×

Przewiduję, jak będzie wyglądało moje tegoroczne Spotify Wrapped

Siema mordeczki! Tak, wiem, do wielkiego, definitywnego i ostatecznego pożegnania z blogiem zostało mi jeszcze 8 tekstów, natomiast w ostatnim czasie kompletnie o tym zapomniałam, przez co okrywam się właśnie szatą wstydu. Ale wiecie - ja przez ostatnie trzy tygodnie zastępowałam swojego szefa, tak że musiałam się zajmować poważnymi rzeczami, a nie jakimś pierdololo xD Ale słuchajcie dalej. Ponieważ wreszcie nadchodzi moja ulubiona pora roku, kiedy wcześnie robi się ciemno, dzięki czemu mam więcej czasu na opierdalanie się w domu, zakasuję rękawy, żeby nadrobić zaległości. Dzisiaj będzie taki tam kącik muzyczny, byleby tylko coś dać na rozruch, a potem może wreszcie skończę swoją gejowską epopeję, przy której się zacięłam jakiś miesiąc temu (będzie warto na to czekać, zapewniam). A zatem na dziś przygotowałam swoje rozważania na temat czegoś, co już za jakieś dwa miesiące rozpali użytkowników Spotify, mianowicie Spotify Wrapped - podsumowania tego, czego się słuchało w ciągu ostatniego roku (właściwie to nie całego, bo jeśli dobrze kojarzę, to dane są zbierane od stycznia do końca października). Tak sobie dzisiaj rozkminiałam, jak będzie wyglądało moje Wrapped w tym roku, więc postanowiłam się tym z wami tutaj podzielić. Bo mogę :) Niech to będzie z jednej strony zbiór moich polecajek dla was, a z drugiej zachęta, byście się ze mną podzielili tym, co was samych jarało w tym roku. Zbierzmy swoje typy, a potem sprawdzimy, czy udało się przewidzieć kształt Wrapped, gdy już się ono ukaże. 


Jak było w poprzednim roku?

Ale zanim przejdę do typów na ten rok, to przypomnę tym z was, którzy widzieli moje zeszłoroczne Wrapped, jak wyglądało moje podsumowanie za 2022 rok. Otóż utworem, który katowałam najintensywniej, okazało się SOULLL - utwór, który znalazłam gdzieś przypadkiem na jakiejś playliście z vaporwave'owymi kawałkami. Wykonawca nosi nazwę HATENA, który sam siebie określa mianem sypialnianego producenta z Tasmanii, który miksuje w swojej twórczości różne style muzyki elektronicznej. Co ciekawe, HATENA ma zaledwie 313 obserwujących na YouTube, a samo SOULLL ma w tym serwisie niecały tysiąc wyświetleń. 


Sama nie wiem, co mnie fascynuje w tym utworze, ale działa na mnie kojąco i mogłabym go słuchać w zapętleniu, co też zresztą parę razy mi się zdarzyło. Wydaje mi się, że w tym roku też pojawi się w moim Wrapped, choć już może nie na pierwszym miejscu. Dodam jeszcze, że cała reszta albumu, z którego pochodzi ten utwór, jest dla mnie nie do wysłuchania, bo to kompletna kakofonia. Ale SOULLL pożarło mi duszę. 

Z kolei na drugim stopniu podium mojego zeszłorocznego zestawienia znalazła się piosenka Dreamcatcher koreańskiego zespołu We Are The Night. I w żadnym razie nie jest to typowy k-pop, a raczej k-indie. Też usłyszałam to przypadkiem i od razu wpadło mi w ucho. Ale tak wysokie miejsce to nie tylko kwestia tego, że ta piosenka jest wyśmienita. Po prostu jak ją poznałam, to słuchałam jej sobie w zapętleniu w momencie, kiedy rozlewałam miód do kilkudziesięciu malutkich słoiczków, które były dla gości wesela mojej przyjaciółki, której to zresztą byłam świadkową na ślubie xD A że to rozlewanie trwało długo, a mnie się nie chciało przełączać na inne piosenki, Dreamcatcher nabiło sobie dużo odsłuchań, przy okazji nierozerwalnie łącząc się ze wspomnieniem o tym weselu. 


