry człowiek.
    Tak na marginesie - a propos Eurowizji, to uczestniczką najbliższej, jesiennej edycji naszego Tańca z gwiazdami ma być Jamala. I podobno przy tej okazji ma być zrobiona jakaś zbiórka charytatywna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za ten komentarz. Jest mi miło tym bardziej, że według statystyk tekst został przeczytany przez niewiele osób. Oczywiście sprawdzę podanego wykonawcę i jego twórczość:)
      Czytałam chyba na Pudelku, że Jamala ma występować w TzG. Na pewno będzie dużo agitki, niewykluczone że zajdzie wysoko.
      Pozdrowienia :)

      Usuń
    2. Tym bardziej, że jesienią 2021 była w ukraińskim tzg więc coś już potrafi. Zresztą ostatnio jeszcze silniejsza niż wcześniej zdaje się być moda na ukraińskie seriale u nas. Już nie tylko w tvp, ale też np. tv4. Są też planowane polskie wersje ukraińskich seriali, realizowane podobnie jak tzg przez Polsat.

      Usuń

Chcesz podzielić się swoją opinią? Nie zgadzasz się z moją? Śmiało! Napisz komentarz :)

Copyright © Wiśnia w multiwersum seriali , Blogger