Trzecie miejsce to Park - moja absolutnie ulubiona piosenka z albumu Sirenler tureckiego zespołu rockowego Mor ve Ötesi. Tu nie będę się rozpisywać, ponieważ albumowi poświęciłam cały osoby wpis z cyklu Muzykanci z Turcji, tak więc kto nie czytał albo kto chce sobie odświeżyć pamięć, to zapraszam pod ten link

Pierwszą piątkę utworów, których słuchałam najczęściej w 2022 roku zamykają odpowiednio: Last Piece od GOT7 oraz Super Board od Stray Kids. Najwięcej odsłuchań Last Piece nabiłam wtedy, gdy robiłam palemki z bibuły na kiermasz wielkanocny.


Z kolei z Super Board mam takie wspomnienie, że tego dnia, jak poznałam tę piosenkę, to mi się spaliła wtyczka od piekarnika i to akurat wtedy, gdy piekłam najgorsze muffinki w swojej cukierniczej karierze. Dym poszedł z gniazdka, aromat spalonego plastiku poniósł się po domu, a ja na głośniku napierdzielałam Super Board. Wspaniałe wspomnienia. 


Jak już wspominałam wcześniej, na pierwszym miejscu wśród wykonawców znalazła się grupa Mor ve Ötesi, której słuchałam naprawdę intensywnie, zwłaszcza chodząc latem za kosiarką. Drugie miejsce w tej kategorii zajęli moi najwspanialsi k-popiarze z 2PM, a na trzecim nieliczni w moim podsumowaniu reprezentanci zachodniego rynku muzycznego w postaci White Lies, których album As I Try Not to Fall Apart na czele z tytułowym utworem był mi ukojeniem w cholernie trudnym momencie życia. A na czwartym i piątym miejscu znaleźli się odpowiednio Youngjae i Def, który byłby wyżej, gdyby doliczyć do tego konkretnego wcielenia jeszcze wszystko to, co ten sam człowiek nagrał jako Jay B. 

Spotify Wrapped 2023 - moje przewidywania

Jedno jest pewne - słuchałam jeszcze więcej muzyki niż przed rokiem. A co do zawartości mojej tegorocznej playlisty z ulubionymi kawałkami - sama jestem ciekawa, jak to się ułoży. Wśród pojedynczych utworów mam przeczucie, że Cream Soda od EXO będzie w czołówce. To dla mnie absolutny hicior i dobrych parę dni z rzędu słuchałam tej piosenki niemal non stop. 


Wydaje mi się, że wiele razy wysłuchałam też Love Colour od SF9, zwłaszcza w pierwszej w połowie roku. 


A jak już jesteśmy w pierwszej połowie roku, to z podobną intensywnością słuchałam wtedy paru kawałków Seventeen z albumu Attacca. I choć w sumie nie stałam się szczególną fanką tej grupy, to jednak Crush i PANG! mają dla mnie "to coś" i na pewno będą gdzieś w moim Wrapped. 



A teraz przejdźmy do tego, co dla mnie najciekawsze, czyli do tegorocznej topki wykonawców. Według moich przewidywań "walka" o pierwsze miejsce rozegra się między dwoma zawodnikami. Pierwszy z nich to Astrophysics - dość enigmatyczny brazylijski twórca muzyki elektronicznej, który lubi eksperymentować - m.in. z vokaloidem Hatsune Miku, tworząc niesamowite covery piosenek, które zdążyły zapisać się w historii synthpopu czy post-punka, nadając im zupełnie nowy wymiar. Oczywiście poznałam tę wyjątkową twórczość Astrophysics przez przypadek - jak większość najfajniejszych rzeczy. Szczególnym uwielbieniem darzę covery Take On Me, Bizarre Love Triangle oraz Head Over Heels z albumu The First Sound of The Future Past, a także Little Dark Age z albumu The Second Summoning





Drugim wykonawcą, który z dużym prawdopodobieństwem może zająć pierwsze miejsce na liście moich ulubieńców anno Domini 2023 jest oczywiście moje największe k-popowe odkrycie tego roku, czyli Kim Hanbin aka B.I. Nie powinno być dla was zaskoczeniem, że poznałam jego twórczość PRZEZ PRZYPADEK i zakochałam się od pierwszego usłyszenia. Razu pewnego włączyłam sobie jego album To Die For w samochodzie, i przemierzając kręte drogi i objazdy powtarzałam sama do siebie, że to jest po prostu zajebiste. A potem wysłuchałam tej płyty sama nie wiem ile razy, np. rozlewając tegoroczny miód rzepakowy. To jest po prostu moje muzyczne instant crush - pojawiło się znienacka i trzyma mocno. Nawet udało mi się - co jest najbardziej niesamowite w tej historii - być na jego koncercie, który był po prostu znakomity, i chciałabym, żeby Hanbin zahaczył jeszcze kiedyś o Polskę. Co do ulubionych piosenek B.I., to trudno mi się zdecydować, bo podobają mi się praktycznie wszystkie, natomiast szczyt szczytów to dla mnie MICHELANGELO, Flame, The Island od Misfit Toys, Die for love, Nerd, Lover







Nie mam pojęcia, który z nich ostatecznie zajmie miejsce na Wiśniowym tronie, ale nie widzę możliwości, by był to ktoś spoza tej dwójki. 

Pozostałe miejsca w TOP 5 mogą zająć: moje ukochane Daft Punk, a także The Rose i wspomniane wcześniej Seventeen. Do Daft Punk powróciłam za sprawą jubileuszowej reedycji ich ostatniego albumu Random Access Memories. Dla mnie RAM to absolutny majstersztyk i ostateczny dowód na to, że Daft Punk byli wirtuozami, tworzącymi muzykę przekraczającą ramy elektronicznych podgatunków, wymykającą się schematom i standardom. Muzycy tego duetu perfekcyjnie unikali blichtru, wycierania swoich twarzy w szmatławcach, a w swoich hełmach robotów stworzyli wizerunek rozpoznawalny na całym świecie, a zarazem tajemniczy i intrygujący. Nie mogę odżałować rozpadu Daft Punk, ale jednocześnie rozumiem, że Thomas Bangalter i Guy-Manuel de Homem Christo chcieli ruszyć dalej z innymi projektami. Bangalter na ten przykład skomponował wspaniały album symfoniczny Mythologies. Ale wracając do RAM, bo to głównie tego albumu słuchałam w tym roku na tyle intensywnie, że spodziewam się obecności Daft Punk w zestawieniu ulubionych wykonawców. Dla mnie ten album to nie tylko dość wyświechtany hicior Get Lucky, ale przede wszystkim całe mnóstwo przyprawiających o ciarki utworów, niekiedy łączących muzykę elektroniczną i klasyczną, jak chociażby monumentalne Touch. Poza tym mamy tam Giorgio by Moroder, będące hołdem dla kultowego kompozytora i producenta Giovanniego Giorgio Morodera, kojące Motherboard czy wystrzeliwujące słuchaczy w kosmos Contact. Jubileuszowe wydanie zawiera jeszcze kilka dotąd niepublikowanych utworów, w tym drugą na tej płycie współpracę z Julianem Casablancasem (Infinity Repeating) czy nieukończone Prime, które nawet w tej wersji robi ogromne wrażenie. 







Innym kandydatem do zajęcia jednego z miejsc w mojej pierwszej piątce wydaje mi się jeszcze The Rose - zespół, który lubię nie tylko za ich muzykę i świetne teksty, ale też za ich fantastyczne poczucie humoru (polecam ich komediowe klipy - są na ich koncie w YT Shorts i chyba na TikToku) i taką zdrową, nietoksyczną aurę, jaką wokół siebie roztaczają. Na początku roku słuchałam paru ich piosenek z płyty Heal, natomiast prawdziwym diamentem jest dla mnie ich najnowszy album DUAL, który jest po prostu wspaniały - różnorodny, pozwalający odkryć ich na nowo. Bardzo podoba mi się to, że na wokalu mamy już nie tylko dominację Woosunga, ale też słychać dużo Dojoona. Obaj mają rewelacyjne głosy, których nie da się ze sobą porównać, co sprawia, że gdy obaj śpiewają poszczególne części jednej piosenki, ona zyskuje jakąś taką dodatkową wielowymiarowość - nie wiem, jak to lepiej określić. W każdym razie uwielbiam You're Beautiful (bo oni to śpiewają tak, że prawie mnie przekonali, że jestem piękna xD), Nauseous, Alive (ten czarno-biały klip - wow!), Cosmo (które daje mi trochę taki vibe jak u Hurts w piosence Nothing Will Be Bigger Than Us) oraz będące idealnym finałem całej płyty Wonder






I w ten sposób chyba wyczerpałam swoją pulę pewniaków. Co do reszty wykonawców i utworów nie jestem pewna kto i co załapie się na to tegoroczne Spotify Wrapped. Ale nie ulega wątpliwości, że będą to same dobre rzeczy, bo innych przecież nie słucham ;) Teraz pozostaje poczekać na podsumowanie i sprawdzić, ile tych przewidywań się spełniło. 

Jeśli macie ochotę, możecie napisać w komentarzu, co króluje na waszych odtwarzaczach i co określilibyście mianem waszych hitów 2023 roku. 

5 komentarzy:

  1. no to lecimy co przewiduję u mnie;
    Płyty:
    Agust D - DDay
    V - Layover
    The Rose Heal i DUAL
    B.I Love or die
    RM Indygo
    TXT Temptation
    DPR IAN całość (za kreatywność, teksty, muzyki i wygląd :P)
    i całą dyskografia Seventeen przed którymi broniłam się od 2019 roku bo nie mój muzyczny vibe, ale w sierpniu '23 strzała amora mnie trafiła po obejrzeniu Killing Voice i programu rozrywkowego Fifteen Nights - ich osobowość i ich wydajności w choreografii przyciąga mnie do muzyki
    i jedyna kobietka w zestawie czyli BIBI (cała dyskografia)
    Utwory:
    poza powyższymi, moje obsesje (jak mnie walnie to zapętlam na kilka godzin)
    Ateez - Bouncy
    NCT - Baggy jeans
    Jun - Psyho i Limbo
    Tabbar - Devil may cry
    Stray Kids - Doodle
    MonstaX - Beatiful Liar
    Mark - Golden Hour
    ale pewnie znów będę zaskoczona, że coś innego jest w oficjalnym podsumowaniu oraz jak wiele jest tu rzeczy nie w moim stylu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widzę tutaj same majonezy :D części oczywiście nie znam, ale obiecuję się zapoznać. A jak się zapatrujesz na najnowszą działalność Jungkooka, jeśli wolno spytać? :D

      Usuń
  2. Miło zobaczyć tu nowy tekst po dłuższej przerwie ;) Ja ostatnio zbieram się do obejrzenia i wysłuchania koncertu K-POP Nation 2023 dostępnego za darmoszkę na vod.pl :) Zachwycają mnie też często ścieżki dźwiękowe do k-dram. Zresztą podobnie jak i ich kreatywne i plastyczne czołówki. Kiedyś trafiły tutaj listy najlepszych ścieżek dźwiękowych i czołówek z turkiszy. Ciekawe jak takie listy wyglądałyby w przypadku k-dram. Mam wrażenie, że w tureckich serialach ostatnio upraszczają czołówki do maximum. Chyba, że po prostu wybieram akurat takie seriale. Natomiast muzycznie dalej jest dobrze. Czy to jeśli chodzi o ścieżkę dźwiękową stworzoną specjalnie do seriali czy też dobrane do nich piosenki tureckich i nie tylko wykonawców. Od kilku tygodni mam np. fazę na utwory z jednego z tegorocznych letniaków. Na czele z Nick Kingsley / Daniel Farrant / Rem.y - The Taste of Disgrace.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Animowane czołówki z k-dram to jest sztos, choć i w Turcji parę seriali miało właśnie coś w podobnym stylu, np. Maleńkie morderstwa. Jest to dużo bardziej kreatywne podejście, niż montażyk jakichś ujęć z pierwszych odcinków. A ścieżki dźwiękowe Turcy zawsze mieli powyżej przeciętnej i muzyką dało się zawsze nadrobić braki w innych aspektach.

      Usuń
    2. Teraz to niektóre tureckie czołówki to nawet nie zlepek scen z serialu, a na początku ujęcie z plakatu promocyjnego, a potem wypisanie obsady na początku pierwszej sceny odcinka. Tak ostatnio robi zwłaszcza AY Yamim. Np. w serialach "Ya cok seversen" czy "Aile". Co nie wpływa na jakość seriali, bo te są dobre. Może ten minimalizm to lepsze wyjście niż nijaka sklejka z kadrów z serialu. Mimo to kreatywność zawsze w cenie. Dlatego bardzo lubię np. czołówkę SCK. Ciekawe jak ta kwestia będzie się prezentować w zapowiadanym serialu "Stwór" od Netflix.

      Usuń

Chcesz podzielić się swoją opinią? Nie zgadzasz się z moją? Śmiało! Napisz komentarz :)

Copyright © Wiśnia w multiwersum seriali , Blogger